czwartek, 4 czerwca 2015

Tom II : Rozdział 1

//Auren//

- Jak to Wespazjan żyje?! - głos lady Georgiany przerwał grobową ciszę w sali narad i przeciął powietrze niczym halabarda. Z jej twarzy odpłynęła cała krew, a jej pierś zafalowała.
Po sali potoczyły  się nerwowe poszeptywania. Oczy niemal wszystkich członków Zakonu Przymierza zwróciły się ku Wiktorii.
Dziewczyna poczuła zażenowanie, chciała zapaść się pod ziemię. Twarz młodej Wileńskiej zrobiła się czerwona jak chorągwie Kardeńczyków.
Cedric, siląc się na opanowanie, pod stołem sięgnął do jej dłoni, chcąc dodać jej tym małym gestem otuchy.
Wiktoria szybko go odwzajemniła i posłała mu słaby, blady uśmiech.
- Dlaczego mówisz nam o tym dopiero teraz? - zawołał z oburzeniem sir Denirir, uderzając pięścią w stół.
Cedric posłał butnemu szlachcicowi lodowate spojrzenie. Denirir, widząc je, oblał się rumieńcem i wydukał niezdarnie - Wybacz mi, panie, mą śmiałość.
Książę mruknął do niego coś w języku elfów, tak żeby Wiktoria nie mogła tego zrozumieć, po czym zwrócił się do pozostałych, w tym zszokowanych Eryka i siostry:
- Sam dopiero się o tym dowiedziałem - powiedział lakonicznie Ced, załączając dłonie w piramidkę.
- Przecież to niemożliwe, by król żył! - wyrwało się lady Clarysie, wachlującej się teraz gorączkowo koronkowym wachlarzem. Lord Seweziel, mąż kobiety, objął ją tłustym ramieniem i szepnął coś do ucha. I bynajmniej nie były to czułe słówka, lecz raczej coś na kształt cichej reprymendy.- Wszyscy widzieliśmy jego zwłoki, uczestniczyliśmy w jego pogrzebie... - dodała już ciszej.