poniedziałek, 30 marca 2015

Epilog I tomu

Falen kipiał gniewem. Ta banda idiotów naprawdę myślała, że uda im się go zabić.
Czyżby świętoszkowaty Cedriczek zaczął w końcu pogrywać jak prawdziwy mężczyzna?, śmiał się w duchu, pędząc na swej czarnej klaczy prosto do Alamer.
Książę zastanawiał się, jak rozwiązać sprawę z Rosalindą. Wpaść do jej komnaty i wręczyć jej wyrok śmierci do rąk własnych, a może załatwić to po cichu, tak, aby jej ojciec o niczym się nie dowiedział i żeby dalej tańczył, jak Falen mu zagra... Hmmm, a to zagwozdka. A może... tak, to jest myśl! Chwil może poświęcić na zabawę w kotka i myszkę. Najpierw ją poniży, potem pozbawi życia...
Nimfadora by tego nie pochwalała, ale ostrzegając go, wyraźnie pokazała na kim zależy jej bardziej. Na Rosalindzie czy na nim. Zadziwiające. Po tym wszystkim ona dalej potrafiła wziąć jego stronę. Naiwne to było i głupie, ale... w pewnym sensie urocze. Widać dalej łudziła się, że może pewnego dnia, za parę, paręset lat wszystko między nimi się unormuje i wróci do normy, choć musiała przecież mieć świadomość, że tej rodziny już nie ma. Jednakże jeśli Nimfadorze tak na nim zależało, jeśli wciąż toczyła nierówną walkę o jego zatraconą przed laty duszę, Falen przecież mógł ją przyjąć do siebie. Gdyby stanęła po jego stronie, miała by to, na czym jej zależy. Tylko że niestety Nimfadorze nie uśmiechała się transformacja w Zdrajczynię.Przynajmniej nie na dzień dzisiejszy, ale może kiedyś... Kiedy zostanie koronowany, a Cedric pokonany może wtedy wróci razem z Falenem do rodzinnego Alamer.

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 75

//Auren//
- Myślę, że musicie sobie z Cedriciem poważnie porozmawiać - powiedział ze śmiertelną wręcz powagą Eryk, prowadząc Wiktorię jednym z korytarzy Auren. To były pierwsze słowa, które do niej wypowiedział od pożegnania z Falenem. Choć Wileński zdążył już zatęsknić za siostrą,  podobnie jak ona za nim, nie miał zamiaru tego okazywać. Czuł się zmieszany, zraniony, oszukany. Niby Wiktoria zapewniała go, że to, co się wydarzyło, to tylko kolejna podła intryga Seleara, ale przecież nie mógł mieć pewności. Po tym, jak potraktowała jego i Ceda, kiedy przyjechali po nią do Alamer... Erykowi nawet nie chciało się o tym myśleć, bo to bolało. Tak cholernie bolało. Wiktoria wyparła się wtedy nie tylko swojego narzeczonego, ale i jego, własnego brata, będącego od śmierci rodziców jej jedyną rodziną. Zachowywała się tak, jakby zamierzali zrobić jej krzywdę. Zależało jej, aby gwardziści Falena pojmali ich i wyrzucili za mury pałacu jak śmieci, a może nawet zamknęli w lochu. Takich rzeczy łatwo się nie zapomina. Eryk naprawdę chciał wierzyć, że tamta Wiktoria, nie była prawdziwą Wiktorią, ale... jakaś cząstka niego miała wątpliwości. - Zaraz po naradzie Zakonu poszedł do siebie i podejrzewam, że dalej tam jest. Nie miał dziś najlepszego nastroju... - powiedział, myśląc o decyzji, która na tejże naradzie zapadła.
Evan, książę z Blackraven, miał skontaktować się za pomocą czarów z Rosalindą,  która z kolei miała przeprowadzić zamach na  Falenie. Rosengardzką księżniczkę los obdarzył umiejętnością rozmawiania z wężami. Dziś zamierzała zrobić użytek ze swojego osobliwego talentu. Miała przemówić do jednego z licznych węży, zamieszkujących alamerskie terraria, i napuścić go na Zdrajcę. Wtedy ten ugryzłby go, wprowadzając do jego ciała śmiertelną truciznę - swój własny jad. Falen powinien umrzeć w przeciągu maksymalnie kilku minut. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, Przymierze straciłoby głównego wroga, a Unia Kardeńska jednego ze swoich wodzów.  Przywódcę, którego uparli się osadzić na tronie Karaniry.