wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 50


Kiedy tylko Eryk i Nimfadora wrócili, Cedric z Wiktorią "wzięli chłopaka na stronę" i wszystko opowiedzieli. Na początku młody lord nie mógł uwierzyć w takie szczęście, ale zaraz uświadomił sobie, że przecież najlepszy przyjaciel i siostra nie okłamaliby go w tak ważnej sprawie. Nieposiadający się z radości Eryk pomknął do komnaty swojej księżniczki. Dziewczyna właśnie siedziała przy toaletce i poprawiała przed dużym lustrem zmierzwione wiatrem włosy.
-  Nimi, mam wspaniałą nowinę! - zawołał, podchodząc do niej z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Co się takiego wydarzyło przez te pięć minut, kiedy cię ostatni raz widziałam? - spytała ze śmiechem, podnosząc się z miejsca.
- Nawet nie wiesz jak wiele – powiedział Eryk i przytulił ją mocno, a potem wziął na ręce i zakręcił jakby w tańcu. Nimfadora odrzuciła do tyłu głowę ze śmiechem.
- Mój brat poczęstował cię jakimś podejrzanym winem, że taki szczęśliwy się nagle zrobiłeś? - spytała, uśmiechając się doń uroczo. Eryk spojrzał tylko na swoją księżniczkę z miłością, następnie przysunął ją bliżej siebie i pocałował w usta. Ciało Nimfadory przeszedł rozkoszny dreszcz i też zaczęła go całować, ale zaraz odsunęła się jak oparzona, robiąc przepraszającą minę. - Eryku, nie możemy... Nie powinniśmy... Mój ślub...
- Żadnego ślubu nie będzie, rozumiesz, Nimi? Czy to nie wspaniałe?!
- Ale jak to? - spytała Nimfadora, rozchylając ze zdumienia usta.
- Normalnie. Cedric znalazł jakiś tam sposób. Nie mówił dokładnie, później sama wypytasz go o szczegóły - wyjaśnił. – Kochanie, najdalej za trzy tygodnie będziesz wolna; bez zobowiązać wobec tego głupca, słyszysz? Będziesz wolna.
Nimfadora przez chwilę patrzyła na niego z wyrazem ulgi i niedowierzania, a potem rzuciła mu się na szyję, piszcząc z radości.
- Tak się cieszę! Już straciłam nadzieję...
- Wszyscy ją traciliśmy, ale widać niepotrzebnie. Nimi, nareszcie będziemy mogli być razem, bez tego całego ukrywania się. Będziemy mogli być razem już na zawsze - szepnął jej do spiczastego uszka, obejmując ją tak, jakby chciał, by została w jego ramionach już na zawsze. Eryk już nie zamierzał pozwolić, by ktoś mu ją odebrał.
- Kocham cię. Kocham cię, Eryku - powiedziała cichutko, drżącym głosikiem. Zdziwiony chłopak odsunął ją kawałek, by móc spojrzeć jej w oczy. - Nimfadoro, ty płaczesz?
- Ze szczęścia - szepnęła, uśmiechając się do niego przez łzy. - Po prostu ja już nie wierzyłam, że cokolwiek dobrego może mnie jeszcze w życiu spotkać. Myślałam, że wszystko stracone. Że nie ma już dla mnie żadnej nadziei, a teraz okazuje się, że może być jeszcze dobrze. Że mogę być z tobą.
- Od teraz już wszystko będzie dobrze, Słowiku. Już nie pozwolę, by ktokolwiek do czegokolwiek próbował cię zmusić. Staniesz się wolna i sama będziesz mogła decydować o sobie.
- Po raz pierwszy od stu dziewiętnastu lat... To zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.
- Ale jest. Jest prawdziwe - powiedział, gładząc ją delikatnie po bladym policzku. Nimfadora nakryła jego dłoń swoją i spojrzała mu głęboko w oczy. Księżniczka zdawała się promieniować srebrnym blaskiem. Elficką aurą, która pojawiała się tylko, gdy elf był naprawdę szczęśliwy tak jak ona teraz. Mimo że Nimfadora urodziła się królewską córką i teoretycznie miała wszystko, nigdy nie była prawdziwe szczęśliwa. Jeszcze w dzieciństwie jej matka została zamordowana, a starszy brat, który w tamtych czasach troszczył się o nią nawet bardziej niż Cedric teraz, odwrócił się od niej; zaczął traktować jak powietrze. Wespazjan, kiedy jeszcze żył, starał się być dobrym ojcem. Nawet dobrze mu to wychodziło, ale był też bardzo zajęty... Miał masę obowiązków i nie zawsze znajdywał czas dla dzieci. Tak naprawdę przez większość swojego życia Nimfadora miała tylko Cedrica. No i Priwettusa, który również był jej przyjacielem. Za przyjaciela w tamtych czasach miała jeszcze Rebio, ale... Teraz zobaczyła, ile naprawdę była warta ta przyjaźń... Nimfadora traktowała go jak brata, a on co? Dobierał się do niej, mimo wyraźnego „nie”. Odkąd na Karanirę przybyli Wiktoria i Eryk, wszystko się zmieniło. Nimfadora pierwszy raz poczuła, jak to jest mieć nie tyle przyjaciółkę co siostrę. A także jakie to uczucie być zakochaną.
- Tak lepiej - powiedział Eryk, nie odrywając od niej swych ciemnych oczu.
- Ale jak? - zdziwiła się.
- Kiedy się uśmiechasz. Wtedy wygładzasz jeszcze piękniej.
- Tylko tak mówisz - odparła nieco speszona, rumieniąc się wdzięczne.
- Kiedy ty w końcu mi uwierzysz? Nimfadoro, naprawdę jesteś śliczną dziewczyną - szepnął jej, po czym złożył na różanych wargach dziewczyny delikatny pocałunek, który ona natychmiast odwzajemniła.
- Zrób to jeszcze raz, a może ci uwierzę - odparła zalotnie, zawieszając mu się na szyi.
- Pani prosi, pani dostaje - rzucił ze śmiechem, po czym pocałował ją raz jeszcze.
- No wiesz ty co? Nie ładnie, Eryku, nie ładnie - zachichotała, trzepiąc go delikatnie po głowie.
- A to za co?
- Zapominasz, że mogę czytać ci w myślach, a twoje myśli są wyjątkowo niegrzeczne  - powiedziała rozbawiona. - Chcę zaczekać do ślubu, przecież wiesz.
- Jesteś okrutna - zamruczał jej do ucha, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. – Może jednak przemyślisz to jeszcze raz?
- Kochasz, to poczekasz, skarbie  - wzruszyła ramionami, po czym poklepała go po głowie jak udomowionego psiaka. - Dobry Eryk, dobry. Jak będziesz grzeszny, to może dostaniesz kostkę.
- A co ja szczeniak?! - rzucił, spoglądając znacząco w sufit.
- Kto cię tam wie - powiedziała ze śmiechem, ale za chwilę na powrót spoważniała - Trzeba będzie uświadomić Rebio...
- Nie myśl teraz o tym. Powiadomi się go później. Może nawet po fakcie – Eryk zbył jej zmartwienie machnięciem ręki.
- Masz rację. Nie chcę teraz o nim myśleć. Wolę myśleć o tobie.



***
Medyk Arisel przybył niezwłocznie wraz z kilkoma położnymi do pomocy. Temida chciała, by Falen albo matka byli przy niej, trzymali za rękę, ale Arisel stwierdził, że tylko by przeszkadzali. Tak więc drzwi komnaty, w której seliwiańska księżniczka właśnie rodziła pozostały zamknięte nawet dla najbliższych. Falen czekał kolejną godzinę w narastającym napięciu, w towarzystwie Seliwa, Meropy, Seviana oraz dwóch z czterech starszych sióstr Temidy - Kiary i Ilianny. Dziewczęta rozmawiały podniesionym szeptem z rodzicami. Falen natomiast spacerował nerwowo po korytarzu. Tylko Sevian i Seliw wykazywali się spokojem.
- Czemu to tak długo trwa? Co jeśli coś poszło nie tak? - ozwał się w końcu zestresowany Falen, kiedy jego uszu dobiegł kolejny udręczony krzyk Temidy.
- To zawsze tyle trwa - powiedział mu brat.
- Wcale mnie to nie uspokoiło, Sev - rzucił ostro książę. I kolejny raz rozległ się krzyk, a po nim jęk... - Wcale nie jest mi łatwo tego słuchać...
- A myślisz, że mi było łatwo, kiedy to moja żona rodziła? - spytał, posyłając mu znaczące spojrzenie. - Pocieszę cię, powinno niedługo się skończyć - odparł, spoglądając na zegarek.
- Skąd możesz wiedzieć?
- Bo to już siódma godzina... Już raczej bliżej niż dalej.
- Oby...
- Wiesz co, Falen? Słyszałem o tobie takie rzeczy, że byłem pewny, iż nawet kiedy Temida zacznie rodzić, w ogóle się nie przejmiesz, może nawet nie zauważysz, bo będziesz tak wstawiony. To by było do ciebie podobne - rzucił z rozbawieniem Sevian.
- No wielkie dzięki, że we mnie wierzysz! - Falen wywrócił teatralnie oczami.
- Nie moja wina, że twoja zła sława cię wyprzedza.

- Jestem Zdrajcą, a dla każdego Zdrajcy zło jest dobrem, a dobro złem, czyli zła sława to dobra sława. Tylko ty jesteś taki udomowiony, że nie korzystasz w pełni z bycia Wyklętym - rzucił z drwiącym uśmieszkiem na ustach, lecz za chwilę znów spoważniał. - A co jeśli naprawdę pojawiły się komplikacje? Co jeśli dziecko urodzi się martwe? - spytał. – Wiesz, co myślisz, ale naprawdę się martwię. Pierwszy raz od… dawna. Bardzo dawna.
Sevian już miał mu odpowiedzieć, gdy drzwi komnaty nagle się otworzyły. Wszelkie krzyki ustały; teraz słuchać było tylko ciche pojękiwanie i… płacz. Na korytarz młodziutka położna, trzymająca w dłoniach owinięte w biały kocyk, kwilące niemowlę. Kobieta podeszła do Falena, skinąwszy tylko głową Seliwowi dla okazania szacunku, i powiedziała, podając mu dziecko:
- Książę, księżniczka urodziła dziewczynkę - powiedziała położna, uśmiechając się do niego ciepło.
- Córeczka? - spytał zdumiony, biorąc delikatnie na ręce płaczące maleństwo. Zdrajca nie mógł uwierzyć, że właśnie został ojcem. Teraz tak naprawdę... Od tego momentu słowo "dziecko" nie było już dla niego tak odległym i nierzeczywistym pojęciem jak dotychczas, bo oto w trzymał właśnie na rękach swoją córkę.
- W rzeczy samej. Ale książę poczeka jeszcze chwilkę, jest jeszcze drugie dziecko - oznajmiła położna, nie przestając się uśmiechać.
- Bliźnięta? - spytał nie mniej zdumiony Sevian, wymieniając z Falenem zaskoczone spojrzenia.
- Aha - przytaknęła. - No, ale ja już muszę wracać. Księżniczka może mnie potrzebować - powiedziała i potruchtała z powrotem do komnaty.
- Śliczna - zaszczebiotała Ilianna, nachylając się nad dzieciątkiem. Falen uśmiechnął się lekko pod nosem i przyjrzał się po raz pierwszy swojej nowo narodzonej córeczce. Dziewczynka była bardzo malutka, drobna, taka... kruchutka i delikatna. Jej główkę porastały miękkie kruczoczarne włoski. Rzeczywiście była bardzo ładna.
- Myśleliście już nad imieniem? - spytała Meropa, rozanielona widokiem nowej wnuczki.
- Można tak powiedzieć - odparł Falen, nie odrywając wzroku od dziewczynki. Książę musnął delikatnie kciukiem jej policzek. I wtedy niemowlę na chwilę przestało płakać i spojrzało na niego zaciekawione wielkimi, łagodnymi jak u łani oczkami, koloru lodowatego błękitu. Tego samego co u Falena.
- Też ma znamię Kardena - zauważył Sevian, wskazując na czarnego węża, owijającego się wokół lewej rączki dziewczynki.
- Czyli naprawdę to twoje dziecko - zauważyła Kiara, posyłając mu lekko złośliwy uśmieszek. Nawet nie ukrywali z Falenem, że wprost nie mogą na siebie patrzeć.
- Wątpiłaś? - spytał znużonym głosem Zdrajca.
- Wiesz.... Ty wierny jej nie byłeś, więc ona tobie też nie musiała…- powiedziała Kiara, posyłając mu znaczące spojrzenie.
-  Nie jest tobą, moja droga - rzucił drwiąco Falen. - A skoro już mowa o wierności... Radziłbym ci mieć oko na twojego męża. Wszyscy wiemy, że lubi zabawić się z niewolnicami... - dodał z krzywym uśmieszkiem. W Kiarze się zagotowało, a Falen odnotował sobie w duchu punkt.
- Nie waż się oczerniać Reeviana - wycedziła przez zaciśnięte zęby. - On mnie kocha.
- Masz rację. Ciebie i kilka innych... - odparł ze śmiechem Zdrajca. Seliw chcąc zapobiec kolejnej kłótni, poprosił Kiarę, by poszła i przekazała radosną nowinę reszcie domowników. Niemal od razu po tym jak się oddaliła, drzwi komnaty znów się otworzyła, a położna zawołała Falena do środka. Na razie tylko jego.
- I jak się czujesz? - spytał książę, wchodząc z maleństwem na rękach do środka. Temida leżała w łóżku, trzymając na rękach drugie dziecko. Księżniczka była bardzo blada i wycieńczona, ale szczęśliwa. Gdy tylko go zobaczyła, od razu się uśmiechnęła. Falen usiadł na skraju jej łóżka.
- Jest osłabiona, ale dojdzie do siebie - odpowiedział zamiast niej medyk. – Dzieci też są zdrowe, więc nie ma się książę o co martwić.
- Patrz, to twój syn - szepnęła do Falena Temida, pokazując trzymane przez siebie dziecko. - Teraz masz tego swojego następcę i jego siostrzyczkę, księżniczkę - zaszczebiota, gładząc synka po główce.
- Byłaś bardzo dzielna - pochwalił ją, kładąc dziewczynie rękę na ramieniu. Temida uśmiechnęła się do niego wdzięcznie.
- Dziękuję - powiedziała. – Syn jest bardzo podobny do ciebie...
- A z kolei Meridiane jest małą kopią swojej matki - odparł, patrząc z pewnego rodzaju rozczuleniem na bliźnięta. Każdy kto znał Falena, sądził, iż jest on brutalny, nie przewidywalny, pozbawiony wszelkich skrupułów. Nikogo nie zdziwiłoby nawet, gdyby puścił z dymem całe miasto. No i rzeczywiście starszy książę taki był. Jednakże istniała wąska grupa osób, wobec których zachowywał się zupełnie inaczej. Wobec których był troskliwy, a nawet miły. Temida czuła, że te dwie małe istotki Falen właśnie wliczył do tego wąskiego grona.
Starszy książę bowiem po raz pierwszy poczuł, że ma teraz przy sobie kogoś, kto go pokocha. Bezinteresownie pokocha takiego, jakim jest; nie będzie próbował go zmienić jak Nimfadora, ani umoralniać. Kogoś, kto pokocha go miłością czystą i szczerą, niewinną… A nie opartą na pożądaniu i przyjemności. Nareszcie będzie miał prawdziwą rodzinę.
- Meridiane*? Jakie ładne imię - szepnęła z zachwytem księżniczka. Książę uśmiechnął się delikatnie. - A nasz synek będzie nazywał się Navi.
- Naviel I Selear, przyszły król Karaniry i Trójkrólestwa Seliwa - powiedział z dumą w głosie, spoglądając na przytulanego przez Temidę chłopczyka, który w przeciwieństwie do swojej siostry, która dopiero co się uspokoiła, zaczął płakać.
- Dlaczego on płacze? Może jest głodny...
- Może... Spróbuję go nakarmić - powiedziała i to był strzał w dziesiątkę. Navi od razu zabrał się za jedzenie, a gdy skończył, już nawet nie myślał o ponownym "awanturowaniu się". - Wiesz.... Nie mogę uwierzyć w to, że właśnie zostaliśmy rodzicami – wyznała cicho Temida, oddając synka Falenowi i biorąc na ręce Meridianę. Mały książę Trójkrólestwa i Karaniry naprawdę był bardzo podobny do ojca. Te same wydatne kości policzkowe, taki sam kształt nosa i odcień czerni na włosach. No i oczywiście znamię Kardena na lewym przedramieniu. Tylko oczy odziedziczył po matce. Ciemno niebieskie, przyprószone złotymi plamkami. Falen zastanawiał się, czy prócz wyglądu i charakter otrzymał po nim w spadku.
- Ja też nie mogę się przyzwyczaić - odpowiedział jej ze śmiechem Zdrajca.
- Myślę, że za kilka dni trzeba będzie odprawić Rytuał Krwi. To tradycja wśród Wyklętych... - powiedziała, karmiąc córkę.
- Wiem, co to jest, Temido. Nie urodziłem  się Zdrajcą, ale znam nasze zwyczaje - odparł lekko Falen.
Wpatrywali się tak w siebie chwilę bez słowa, a wcale nie niezręczną ciszę przerwało ciche pukanie do drzwi.
- Twoi rodzice chyba nie mogą się już doczekać, aż cię zobaczą - powiedział książę.
- Też są ciekawi....
- Trzymaj Naviego. Ja wyjdę, żeby nie trzymać ich dłużej w niepewności - rzucił, podając jej drugie dziecko. Temida uśmiechnęła się do niego słabo i odprowadziła wzrokiem do drzwi.
- Zuch dziewczynka - powiedział z szerokim uśmiechem Seliw, wchodząc do środka wraz z Meropą i  Ilianną,
- Nasz pierwszy wnuk i kolejna wnuczka - szepnęła rozczulona królowa, splatając palce dłoni z mężem.
- I tak oto plany tatusia się pokrzyżowały. Chciał wam wyprawić ślub jeszcze przed porodem - ozwała się Ilianna, siadając na skrawku łoża i przytulając się do Temidy. - Masz śliczne dzieci - szepnęła młodszej siostrze od ucha, gładząc Naviego po główce.
- Dziękuję, kochana.
- Nic straconego, Ili. Wesele odbędzie się zaraz po Rytuale Krwi - powiedział jowialnie Seliw.
- Ach, to będzie cudowna ceremonia - Meropa klasnęła w dłonie.
- Która? – spytał jej mąż.
- Obie!
- Ja chcę być druhną Temi! - zawołała radośnie Ilianna.
- Jak dobrze porozmawiasz z siostrą, to może ci pozwoli - zaśmiał się król.
- Tato, ja właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać... - zaczęła ostrożnie Temida.
- O czym, córeczko?
- A możemy zostać sam na sam? - spytała.
- Ależ oczywiście... - odparł nieco zbity z tropu Seliw, wymieniając zdezorientowane spojrzenia z żoną.
- Mamo, Ili, weźcie proszę Meridianę i Naviego - poprosiła Temida, podając im niemowlęta. Kiedy księżniczka została sama ze swym ojcem, wzięła głęboki oddech, po czym powiedziała, ostrożnie dopierając słowa - Ojcze, ja... Ja wcale nie chcę tego ślubu...
- Co? Dlaczego? - zdumiał się. - Myślałem, że tego właśnie chcesz.... Myślałem, że go kochasz....
- Bo kocham i rzeczywiście pragnęłam poślubić Falena, ale... Tato, zrozum, ja wiedziałam, że on mnie zdradzał niemalże każdej nocy, lecz godziłam się na to. Kiedy zaszłam w ciążę, sądziłam, że się zmieni, ale Falen się nie zmienił. Potem, gdy przekonałeś go do poślubienia mnie, miałam nadzieję, iż w momencie, w którym zostanę jego żoną, przejrzy na oczy i będzie mi wierny. Dziś nadzieja upadła...
- Mam z nim porozmawiać? - spytał wojowniczym tonem, a jego twarz momentalnie spojrzała. - Zaufaj mi, mam odpowiednie argumenty...
- Nie, proszę, nie. On nadal będzie to robił. Zadowoliłby się chyba dopiero tą śmiertelniczką, Wiktorią - wyjaśniła z niechęcią. - Nie mogłabym być jego żoną ze świadomością, że mój własny mąż zadowala się innymi.
- Chciałem, żebyś była szczęśliwa...
 - Wiem i kocham cię za to, ale w tym małżeństwie szczęśliwa nie będę. Proszę, tato, nie zmuszaj go już do niczego. Niech sobie robi, co chce - odparła stanowczo.
- Zdajesz sobie sprawę, jak są postrzegane samotne matki? Panny z dzieckiem albo raczej dziećmi? - spytał Seliw, potrząsając głową.
- Tak, wiem - westchnęła smutno. - Może nie będzie tak źle. Mogą gadać, ale co z tego? Kiedyś też spotkam swoje Imevit, a do tego czasu... Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Pewnie dalej z nim będę, ale bez ślubu… Bez zobowiązań.
- Jesteś szalona, Temido - skwitował Seliw.
- Wiem, ale jestem twoją córką i tak mnie kochasz, a jak mnie kochasz, to zrobisz to, o co proszę - odparła stanowczo.
- Temido, ale...
- Odwołaj ślub – powtórzyła nieco drżącym głosem, odwracając wzrok. – Po prostu odwołaj.

______________________________________________________
* Meridiane - to bardzo stare imię. Tak się nazywała pierwsza królowa Karaniry, żona króla Imeny. Królowa Meridiane była niezwykle dobrą i mądrą władczynią, a przy tym piękną. Kochali ją wszyscy. Mimo że od jej śmierci minęły tysiąclecia, je imię do dziś kojarzone jest z wszystkim, co sobą reprezentowała.
** Naviel (Navi) - Naviel znaczy tyle, co urodzony dla wyższych celów, urodzony władca. To bardzo często przewijające się imię w drzewie genealogicznym rodu Seliwa IV. 

Meridiane Falori^^^^ 
___________________________________________________________
Cześć :) Co myślicie o tym rozdziale? Tak, trochę długi, wiem i przepraszam ;) Co sądzicie o reakcji Eryka i Nimfadory na taką nowinę? Kibicujecie im, czy.... Nie? :D Piszcie <3 Mam też nadzieję, że podobała wam się druga część, bo była ona jednym z tych nielicznych momentów, w których Falen pokazuje też swoją drugą stronę... Zupełnie niepodobną do tej, jaką przybita przed Cedriciem, Zdrajcami etc. Co uważacie o jego, nie wiem jak to nazwać, wahaniach nastoju? xD Bo chyba zauważyliście, że w jednym rozdziale potrafi być bezwzględnym, rządnym władzy zabójcą, a w drugim jest nagle.. czuły? Aż dziwne, nie? To potem w późniejszych rozdziałach znajdzie sensowniejsze, bardziej psychologiczne wyjaśnienie ;)
PS Zachęcam do korzystania z zakładki 'Zapytaj bohatera' oraz z 'kontaktu', jeśli chcecie się o coś innego spytać czy coś xD

13 komentarzy:

  1. AAAAAA! Falen będzie wolny! Jeny jak że ja się cieszę! AAAA! Falen jest ojcem bliźniąt. tym to mnie zaskoczyłaś, powiem Ci szczerze. Ale i Tak Cię Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3
    Pierwsza część <3
    Nimi wreszcie będzie mogła być z Erykiem <3
    Głupi Rebio obejdzie się smakiem :)
    Nie będzie miał możliwości do tronu :D
    Druga część <3
    Także światna <3
    Falne i jego reakcje <3
    Bał się o Temide i o dzieci :*
    Cieszy się, że zostanie ojcem <3
    Meridiane i Naviel <3
    Słodziaki <3
    Falen czasami potrafi być okrutny etc., ale czasami potrafi być miły, czuły <3
    Temida mimo, że go kocha godzi się z tym iż on jej nie :(
    Chociaż sądze, że potem jednak pokocha ją :*
    Strasznie stresował się tym porodem :]
    Pozdrawiam i czekam na NEXT'a !!!
    P.S. Życze dddduuuużżżżoooo weny :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!
    Nimfadora i Eryk - fajni są. Trzymam za nich kciuki, chociaż mam wrażenie, że ich radość jest... przedwczesna...
    Falen został tatusiem... Jednak. I to bliźniaków. No tak, jak już coś robić to porządnie... :)
    Fajnie, że mimo swojej zdradzieckiej natury potrafi być czuły, chociaż wobec swoich dzieci. Jestem z niego dumna! I z Temidy też. Przejrzała na oczy, nie byłaby szczęśliwa w małżeństwie 'na siłę'. Chyba jest bardziej rozsądna niż mi się wydawało...
    Do jedne rzeczy bym się przyczepiła: w pewnym momencie Falen wypowiada takie zdanie: "Nie urodziłem się Zdrajcą, ale znam nasze zwyczaje." Czy na pewno? Nie urodził się zdrajcą? Jest synem Kardena, więc... Owszem, wychował go Wespazjan, chciał zrobić z bratanka tego 'dobrego', ale jak wiadomo nie specjalnie mu to wyszło. Falen ma 'bycie tym złym' w genach, więc wydaje mi się, że zdanie, które zacytowałam nie do końca jest zgodne z faktami. Chyba, że się mylę... Jeśli tak jest to uznajmy, że tych 2-3 zdań wstecz tam po prostu nie ma. :D
    Pozdrawiam,
    S.c.
    Ps. Ja nie wiem jak inni, ale ja lubię długie rozdziały, więc dla mnie to nie problem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znasz moją opinie .
    Strasznie cieszę się, że Falen będzie wolny.
    Juz kocham te dzieci ^.^
    Sevian mnie rozwala xD
    Super imiona.
    Dobrze ,że Erdora będzie istnieć.
    Ciekawe co ta Wyrocznia zrobi.
    lubię długie rozdziały, wiec mnie to cieszy.
    Merdidiane ^,^
    Naviel *,*
    A co u wilczka Falena?
    Temida była taka dzielna ^,*
    Polubiłam ją :)
    Mam nadzieje, że znajdzie prawdziwą miłość.
    Lubię takiego Falena.
    CZEKAM NA NN :*
    PS MASZ TĄ ROZPRAWKE :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu...!
    Cud miód malina!
    Fajne ,że nie zmuszą ani Falena ,ani Nimfadore do ślubu.
    To znaczy mam nadzieje ,że z Nim też sie uda to odwołać
    czekam niecierpliwie na następny xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak!!!!!! Bliźnięta!!!!!! Ale super :) No i Temida odwołująca ślub, po prostu bomba (w pozytywnym sensie :D). Co prawda moje pomysły (te ze śmiercią Seliwa, pamiętasz? xD) były fajniejsze, ale Twój też ujdzie w tłumie... żartuję :) Jest wspaniale <3 Nie mogę się doczekać tej Wyroczni, która ma pomóc Nim i Erykowi, ciekawe, czy im się uda... No nic, chyba muszę trochę poczekać... Weny życzę :) Horace Love <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie ze bliźnięta, ale że Temida nie chce ślubu to już co innego. Mam nadzieje ze Falen nagle będzie chciał ślubu. Się zobaczy. Czekam na nexta.

    PS. Tu znowu Ankassa na telefonie.

    OdpowiedzUsuń
  8. O jejciu Nimfadora i Eryk to epic love ... Just Epic ale coś czuje że nasza autorka ma jakiś 'nieprzewidywany zwrot akcji'

    A co do Falena to wiedziałam że w każdym nawet głeboko siedzi dobro. Kolejna sprawa to Temida o ktorej mysze powiedziec jedno dobrze zrobiła. I nie tylko dlatego bo jestem za Falen&Wiktoria.

    Na sam kobiec chce ci powiedzieć żebyś uważała na interpukcje i pojedyńcze błedy ;)
    Pozdrawiam Katherina ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Eryk i Nim kibicuje <3
    Nie jestem pewna czy się ciesze że nie będzie ślubu Termidy i Falena ;0
    czekam na next weny

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudneeee
    Niesamowite
    Piękne
    Ale ja się cieszę, że nie będzie tego śłubu
    Ja jestem w 100% za Falen&Wiktoria
    Lubi Nimfadore i Eryka
    Nie mogę doczekać się next
    pozdrawiam
    Aqua
    http://aquasenshi.blogspot.com/2014/04/muzyka-senshi-kiedyprzez-okno-zaczey.html
    Zapraszam na rozdział 13

    OdpowiedzUsuń
  11. W końcu będą wolni!! Jednak Temida okazała się być rozsądną osobą. Chyba zaczynam ją lubić :D Fajnie, że urodziły się im bliźniaki. Falen tak miło się zachowywał... Równy z niego gość ;) Ale niech Rebio zginie w piekielnych ogniach! Już na szczęście nie będzie mógł tak niefajnie zachowywać się wobec Nimi! Same sukcesy! Teraz już nic nie może stanąć Nimfadorze i Erykowi na drodze do miłości! No chyba, że coś wymyślisz i będzie nagły zwrot akcji, na co liczę, wiesz, żeby nie było za słodko :D Czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój Boże, ledwo oddycham !!!!!!! xD Wstawiaj jak najszybciej kolejny rozdział, bo chyba umrę z ciekawości jak się uda podróż i czy Seliw odwoła ślub i wgl!!! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Iiiiiiii... Uff... Coco złapała oddech.. Aż mnie zamroziło. Ale szkoda Temidy.. Falen ją wykorzystał w taki sposób :-(
    Powinna znaleźć innego
    Falori
    Falinda
    Cevian

    OdpowiedzUsuń