wtorek, 29 kwietnia 2014

although i did not die, i do not live in your world: Dedykacje

although i did not die, i do not live in your world: Dedykacje:

Dedykacja: dla mnie z okazji 'okrągłego' 50 rozdziału "Prophecy of Alamer" od Sary ;**

Dziękuję :D

Rozdział 50


Kiedy tylko Eryk i Nimfadora wrócili, Cedric z Wiktorią "wzięli chłopaka na stronę" i wszystko opowiedzieli. Na początku młody lord nie mógł uwierzyć w takie szczęście, ale zaraz uświadomił sobie, że przecież najlepszy przyjaciel i siostra nie okłamaliby go w tak ważnej sprawie. Nieposiadający się z radości Eryk pomknął do komnaty swojej księżniczki. Dziewczyna właśnie siedziała przy toaletce i poprawiała przed dużym lustrem zmierzwione wiatrem włosy.
-  Nimi, mam wspaniałą nowinę! - zawołał, podchodząc do niej z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Co się takiego wydarzyło przez te pięć minut, kiedy cię ostatni raz widziałam? - spytała ze śmiechem, podnosząc się z miejsca.
- Nawet nie wiesz jak wiele – powiedział Eryk i przytulił ją mocno, a potem wziął na ręce i zakręcił jakby w tańcu. Nimfadora odrzuciła do tyłu głowę ze śmiechem.
- Mój brat poczęstował cię jakimś podejrzanym winem, że taki szczęśliwy się nagle zrobiłeś? - spytała, uśmiechając się doń uroczo. Eryk spojrzał tylko na swoją księżniczkę z miłością, następnie przysunął ją bliżej siebie i pocałował w usta. Ciało Nimfadory przeszedł rozkoszny dreszcz i też zaczęła go całować, ale zaraz odsunęła się jak oparzona, robiąc przepraszającą minę. - Eryku, nie możemy... Nie powinniśmy... Mój ślub...
- Żadnego ślubu nie będzie, rozumiesz, Nimi? Czy to nie wspaniałe?!
- Ale jak to? - spytała Nimfadora, rozchylając ze zdumienia usta.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 49

Wy chcieliście wiedzieć co u innych, a ja musiałam skończyć wątek z Falenem, więc tak oto macie dwa w jednym :D Wszystko dzieje się w tym samym czasie, więc bez znaczenia, czy zaczniecie od Falena, czy Ceda i reszty (oddzielone gwiazdkami) :D Mam nadzieję, że i to, i to wam się spodoba :)
______________________________________________________
- Byłaś niesamowita - zamruczał dziewczynie do ucha Falen, patrząc zalotnie w jej szmaragdowozielone oczy. Mirandy zachichotała.
- Tak samo jak ty - powiedziała figlarnie, kreśląc palcem wzorki na jego wyrzeźbionym torsie. - Aż zazdroszczę naszej księżniczce, że cię ma własność, synu Kardena.
- Jakby miała na własność, nie byłbym tu teraz z tobą, Wiktorio - szepnął, całując ją po szyi.
- Wiktorio? - zdziwiła się. Syrena spojrzała na niego pytająco. - Myślałam, że po tym to już zapamiętasz mnie na długo. No ale cóż. U syren często się zdarza, że nas z kimś mylą...
- Nadal nie wiem, jak to możliwe, że wyglądasz zupełnie jak ona.
- Tak bywa - zachichotała. - Sobowtóry są rzadkością, ale nie oznacza to, że w ogóle się nie zdarzają. No, ale może za drugim razem moje imię zostanie ci w głowie... - zaproponowała z pożądliwym uśmiechem na ustach. Falen również się uśmiechnął.
- Jestem dżentelmenem i nigdy nie odmawiam, gdy pani prosi - odparł zadowolony Falen, obejmując ją ramieniem i całując w usta.
- A więc działaj, książę, działaj - szepnęła Miranda, zanurzając dłoń w jego kruczoczarnych włosach. No i się zaczęło... Kiedy po wszystkim odpoczywali, przytuleni do siebie w karmazynowej pościeli, Falen nagle coś usłyszał.
- Coś nie tak? - spytała Miranda, okrywając się ciaśniej kołdrą.
- Kroki... Nie dobrze, Temida idzie - rzucił książę, podrywając się gwałtownie z łózka. - Narzuć coś na siebie i schowaj się za tamtymi drzwiami, bo zaraz tu będzie, a jak nas przyłapie i powie ojcu, już jestem martwy - rzucił krótko, szybko się ubierając.
- Ale skąd wiesz, że to ona? - zdziwiła się syrena, niechętnie stosując się do jego polecenia.
- Idzie rozpoznać - mruknął, zapinając spodnie. Ledwo Miranda zdążyła zamknąć za sobą drzwi drugiej z komnat Falena, a rozległo się ciche pukanie.

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 48

-Polubisz ich z całą pewnością - powiedział z uśmiechem Seliw, prowadząc Falena do pałacowych ogrodów, w których to czekało jego nowe rodzeństwo. Starszy książę spojrzał na niego spode łba i rzucił chłodno:
- O tak, już nie mogę się doczekać.
- Trochę entuzjazmu, chłopcze - poprosił, otwierając wrota wyjściowe.
- Więcej się już nie ta - mruknął pod nosem. Seliw poprowadził młodego księcia kamienną ścieżką do drewnianej altany, otoczonej krzewami wielobarwnych kwiatów. Przy kryształowym stoliku siedziało troje elfów. Pierwszy z nich, zapewne Sevian, był wysokim, szczupłym mężczyzną, odzianym w czarną szatę. Jego ciemne włosy były lekko falowane; sięgały za uszy. Właśnie rozmawiał wesoło z dwiema kobietami. Długie, kruczoczarne włosy pierwszej z nich były nakryte jedwabną chustą w kolorze śnieżnej bieli. Miała ona na sobie turkusową suknię z bufiastymi rękawami, przeplataną srebrnymi nićmi. Po jej prawicy siedziała druga siostra, znacznie drobniejszej postury. Jej czarne oczy miały figlarny wyraz, pasujący do szalonych, czarnych loków, wydających się żyć własnym życiem. Podczas gdy głowę pierwszej z kobiet, tej starszej, o poważniejszym wyglądzie, zdobił srebrny diadem, młodsza przyozdobiła się zaledwie wiankiem z białych stokrotek, co nadawało jej bardziej dziewczęcego wyglądu. Odziana była w zwiewną sukienkę z kremowej koronki. Spod podwiniętego rękawku wystawało Znamię Kardena, w postaci czarnego węża owijającego się w okół lewego przedramienia dziewczyny.
- To ja was zostawiam.... - powiedział Seliw, dyskretnie się wycofując, zostawiając tym samym swojego wymarzonego zięcia sam na sam z nową rodzinką. Była to dosyć krępująca sytuacja dla młodego Zdrajcy, który najchętniej przeszedłby obojętnie dalej.
- Ty jesteś Falen? - spytał z zainteresowaniem Sevian, uśmiechając się szeroko.
- Tak mi przynajmniej powiedziano, ale w sumie już raz moje życie okazało się kłamstwem, więc... - rzucił, wzruszając ramionami.
- No, ale przynajmniej aktualnie jesteś naszym przyrodnim bratem, więc siadaj - zaproponował, wskazując miejsce koło siebie. Cassidy zmierzyła Falena zadowolonym spojrzeniem i szepnęła Serenie do ucha:
- Naprałam ochoty na kazirodztwo.
- Cassie! - zawołał starsza, posyłając jej karcące spojrzenie.
- No co? Powiedz, że ty nie - zachichotała młodsza. Sevian wywrócił teatralnie oczami.
- Robi się coraz dziwniej... Wiecie co, było miło, ale czas się zbierać... - Falen podjął próbę ucieczki, ale starszy brat usadził go z powrotem na miejscu.
- Spokojnie, naprawdę nie jesteśmy tak nienormalni, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka - rzucił ze śmiechem. - No może Cassidy, ale... Potraktuj to jak chorobę.
- Skoro tak mówisz - odpowiedział szczerze rozbawiony Falen, odrestaurowując się nieco.
- No, ej! Czemu nastawiasz nowego przeciwko mnie? - spytała z udawaną urazą Cassidy.
- No pomyślmy... Może dlatego, że znasz go minutę, a już miałaś z nim jakieś fantazje! I to z własnym bratem!- rzuciła sarkastycznie druga z dziewcząt. 
- Oj, przecież tylko żartowałam! - Cassidy uniosła ręce w obronnym geście. - Chociaż nie powiem, ulżyłoby mi, gdyby jednak okazał się nie być z nami spokrewniony...
Serena spojrzała wymownie w niebo, po czym postanowiła zmienić temat.
- No, ale ja się jeszcze nie przedstawiła. Nazywam się Serena - powiedziała, wyciągając ku niemu dłoń na powitanie. Falen ujął ją i posłał siostrze delikatny uśmiech.
- A więc? Żenisz się, hę? - zagaił Sevian, przyglądając się bacznie bratu.
- Oficjalnie - tak, mniej oficjalnie - nawet nie mam mowy. Ucieknę oknem, jak będzie trzeba - odparł drwiąco Falen, przeczesując dłonią swe czarne włosy.
- Nie żeby coś, ale głupi to ty jesteś - Cassidy pokręciła z dezaprobatą głową.
- Jak bym słyszał swojego brata, to znaczy kuzyna, eh... Jeden dziad - mrukną Falen, marszcząc brwi.
- Tylko pomyśl - nakazała mu Cassidy, nie dając za wygraną. - Temida jest piękna, ma trochę rozumy w głowie i jest w ciebie wpatrzona jak w objawienie! Czego chcieć więcej? Powinieneś cieszyć się z takiej żony. Powinieneś się z nią ożenić...
- To już zdaje się nie twoja sprawa, kochana - upomniała ją Serena.
- No, ale powiedz, nie mam racji?
- Cassidy, daj spokój - rzucił oschle Falen. - Nie jestem typem, który da się zamknąć w ciasnych ramach małżeństwa. Jestem wolny, robię to, co chcę, a z tego, co wiem, ty też się nie ograniczasz - powiedział, spoglądając na nią spod uniesionej brwi, na co Cassidy odparła z lekkim rumieńcem:
- To zupełnie inna sprawa...
- Cassie, nie pogrążaj się już lepiej - odparła Serena z drwiącym uśmieszkiem.
- Mamy być rodzeństwem, a nic nie wiem o was... - napomknął Falen.
- Ach, no tak... Co by tu powiedzieć o sobie... Mam żonę Meridę i dwie córki - Amaris i Dalię...
- To żeś się wkopał, chłopie - rzucił kpiąco Falen, przerywając mu.
- Nie, dlaczego?
- Dzieci to tylko problemy.
- Raczej sama radość - odparł Sevian lekko. Falen spojrzał na niego jak na wariata.
- Mam rozumieć, że fascynuje cię słuchanie kłótni dzieciarni, latającej po domu i plączącej się między nogami? - spytał, unosząc obie brwi,
- A żebyś wiedział. Jak sam będziesz miał, to zobaczysz, jaka to przyjemność - powiedział pewnym przekonania głosem Sevian. - No, ale kontynuując... Mieszkam niedaleko pałacu Laxoris, kilka mil stąd na południe. Matka nigdy przede mną nie ukrywała, że jestem synem Kardena.... Ojciec też znał prawdę, ale w sumie nie przeszkadzało mu to specjalnie - powiedział chłopak, wzruszając ramionami. - W sumie ja też nie przykładałem wielkiej wagi do mego pochodzenia.
- Chociaż z tobą wszyscy byli szczerzy... - westchnął Falen ciężko. - No, ale co dalej?
- To teraz moja kolej - Serena klasnęła w dłonie. - No, to ja mieszkam na stałe w Rottenmorten z mężem, Verineem. O tym, że jestem tym, kim jestem, dowiedziałam się przypadkiem... Mój mąż zaprosił na nasz ślub Seliwa, a ten, gdy tylko zobaczył znamię, uświadomił mnie. Byłam bardzo zdziwiona, ale... Czułam się wyróżniona. To miłe uczucie.
- Niech zgadnę, to Seliw was wszystkich ze sobą zapoznał, tak? Strasznie lubi się bawić w takie rodzinne zawiłości...
- Masz rację, pierwsze spotkanie to była jego inicjatywa, ale od tamtej pory spotykamy się regularnie - odparła Cassidy, nawijając sobie na palec kosmyk włosów. - Oczywiście przy każdym spotkaniu dostaję wykład od tego tu - wskazała podbródkiem na Seviana. - To się nasłucham od niego, że mi starczy do następnego...
- Ty lepiej powiedz, za co prawię ci kazania - powiedział chłopak, posyłając jej znaczące spojrzenie. Falen przeniósł spojrzenie z Seviana, na Cassidy i z powrotem.
- Doszukujesz się nie wiadomo czego, a potem się czepiasz, nie moja wina! - zawołała ze śmiechem, wyrzucając ręce do góry.
- No bo jak się prowadzasz z nie - Zdrajcami i skoro uparłaś się łamać nasze Prawo na każdy możliwy sposób, to się czepiam! - zaoponował Sevian.
- Jednak jesteśmy rodziną - rzucił z ironicznym uśmiechem Falen. - Ja też nigdy nie stosowałem się do Prawa, aż... No cóż... W końcu je zmieniłem - wyjaśnił lekkim tonem.
- Ty jej lepiej nie mów takich rzeczy, bo jeszcze jest gotowa od Zdrajców odejść - powiedziała Serena, kręcąc głową. - A ty lepiej zatykaj uszy, jak dorośli rozmawiają - rzuciła ze śmiechem, zasłaniając rękoma spiczaste uszka Cassidy. 
- Nie jestem dzieckiem! - zaprotestowała.
- Ale tak się zachowujesz - odparowała Serena.
- Młodość to stan umysłu... - wtrącił Falen, na co Cassidy odpowiedziała przekornie:
- Wiec wychodzi na tym, że duchowo Sevian jest już dziadkiem. Wiecznie taki poważny, trochę energii, tatuśku! 
Rozmawiali tak sobie jeszcze długo, coraz swobodniej. Falen stwierdził, że może i dobrze się stało, iż okazał się adoptowany. Nareszcie ma szansę otaczać się elfami, które go rozumieją i życzą mu dobrze,. Kimś, z kim nie musi ciągle rywalizować tak jak z Cedriciem. Serena i Cassidy były w porządku, ale to z Sevianem dogadał się od razu. Mimo że nowy starszy brat był przeciwieństwem Falena pod względem charakteru, udało im się znaleźć wspólny język. 

***

Dwa dni później w pałacu Laxoris odbyło się przyjęcie zaręczynowe Falena i Temidy. Zjechali się na nie wszyscy najwięksi dostojnicy państw Unii Kardeńskiej. Podczas gdy Temida była zachwycona i wniebowzięta perspektywą poślubienia Falena,książę zaczynał coraz poważniej rozważać wbicie sobie łyżeczki od herbaty w serce. Wszystko, żeby tylko wywinąć się od ślubu! Mimo że Zdrajca był coraz bardziej zdesperowany i kończyły mu się powoli pomysły, jak to wszystko odkręcić, nie poddawał się.
- Sevian, czy to dziwne, że wszyscy mi gratulują, a ja mam ochotę ich pozabijać za to? - spytał w końcu swojego brata, z którym to stał teraz oparty o jedną ze ścian wystawnej sali balowej, popijając wino.
- To i tak postęp, że jeszcze nikomu nic nie zrobiłeś - rzucił Sevian, wyginając usta w drwiącym uśmieszku.
- Jak Seliw mógł w ogóle wpaść na taki pomysł, by z kimkolwiek mnie swatać! Czy on wie, co robi?! - warknął cicho Falen, pociągając wielki łyk czerwonego wina z owoców Lapitty. Narodowego trunku Trójkrólestwa.
- Wiesz, że nie robi tego, by ci dopiec. Martwi się o Temidę... 
- No, ale przecież mu powiedziałem, że bym jej pomagał, a do pomocy chyba obrączki nie są potrzebne! Niech od razu da mi lepiej sznur i wskaże drzewo, będzie dużo lepiej - rzucił wściekle.
- Spróbuj go zrozumieć...
- Nie, mam takiego zamiaru! Zobaczysz, jeszcze się z tego wywinę - zapowiedział, posyłając mu znaczące spojrzenie. - A ty mi w tym pomożesz.
- Daj znać, jak coś wymyślisz - rzucił ze śmiechem Sevian.
- To nie jest zabawne!
- Dobrze, już dobrze - powiedział unosząc obie dłonie (w jednej dalej trzymał pucharek z alkoholem) w obronnym geście. - Postaram się też znaleźć jakieś rozwiązanie, ale nic nie obiecuję....
- Trzymam cię za słowo - westchnął ciężko Falen, dopijając do końca wino.
- Nie chcę nic mówić, ale chyba wpadłeś w oko tamtej syrenie - powiedział szeptem Sevian, wskazując dyskretnie na szczupłą, ognistowłosą dziewczynę, uśmiechającą się do niech zalotnie. Stała dokładnie na przeciwko nich, przy marmurowej fontannie, znajdującej się w centrum gigantycznej sali balowej. Gdy tylko Falen na nią spojrzał, oniemiał na chwilę. Nieznajoma do złudzenia przypominała inną... Była do niej tak podobna... Nawet kolor oczu był ten sam. Niezwykle rzadka zieleń, o odcieniu szmaragdu. Niemal nie spotykana.
- Wszystko z tobą w porządku? - spytał Sevian z niepokojem. - Jesteś taki blady; wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha....
- Tak, tak...  - powiedział szybko, otrząsając się z pierwszego szoku. - Po prostu z kimś mi się skojarzyła...
- Kogokolwiek nie przywodziłaby ci na myśl, bezsprzecznie jest tobą bardzo zainteresowana - powiedział z łobuzerskim uśmiechem Sevian, skinąwszy na dziewczynę. Piękna nieznajoma uśmiechnęła się ujmująco i ruszyła w ich stronę.
- Masz rację. Przyda mi się małe odreagowanie - przyznał książę, uśmiechając się pod nosem. - Przyślij ją do mojej komnaty. Lepiej, żeby Temida nie widziała, że razem wychodzimy z sali.
- Rozumiem. Ostrożność przede wszystkim - przytaknął ze śmiechem Sevian, dopijając resztę wina. -Miłej zabawy.
Meridiane Falori
_____________________________________________________________
Cześć, co myślicie? ;) Piszcie, czy wam się podobało :***
Zapraszam do lajkowania naszego fanpage'a :D --------> KLIK

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 47

Podczas gdy Falen został, można powiedzieć, uwięziony w pałacu Laxoris, w państwie Seliwa, Cedric i pozostali odetchnęli z ulgą. Skoro jeszcze te kilka dni (co najmniej!) miał być on tam uziemiony i szykować się do ślubu, przynajmniej nie miał czasu knuć przeciw Przymierzu. Swoją drogą Erykowi chciało się śmiać na samą myśl o tym, jak wkopał się Falen z tym małżeństwem. Chłopak żałował, że na Archipelagu nie wynaleziono aparatów, bo bardzo, ale to bardzo chciałby dostać zdjęcia z ceremonii. Eryk był zdania, iż teraz z powodzeniem będą mogli rywalizować z rodziną Addamsów pod względem.... Wszystkiego. Temida jak nikt inny przypominała mu Morticię, Falen też wypisz wymaluj pasował do jednego z tych psycholi, a dziecko? Skoro zarówno ojciec, jak i matka są wręcz kwintesencja zła, to pewnie nie daleko pada jabłko od jabłoni, czyż nie? Mina starszego z braci byłaby na pewno bezcenna. Oczywiście tak, jak wieść o ślubie rozniosła się bardzo szybko, tak ta o prawdziwym pochodzeniu Zdrajcy nie opuściła na razie jeszcze Trójkrólestwa.

Fanpage ;)

Witajcie ;* Jedna z moich czytelniczek - Furt Sword :* -postanowiła zrobić mi niespodziankę i utworzyła na fejsie stronkę, będącą fanpagem Prophecy of Alamer :D To bardzo miłe z jej strony i chciałabym jej tu za to podziękować :D 
A więc zapraszam do lajkowania strony :) (wystarczy kliknąć na link)  ----> https://www.facebook.com/bomykochamyelfiahistoria?fref=ts
Znajdować się tam będą zdjęcia bohaterów, ciekawostki i notki o nowych rozdziałach :)
Zachęcam do odwiedzenia jej, jeśli jesteście czytelnikami tego bloga :*****
Meridiane Falori ^^^


niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 46

- Zgadzam się.
- Wiedziałem, że się dogadamy - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy Seliw, klepiąc go jowialnie po plecach. - Temida przybędzie jutro.
- Cieszę się niezmiernie - rzucił Falen, siląc się na sarkazm.Starszy z książąt czuł się jak w potrzasku. Nie... On naprawdę był w potrzasku. Nie chciał poślubić Temidy, ale nie chciał też spędzić reszty życia w lochu, bo tak się stanie, jeśli Przymierze go pochwyci.Falen gorączkowo próbował szukać jakiegoś rozwiązania, ale przynajmniej na razie nic nie przychodziło mu do głowy. Po sto kroć wolał swoje Imevit i nie zamierzał tak po prostu pozwolić go sobie odebrać. Jeśli on związałby się z Temidą, Wiktoria z całą pewnością pozostałaby w ramionach Cedrica, a tak nie mogło przecież być! Falen i Wiktoria - dobrze, Cedric i Wiktoria - nie dobrze, no na Karanirską Gwiazdę! Tak naprawdę wśród tych wszystkich kobiet, w których towarzystwie się obracał starszy z książąt, nigdy nie kochał on żadnej, prócz tej jednej. Wiktorii. A teraz, kiedy ona stopniowo przestawała go nienawidzić, Falen miał żenić się z Temidą. Na ten ślub zgodził się tylko dlatego, że miał nóż na gardle! Zdrajca był przyzwyczajony do tego, że to on zawsze rozdawał karty, nie na odwrót. Lecz tym razem było inaczej.
- Tylko pomyśl, jak będziecie szczęśliwi! A ja, kiedy będę umierał, będę spokojny, że zostawiam kraj w dobrych rękach. Jestem pewny, iż twój ojciec byłby z ciebie dumny, widząc swego syna jako króla dwóch wielkich potęg na Archipelagu.
- Szczerze wątpię, by Wespazjan skakał z tego powodu z radości, gdyby żył - odparł z krzywym uśmieszkiem na ustach. - W końcu jego pierworodny zmienił front...
- Nie zrozumieliśmy się chyba. Falenie, ja mówiłem o TWOIM ojcu - poprawił się delikatnie Seliw.

Wesołych świąt!

Życzę wam wszystkim wesołych świąt, spędzonych w gronie rodziny ;)
Przystojnego i bogatego  króliczka ( albo króliczycy, ja tam nie wnikam xD ), 
mokrego dyngusa ( obyście wszyscy przemokli do suchej nitki 3:-) błahaha )
i żeby ten czas był naprawdę dla was wyjątkowy :D
No i życzę wam również, by wszyscy obecni trzecioklasiści zdali dobrze testy :)
oxoxoxoxo Meridiane ;***

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 45

Był już wieczór, kiedy Gefir i Tellor przybyli z Falenem do Farrgardu, stolicy Trojkrólestwa Seliwa. Było to niezwykle malownicze miasto, zachwycające wszystkim, czym tylko można było się zachwycić. Piękne zabytki, sięgające kilku er wstecz, wyglądały rodem jak z baśni. Wzdłuż długich wyłożonych kamieniem uliczek ciągnęły się kolorowe kramy. Na rogach ulic i w zaułkach między piętrowymi domkami przygrywali na lutniach grajkowie, ubrani w różnobarwne stroje. Ferrgard było wyjątkowo urokliwym miejscem, a dla Zdrajców wprost rajem. Falen w innych okolicznościach zapewne chciałby zabawić tu dłużej, ale teraz pragnął uciec stąd jak najdalej. Niestety po tych kilku próbach ucieczki Gefir i Tellor nie spuszczali go z oczu ani na chwilę. Po kilku minutach jazdy konnej przez główny gościniec stolicy (w towarzystwie zaciekawionych spojrzeń pospólstwa bowiem Falen jako następca tronu był bardzo rozpoznawalną postacią wśród społeczności Archipelagu) dotarli do pałacu króla Seliwa IV - Laxoris. Była to wspaniała starożytna budowla, której strzeliste wieże piętrzyły się ku niebu. Wykonana była z kamiennych bloków, z pośród których każdy ważył co najmniej kilka ton. Była to bez wątpienia potężna twierdza, otoczona wysokim murami, po których spacerowali pełniący wartę strażnicy. Gefir i Tellor poprowadzili go labiryntami korytarzy wprost do Sali Tronowej. Seliw czekał już na niego.
- Wasza Królewska Mość, rozkaz wykonany! - zameldował Tellor, salutując swemu królowi. Siedzący na tronie Seliw zmierzył kipiącego gniewem Falena rozbawionym spojrzeniem.
- No właśnie widzę. Dziękuję, chłopcy, rozliczę się z wami później. Powiedzcie mi tylko, coście mu uczynili, że jest taki poharatany.


Rozdział 44


Rosalinda leżała w łóżku sztywno przytulona do Falena. Było już po wszystkim. Tak, ona nadal to z nim robiła, choć nie chciała. Niby Falen do niczego nie zmuszał Rosalindy, ale… Trudno w jej sytuacji było powiedzieć mu „nie”. Starszy ksiażę co prawda znał się na rzeczy i potrafił być delikatny, ale… Rosalinda go nie kochała. Dziewczyna wolałaby być w tak intymnej sytuacji z kimś innym, na przykład z Evenem z Blackraven. On kochał ją, ona go też i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie zaczęła szpiegować Falena.  Jakby nie podjęła się tego zadania, teraz nie musiałaby tkwić w objęciach Zdrajcy. Rosalinda pamiętała, że z początku, kiedy dopiero zaczynała mieszać się do tej gry, czuła do siebie wstręt i niechęć. Była niepewna… Bała się… Nie namiętność czuła, lecz strach. Ale teraz właściwie się już przyzwyczaiła. To stało się rutyną.

Wcześniej przynajmniej każdy coś z tego miał. Ona miała informacje, a Falen miał ją. Wszyscy szczęśliwi - mogłoby się wydawać. Niestety teraz on nadal miał ją, ale ona nie miała już dostępu do planów Zdrajców. Jednym jedynym pozytywnym uczuciem, jakie doń żywiła była wdzięczność bowiem Falen nadal zgrywał przed nią litościwego następcę tronu, który to okazał jej łaskę i nie przeczytał przechwyconej wiadomości. Nie miała pojęcia o układzie Falena, zawartym z jej ojcem, ale za to rosengardzka księżniczka wiedziała, że zgodnie z Prawem Kardena osoba przyłapana na nielojalności wobec Zdrajców skazywana była na karę śmierci. Rosalinda nie chciała umierać.
- Wiesz… Znamy się już tyle czasu, a ja nadal nie wiem, co ukrywasz – powiedziała cicho, wskazując na srebrną mitrę* na jego lewym przedramieniu.
- Skąd pomysł, że coś ukrywam? - spytał, gładząc ją po włosach. Drgnęła.
- Nigdy jej nie ściągasz. Nigdy. Jestem ciekawa, co tam masz.
- Możesz zgadywać, ale i tak nie trafisz – odpowiedział jej, a jego wargi wykrzywił łobuzerski uśmieszek.

piątek, 18 kwietnia 2014

Uwaga!

Przez przypadek usuną się rozdział 44, więc tych, którzy go nie czytali, proszę o cierpliwość. Postaram się go odtworzyć.
PS Wie ktoś może, jak odzyskać przypadkiem usunięty post???????

środa, 16 kwietnia 2014

Prophecy of alamer~zwiastun bloga [poprawiony!]

Witajcie ;) Mam świadomość, że z tamtą muzyczka zwiastun był... nudnawy, więc postanowiłam ją zmienić na bardziej emocjonującą :) Albo raczej poprosić Monice, żeby zmieniła :D Nie wiem, czy wam sie podoba, ale według mnie nadaje takiego klimatu... No nie wiem, piszcie, co uważacie ;*

M.F.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Blog godny polecenia

Witajcie, moi kochani ;**
Chciałam wam dzisiaj polecić blog mojego przyjaciela - Adama. Nazywa się Ostatnia róża [klik]
Uważam, że jeśli lubicie takie życiowe opowiadania, wolne od elfów, wampirów i innych takich, powinno wam się spodobać ;D Naprawdę, wejdźcie chociaż z ciekawości i przeczytajcie pierwszy rozdział. Jestem prawie pewna, że zechcecie pozostać na dłużej i będziecie czytać dalej.
No to tyle z mojej stron,
Pozdrawiam, Meridiane Falori ^^^

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 43

Jeszcze tego samego dnia, w którym odbył pogrzeb króla, z Alamer do Auren wyruszyło kilkanaście powozów załadowanych wszystkimi rzeczami Wiktorii, Eryka, Cedrica, Nimfadory oraz Priwettusa i kilku innych elfów, dla których Biały Pałac również był domem. Od teraz mieli oni zamieszkać w Twierdzy Auren, na północ do serca wyspy. Wszystkim szkoda było zostawiać to wszystko, ale żadne z nich nie miało zamiaru dzielić Alamer z Falenem i jego Zdrajcami.

Cedric nie mógł znieść myśli o tym, że musi zostawić stolicę* swojego państwa na pastwę starszego brata, no ale co mógł zrobić? Na razie nic. Teraz, kiedy Rosengard wycofał się z Przymierza, Zdrajcy mieli przewagę. Jednakże Cedric nie miał zamiaru dawać za wygraną. Już miał pewien plan. Kiedy dojdzie do koronacji Falena, Unia Kardeńska znacznie zyska na pozycji i trudniej będzie wygrać wojnę, która lada dzień mogła wybuchnąć. Młodszy z książąt postanowił więc zrobić wszystko, by nie dopuścić do mianowania drugiego królem.

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 42


Pogrzeb Wespazjana Lupusa odbył dwa dni później. Eliksir nasenny, który uprzednio podał mu syn, był tak silny, że aby zneutralizować skutki jego działania, Falen musiał mu poddać antidotum, co zamierzał zrobić dopiero po uroczystym pochówku. Około południa z Alamer wyruszyła procesja pogrzebowa do Argante, kryształowego grobowca, wielkością i kształtem przypominającego górę, w którym to od wieków chowano koronowane głowy Karaniry. W pochodzie wzięły udział nie tylko elfy, lecz także przedstawiciele innych ras. Były tu nimfy, rusałki, driady, syreny, a nawet dragoni, czyli półludzie – półsmoki. Wszyscy oni, spowici w czerń, szczerze opłakiwali śmierć tak cenionego i litościwego władcy. Syreny śpiewały żałobną pieśń w Języku Morza, oddając tym samym cześć Wespazjanowi. Zdrajcy nie uczestniczyli ani w pochodzie, ani w pogrzebie. Pewnie świętowali jego śmierć w domach czy gospodach. Jedynym Wyklętym obecnym na ceremonii był Falen, ale on przyszedł tylko, by upewnić się, że Wiktoria nie złamie się pod wpływem widoku tylu łez i nie wyda ich małej tajemnicy. Do Argante procesja dotarła półgodziny później. Korowód żałobników wszedł przez wielkie wrota do grobowca, a ich oczom ukazała się ogromnych rozmiarów okrągła sala, przypominająca trochę katakumby. Z wysokiego sklepienia zwisało kilka srebrnych kandelabrów, zastawionych setkami woskowych świec.  Na każdej ścianie były wydrążone setki, a może nawet tysiące otworów, do których przed laty wkładano trumny poprzednich władców i ich rodzin, a potem owe otwory zastawiało się kryształową płytą. Obok każdego z nich widniała kamienna tablica z wyrytym imieniem króla, jego żony lub dzieci. Spoczywała tu też Iyane. Tylko jeden otwór nie był zasłonięty. Ten przygotowany dla Wespazjana. Widząc to, Nimfadorę ścisnęło za serce. Gdy byli już na miejscu, Orakel* wygłosił przemowę.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Power of four elements ~ zwiastun bloga



Zapraszam do obejrzenia zwiastuna na mojego drugiego bloga - Cztery żywioły [kilk] :D

Ci, co doskonale znają fabułę, mogą porównać zwiastun z opowiadaniem, a ci, którzy nie odwiedzili jeszcze Czterech żywiołów, niech napiszą, jeśli zwiastun zachęcił ich do odwiedzenia mojego bloga :D

Specjalne podziękowania należą się Monice, która to wykonała to cudeńko <3

~ Meridiane Falori ^^^


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 41



Stan Wespazjana był krytyczny. Stary król już tylko leżał w łóżku. Praktycznie cały czas milczał bowiem nawet mówienie niedawno zaczęło sprawić mu problemy. Nadszedł czas, aby przystąpić do realizacji planu.
- Pamiętasz, co masz robić? - spytał Falen Wiktorii. Dziewczyna właśnie przygotowywała w kuchni napar, który medyk kazał pić konającemu monarsze na wzmocnienie.
- Tak - przytaknęła, dolewając do mikstury bezbarwnego eliksiru, będącego przygotowanym przez księcia lekarstwem. - Mam to podać Wespazjanowi. Ty będziesz czekać, aż wywabię resztę z jego komnaty. Wtedy podasz mu to coś, co wprowadzi go w stan podobny do śmierci... Będzie myślał, że umiera, a naprawdę zaśnie - wyrecytowała.
- Mądra dziewczynka - pochwalił z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.
- Ale jedna rzecz mnie zastanawia... Mówiłeś, że to coś nie "zabije" go od razu... Co jak zdąży powiedzieć Cedricowi, co mu podałeś? Wtedy cały plan legnie w gruzach...
- O nic się nie martw. W końcu od czego jest to maleństwo? - uspokoił ją, pokazując na sygnet z kamieniem Persenope, dzięki któremu już raz zdołał omamić Wespazjana. - Ja zawszę myślę o wszystkim.
- No to zaczynamy - powiedziała Wiktoria, po czym wzięła pucharek z miksturą i ruszyła do jego komnaty. 

Rozdział 40


Kiedy cesarz Rosengardu, a ojciec Rosalindy dowiedział się o wszystkim, wpadł w furię, co niezwykle zadowoliło Falena. Oznaczało to, iż udało mu się trafić w jego słaby punkt. Żeby wszystko podsycić, Zdrajca sfałszował list Rosalindy do ojca. Kazał napisać w nim, jak to jego ukochanej córeczce jest źle w Alamer i jak to Falen się nad nią pastwi, chociaż w rzeczywistości starszy z książąt nawet nie podniósł na dziewczynę ręki. Zdrajca stwierdził, że cesarz Rosengardu nie będzie marnował czasu na sprawdzanie, czy jego latorośli naprawdę dzieje się krzywda czy nie, tylko od razu zacznie działać, by ratować swą pociechę... Oczywiście listem tym otrzymał spodziewany efekt. Cesarz zaprosił Falena do stolicy swego kraju, aby pertraktować.
Tak więc trzy dni później Zdrajca wybrał się wraz ze swoim orszakiem do pałacu cesarskiego.
Była to potężna twierdza, wzniesiona na skale, piętrzącej się nad wspaniałym miastem Goerin, będącym od wieków siedzibą władców tego państwa.

- Ładnie się tu urządziłeś - rzucił drwiąco Falen, rozglądając się po okazałej sali tronowej.
- Nie drażnij mnie, Selearze - warknął wściekle siedzący na tronie cesarz, spoglądając na niego protekcjonalnie, chociaż dzisiaj to Falen rozdawał karty. - Mów, czego ode mnie chcesz i czego chcesz od mojej córki.
- Ja już ci powiedziałem wszystko, co musisz wiedzieć i czego oczekuję - odparł chłodno książę.
- Jeśli myślisz, że dam ci się szantażować, to jesteś w błędzie.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Mapa Karaniry

Postanowiłam iść za ciosem i sporządzić też mapę Karaniry, na której widnieją najważniejsze miasta, o których będzie mowa później :) Postanowiłam zrobić ją, byście mieli takie ogólne pojęcie o rozmieszczeniu tych miejsc, bo dzięki temu łatwiej je będzie wam sobie wyobrazić :D Przepraszam za czcionkę :( Mam nadzieję, że wam się spodoba i, że da się to powiększyć.
PS Nowy rozdział postaram dodać się do wtorku
Meridiane Falori ^^^


sobota, 5 kwietnia 2014

Mapa Archipelagu

Na prośbę Furt Sword wstawiam mapę fragmentu Archipelagu Ksieżycowego, żebyście mogli się orientować jak co i gdzie ;)

 

Oznaczenia :

Kolorem niebieskim zaznaczyłam kraje Przymierza, czerwonym państwa Unii Kardeńskiej, zielonym kraje neutralne, nie biorące udziału w wojnie, a na czarno Karanirę, w której wiecie, jaka jest sytuacja (pół na pół odkąd Falen dorwał się do władzy).

Litery :

K - Karanira
Ro. - Cesarstwo Rosengard
C. - Królestwo Cristallion
B. - Królestwo Blackraven
F. - Królestwo Ferishere
L. - Wielkie księstwo Leveile
T.S. - Trójkrólestwo Seliwa
Re. - Księstwo Retterview
G. - Królestwo Gefebor
J. - Księstwo Jeseden
Rot. - Królestwo Rotermorten
Br - Księstwo Berleso
E. - Hrabstwo Elerdiel
Fe. - Cesarstwo Feyenoord
I. - Wolne Księstwo Iselgard
M. - Carstwo Malumfeste
N. - Hrabstwo Narois

~ Meridiane Falori ^^^

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 39

Zaraz po wyjściu od Rosalindy, Falen udał się do komnaty swojego brata. Był zirytowany, targała nim zimna furia. Wiedział, że dziewczyna chciała mu zaszkodzić, bo list przeczytał wcześniej, a to, co odstawił w jej komnacie, było tylko grą. Gdyby nie miał w tym korzyści, zabiłby ją za to, co zrobiła na miejscu. Okazywanie litości nie leżało w jego naturze. Co to to nie. Litowali się tylko słabi, zapominali jeszcze słabsi, a on pamiętał. On nie był słaby.
- Dobrze się bawiłeś, Cedricu? - spytał wściekły Zdrajca, wpadając do sypialny młodszego księcia bez pukania. Cedric siedział przy biurku, a Wiktoria stała przy oknie, śmiejąc się. Gdy tylko go zobaczyła, jej twarz momentalnie stężała.
- Ciebie też miło widzieć, dobrze, że wpadłeś - mruknął młodszy z braci, spoglądając na niego spod uniesionej brwi. - Czego chcesz?
- Porozmawiać w cztery oczy - wycedził przez zaciśnięte zęby. - Wiktorio, chyba wiesz, co masz robić - powiedział do niej, wskazując ostentacyjnie na drzwi.
- Nie będziesz jej rozkazywał - odparł chłodno Cedric. - Jak chce, to niech zostanie.
- Wiktorio, wyjdź natychmiast albo ja cię wyprowadzę, a wiesz, że delikatnością nie grzeszę - powiedział z nieskrywaną wrogością. Dawno już nie odnosił się do niej w ten sposób.
- Już wychodzę, jeny, nie awanturuj się tak - mruknęła, patrząc na niego wilkiem. Kiedy tylko drzwi się za nią zatrzasnęły, Falen zaczął:

Rozdział 38

Dzisiaj taki króciutki rozdział, przepraszam :)

Wychodząc, Falen zamknął jej drzwi na klucz. Rosalinda była w potrzasku, nie miała, jak uciec. Próbował wyważyć drzwi, ale nie dała rady. Dziewczynę ogarnęła desperacja i rozpacz. To koniec. Teraz Falen dowie się o wszystkim. Zabije ją. Na pewno ją zabije. Znała Falena i wiedziała, do czego jest zdolny. Był bezduszny i okrutny, nie miała co liczyć, że ją ułaskawi. W końcu emocje wzięły górę nad przerażoną Rosalindą. Do jej oczu napłynęły łzy. Już nie mogła ich powstrzymać. Jej serce waliło jak oszalałe. Cała się trzęsła. Bała się. Bała się konsekwencji, bała się gniewu Falena, bała się śmierci i tortur, które z całą pewnością jej zgotuje. Nie mogła nawet sprowadzić pomocy. Nawet jakby napisała list, nie miała poręką ptaka, który by go zaniósł. Już nikt jej nie pomoże.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 37

Mimo że Wiktoria już pogodził się Cedriciem, nadal nie mogła przestać myśleć o tym, co zaszło między nią a Falenem. Nie przywykła do całowania się z jednym mężczyzną, będąc w związku z innym.Stwierdziła, że tak po po ludzki musi się komuś wygadać. Tylko komu...? Cedric z wiadomych powodów odpadał, Nimfadora miała zbyt wiele własnych problemów, a Eryk...? W sumie jej brat też miał dużo na głowie, ale w końcu była jej bratem, więc teoretycznie był  na nią skazany. Z tą myślą wieczorem udała się na poszukiwanie Eryka. Dziewczyna zastała go w sali treningowej, ćwiczącego na wojskowym manekinie walkę mieczem.
- Dobrze ci idzie - powiedziała, podkradając się do niego bezszelestnie niczym duch.
-O, Wiktoria - zrzucił nieco zdziwiony. - Już wróciłaś... Możesz mi wyjaśnić, gdzie ty byłaś?! - powiedział, odrzucając bezceremonialnie miecz na ziemię. Brzęknęła stal.- Martwiliśmy się o ciebie! Wszyscy!
- Tak, wiem.... - westchnęła ciężko, siadając na ławeczce obok. - Właśnie o tym chcę porozmawiać...
- Czyli wyjaśnisz mi, coś ty, u diabła, robiła z tym Zdrajcą przez całą dobę? - rzucił ostro Eryk, lecz w jego głosie słychać było troskę.
- Nie, tego nie usłyszysz z moich ust... Po prostu nie mogę - odparła, spoglądając na niego przybita. - Po prostu chcę z tobą porozmawiać...
- Co się stało? - spytał chłopak, momentalnie łagodniejąc pod wpływem melancholijnego głosu siostry. - Falen coś ci zrobił?
- Nie, oczywiście, że nie... - powiedziała. - On by mnie nawet nie dotknął, zwłaszcza po tym, co mi wyznał...
- Co mógł ci wyznać...? - spytał podejrzliwie, siadając obok niej i lustrując dziewczynę czujnym spojrzeniem.
- Że... Falen powiedział... - i w tym momencie Wiktoria streściła to, co usłyszała od starszego księcia i czego nigdy nie spodziewała się od niego usłyszeć. Opowiedziała też o kolacji, którą zaaranżował, a która wyglądała jak randka, chociaż udawał, że nie wie, o co jej chodzi. Na końcu wspomniała o pocałunku, który nie dawał jej spokoju. Może i przejmowała się tym wszystkim trochę za bardzo, ale trzeba było ją zrozumieć. Przecież jakby nie było zaledwie dzień wcześniej dowiedziała się, że psychopatyczny przyszły dyktator na Karanirze i przywódca niemniej sadystyczno - psychopatycznych Zdrajców, który uprzednio porwał ją, a jego ludzie prawie zabili Eryka, żywi do niej uczucie. Co jak co, ale to była ciut nieco niecodzienna sytuacja.
- Powiedziałaś mi, co czuje on, ale nie wiem dalej, co czujesz ty - powiedział Eryk poważnie, patrząc jej głęboko w oczy. - Wiktorio, czy ty go kochasz?