niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 73

//Alamer//

Podczas gdy w Auren trwała narada odnośnie planowanego zamachu na Falena, Zdrajca siedział sobie spokojnie przy biurku we własnym gabinecie, sporządzając listę rzeczy, które musi w najbliższym czasie dostarczyć Wespazjanowi. Fakt, dla syna Kardena najlepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie przybranego ojca samemu sobie i czekanie na jego śmierć, lecz ponieważ dał słowo Wiktorii, iż pozwoli mu żyć, przynajmniej dopóki ona nie wygada się o tym, że przeżył, więc czuł się w obowiązku, by słowa dotrzymać. Falen kłamał już wiele razy, kłamie nadal i kłamać zapewne będzie dalej, ale mimo to danego raz słowa nie złamie. Jeśli ktoś zmusi go do przysięgi, przysięgę dotrzyma, chociaż często niechętnie. W przeciwnym razie splamiłby swój honor, a honor dla elfa to świętość. Och, o ile łatwiej by było, gdyby ktoś zdołał wymusić na nim obietnicę o zaprzestaniu dążeń do wojny, lecz niestety sprawa nie była taka prosta. Falen bowiem jest jak dzikie zwierze, którego żadna siła nie zdoła do niczego zmusić, choćby ktoś próbował najróżniejszych sztuczek i stosowała podstępy. Jeśli naprawdę się w jakiejś sprawie zawziął, to nie ulegnie, chociażby miał przystawiony nóż do gardła. W tej sprawie było podobnie. Książę naprawdę wierzył we własną słuszność, więc nie miał zamiaru się wycofać. Zbyt daleko zaszedł, zbyt wielu sojuszników zebrał, żeby teraz zrezygnować.  Musiał doprowadzić sprawę do końca. Albo wygra, albo zginie w walce z Cedricem, ale na pewno się nie wycofa. Na pewno się nie podda.

niedziela, 21 grudnia 2014

FILMIK PROMUJĄCY TDH

Cześć, przepraszam, że tym razem to nie rozdział ;)
Chciałam się z wami podzielić krótkim, bo 2 minutowym mniej więcej, filmikiem promującym (zwiastunem) mój inny blog - Tajemnicę Dark High. Nie wiem czy czytacie TDH, czy nie, ale zachęcam do poświęcenia tych 2 minutek ze swojego życia na obejrzenie go i powiedzenie mi, co o nim myślicie. Może niektórych zachęci, innych może nie, ale zależy mi na waszej opinii ;3 Ja osobiście jestem z niego bardzo zadowolona :D
* Zwisatun wykonała Natalia G, której bardzo za to dziękuję.


Do następnego rozdziału (który będzie niebawem),
                                                                                                                     wasza Meridiane Falori ^^^

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 72

Gdy tylko wieść o potopie w okolicach Sylur i jego licznych ofiarach dotarła do uszu Cedrica, książę w tempie natychmiastowym zwołał zebranie Zakonu Przymierza. Nie musiał długo czekać na przybycie jego członków, ponieważ wszyscy mieszkali w Auren, aby w takich sytuacjach być zawsze pod ręką. Tak więc w wielkiej izbie konferencyjnej, jednej z najwystawniejszych komnat tutaj, przy okrągłym stole zasiedli  kolejno: lord Seweziel wraz ze swą żoną Clarysą, sir Denirir, hrabia Feligh, książę Herin, reprezentujący siły Cristalionu, książę Even z królestwa Blackraven, sir Nisarian, występujący w imieniu całego Ferishere, lady Georgiana z Wielkiego Księstwa Leveile, Priwettus oraz oczywiście Cedric, Eryk i Nimfadora. Przy stole kilka miejsc ziało pustką. Jedno należące do Rosalindy oraz te Rebio II i jego ojca, który wstąpił do Zakonu trochę później od syna i wypisał się z niego natychmiast po jego śmierci. Albowiem można powiedzieć, że Rebio I wszedł z Cedriciem na wojenną ścieżkę, kiedy na jego zarzuty o to, że Cedric nie zadał sobie trudu odbicia jego syna z rąk Falena, syn Wespazjana odpowiedział lodowato, że nawet gdyby zdecydował się wyciągnąć Rebio II  z niewoli Alamer, zrobiłby to tylko po to, by sam gada mógł ukatrupić. Cedric zwyzywał niedoszłego męża swojej siostry od przeklętych gwałcicieli i .... (tu padło słowo, którego nie wypada przytaczać) pomiotów, po czym powiedział, że morderstwo, którego dopuścił się na nim Falen, było jedyną słuszną rzeczą, którą jego kuzyn zrobił w całym swoim życiu. Rebio I powiedział wtedy, że jego syn nie jest niczemu winny i że to Nimfadora sama się o wszystko prosiła, kusząc narzeczonego swoim niemoralnie wyuzdanym zachowaniem. I w tym momencie książę nie wytrzymał. Za to co ojciec tego zwyrodnialca śmiał powiedzieć o Nimfadorze, która przecież była tu ofiarą, Ced miał ochotę go roznieść na miejscu. Żałował tylko, że nie może być jak Falen i tak po prostu bezkarnie związać Rebio I i trochę po torturować (bo wtedy całe Przymierze mogłoby uznać go za podobnego Falenowi i stanąć przeciwko niemu), więc postanowił załatwić sprawę w białych rękawiczkach. Najpierw pozwolił Rebio I odejść spokojnie do domu, a potem... cóż... Cedric szukał sposobu na tym, by zemścić się na nim (już nie chodziło tylko o to, co powiedział o Dorze, ale bardziej o to, że przecież lord doskonale wiedział, jaka krzywda działa się jego księżniczce i nie kiwnął nawet palcem, by coś zrobić, wręcz przeciwnie, popierał postępowanie syna) i w końcu się doszukał.

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 71

Nad Karanirą znów wzeszło słońce, lecz dzień bynajmniej nie był piękny. O nie... Choć z pozoru zapowiadał się spokojnie, było w nim coś odmiennego, jakby... mrocznego? Nad wyspą powietrze zdawało się być cięższe i bardziej gęste niż kiedykolwiek. Na trupiobladym niebie majaczyło krwawe słońce, które skąpało cały kraj w czerwonawym blasku świtu. Zalegające na górach, stokach, polana i plaży zwały śniegu, przywodziły na myśl kaanae, czyli alabastrową płachtę, w którą owija się zmarłych na Karanirze przed pogrzebem. To tak jakby przyroda już wiedziała, co mało się dziś wydarzyć... A śpiew przelatujących kluczem nad Alamer jaskółek był niczym pieśń żałobna, oddająca cześć niczego nie spodziewającym się ofiarom.

piątek, 24 października 2014

Rozdział 70

Był późny wieczór. Na zegarach wybijała jedenasta. Książę Falen siedział na długiej, obitej w szkarłatną, smoczą skórę kanapie w większym ze swoich prywatnych salonów. Komnata ta sama w sobie była przestronnym, aczkolwiek niezwykle ponurym pomieszczeniem, zresztą podobnie, jak cała reszta jego pokoi. Ściany pokrywała tapeta w pionowe, wąskie, czarno-czerwone pasy, a podłogę wyłożono wielkimi kaflami z czarnego grafitu. Wysokie sklepienie, z którego zwisały trzy zastawione setkami woskowych świec srebrne kandelabry, zdobiła misternie wykonana mozaika z małych czarnych, białych, złotych i czerwonych płytek, układająca się w wymyślne wzory. Biegnące po jednej stronie komnaty podłużne, zakończone ostrym łukiem okna zasłonięte były grubymi kotarami, jak łatwo się domyślić, w kolorze czarnym. Ogółem komnatę urządzono w dobrym guście. Potężne, ciemnobrązowe meble, zastawione świecami, książkami, mapami i innymi tak zwanymi bibelotami, dobrze wpasowywały się w klimat tu panujący. W ogół rzeźbionego, podłużnego stolika stała wcześniej wspomniana kanapa  i dwa fotele z tego samego materiału, ulokowane na przeciwko niej. Z tyłu znajdował się murowany komin, z wiszącym nad nim herbem Alamer, w którym trzaskał teraz groźnie ogień. Podpalone palenisko było tu ewenementem, bo zazwyczaj w komnatach Falena z czegoś takiego się nie korzystało. Jednak płomienie dawały ciepło tylko wylegującej się na dywanie centralnie przed nimi Saphrii, białej wilczycy Zdrajcy. W pozostałej części salonu panował ten sam chłód, co w innych.

niedziela, 5 października 2014

KONKURS

Wowowowo :D
Cztery żywioły już rozstrzygnięte, więc teraz czas na Prophecy of Alamer ;)
Dokładnie 17.10 założyłam PoA i opublikowałam prolog, będący zaproszeniem ode mnie dla was na Karanirę :) Cieszę się, że tak wielu z was je przyjęło.
Ponieważ konkurs na Czterech żywiołach wypalił, postanowiłam i tutaj podobny zorganizować :)
Nagroda jest taka sama, jak w przypadku POFE (pytajcie, jeśli nie pamiętacie).
Konkurs podobnie jak na POFE polega na napisaniu miniaturki o przygodach bohaterów. Nie musicie być na bieżąco z opowiadaniem, by brać udział. To ma być takie fanfiction trochę.
Ale pojawia się też druga opcja:
Jeśli nie chce wam się wymyślać miniaturki, możecie napisać mi kto i dlaczego jest waszą ulubioną postacią. Przytoczyć fragmenty, w których was np. czymś się wyjątkowo wyróżnił, albo gdzie świecił przykładem, chyba że napiszecie o czarnym charakterze Czy dana postać w jakiś sposób wam imponuje, rozbawia... A może z kimś się utożsamiacie?
Czekam na zgłoszenia pod tym postem lub na priv, na fb (link w zakładce 'kontakt').
Czas wstępnie do 17.10, jeśli ktoś potrzebuje więcej czasu, piszcie
 

POZDRAWIAM, MERIDIANE FALORI. <3

wtorek, 30 września 2014

Rozdział 69

 //Alamer//

Sypialnia dziecięca nowych członków rodziny królewskiej - maleńkich Meridiane Nefemis i Naviego I Seleara - była dużym, owalnym pomieszczeniem, znajdującym się pomiędzy kompleksami komnat Falena i Temidy. Ściany pokrywała tapeta w kolorze szlachetnego błękitu, zdobiona białymi i złotymi wzorami. Podłoga natomiast wyłożona została biało-szaro-granatowymi kaflami marmurowymi, układającymi się w mozaikę, przedstawiającą księżyc przysłonięty chmurami. Meble, które Falen na prośbę Temidy ściągał specjalnie z innej wyspy Archipelagu Księżycowego, wykonane były z drewna orzechu, bardzo cenionego przez elfy. Ponadto każdy z nich, czy to komoda, szafa, skrzynie na liczne zabawki, stolik czy krzesła zdobiły malunki przedstawiające fantastyczne stworzenia takie jak jednorożce, feniksy, feriele czy smoki, co wprowadzało do dziecięcej sypialni baśniowy klimat, który spodobałby się każdemu dziecku. Kryształowe kołyski, wyściełane wewnątrz mięciutkimi aksamitami, jedwabiami i delikatnymi białymi futrami bez wątpienia jednak stanowiły najbardziej wyjątkowy element wystroju. Stały na samym środku komnaty, nieopodal bujanego fotela, w którym siedziała teraz seliwiańska księżniczka Temida, tak więc doskonale oświetlały je promienie zachodzącego słońca, wpadające przez sięgające wysokiego sklepienia okna, sprawiając, iż kryształ zaczął lśnić i mienić się pięknie. W owych kołyskach leżały teraz bliźnięta. Meridiane gaworzyła coś sobie uśmiechnięta od ucha do ucha jak to dziecko, a Navi natomiast bawił się barwną grzechotką, potrząsając nią raz po raz. Mała księżniczka ubrana była w czerwoną sukienkę i gruby szary sweterek, a jej brat miał na sobie dziecięcy kontusz w kolorze czerni. Falen zgodził się, by Temida urządziła pokój po swojemu, zgodził się też, by jego córka nosiła się we wszystkich kolorach tęczy, ale kategorycznie zabraniał jej ubierania w takie kolory Naviego. Dimidiam powiedział, że księżniczka ma nie robić pod żadnym pozorem z jego syna błazna i ubierać go już od najmłodszych lat jak prawdziwego Zdrajcę.

sobota, 13 września 2014

Zawieszam? To zależy od was.

DO WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW Z JAKIEGOKOLWIEK MOJEGO BLOGA! :
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Słuchajcie, wiecie, że was uwielbiam, zaznaczałam to już na pewno wiele razy, ale teraz to jestem wkurzona. I to na maksa.
Wyjaśnicie mi, jak to jest, że ja kombinuję jak koń pod górę, byleby tylko znaleźć chwilkę na napisanie rozdziału w przerwach w nauce, chociaż mogłabym w tym czasie sama odpocząć np. oglądając film czy czytając dalej ukochaną książkę, myślę codziennie (tak, codziennie) nad nowymi rozdziałami, nowymi scenami, albo udoskonalam wcześniej zaplanowane sceny, a ponad to na 3 z 5 blogów wymyślam coraz to nowe ciekawostki, projektuję na różne blogi nowe znaki, symbole (jak symbol Zdrajców na PoA, Znak Nerimich na POFE, symbol Karytów na PoA i Znak Omarium są w przygotowaniu podobnie jak znak Verisseta na TDH), a wy niczego nie doceniacie? Nie mówię, że macie mi dziękować, czynić pokłony czy coś,. Nie. Chodzi mi tylko o zwyczajny komentarz. Kilka zdań, czy proszę o tak wiele w ramach wynagrodzenia za kilkugodzinne, kilkudniowe albo czasami kilkutygodniowe pisanie rozdziału? "Było super, podobało mi się to i tamto" albo "Myślę to i to, ale dobra rada - popracuj nad tym wątkiem jeszcze, bo coś tam, coś tam..." - naprawdę proszę o tak wiele?
Dobrze wiecie, że kocham pisać, to moja pasja, moje życie, ale przez to zastanawiam się, czy to ma w ogóle sens. Może zawiesić? Bo czuję się, jakbym pisała tylko dla siebie albo dla max. 5 osób, a przecież wyświetlenia wskazują na co innego. Rozdziały mają średnio od 100 do ponad 300 wyświetleń [zależy jaki blog], wiec to chyba ciut za dużo jak na zwykłe kliknięcie w rozdział przez przypadek i szybkie wyjście. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Wyjaśnijcie mi też jak to jest, że rozdział wyświetliło no załóżmy te 200 osób, a skomentowało 5 zaledwie? No ludzie, proszę was! Wiem, że nie każdy ma konto na bloggerze, ale :
A. Zawsze można sobie założyć - to proste i darmowe.
B. W ustawieniach bogów mam, że można komentować anonimowo, czyli nie mając konta, ale wtedy proszę podpisywać się chociaż jakimś pseudonimem np. ABC, Emma, nawet kurde MC KABACZEK aka Melchior, jeśli macie taką ułańska fantazje.
C. Zawsze możecie do mnie napisać swoją opinię na facebooku albo na asku. Nie wstydźcie się, niektórzy już tak robili i nikogo nie zjadłam.
Ponadto na żadnym z blogów (oprócz tymczasowo PoA, ale to z pewnego powodu...) nie ma włączonej weryfikacji obrazkowej, więc piszecie kom, klikacie 'opublikuj' i ot cała filozofia.
Ludzie, czy naprawdę to dla was taki wysiłek?
A może rozdział naprawdę przeczytały tylko te cztery czy pięć osób? Jeśli tak, to chyba najlepiej będzie (jak mówiłam) zawiesić, bo i tak każdy ma w czterech literach moją pracę, to że się staram i poświęcam (może marnuję?) na to tyle czasu. Nadmieniam, że nawet przed samym testem gimnazjalnym pisałam, żeby waz nie zawieźć.
I proszę, nie wykręcajcie się tu szkołą, bo skoro mieliście czas przeczytać 10-stronnicowy rozdział, to macie czas też napisać te parę wyrazów w komentarzu.
Wcześniej nie stosowałam systemu : "Jak będzie 10 - 15 czy 20 komentarzy, to dopiero dodam kolejny rozdział", ale chyba czas się na to przerzucić. Jeśli zobaczę, że po mojej prośbie nadal macie to wszystko  gdzieś, rozdziały będę wysyłała tylko na prywatnego maila osób, które zadają sobie ten trud, by skomentować np. Furt Sword, Elfik Elen, Zuzka M, Rebekah Mikkelson, Onnawen i tych kilku innych, których przepraszam, że nie wymieniłam.
NiE TRAKTUJCIE TEGO JAKO GROŹBĘ, BO TO ŻADNA GROŹBA. Jedynie zapowiedź.

Z poważaniem, Meridiane Falori (Sarikah Rossmary).

 CIEKAWE CZY CHOCIAŻ TO SKOMENTUJECIE :P  :(

sobota, 6 września 2014

Rozdział 68

Od dnia, w którym Wiktoria oświadczyła (nie do końca świadoma tego, co mówi) Cedricowi i Erykowi, że nie ma takiej siły, która odciągnęłaby ją od Falena, minęły trzy doby. Na początku młodszy z synów Wespazjana oraz brat Tori byli na nią wściekli. Chłopcy nie potrafili zrozumieć jej zachowania. Jednakże jak bardzo źli by nie byli, Cedric nie sprawiał wrażenia furiata a Eryk siedział obojętnie z drinkiem w ręku. Innymi słowy, zachowywali się całkowicie inaczej niż w zmanipulowanym przez Zdrajcę (niestety dosyć realistycznie) widzeniu.

piątek, 5 września 2014

Ciekawy blog, godny polecenia

 Cześć, chciałam wam dzisiaj polecić blog mojego przyjaciela - Stephana Rose. Na razie jest tylko króciutki prolog, ale wciągający. Przyznaję, ze mnie zainteresował, a trudno mnie zainteresować ;) Zachęcam do zajrzenia chociażby z ciekawości i poświęcania dosłownie 3 minut na przeczytanie prologu. I najlepiej skomentowanie. Dopiero zaczyna, więc myślę, że komentarze byłyby motywacją do dalszego pisania ;)
Oto opis :
 
Shadewoods to opowiadanie o Sally młodej dziewce, która odkrywa na nowo świat, który ją otacza. Poznaje barbarzyńską naturę ludzi, starożytną magię wiedźm i zmysłową rozkosz jakiej dopiero zazna. Historia skupia się na zapomnianych już dzisiaj inkwizycjach, przedstawionych trochę bardziej w fantastyczny sposób. 


~ Meridiane Falori
PS Nowy rozdział, mam nadzieję, mnie pojawi się nie długo ;) Przepraszam, ze są opóźnienia, ale szkoła... :?

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 67

Eliksir przeniósł Wiktorię do mniejszych rozmiarów komnaty, jednej z tych znajdujących się w Auren. Ściany pokrywała tu barwna tapeta z tłoczonymi wzorkami, na której wisiało na gwoździach kilka pejzaży i jeden sporych rozmiarów gobelin. Na drewnianym parkiecie leżały dwa czerwono-złote dywany, ładnie pasujące do zasłon w tym samym kolorze. Przed ceglanym kominkiem, w którym trzaskał teraz dziko ogień, stała długa, brązowa kanapa ze złotymi nóżkami i ozdobnymi poduszkami oraz dwa podobne do niej fotele. Dziewczyna szybko rozpoznała to miejsce. Ów salonik był jedną z kilku prywatnych komnat Eryka. Serce Wiktorii zabiło szybciej, gdy tylko zobaczyła swojego brata. Chłopak siedział na sofie, trzymając w jednej dłoni srebrny pucharek z napitkiem, a drugą głaszcząc po głowie leżącą na jego kolanach Nimfadorę. Za nimi przechadzał się nerwowym krokiem Cedric. Kipiał gniewem.
- Nie mogę uwierzyć w to, jak zachowała się twoja siostra - powiedział książę głosem tak ostrym, że mógłby ciąć stal. Tori poczuła mocne ukłucie w sercu. Jeszcze nie słyszała w jego ustach tak otwartej wrogości, gdy mówił o kimś innym niż Falen i jego Zdrajcy. A teraz mówił o niej. I to z takim wstrętem...
- Też się nie spodziewałem - Eryk wzruszył ramionami z pewnego rodzaju obojętnością. - Widać taki charakter... Zadziwiające. Żyjesz z kimś prawie dwadzieścia lat i myślisz, że znasz człowieka. Widoczne dwulicowość wychodzi z wiekiem...
- Na to wygląda - prychnął rozeźlony Cedric, nie przestając chodzić po komnacie. - Wespazjan mówił mi, żebym nie wdawał się w romanse ze zwykłą śmiertelniczka, bez urazy, Eryk, ale nie! Ja zawsze muszę być mądrzejszy, prawda?! Niepotrzebnie traciłem czas na tą...
- Daj sobie spokój - mruknął Eryk, pociągając łyk wina ze srebrnego pucharka. Chłopak przeniósł wzrok z Nimfadory na Cedrica. - Znając życie, przy następnej pełni puszczą Falenowi nerwy i uderzy ją, bo jak to Wyklęty delikatnością nie grzeszy, no a potem przybiegnie do ciebie z podkulonym ogonkiem i będzie przepraszać. Poczekaj tylko trochę.
- Nie mam zamiaru na nią czekać - rzucił oschle Cedric, a jego błękitne oczy rozbłysły gniewnie. - Miała wybór. Byłem dla niej dobry, a ona wolała tego mieszańca z sadystycznymi zapędami, więc nawet jak przybiegnie z płaczem, to trudno. Sama chciała. Nie zapomnę jej tego. Nie potrzebuję już jej.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 66

Na Karanirze wzeszło słońce. Falen obudził się rankiem z potężnym bólem głowy. W jego przekonaniu była tylko jedna rzecz gorsza od samego bólu. Kac. Właśnie w tym momencie Zdrajca uświadomił sobie, że niepotrzebnie po wczorajszej wizycie u Lunaris, poszedł jeszcze do Seviana i reszty członków Kręgu... No i tak jakoś ich poniosło... Książę z trudem podniósł się z łóżka i od razu dopadł kryształowej karafki z sokiem winogronowym, która stała na biurku. Wypił duszkiem połowę, ale nie wiele mu to pomogło. Dalej go "suszyło".
"Trudno - pomyślał z rezygnacją Zdrajca, odgarniając z czoła sztywne, czarne włosy. - Później poproszę Temidę, żeby dała mi te swoje "magiczne" ziółka i wszystko przejdzie."
No ale z racji tego, że prawdopodobnie Temida jeszcze spała o tej  porze, Falen, nie chcąc jej budzić, postanowił najpierw pójść do wanny i odświeżyć się nieco, a dopiero później zabrać się za leczenie kaca. Książę wyjął ze stojącego nieopodal łóżka kufra ze złotymi zatrzaskami ciemnozieloną szatę, sięgającą po kostki, przeplataną srebrną i złotą nicią. Zdrajca spojrzał na śpiącą Wiktorię. Jej policzki były zaczerwienione; Falen widział na nich ślady po łzach, spływających po jej twarzy w nocy. Kasztanowe włosy dziewczyny leżały rozsypane wokół głowy, tworząc rudawą aureolę. Wiktoria była do połowy przykryta czarną kołdrą, a temperatura w komnacie pozostawała niska. Jeszcze tego brakowało, żeby się przeziębiła i żeby on musiał koło niej skakać. Falen westchnął ciężko i przykrył ją z powrotem. Wtedy dziewczyna drgnęła i przez sen objęła jego rękę zupełnie tak, jak obejmowała maskotki jako dziecko. Zdrajca uśmiechnął się pod nosem. Nie wnikał, co jej się śni. Książę usiadł na skraju łóżka i zaczął przyglądać jej się w milczeniu. Pomyślał wtedy, że chciałby się już zawsze przy niej budzić, najlepiej po upojnej nocy. Ale tak, żeby i ona chciała być przy nim sama z siebie. Tak jak Temida. Falen zastanawiał się, czy gdyby na horyzoncie nigdy nie pojawił się Cedric, czy wtedy udałoby mu się przeciągnąć ją na swoją stronę. Może gdyby nigdy nie było w grze jego młodszego brata - albo raczej elfa, którego miał za brata przez przeszło sto dwadzieścia trzy lata - Wiktoria nie próbowałaby oprzeć się Imevit... I wtedy Falena naszła pewna myśl. "A co jeżeli na nią jako na człowieka Imevit w ogóle nie zdziała? Co jeśli to wszystko, to że ich połączyło, jest jedną wielką pomyłką?...

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 65

Wiktoria siedziała skulona na jednym z potężnych foteli, wykonanych z ciemnego drewna, w którym dla ozdoby wyrzeźbione były... dziewczyna właściwie nie była pewna co... Czyżby runy? A może coś innego... Tak czy inaczej, te charakterystyczne zdobienia świadczyły o tym, iż meble przywiezione zostały aż z Księstwa Berleso, należącego do Unii Kardeńskiej. Dziewczyna wyglądała przez okno. Na zewnątrz dawno było już ciemno. Wiktoria pamiętała, jak kiedyś Cedric z troski zabronił jej i Erykowi opuszczać Alamer po zmroku. Dziewczyna nie mogła przejść do porządku dziennego nad tym, co się chwilę temu stało. Jeszcze parę godzin temu wszystko było pięknie, cudownie... Myślała, że jest tu ze swoim ukochanym, który zrobiłby dla niej dosłownie wszystko, jednakże okazało się, że swojego prawdziwego ukochanego sama przepędziła, ogłaszając, że chce zostać z jego kuzynem. Kłamcą, manipulantem, sadystą i intrygantem. Tłumaczenia przed samą sobą, że przecież była wtedy nieświadoma, że wszystko to wina Falena, który zmienił jej wspomnienia, nie przynosiły ulgi. Wręcz przeciwnie. Fakt, że tak łatwo dała mu się podejść, że nierozważnie poszła z nim gdzieś, gdzie nie ma świadków, sprawiło, iż sama stworzyła mu okazję do "działania"...  Wiktoria wyrzucała sobie, że w ogóle prosiła Falena wtedy o pomoc dla Nimfadora. Może jednak trzeba było pójść z tym do Priwettusa, przyjaciela Cedrica? No tak... Ale jego wówczas nie było w Alamer - przypomniała sobie. Młoda lady czuła się teraz dokładnie tak samo jak w Smoczej Twierdzy. Wtedy również do niewoli trafiła przez własną naiwność... Była głupia, była tak bardzo głupia, że poszła z nim wtedy do tych lochów... Mogła to wszystko przewidzieć, zamiast zaufać Falenowi... Wiktoria była roztrzęsiona, a świadomość, iż jej brat i jej (były?) narzeczony już po nią nie przyjadą, nie podnosiła młodej lady na duchu. Dziewczyna myślała, aby jakoś stąd uciec, lecz szybko okazało się to niemożliwe. Drzwi sypialni, które Falen zamknął na klucz, wychodząc, były jedynym wyjściem z kompleksu sześciu, połączonych ze sobą prywatnych komnat starszego księcia. Kiedy się wchodzi do niej, można przejść potem dalej do łazienki, większego i mniejszego salonu gościnnego, gabinetu oraz sali muzycznej z czarnym pianinem, gdyż podobno Zdrajca kiedyś grał. Dziwne. Wiktoria jakoś nie potrafiła wyobrazić sobie Falena, robiącego coś tak szlachetnego, jak tworzenie muzyki. Ślęczącego nad nutami i uważającego, aby jak najlepiej oddać piękno niegdyś skomponowanego utworu. Tori zawsze myślała, że aby grać, trzeba mieć w sobie chociaż trochę wrażliwości, której, nie od dziś wiadomo, jemu brakowało.

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 64

Zdenerwowany Falen wyszedł ze swojej sypialni, zamykając z impetem drzwi. Kiedy wszystko już się układało, Wiktoria nagle musiał sobie przypomnieć! Naprawdę?! Właśnie teraz?! Ech...mówi się trudno. Falen musiał teraz myśleć o ważniejszych sprawach niż fochach swojej przyszłej królowej. A mianowicie skoro jego jedyny rywal do tronu, teoretycznie unieszkodliwiony po podpisaniu aktu zrzeczenia się praw do korony, powrócił do kraju, to czas wdrążyć plan w życie. Zdrajca nie chciał ryzykować, że któregoś pięknego dnia Karyci odnajdą dokumenty, do których podpisania zmusił Cedrica w Dolinie Smoczych Płomieni i je zniszczą, przez co syn Wespazjana znów będzie mógł ubiegać się o koronę ojca, więc postanowił zawczasu pozbyć się konkurencji. Swoją drogą, nie zaszkodziłoby, gdyby Lunaris otruła także Eryka... Wileński na razie, gdy posiada "tylko" tytułu lorda, nie stanowi zagrożenia, ale co potem? Falen dobrze wiedział, że Nimfadora pragnie go poślubić, a w takim wypadku sytuacja się komplikuje...

poniedziałek, 14 lipca 2014

Zakładka 'ciekawostki'

Niektórzy nie widzieli ciekawostek na fanpage'u Prophecy, wiec dodałam je również tutaj :) Wzbogacone o kilka nowych :) Ciekawostki będą uzupełniane systematycznie o nowe ;)
Meridiane Falori

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 63



Na zegarze wybiła właśnie dwudziesta druga. Falen leżał w łóżku i czytał po raz kolejny tą samą powieść – Złudna nadzieja – zaliczającą się do jego ulubionych książek. Wiktoria natomiast krzątała się nerwowo po komnacie, nie mogąc zagrzać nigdzie miejsca. Od awantury z Cedriciem i Erykiem minęło już kilka godzin, ale ona wciąż nie mogła dojść do siebie. Na początku pytała raz po raz Falena, czy nic mu nie jest i czy któryś z nich nic mu nie zrobił, ale gdy Zdrajca po raz setny zapewnił ją, iż czuje się świetnie, dziewczyna zaczęła zawracać sobie głowę zgoła innym tematem… O ile o Cedricu miała fałszywe wspomnienia, Eryka nie pamiętała w ogóle, ale nie mogła się ona oprzeć dziwnemu wrażeniu, że skądś kojarzy jego twarz… Gdy kilka minut temu zaledwie Wiktoria przeglądała się w lustrze, aby sprawdzić, czy pasują jej perłowe kolczyki, które dostała od Falena, zauważyła, że ten nieznajomy jej chłopak jest bardzo do niej podobny… Identyczny kształt oczu i nosa, oboje posiadali wydatne kości policzkowe, a do tego bardzo podobna linia podbródka… Właściwie to od powstania rysy na Kamieniu miała niejasne poczucie, że coś jest nie tak. Pojawiały się przebłyski, pojedyncze sceny. Zbyt krótkie jak na razie, by coś z nich wywnioskować.
- Falenie…? – spytała po chwili, siadając na brzegu łóżka obok pogrążonego w lekturze księcia.
- Nie teraz, skarbie. Zajęty jestem – powiedział, przewracając stronę. Fakt, Wiktoria była ważna, ale przecież rozdział sam się nie doczyta! Nawet znieczulony do granic możliwości geniusz zła, mający obsesję na punkcie pewnej śmiertelniczki, musi mieć czas na czytanie! A właśnie teraz był ten czas.
- Ale Falenie! – dziewczyna potrząsnęła nim lekko, robiąc przy tym minę naburmuszonego dziecka.
- Ech… Tak? Co jest tak ważne, żeby przerywać mi czytanie w momencie, gdy Hanyr zabija Eliseey? – mruknął, odkładając niechętnie książkę. – Swoją drogą, mimo że kocham tą powieść, muszę stwierdzić, że sztylet w serce jest dość oklepanym motywem… Ja załatwiłbym to lepiej.
- A więc… - Wiktoria nie wiedziała, jak zacząć. Dziewczyna poderwała się z miejsca i znów zaczęła nerwowo spacerować po pokoju, jak to miała w zwyczaju. – Ciągle dręczą mnie te same pytania i chcę w końcu poznać na nie odpowiedź…

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 62



Rosalinda leżała w łóżku, w swojej sypialni, owinięta ciasno białą kołdrą. Była naga. Nieopodal, bo przy dużym zwierciadle w rogu komnaty, stał Falen, poprawiając się. Było już po wszystkim. To że książę miał teraz Wiktorię, nie znaczyło wcale, że miał zamiar się ograniczać, no bo po co? Skoro był jeszcze młody, to dlaczego niby miałby nie korzystać z uroków życia? Może ustatkuje się, kiedy będzie dobijał sześć setki, ale teraz? Pfff…! Rosengardzka księżniczka nie chciała dłużej spełniać zachcianek Falena, ale bała się mu przeciwstawić. Zresztą… kto by się nie bał w jej sytuacji? Była całkowicie zdana na jego łaskę lub nie łaskę. Jej życie leżało w jego rękach. Dlatego Rosalinda wolała nie denerwować Zdrajcy i godziła się na wszystko.
- Falenie…? – zaczęła cicho, obejmując ramionami kolana.
- Tak? – Falen odwrócił się do niej z chytrym uśmieszkiem na ustach. Jego szmaragdowa peleryna zafalowała. Karanirski książę miał na sobie jeszcze czarny żupan, przeplatany srebrną nicią, również czarne spodnie i ciężkie buty ze smoczej skóry. Czarnej oczywiście. Gdyby nie ta zielona peleryna, Falen wyglądałby jak wielki nietoperz.

Rosalinda zaczerpnęła głęboki wdech, po czym zaczęła, nie patrząc mu nawet w oczy.
- Falenie… Kiedy mnie wypuścisz? Kiedy będę mogła wrócić do Rosengardu? – spytała nieśmiało.
- A kto ci powiedział, że w ogóle będziesz mogła? – rzucił drwiąco książę, podchodząc do niej. Dziewczyna drgnęła niespokojnie. – Zostaniesz ze mną jeszcze na bardzo, bardzo długo… - powiedział Falen z premedytacją przeciągając sylaby.
- Co? Ale przecież mój ojciec spełnił wszystkie twoje żądania! Rosengard wystąpił z Przymierza, czego chcesz jeszcze?! – zawołała rozpaczliwie. Tak, Rosalinda już poznała prawdę. Falen sam jej powiedział o tym, że tak naprawdę przeczytał przechwycony list do Cedrica i reszty Zakonu i, że pojechał do ojca dziewczyny, szantażować go. Zagroził mu wtedy, że zrobi krzywdę jego córeczce, jeśli nie wycofa się z udziału w zbliżającej się wojnie.
- Skarbie, jakby to delikatnie powiedzieć… Nie ufam twojemu ojcu jak psu. Jaką mogę mieć pewność, że Rosengard nie powróci do Przymierza, jeśli mu ciebie oddam? – Falen spojrzał na Rosalindę spod uniesionej brwi.

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 61



Była trzecia w nocy. Falen spał właśnie z przytuloną do siebie Wiktorią w jego sypialni. Starszemu z książąt zarówno tej nocy, jak i każdej innej nie śniło się zupełnie nic. To nie tak, że Falen nie pamiętał swoich snów, jak to czasami bywa w przypadku ludzi. On po prostu ich nie miał. Nie śnił. Nigdy. Nie potrafił, odkąd przyjął na siebie klątwę Zdrajców. Falen nie wiedział, jaki związek ma to z jego przeklęciem, ale szczerze mówiąc, nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiał. Najwyraźniej Wyklętym nie dane było oderwać się od szarej rzeczywistości i uciec do krainy sennych marzeń, zaznając przy tym ukojenia. Falen jak każdy inny Zdrajca po prostu zamykał oczy, a potem, po długich godzinach całkowitej ciemności, ponownie je otwierał. To wszystko. Książę właśnie odsypiał zarwane ostatnimi czasy noce, gdy nagle idealną ciszę, panującą teraz w sypialni, przerwało donośne pukanie do drzwi.
- Falen… - ziewnęła sennie Wiktoria, przecierając oczy. – Ktoś się dobija! Idź otworzyć – powiedziała, tłumiąc kolejne ziewnięcie.
- Przecież słyszę – warknął cicho, przekręcając się na drugi bok i chowając głowę w poduszkach.
- Nie masz zamiaru otworzyć? Przecież ten ktoś zaraz wyważy drzwi! To musi być coś ważnego – powiedziała dziewczyna, szturchając go lekko.

sobota, 28 czerwca 2014

ravenclaw ponad wszystko

Zapraszam do czytania, jeśli chcecie wiedzieć, jak potoczą się losy córki aurorów - Eleny, syna wyznawców Voldemorta - Damona i ich przyjaciółki - Ivanne...
Cała trójka uczy się w Hogwarcie, a najstraszniejsze, co może ich spotkać, to szlaban u Filcha. Do czasu. Nagle zaczynają się kłopoty. Już nikt nie będzie bezpieczny.
kliknij tutaj
Tak, to mój 5 blog xD
M.F.

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 60

Falen uśmiechnął się zadowolony. "Kochanie" - jak to pięknie brzmi w jej ustach. Zwłaszcza, że wypowiadała je do właśnie niego. Szkoda tylko, że potrzebna była hipnoza, aby w końcu go pokochała... Lecz teraz to nie ważne. Wiktoria wpatrywała się w niego z miłością i uwielbieniem, nie ważne czego to zasługa. Jednakże Falen postanowił upewnić się, czy aby na pewno zapomniała to, co zapomnieć jej kazał.
- Skarbie, co u twojego brata? - spytał przyjaznym tonem. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Wyraźnie nie wiedziała, o co mu chodzi.
- Przecież ja jestem jedynaczką... - przypomniała mu delikatnie.
- Ach, jak mogłem zapomnieć - uderzył się teatralnie w czoło. - Pomyliłem cię z... Zresztą nie ważne - książę machnął lekceważąco ręką.
- Nic nie szkodzi - Wiktoria uśmiechnęła się do niego wdzięcznie. Falen kochał patrzeć na nią, gdy była szczęśliwa, gdy się uśmiechała, ale niestety zdawał się robić wszystko, by powodów do radości nie miała... Umyślnie lub nie.

piątek, 20 czerwca 2014

FANPAGE CZTERECH ŻYWIOŁÓW JUŻ NA FB

Witajcie, ponownie! :D
Zachęcam do lajkowania fanowskiej strony czterech żywiołów ;) CIEKAWOSTKI, ZDJĘCIA, INFORMACJE O ROZDZIAŁACH :) Jeśli lubicie czytać POFE i nie wstydzicie się tego przed znajomymi, zachęcam do polubienia :)

FANPAGE TAJEMNICY DARK HIGH JUŻ NA FB

Witajcie, moi kochani! :DDD
Postanowiłam założyć stronę na facebooku dla czytników Tajemnicy Dark High.
Nie zrobiłam tego, aby bawić się w jakiegoś fejma, ale żeby publikować tam różne ciekawostki o bohaterach, których nie znajdziecie w rozdziałach, dodatkowe zdjęcia, muzykę, informacje o rozdziałach. Będą tam także co jakiś czas różne gry dla umilenia czasu. Zachęcam do lajkowania, chyba że się wstydzicie przed znajomymi na fejsie hahaha No, widać, gdzie trzeba kliknąć, żeby was na fanpage'a przeniosło :**  [Kliknij tutaj]

Meridiane Falori

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 59

Kiedy Nimfadora zasnęła, Falen wyszedł z jej komnaty i ruszył w stronę pałacowych lochów. Wiktoria wyszła za nim z pokoiku dziewczyny i zbierając się w sobie, zaczęła:

- Falenie?

- Tak? - spytał, obracając się do niej na pięcie. Książę odgarnął z czoła swoje kruczoczarne włosy, żeby nie wchodziły mu do oczu. Zdrajca zmierzył młodą lady pożądliwym spojrzeniem. Wiktoria speszyła się nieco. Nie lubiła, kiedy tak na nią patrzył, a na jej nieszczęście robił to bardzo często. Falen nawet nie krył się przed nią z tym, że najchętniej wziąłby ją do swojej komnaty. Po co to chyba każdy wie. Mimo tego że Wiktoria nigdy nie dawała mu nadziei na cokolwiek, on się nie zniechęcał. Wręcz przeciwnie. Im stanowiła większe wyzwanie, tym lepiej. A myśl o tym, co czułby jego brat, a właściwie kuzyn, gdyby on zabrał mu jego ukochaną, bawiła Falena do łez. Jaka to szkoda, że starszy książę chyba się nie doczeka tej sceny... No bo jak miałby sprawić, że Tori złamie serce Cedricowi, jeśli już niedługo to serce całkiem przestanie bić? Przecież niebawem Lunaris otruje syna Wespazjan, a wtedy... Cóż... Nie dość że Falen pozbędzie się największego wroga, to jeszcze wyeliminuje rywala w wyścigu o serce Wiktorii. 

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 58

Falen wraz z Sevianem galopowali przez leśny gościniec. Falen kipiał gniewem. Fakt, nie utrzymywał zbytnio kontaktów z Nimfadorą, odkąd ta wyprowadziła się z Alamer, ale miał do niej pewien sentyment, nawet jeśli nie koniecznie traktował ją tak, jak traktować powinien.
- Ruszaj się żwawiej, Notta - Falen  popędził swą czarną klacz.
- Spokojnie, bracie, spokojnie - rzucił Sevian, przekrzykując tętent kopyt. Chłopak odrzucił do tyłu głowę, odgarniając tym samym czarne włosy z twarzy. Chłodny, zimowy wiatr smagał nieprzyjemnie ich twarze, ale żaden z książąt nie zwracał na to uwagi. Teraz były ważniejsze rzeczy nic przejmowanie się takimi drobnostkami.
- Spokojny to ja będę dopiero po zakończeniu marnej egzystencji tego gnojka. No albo po dostaniu korony. Kolejność nie ma większego znaczenia. Zabijać mogę i w koronie, i bez - odrzekł Falen, a jego usta wygięły się w nikłym uśmiechu. Sevian już otwierał usta, by coś mu odpowiedzieć, ale w tym momencie na horyzoncie pokazała się drobna postać. Dziewczyna. Falen zmrużył oczy; ledwo widział z tej odległości. - Notta, stój - rozkazał, zatrzymując gwałtownie konia. Zdumiony Sevian zrobił to samo.
- Co z tobą? Tak ci się spieszyło, a teraz urządzasz sobie postój?
- Oj, cicho, Sev - rzucił znużonym głosem Falen, po czym zawołał do zbliżającej się dziewczyny - Miałaś już tyle przygód, a ty nadal szwendasz się po lesie w okolicy pełnej Zdrajców? Jeszcze trochę a pomyślę, że robisz to specjalnie - zakpił, posyłając jej ironiczny uśmieszek.
- Tak! Wiesz, okazji szukam! - prychnęła rozzłoszczona Wiktoria, zatrzymując się przed nimi. - Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale dobrze, że cię widzę.
- Ciekawie się zaczyna. Sev, zapisz mi to, bo boje się, że nigdy więcej tego nie usłyszę - rzucił ze śmiechem do brata.

środa, 4 czerwca 2014

FOTOGRAFIA - INSPIRACJE

Witajcie! Chciałam was bardzo prosić o lajkowanie nowej strony na facebooku (założonej przez moją przyjaciółkę). Dopiero zaczyna i potrzebuje polubień, żeby się rozkręcić ;)
Jak głosi tytuł posta, jest o fotografii ;) Każdego pasjonata pstrykania fotek zachęcam do zalajkowania i nadsyłania zdjęć swojego autorstwa :)
Wasza Meridiane :*****

sobota, 31 maja 2014

Rozdział 57

Nimfadora była przerażona i roztrzęsiona... Już nie miała siły płakać. Rebio przed chwilą skończył to robić. Właśnie zapinał spodnie,  a ona drżącymi rękoma nakładała swą sukienkę, teraz całą w strzępach. Krwawiła. Zrobił jej to, zrobił, chociaż tak go prosiła. Chociaż tak w niego wierzyła... Tak ufała...
- I co, Nimi? Chyba nie było tak źle, co? - spytał, uśmiechając się obleśnie. Rebio posłał Nimfadorze triumfalne spojrzenie. Patrzył na nią jak na zdobycz, teraz tak pokonaną. Tym jednym czynem osiągnął dokładnie to, co chciał. Pokazał dziewczynie, że dla niego jest niczym i w każdej chwili może zrobić z nią co chce... Że jej zdanie jest najmniej ważne albo raczej w ogóle nie jest ważne. On był figurą, a ona zwykłym pionkiem...
Kiedy Nimfadora nic nie odpowiedziała, gdyż nie była w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa i tylko spuściła głowę, on usiadł koło niej. Księżniczka odskoczyła w bok jak oparzona, ale Rebio przysunął ją mocno do siebie ramieniem. Dziewczynę przeszedł dreszcz. - Nie zgrywaj takiej niedostępnej cnotki. Dobrze wiem, że ci się podobało.
- Nie dotykaj mnie.
- Co takiego?
- Masz mnie nie dotykać - powtórzyła, starając się zapanować nad drżeniem głosu. Kiedy on objął ją mocniej, ona wyszarpnęła mu się i posłała pełne wzgardy, ale i bólu spojrzenie. Do jej oczu napłynęły nowe łzy. Wszystko ją bolało. Nie tak wyobrażała sobie swój pierwszy raz. Chciała z Erykiem, po ślubie... Ale Rebio najwyraźniej to nie obchodziło.
- Słuchaj, naprawdę po tym wszystkim jeszcze chcesz się stawiać? - spytał drwiąco, unosząc wysoko brwi. - Wszystko udało się przełożyć. Wieczorem przybędzie Orakel i udzieli nam ślubu - powiedział słodkim głosikiem, znów rozbierając ją wzrokiem.

wtorek, 27 maja 2014

Opowieści z Erithel - rozdział 2

Zapraszam na nowy rozdział opowieści z Erithel :) Akcja powoli zacznie się rozkręcać... Przepraszam, że tu się promuję, ale trzeba rozkręcić bloga xD
http://opowiesci-z-erithel.blogspot.com/
Ps Nowy rozdział już wkrótce :*

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 56

Po kilku godzinach jazdy Falen z Lunaris przesiedli się na statek, a potem kilka kolejnych godzin jechali lądem, aż w końcu dotarli do Alamer. Na dziedzińcu przed pałacem czekała na niego Temida. Wyglądała na zdenerwowaną.
- Mogę cię na chwilę przeprosić, Lunaris? - spytała, siląc się na uprzejmy ton. Niewolnica spojrzała ukradkowo na swojego pana i posłusznie oddaliła się kilka krajów.
- Czy ty wstydu nie masz?! - syknęła Temida, posyłając mu mordercze spojrzenie. Falen zmarszczył brwi.
- Nie wiem, o co ci chodzi - odparł zdawkowo książę. Seliwiańska księżniczka prychnęła wściekle i wymierzyła mu policzek. - A to za co?! - warknął Falen, łapiąc ją mocno za rękę, którą zamachnęła się już drugi raz. - Nie pozwalaj sobie - syknął jadowicie. Jego lodowato błękitne oczy błysnęły gniewnie.
- Mówiłam ci, jaką gehennę zgotował jej Reevian. Wiesz, ile wycierpiała, ale nic sobie z tego nie robisz! Myślisz, że nie wiem, dlaczego chciałeś osobny powoź dla siebie i Lunaris? Sądziłeś, że nie domyślę się, jak sobie czas umilałeś? Tylko spójrz na siebie! Twoje włosy są w nieładzie, koszula wymięta, wygładzasz, jakbyś urządził tam sobie ostrą...
- Zamilcz. Głowa mnie boli - mruknął z pewnego rodzaju znużeniem.
- Zamilknę, kiedy mi to wszystko wyjaśnisz! - rzuciła rozdrażniona. Falen pomyślał, że co z tego, że wywiną się od ślubu, skoro i tak czuje się jak w małżeństwie. Temida zachowywała się jak zazdrosna żona albo gorzej.

poniedziałek, 19 maja 2014

Facebook

Czasami niektórzy mają do mnie sprawę i piszą na maila (bo podawałam, jak prosili), ale z racji tego, że na skrzynkę pocztową rzadko zaglądam, postanowiłam założyć sobie drugiego facebooka jako Meridiane Falori.
Wiecie, to konto przyda mi się do promowani bloga na innych stronkach, wiecie, pyta się ludzi, czy cię udostępnią, etc. Jeśli chcecie, możecie śmiało pisać i dodawać mnie do znajomych. Ja nie gryzę ;*

Meridiane Falori fb [klik]

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 55


Na placu przed pałacem czekały dwa powozy. Jeden dla Seviana i jego rodziny, a drugi dla Temidy z dziećmi i Falena. Księżniczka nie miała pojęcia o planach swojego niedoszłego narzeczonego odnośnie zabrania ze sobą Lunaris.
- Falen! Nareszcie jesteś! Już się niecierpliwiłam – powiedziała Temida, krzyżując ręce na piersi. – Wsiadaj do powozu. Tylko wiesz, tak na paluszkach, bo bliźniaki śpią.
- Nie jadę z wami. Zaraz pójdę do powozowni po inną karetę. Sevianie, wy już odjeżdżajcie i nie czekajcie na mnie. Ty także, Temido. Każ woźnicy ruszać – odparł Zdrajca, kładąc rękę na tali Lunaris i przysuwając niewolnicę bliżej do siebie. Dziewczyna zadrżała.

Zaraz szlak mnie jasny trafi !!!!!!!!!

OD RANA JAKAŚ DZIEWCZYNA (BO ZAKŁADAM, ŻE TO DZIEWCZYNA, ALE KTO JĄ TAM WIE. MOŻE OBOJNAK, JA NIE OCENIAM :P) ZARZUCA MI POD KAŻDYM ROZDZIAŁEM TAJEMNICY DARK HIGH PLAGIAT, POD CZTEREMA ŻYWIOŁAMI TEŻ. ALE TO NIE WSZYSTKO... PO PROLOGU OPOWIEŚCI Z ERITHEL (ZAJMUJĄCYM OKOŁO JEDNĄ STRONĘ WORDOWSKĄ ZALEDWIE) STWIERDZIŁA, ŻE JEST WSZYSTKO ŚCIĄGNIĘTE Z WŁADCÓW PIERŚCIENI. KIT Z TYM, ŻE NAWET ICH NIE CZYTAŁAM I WIDZIAŁAM TYLKO RAZ CZY DWA FILMY! MASZ RACJĘ, ANONIMKKO, NIE MA U MNIE MOTYWU PIERŚCIENIA, A JEDYNIE ZAGINIONE BERŁO, NIE MA U MNIE ODPOWIEDNIKA MORDURU, ALE TEŻ TO SZCZEGÓŁ, ZAMIAST HOBBITÓW I KRASNOLUDÓW WALCZĄCYCH Z SZABELKĄ MAM WAMPIRY, WILKOŁAKI, LUDZI - SMOKI, SYRENY, A TAKŻE CZAROWNIKÓW (KTÓRZY O DZIWO NIE SĄ STARSZYMI PANAMI Z LASKĄ JAK GANDALF), ALE PRZECIEŻ WSZYSTKO JEST CHOLERA JASNA SKRADZIONE!
TAK JAK NA TAJEMNICY DARK HIGH. MOI DRODZY, JEŚLI KTÓREŚ Z WAS CZYTAJĄC KSIĄŻKĘ, CZY OGLĄDAJĄC SERIAL NATKNĘŁO SIĘ NA POSTAĆ NIMFADORY ROSENGARD, ZAKONU SALENITÓW, MAY - MEDIUM, CZY CHOĆBY VERISSETA (KTÓREGO SAMA WYMYŚLIŁAM), TO NIECH DA MI ZNAĆ! CHĘTNIE PRZECZYTAM!!!
POMIJAJĄC, ŻE LUDZI TAKICH JAK NIMFADORA (CZYLI FALIREE) SAMA WYMYŚLIŁAM TEŻ. JAK SIĘ POJAWIAJĄ W INNYCH OPOWIADANIACH (BO SĄ TEŻ TACY) MAJĄ ZUPEŁNIE INNĄ NAZWĘ. SZKOŁY, PODZIELONEJ NA SIEDEM DOMÓW, WEDŁUG UMIEJĘTNOŚCI TEŻ NIE WIDZIAŁAM NIGDZIE. OJ, PRZEPRASZAM, PRZYPOMNIAŁAM SOBIE, ZE W JEDNYM ROZDZIALE ZAPOŻYCZYŁAM SŁOWO PREFEKT Z HARRY'EGO POTTERA, MACIE MNIE! CAŁA HISTORIA TO PRZECIEŻ PLAGIAT!
ANONIMOWE COŚ, JEŚLI TO CZYTASZ, TO WIEDZ, ŻE NIKT CIĘ NA MOIM BLOGU NIE TRZYMA. DZIWNE, ŻE NIKT Z PRZESZŁO 100 OSÓB, KTÓRE OBSERWUJĄ MÓJ DRUGI PROFIL (MERIDIANE FALORI) NIGDY NIE DOSZUKAŁO SIĘ U MNIE PLAGIATU! JAK NIE UMIESZ SAMA CZEGOŚ STWORZYĆ, NIE ZARZUCAJ INNYM, ŻE SĄ TAK SAMO OGRANICZENI.
Z POWAŻANIEM, MERIDIANE FALORI

PS JEŚLI KTÓREŚ Z WAS, MOI DRODZY CZYTELNICY, RÓWNIEŻ CHCE MI COŚ ZARZUCIĆ, PROSZĘ BARDZO! JEŚLI KTOŚ Z WAS RÓWNIEŻ UWAŻA, ŻE ŚCIĄGAM CAŁĄ FABUŁĘ, NIECH MI NAPISZE. NO ŚMIAŁO!

JAK KTOŚ CHCE, ŻEBYM ZAWIESIŁA, BO NIE MOŻE ZNIEŚĆ, ŻE WKŁADAM W TO TYLE SERCA, NIECH TEŻ PISZE!

piątek, 16 maja 2014

Już jest prolog Opowieści z Erithel :D

Tytuł posta ówi sam za siebie xD
Nie martwcie się, nie zaniedbam Prophecy :***
Zapraszam do czytania prologu, naprawdę króciutki!
[kilk]

Opowieści z Erithel

http://opowiesci-z-erithel.blogspot.com/
Tu jest link do mojego kolejnego bloga.
Na razie jest tylko krótki opis fabuły, boję się, że chaotyczny i niezbyt zachęcający, ale dajcie mi szansę, w prologu i pierwszych rozdziałach postaram się to dobrze rozwinąć ;D Tak, żeby spadły wam kapcie z wrażenia :*


Czwart blog

Wiecie co? Zaczęłam zastanawiać się nad założeniem 4 bloga ;) Sądzę, ze ze znajdywaniem czasu na niego również nie byłoby problemy (uczę się całkiem dobrze, spotykam się ze znajomymi, więc nie mam pojęcia jak się z tymi blogami wyrabiam czasowo, ale mniejsza o to)... ;) Tak czy inaczej, na razie mogę powiedzieć, ze byłby on utrzymany w klimatach fantastyki, zapewne w jeszcze innym wymyślonym przeze mnie świecie, a co tam xD Pytanie tylko czy ktoś z was wgl chciałby to czytać xD Piszcie, co myślicie o moim pomyśle ;)
M.F.

Fanowskie video od Furt (Nimfadora)

Dziękuję kochana jeszcze raz :8 Bardzo mi miło się zrobiło, jak to zobaczyłam ;*
https://docs.google.com/file/d/0B9bnIfPIAdLtUGx4WXRtUGJDOFU/edit

Ocenialnia blogów

http://ocenyopowiadan.blogspot.com

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 54 ***

Falen i Temida planowali zostać w Trójkrólestwie jeszcze co najmniej dwa tygodnie, lecz wiadomość o zaręczynach Cedrica i Wiktorii bardzo zweryfikowała ich plany. Starszy z książąt od razu po rozmowie z Cassidy chciał wsiadać do powozu i jechać do Alamer, ale Temida z trudem go wyprosiła, aby zostali tu jeszcze na jeden dzień bowiem nierozważnie byłoby wracać po nocy i to z małymi dziećmi. Falen uległ dziewczynie niechętnie. Był tak wściekły, że nie mógł wysiedzieć spokojnie na miejscu. Zdrajca zapowiedział jej, że ruszają od razu po obiedzie, a jeśli do tego czasu nie zdąży się spakować, trudno. Żeby zdążyć, Temida zleciła zapakowanie kufrów swoim trzem służącym, a sama postanowiła wykorzystać ostatnie godziny w rodzimym kraju na przechadzkę z dziećmi po pałacowych ogrodach Laxoris. Bardzo zależało księżniczce, by Falen jej towarzyszył, więc nalegała tak długo, aż ten dla świętego spokoju zgodził się iść razem z nią. Temida prowadziła podwójny wózek po krętej ścieżce, ciągnącej się między grządkami kwiatów i różanymi krzewami, a kipiący gniewem Zdrajca szedł tuż obok. Nawet melodyjny śpiew ptaków i słodka kwiatowa woń nie podziałały na niego kojąco. Falen był podminowany. Wczoraj cały wieczór ćwiczył z Sevianem szermierkę, żeby się jakoś wyładować, ale i to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Nowo odnaleziony brat próbował go uspokoić, powtarzając, że przecież oświadczyny to jedno, a ślub to zupełnie co innego i być może Wiktoria sama się jeszcze rozmyśli, ale karanirski książę nie chciał go słuchać.

"Dodać, czy nie dodać?O to jest pytanie!" ~ Meridiane (Szekspir) Falori xD

Cześć wam :D
Mam pytanko....
Nowy rozdział w zasadzie jest już napisany.
Pojawia się tam nowa bohaterka, a Falen uknuł kolejną intrygę... 
Widać chłopak wrócił do formy xD
Chcecie, żebym dodała dzisiaj? 
Wiem, że ostatni rozdział był wczoraj, ale po prostu mogę nie mieć kiedy dodać później, no i tak jakoś...
To dodać, czy macie mnie już dość i na razie nie chcecie? xD

Meridiane Falori ^^^

sobota, 10 maja 2014

Falen i Cedric

Popatrzcie, co zrobiła dla mnie Furt :D
Filmik z Falenem i z Cedem, tutaj macie linki ;)
Jeszcze raz dziękuję, Furt, to bardzo miło z twojej strony :D
Meridiane Falori ^^^

Rozdział 53



Wiktoria czuła się zupełnie tak, jakby Nimfadora wymierzyła jej policzek… Dziewczyna nie chciała, by ktokolwiek wiedział o pocałunku z Falenem… Powiedziała o nim tylko Erykowi i nie zamierzała mówić nikomu więcej… Bolało ją to, że przyjaciółka posądziła ją o grę na dwa fronty. Przecież Wiktoria wcale tego nie robiła! Zaręczyła się z Cedriciem i to jego kochała, a to, że Falen zakochał się w niej i to, że ostatnio dziewczyna zaczynała go jakby bardziej tolerować, wcale nie oznaczał, że zwodzi Cedrica! Bo nie znaczyło, prawda? Nie… Przecież wtedy to nawet nie ona pocałowała Falena, tylko on ją, a w takim wypadku pocałunek nie liczył się jako zdrada. Niestety księżniczka miała na ten temat chyba nieco odmienne zdanie. A właśnie, co się tyczy samej Nimfadory… Wiktoria i chyba każdy, kto ją tylko znał, cenił dziewczynę i podziwiał za to, że zawsze starała się szukać w każdym czegoś dobrego i nie sądziła za błędy, ale to, co chciała teraz zrobić, Wiktoria uważała za czystą głupotę. Młoda lady wcale nie musiała posiadać daru jasnowidzenia, by wiedzieć, że spotkanie z Rebio źle się skończy. Pytanie brzmi tylko: jak bardzo źle? Wiktoria była pewna, że skoro on już raz pokazał swoją prawdziwą naturę i mimo wyraźnego „nie” Nimfadory, chciał z nią to zrobić, dlaczego więc nie miałby spróbować raz jeszcze? Rebio na pewno będzie wściekły, gdy dowie się o planowanym zerwaniu zaręczyn… Kto wie, czy nie będzie chciał jej zastraszyć, żeby z nim została albo czy raz jeszcze nie zechce wziąć jej siłą, tylko z tą różnicą, iż tym razem mu się to uda…? Wiktoria bała się nawet o tym myśleć, podczas gdy Nimfadora była pewna, że ten nic jej nie zrobi, że żałuje swojego zachowania wobec niej… Tori miała wielką nadzieję, że księżniczka naprawdę wie, co mówi.

czwartek, 8 maja 2014

Nowy wystrój

Jak wam się podoba nowy wystrój stronki? :D
Zmieniłam, bo tamten mi się znudził, a poza tym średnio byłam do niego przekonana... Nie podobał mi się tam Falen, a Tori w mojej skromnej opinii wyglądała na jakieś 30 lat na zdjęciu, które zostało do nagłówka użyte :p A teraz są wszyscy i to tacy, jacy mi się podobają :D
Tak czy inaczej, mam nadzieje, że nie jest źle ;)

Pozdrawiam,
 Meridiane Falori^^^

PS Ten blondy na zdjęciu z Nimfadorą to Falen jeszcze przed przemianą w Zdrajcę (albo przed ujawnieniem się z tym, ze jest Zdrajcą)

środa, 7 maja 2014

Rozdział 52

Nastał kolejny słoneczny dzień, chociaż mroźny, bo zimowy, dzień. Jednakże ani Wiktorii, ani Cedricowi niska temperatura zbytnio nie przeszkadzała. Zima bowiem stanowiła ulubioną porę roku zarówno dla młodego księcia, jaki i jego ukochanej. Karanira sama w sobie była piękną wyspą, ale od grudnia do marca, gdy cała była okryta śnieżnym puchem, wyglądała wprost bajecznie. Tegoroczna zima była też wyjątkowa z innego powodu. Albowiem właśnie trwały ostatnie miesiące względnego pokoju między Unią a Przymierzem. Z wypowiedzeniem wojny Karetom Zdracy zamierzali poczekać do wiosny bowiem nikt o zdrowych zmysłach nie prowadzi działań zbrojnych na jesieni i w zimie. Działo się tak, gdyż tak było zwyczajnie wygodniej i bezpieczniej. Walcząc wiosną czy też latem nie było ryzyka, że konie ugrzęzną gdzieś w bajorze, ukrytym pod opadłymi liśćmi albo że rycerze zostaną zaskoczeni przez śnieżycę i w ogóle nie stawią się na miejsce bitwy... Cedricowi właściwie był na rękę fakt, iż zostało jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia otwartej wojny na froncie. Młodszy  książę był świadom, że gdyby wojna wybuchła dzisiaj, niechybnie by przegrał. Na dzień dzisiejszy Przymierze jest silne, ale Unia silniejsza, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach, czyli po wycofania się Cesarstwa Rosengardu i sojuszowi, który Falen zawarł z carem Brinitheim. Podczas ostatniej narady Zakonu postanowiono wykorzystać dany czas na znalezienie nowych sprzymierzeńców, w skutek czego Cedric i Eryk wraz z Herinem z Cristallionu i Evenem z Blackraven mieli wyruszyć za trzy dni jako przedstawicielstwo na kongres w Heilfall, stolicy Królestwa Verinbergii, leżącego cztery mile morskie na południe od Rosengardu. Zamierzali oni przekonać króla Juena VII do opowiedzenia się za Przymierzem. Pomiędzy przygotowaniami do podróży Cedric jednak zalazł chwilkę dla swojej Wiktorii, która to ostatnio zaczęła mu zarzucać, że nie ma dla niej czasu. No jasne, dziewczyna rozumiała powagę sytuacji, ale to nie zmienia faktu, że też chciała, by pobył z nią trochę, a nie tylko siedział na tych obradach... Właśnie dzisiaj Cedric zdecydował się na coś, do czego zbierał się od kilku tygodni. I tak miał zrobić to już wcześniej, ale teraz dopiero nastał odpowiedni moment. Jeśli to nie udobrucha Wiktorii, to już chyba nawet Karanirska Gwiazda* nie pomoże.

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 51

Rytuał Krwi odbył się w tydzień po narodzinach Meridiany i Naviela. Ceremonia ta polegała na uroczystym włączeniu niemowląt to wspólnoty Wyklętych i uznaniu ich przez obu rodziców. Bowiem we wszystkich krajach Zdrajców, a także co poniektórych bardziej "dzikich" państwach istniał zwyczaj, że matka i ojciec muszą oficjalnie nazwać noworodki swoim dziećmi, by byli za nie uznawane... Oczywiście nowi rodzice mogę też tego nie zrobić, tym samym wyrzekając się "zbędnego problemu". Rytuał Krwi polegał na przypieczętowaniu związku między rodzicami a potomstwem za pomocą własnej krwi, oczywiście w symbolicznej ilości, i wody.. Wszystko odbyło się w krypcie, znajdującej się około dziesięciu metrów pod Salą Chwały pałacu Laxoris. W ceremonii wzięli udział monarchowie państw Unii Kardeńskiej, chcący powitać nowych członków rodziny królewskiej Karaniry i Trojkrólestwa Seliwa. Przybył także Syrion, car odległego Brinitheim, zwanego Lodowym Imperium. Co prawda Brinitheim nie był częścią Unii, jednakże pragną zawiązać sojusz z Karanirą. Syrion doskonale zdawał sobie sprawę ze zbliżającej się wielkimi krokami wojny i jej następstw. Car wiedział, że Unia będzie chciała siłą zagarnąć także inne kraje, umacniając tym swą pozycję na Archipelagu. Brinitheim wolał stać po zwycięskiej stronie, więc postanowił sprzymierzyć się z Falenem i być z nim od teraz jak równy z równy. Wolał taki układ, niż bycie w pełni zależnym od Wyklętych jako obalony i pokonany władca kolejnej zdobyczy terytorialnej.
Wracając do samej ceremonii...

wtorek, 29 kwietnia 2014

although i did not die, i do not live in your world: Dedykacje

although i did not die, i do not live in your world: Dedykacje:

Dedykacja: dla mnie z okazji 'okrągłego' 50 rozdziału "Prophecy of Alamer" od Sary ;**

Dziękuję :D

Rozdział 50


Kiedy tylko Eryk i Nimfadora wrócili, Cedric z Wiktorią "wzięli chłopaka na stronę" i wszystko opowiedzieli. Na początku młody lord nie mógł uwierzyć w takie szczęście, ale zaraz uświadomił sobie, że przecież najlepszy przyjaciel i siostra nie okłamaliby go w tak ważnej sprawie. Nieposiadający się z radości Eryk pomknął do komnaty swojej księżniczki. Dziewczyna właśnie siedziała przy toaletce i poprawiała przed dużym lustrem zmierzwione wiatrem włosy.
-  Nimi, mam wspaniałą nowinę! - zawołał, podchodząc do niej z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Co się takiego wydarzyło przez te pięć minut, kiedy cię ostatni raz widziałam? - spytała ze śmiechem, podnosząc się z miejsca.
- Nawet nie wiesz jak wiele – powiedział Eryk i przytulił ją mocno, a potem wziął na ręce i zakręcił jakby w tańcu. Nimfadora odrzuciła do tyłu głowę ze śmiechem.
- Mój brat poczęstował cię jakimś podejrzanym winem, że taki szczęśliwy się nagle zrobiłeś? - spytała, uśmiechając się doń uroczo. Eryk spojrzał tylko na swoją księżniczkę z miłością, następnie przysunął ją bliżej siebie i pocałował w usta. Ciało Nimfadory przeszedł rozkoszny dreszcz i też zaczęła go całować, ale zaraz odsunęła się jak oparzona, robiąc przepraszającą minę. - Eryku, nie możemy... Nie powinniśmy... Mój ślub...
- Żadnego ślubu nie będzie, rozumiesz, Nimi? Czy to nie wspaniałe?!
- Ale jak to? - spytała Nimfadora, rozchylając ze zdumienia usta.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 49

Wy chcieliście wiedzieć co u innych, a ja musiałam skończyć wątek z Falenem, więc tak oto macie dwa w jednym :D Wszystko dzieje się w tym samym czasie, więc bez znaczenia, czy zaczniecie od Falena, czy Ceda i reszty (oddzielone gwiazdkami) :D Mam nadzieję, że i to, i to wam się spodoba :)
______________________________________________________
- Byłaś niesamowita - zamruczał dziewczynie do ucha Falen, patrząc zalotnie w jej szmaragdowozielone oczy. Mirandy zachichotała.
- Tak samo jak ty - powiedziała figlarnie, kreśląc palcem wzorki na jego wyrzeźbionym torsie. - Aż zazdroszczę naszej księżniczce, że cię ma własność, synu Kardena.
- Jakby miała na własność, nie byłbym tu teraz z tobą, Wiktorio - szepnął, całując ją po szyi.
- Wiktorio? - zdziwiła się. Syrena spojrzała na niego pytająco. - Myślałam, że po tym to już zapamiętasz mnie na długo. No ale cóż. U syren często się zdarza, że nas z kimś mylą...
- Nadal nie wiem, jak to możliwe, że wyglądasz zupełnie jak ona.
- Tak bywa - zachichotała. - Sobowtóry są rzadkością, ale nie oznacza to, że w ogóle się nie zdarzają. No, ale może za drugim razem moje imię zostanie ci w głowie... - zaproponowała z pożądliwym uśmiechem na ustach. Falen również się uśmiechnął.
- Jestem dżentelmenem i nigdy nie odmawiam, gdy pani prosi - odparł zadowolony Falen, obejmując ją ramieniem i całując w usta.
- A więc działaj, książę, działaj - szepnęła Miranda, zanurzając dłoń w jego kruczoczarnych włosach. No i się zaczęło... Kiedy po wszystkim odpoczywali, przytuleni do siebie w karmazynowej pościeli, Falen nagle coś usłyszał.
- Coś nie tak? - spytała Miranda, okrywając się ciaśniej kołdrą.
- Kroki... Nie dobrze, Temida idzie - rzucił książę, podrywając się gwałtownie z łózka. - Narzuć coś na siebie i schowaj się za tamtymi drzwiami, bo zaraz tu będzie, a jak nas przyłapie i powie ojcu, już jestem martwy - rzucił krótko, szybko się ubierając.
- Ale skąd wiesz, że to ona? - zdziwiła się syrena, niechętnie stosując się do jego polecenia.
- Idzie rozpoznać - mruknął, zapinając spodnie. Ledwo Miranda zdążyła zamknąć za sobą drzwi drugiej z komnat Falena, a rozległo się ciche pukanie.

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 48

-Polubisz ich z całą pewnością - powiedział z uśmiechem Seliw, prowadząc Falena do pałacowych ogrodów, w których to czekało jego nowe rodzeństwo. Starszy książę spojrzał na niego spode łba i rzucił chłodno:
- O tak, już nie mogę się doczekać.
- Trochę entuzjazmu, chłopcze - poprosił, otwierając wrota wyjściowe.
- Więcej się już nie ta - mruknął pod nosem. Seliw poprowadził młodego księcia kamienną ścieżką do drewnianej altany, otoczonej krzewami wielobarwnych kwiatów. Przy kryształowym stoliku siedziało troje elfów. Pierwszy z nich, zapewne Sevian, był wysokim, szczupłym mężczyzną, odzianym w czarną szatę. Jego ciemne włosy były lekko falowane; sięgały za uszy. Właśnie rozmawiał wesoło z dwiema kobietami. Długie, kruczoczarne włosy pierwszej z nich były nakryte jedwabną chustą w kolorze śnieżnej bieli. Miała ona na sobie turkusową suknię z bufiastymi rękawami, przeplataną srebrnymi nićmi. Po jej prawicy siedziała druga siostra, znacznie drobniejszej postury. Jej czarne oczy miały figlarny wyraz, pasujący do szalonych, czarnych loków, wydających się żyć własnym życiem. Podczas gdy głowę pierwszej z kobiet, tej starszej, o poważniejszym wyglądzie, zdobił srebrny diadem, młodsza przyozdobiła się zaledwie wiankiem z białych stokrotek, co nadawało jej bardziej dziewczęcego wyglądu. Odziana była w zwiewną sukienkę z kremowej koronki. Spod podwiniętego rękawku wystawało Znamię Kardena, w postaci czarnego węża owijającego się w okół lewego przedramienia dziewczyny.
- To ja was zostawiam.... - powiedział Seliw, dyskretnie się wycofując, zostawiając tym samym swojego wymarzonego zięcia sam na sam z nową rodzinką. Była to dosyć krępująca sytuacja dla młodego Zdrajcy, który najchętniej przeszedłby obojętnie dalej.
- Ty jesteś Falen? - spytał z zainteresowaniem Sevian, uśmiechając się szeroko.
- Tak mi przynajmniej powiedziano, ale w sumie już raz moje życie okazało się kłamstwem, więc... - rzucił, wzruszając ramionami.
- No, ale przynajmniej aktualnie jesteś naszym przyrodnim bratem, więc siadaj - zaproponował, wskazując miejsce koło siebie. Cassidy zmierzyła Falena zadowolonym spojrzeniem i szepnęła Serenie do ucha:
- Naprałam ochoty na kazirodztwo.
- Cassie! - zawołał starsza, posyłając jej karcące spojrzenie.
- No co? Powiedz, że ty nie - zachichotała młodsza. Sevian wywrócił teatralnie oczami.
- Robi się coraz dziwniej... Wiecie co, było miło, ale czas się zbierać... - Falen podjął próbę ucieczki, ale starszy brat usadził go z powrotem na miejscu.
- Spokojnie, naprawdę nie jesteśmy tak nienormalni, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka - rzucił ze śmiechem. - No może Cassidy, ale... Potraktuj to jak chorobę.
- Skoro tak mówisz - odpowiedział szczerze rozbawiony Falen, odrestaurowując się nieco.
- No, ej! Czemu nastawiasz nowego przeciwko mnie? - spytała z udawaną urazą Cassidy.
- No pomyślmy... Może dlatego, że znasz go minutę, a już miałaś z nim jakieś fantazje! I to z własnym bratem!- rzuciła sarkastycznie druga z dziewcząt. 
- Oj, przecież tylko żartowałam! - Cassidy uniosła ręce w obronnym geście. - Chociaż nie powiem, ulżyłoby mi, gdyby jednak okazał się nie być z nami spokrewniony...
Serena spojrzała wymownie w niebo, po czym postanowiła zmienić temat.
- No, ale ja się jeszcze nie przedstawiła. Nazywam się Serena - powiedziała, wyciągając ku niemu dłoń na powitanie. Falen ujął ją i posłał siostrze delikatny uśmiech.
- A więc? Żenisz się, hę? - zagaił Sevian, przyglądając się bacznie bratu.
- Oficjalnie - tak, mniej oficjalnie - nawet nie mam mowy. Ucieknę oknem, jak będzie trzeba - odparł drwiąco Falen, przeczesując dłonią swe czarne włosy.
- Nie żeby coś, ale głupi to ty jesteś - Cassidy pokręciła z dezaprobatą głową.
- Jak bym słyszał swojego brata, to znaczy kuzyna, eh... Jeden dziad - mrukną Falen, marszcząc brwi.
- Tylko pomyśl - nakazała mu Cassidy, nie dając za wygraną. - Temida jest piękna, ma trochę rozumy w głowie i jest w ciebie wpatrzona jak w objawienie! Czego chcieć więcej? Powinieneś cieszyć się z takiej żony. Powinieneś się z nią ożenić...
- To już zdaje się nie twoja sprawa, kochana - upomniała ją Serena.
- No, ale powiedz, nie mam racji?
- Cassidy, daj spokój - rzucił oschle Falen. - Nie jestem typem, który da się zamknąć w ciasnych ramach małżeństwa. Jestem wolny, robię to, co chcę, a z tego, co wiem, ty też się nie ograniczasz - powiedział, spoglądając na nią spod uniesionej brwi, na co Cassidy odparła z lekkim rumieńcem:
- To zupełnie inna sprawa...
- Cassie, nie pogrążaj się już lepiej - odparła Serena z drwiącym uśmieszkiem.
- Mamy być rodzeństwem, a nic nie wiem o was... - napomknął Falen.
- Ach, no tak... Co by tu powiedzieć o sobie... Mam żonę Meridę i dwie córki - Amaris i Dalię...
- To żeś się wkopał, chłopie - rzucił kpiąco Falen, przerywając mu.
- Nie, dlaczego?
- Dzieci to tylko problemy.
- Raczej sama radość - odparł Sevian lekko. Falen spojrzał na niego jak na wariata.
- Mam rozumieć, że fascynuje cię słuchanie kłótni dzieciarni, latającej po domu i plączącej się między nogami? - spytał, unosząc obie brwi,
- A żebyś wiedział. Jak sam będziesz miał, to zobaczysz, jaka to przyjemność - powiedział pewnym przekonania głosem Sevian. - No, ale kontynuując... Mieszkam niedaleko pałacu Laxoris, kilka mil stąd na południe. Matka nigdy przede mną nie ukrywała, że jestem synem Kardena.... Ojciec też znał prawdę, ale w sumie nie przeszkadzało mu to specjalnie - powiedział chłopak, wzruszając ramionami. - W sumie ja też nie przykładałem wielkiej wagi do mego pochodzenia.
- Chociaż z tobą wszyscy byli szczerzy... - westchnął Falen ciężko. - No, ale co dalej?
- To teraz moja kolej - Serena klasnęła w dłonie. - No, to ja mieszkam na stałe w Rottenmorten z mężem, Verineem. O tym, że jestem tym, kim jestem, dowiedziałam się przypadkiem... Mój mąż zaprosił na nasz ślub Seliwa, a ten, gdy tylko zobaczył znamię, uświadomił mnie. Byłam bardzo zdziwiona, ale... Czułam się wyróżniona. To miłe uczucie.
- Niech zgadnę, to Seliw was wszystkich ze sobą zapoznał, tak? Strasznie lubi się bawić w takie rodzinne zawiłości...
- Masz rację, pierwsze spotkanie to była jego inicjatywa, ale od tamtej pory spotykamy się regularnie - odparła Cassidy, nawijając sobie na palec kosmyk włosów. - Oczywiście przy każdym spotkaniu dostaję wykład od tego tu - wskazała podbródkiem na Seviana. - To się nasłucham od niego, że mi starczy do następnego...
- Ty lepiej powiedz, za co prawię ci kazania - powiedział chłopak, posyłając jej znaczące spojrzenie. Falen przeniósł spojrzenie z Seviana, na Cassidy i z powrotem.
- Doszukujesz się nie wiadomo czego, a potem się czepiasz, nie moja wina! - zawołała ze śmiechem, wyrzucając ręce do góry.
- No bo jak się prowadzasz z nie - Zdrajcami i skoro uparłaś się łamać nasze Prawo na każdy możliwy sposób, to się czepiam! - zaoponował Sevian.
- Jednak jesteśmy rodziną - rzucił z ironicznym uśmiechem Falen. - Ja też nigdy nie stosowałem się do Prawa, aż... No cóż... W końcu je zmieniłem - wyjaśnił lekkim tonem.
- Ty jej lepiej nie mów takich rzeczy, bo jeszcze jest gotowa od Zdrajców odejść - powiedziała Serena, kręcąc głową. - A ty lepiej zatykaj uszy, jak dorośli rozmawiają - rzuciła ze śmiechem, zasłaniając rękoma spiczaste uszka Cassidy. 
- Nie jestem dzieckiem! - zaprotestowała.
- Ale tak się zachowujesz - odparowała Serena.
- Młodość to stan umysłu... - wtrącił Falen, na co Cassidy odpowiedziała przekornie:
- Wiec wychodzi na tym, że duchowo Sevian jest już dziadkiem. Wiecznie taki poważny, trochę energii, tatuśku! 
Rozmawiali tak sobie jeszcze długo, coraz swobodniej. Falen stwierdził, że może i dobrze się stało, iż okazał się adoptowany. Nareszcie ma szansę otaczać się elfami, które go rozumieją i życzą mu dobrze,. Kimś, z kim nie musi ciągle rywalizować tak jak z Cedriciem. Serena i Cassidy były w porządku, ale to z Sevianem dogadał się od razu. Mimo że nowy starszy brat był przeciwieństwem Falena pod względem charakteru, udało im się znaleźć wspólny język. 

***

Dwa dni później w pałacu Laxoris odbyło się przyjęcie zaręczynowe Falena i Temidy. Zjechali się na nie wszyscy najwięksi dostojnicy państw Unii Kardeńskiej. Podczas gdy Temida była zachwycona i wniebowzięta perspektywą poślubienia Falena,książę zaczynał coraz poważniej rozważać wbicie sobie łyżeczki od herbaty w serce. Wszystko, żeby tylko wywinąć się od ślubu! Mimo że Zdrajca był coraz bardziej zdesperowany i kończyły mu się powoli pomysły, jak to wszystko odkręcić, nie poddawał się.
- Sevian, czy to dziwne, że wszyscy mi gratulują, a ja mam ochotę ich pozabijać za to? - spytał w końcu swojego brata, z którym to stał teraz oparty o jedną ze ścian wystawnej sali balowej, popijając wino.
- To i tak postęp, że jeszcze nikomu nic nie zrobiłeś - rzucił Sevian, wyginając usta w drwiącym uśmieszku.
- Jak Seliw mógł w ogóle wpaść na taki pomysł, by z kimkolwiek mnie swatać! Czy on wie, co robi?! - warknął cicho Falen, pociągając wielki łyk czerwonego wina z owoców Lapitty. Narodowego trunku Trójkrólestwa.
- Wiesz, że nie robi tego, by ci dopiec. Martwi się o Temidę... 
- No, ale przecież mu powiedziałem, że bym jej pomagał, a do pomocy chyba obrączki nie są potrzebne! Niech od razu da mi lepiej sznur i wskaże drzewo, będzie dużo lepiej - rzucił wściekle.
- Spróbuj go zrozumieć...
- Nie, mam takiego zamiaru! Zobaczysz, jeszcze się z tego wywinę - zapowiedział, posyłając mu znaczące spojrzenie. - A ty mi w tym pomożesz.
- Daj znać, jak coś wymyślisz - rzucił ze śmiechem Sevian.
- To nie jest zabawne!
- Dobrze, już dobrze - powiedział unosząc obie dłonie (w jednej dalej trzymał pucharek z alkoholem) w obronnym geście. - Postaram się też znaleźć jakieś rozwiązanie, ale nic nie obiecuję....
- Trzymam cię za słowo - westchnął ciężko Falen, dopijając do końca wino.
- Nie chcę nic mówić, ale chyba wpadłeś w oko tamtej syrenie - powiedział szeptem Sevian, wskazując dyskretnie na szczupłą, ognistowłosą dziewczynę, uśmiechającą się do niech zalotnie. Stała dokładnie na przeciwko nich, przy marmurowej fontannie, znajdującej się w centrum gigantycznej sali balowej. Gdy tylko Falen na nią spojrzał, oniemiał na chwilę. Nieznajoma do złudzenia przypominała inną... Była do niej tak podobna... Nawet kolor oczu był ten sam. Niezwykle rzadka zieleń, o odcieniu szmaragdu. Niemal nie spotykana.
- Wszystko z tobą w porządku? - spytał Sevian z niepokojem. - Jesteś taki blady; wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha....
- Tak, tak...  - powiedział szybko, otrząsając się z pierwszego szoku. - Po prostu z kimś mi się skojarzyła...
- Kogokolwiek nie przywodziłaby ci na myśl, bezsprzecznie jest tobą bardzo zainteresowana - powiedział z łobuzerskim uśmiechem Sevian, skinąwszy na dziewczynę. Piękna nieznajoma uśmiechnęła się ujmująco i ruszyła w ich stronę.
- Masz rację. Przyda mi się małe odreagowanie - przyznał książę, uśmiechając się pod nosem. - Przyślij ją do mojej komnaty. Lepiej, żeby Temida nie widziała, że razem wychodzimy z sali.
- Rozumiem. Ostrożność przede wszystkim - przytaknął ze śmiechem Sevian, dopijając resztę wina. -Miłej zabawy.
Meridiane Falori
_____________________________________________________________
Cześć, co myślicie? ;) Piszcie, czy wam się podobało :***
Zapraszam do lajkowania naszego fanpage'a :D --------> KLIK

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 47

Podczas gdy Falen został, można powiedzieć, uwięziony w pałacu Laxoris, w państwie Seliwa, Cedric i pozostali odetchnęli z ulgą. Skoro jeszcze te kilka dni (co najmniej!) miał być on tam uziemiony i szykować się do ślubu, przynajmniej nie miał czasu knuć przeciw Przymierzu. Swoją drogą Erykowi chciało się śmiać na samą myśl o tym, jak wkopał się Falen z tym małżeństwem. Chłopak żałował, że na Archipelagu nie wynaleziono aparatów, bo bardzo, ale to bardzo chciałby dostać zdjęcia z ceremonii. Eryk był zdania, iż teraz z powodzeniem będą mogli rywalizować z rodziną Addamsów pod względem.... Wszystkiego. Temida jak nikt inny przypominała mu Morticię, Falen też wypisz wymaluj pasował do jednego z tych psycholi, a dziecko? Skoro zarówno ojciec, jak i matka są wręcz kwintesencja zła, to pewnie nie daleko pada jabłko od jabłoni, czyż nie? Mina starszego z braci byłaby na pewno bezcenna. Oczywiście tak, jak wieść o ślubie rozniosła się bardzo szybko, tak ta o prawdziwym pochodzeniu Zdrajcy nie opuściła na razie jeszcze Trójkrólestwa.

Fanpage ;)

Witajcie ;* Jedna z moich czytelniczek - Furt Sword :* -postanowiła zrobić mi niespodziankę i utworzyła na fejsie stronkę, będącą fanpagem Prophecy of Alamer :D To bardzo miłe z jej strony i chciałabym jej tu za to podziękować :D 
A więc zapraszam do lajkowania strony :) (wystarczy kliknąć na link)  ----> https://www.facebook.com/bomykochamyelfiahistoria?fref=ts
Znajdować się tam będą zdjęcia bohaterów, ciekawostki i notki o nowych rozdziałach :)
Zachęcam do odwiedzenia jej, jeśli jesteście czytelnikami tego bloga :*****
Meridiane Falori ^^^


niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 46

- Zgadzam się.
- Wiedziałem, że się dogadamy - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy Seliw, klepiąc go jowialnie po plecach. - Temida przybędzie jutro.
- Cieszę się niezmiernie - rzucił Falen, siląc się na sarkazm.Starszy z książąt czuł się jak w potrzasku. Nie... On naprawdę był w potrzasku. Nie chciał poślubić Temidy, ale nie chciał też spędzić reszty życia w lochu, bo tak się stanie, jeśli Przymierze go pochwyci.Falen gorączkowo próbował szukać jakiegoś rozwiązania, ale przynajmniej na razie nic nie przychodziło mu do głowy. Po sto kroć wolał swoje Imevit i nie zamierzał tak po prostu pozwolić go sobie odebrać. Jeśli on związałby się z Temidą, Wiktoria z całą pewnością pozostałaby w ramionach Cedrica, a tak nie mogło przecież być! Falen i Wiktoria - dobrze, Cedric i Wiktoria - nie dobrze, no na Karanirską Gwiazdę! Tak naprawdę wśród tych wszystkich kobiet, w których towarzystwie się obracał starszy z książąt, nigdy nie kochał on żadnej, prócz tej jednej. Wiktorii. A teraz, kiedy ona stopniowo przestawała go nienawidzić, Falen miał żenić się z Temidą. Na ten ślub zgodził się tylko dlatego, że miał nóż na gardle! Zdrajca był przyzwyczajony do tego, że to on zawsze rozdawał karty, nie na odwrót. Lecz tym razem było inaczej.
- Tylko pomyśl, jak będziecie szczęśliwi! A ja, kiedy będę umierał, będę spokojny, że zostawiam kraj w dobrych rękach. Jestem pewny, iż twój ojciec byłby z ciebie dumny, widząc swego syna jako króla dwóch wielkich potęg na Archipelagu.
- Szczerze wątpię, by Wespazjan skakał z tego powodu z radości, gdyby żył - odparł z krzywym uśmieszkiem na ustach. - W końcu jego pierworodny zmienił front...
- Nie zrozumieliśmy się chyba. Falenie, ja mówiłem o TWOIM ojcu - poprawił się delikatnie Seliw.

Wesołych świąt!

Życzę wam wszystkim wesołych świąt, spędzonych w gronie rodziny ;)
Przystojnego i bogatego  króliczka ( albo króliczycy, ja tam nie wnikam xD ), 
mokrego dyngusa ( obyście wszyscy przemokli do suchej nitki 3:-) błahaha )
i żeby ten czas był naprawdę dla was wyjątkowy :D
No i życzę wam również, by wszyscy obecni trzecioklasiści zdali dobrze testy :)
oxoxoxoxo Meridiane ;***

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 45

Był już wieczór, kiedy Gefir i Tellor przybyli z Falenem do Farrgardu, stolicy Trojkrólestwa Seliwa. Było to niezwykle malownicze miasto, zachwycające wszystkim, czym tylko można było się zachwycić. Piękne zabytki, sięgające kilku er wstecz, wyglądały rodem jak z baśni. Wzdłuż długich wyłożonych kamieniem uliczek ciągnęły się kolorowe kramy. Na rogach ulic i w zaułkach między piętrowymi domkami przygrywali na lutniach grajkowie, ubrani w różnobarwne stroje. Ferrgard było wyjątkowo urokliwym miejscem, a dla Zdrajców wprost rajem. Falen w innych okolicznościach zapewne chciałby zabawić tu dłużej, ale teraz pragnął uciec stąd jak najdalej. Niestety po tych kilku próbach ucieczki Gefir i Tellor nie spuszczali go z oczu ani na chwilę. Po kilku minutach jazdy konnej przez główny gościniec stolicy (w towarzystwie zaciekawionych spojrzeń pospólstwa bowiem Falen jako następca tronu był bardzo rozpoznawalną postacią wśród społeczności Archipelagu) dotarli do pałacu króla Seliwa IV - Laxoris. Była to wspaniała starożytna budowla, której strzeliste wieże piętrzyły się ku niebu. Wykonana była z kamiennych bloków, z pośród których każdy ważył co najmniej kilka ton. Była to bez wątpienia potężna twierdza, otoczona wysokim murami, po których spacerowali pełniący wartę strażnicy. Gefir i Tellor poprowadzili go labiryntami korytarzy wprost do Sali Tronowej. Seliw czekał już na niego.
- Wasza Królewska Mość, rozkaz wykonany! - zameldował Tellor, salutując swemu królowi. Siedzący na tronie Seliw zmierzył kipiącego gniewem Falena rozbawionym spojrzeniem.
- No właśnie widzę. Dziękuję, chłopcy, rozliczę się z wami później. Powiedzcie mi tylko, coście mu uczynili, że jest taki poharatany.


Rozdział 44


Rosalinda leżała w łóżku sztywno przytulona do Falena. Było już po wszystkim. Tak, ona nadal to z nim robiła, choć nie chciała. Niby Falen do niczego nie zmuszał Rosalindy, ale… Trudno w jej sytuacji było powiedzieć mu „nie”. Starszy ksiażę co prawda znał się na rzeczy i potrafił być delikatny, ale… Rosalinda go nie kochała. Dziewczyna wolałaby być w tak intymnej sytuacji z kimś innym, na przykład z Evenem z Blackraven. On kochał ją, ona go też i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie zaczęła szpiegować Falena.  Jakby nie podjęła się tego zadania, teraz nie musiałaby tkwić w objęciach Zdrajcy. Rosalinda pamiętała, że z początku, kiedy dopiero zaczynała mieszać się do tej gry, czuła do siebie wstręt i niechęć. Była niepewna… Bała się… Nie namiętność czuła, lecz strach. Ale teraz właściwie się już przyzwyczaiła. To stało się rutyną.

Wcześniej przynajmniej każdy coś z tego miał. Ona miała informacje, a Falen miał ją. Wszyscy szczęśliwi - mogłoby się wydawać. Niestety teraz on nadal miał ją, ale ona nie miała już dostępu do planów Zdrajców. Jednym jedynym pozytywnym uczuciem, jakie doń żywiła była wdzięczność bowiem Falen nadal zgrywał przed nią litościwego następcę tronu, który to okazał jej łaskę i nie przeczytał przechwyconej wiadomości. Nie miała pojęcia o układzie Falena, zawartym z jej ojcem, ale za to rosengardzka księżniczka wiedziała, że zgodnie z Prawem Kardena osoba przyłapana na nielojalności wobec Zdrajców skazywana była na karę śmierci. Rosalinda nie chciała umierać.
- Wiesz… Znamy się już tyle czasu, a ja nadal nie wiem, co ukrywasz – powiedziała cicho, wskazując na srebrną mitrę* na jego lewym przedramieniu.
- Skąd pomysł, że coś ukrywam? - spytał, gładząc ją po włosach. Drgnęła.
- Nigdy jej nie ściągasz. Nigdy. Jestem ciekawa, co tam masz.
- Możesz zgadywać, ale i tak nie trafisz – odpowiedział jej, a jego wargi wykrzywił łobuzerski uśmieszek.