piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 42


Pogrzeb Wespazjana Lupusa odbył dwa dni później. Eliksir nasenny, który uprzednio podał mu syn, był tak silny, że aby zneutralizować skutki jego działania, Falen musiał mu poddać antidotum, co zamierzał zrobić dopiero po uroczystym pochówku. Około południa z Alamer wyruszyła procesja pogrzebowa do Argante, kryształowego grobowca, wielkością i kształtem przypominającego górę, w którym to od wieków chowano koronowane głowy Karaniry. W pochodzie wzięły udział nie tylko elfy, lecz także przedstawiciele innych ras. Były tu nimfy, rusałki, driady, syreny, a nawet dragoni, czyli półludzie – półsmoki. Wszyscy oni, spowici w czerń, szczerze opłakiwali śmierć tak cenionego i litościwego władcy. Syreny śpiewały żałobną pieśń w Języku Morza, oddając tym samym cześć Wespazjanowi. Zdrajcy nie uczestniczyli ani w pochodzie, ani w pogrzebie. Pewnie świętowali jego śmierć w domach czy gospodach. Jedynym Wyklętym obecnym na ceremonii był Falen, ale on przyszedł tylko, by upewnić się, że Wiktoria nie złamie się pod wpływem widoku tylu łez i nie wyda ich małej tajemnicy. Do Argante procesja dotarła półgodziny później. Korowód żałobników wszedł przez wielkie wrota do grobowca, a ich oczom ukazała się ogromnych rozmiarów okrągła sala, przypominająca trochę katakumby. Z wysokiego sklepienia zwisało kilka srebrnych kandelabrów, zastawionych setkami woskowych świec.  Na każdej ścianie były wydrążone setki, a może nawet tysiące otworów, do których przed laty wkładano trumny poprzednich władców i ich rodzin, a potem owe otwory zastawiało się kryształową płytą. Obok każdego z nich widniała kamienna tablica z wyrytym imieniem króla, jego żony lub dzieci. Spoczywała tu też Iyane. Tylko jeden otwór nie był zasłonięty. Ten przygotowany dla Wespazjana. Widząc to, Nimfadorę ścisnęło za serce. Gdy byli już na miejscu, Orakel* wygłosił przemowę.


- Zebraliśmy się tu dziś, aby pożegnać jednego z najznamienitszych władców naszego kraju. By pożegnać elfa, który wprowadził Karanirę w długoletni stan świetności. Przyszliśmy tu, żeby oddać hołd ojcu naszego ludu i przyjacielowi – zaczął Orakel. Już te kilka słów wystarczyło, by do oczu żałobników, którzy zdążyli trochę nad sobą zapanować, napłynęły nowe łzy. Nimfadora zaszlochała głośnio i wtuliła się w Eryka. Dziewczyna nie była w stanie patrzeć na złotą trumnę ojca, stojącą przy lichtarzu. Cedric stał tuż obok. Jego twarz była ściągnięta, skupiona. Książę ukrywał swoje rozżalenie i ból pod kamienną maską, nie wyrażającą żadnych uczuć. Wiktoria na początku była przy nim, a Cedric obejmował ją ramieniem, ale gdy przemowa dobiegła końca i zabrano się do składania trumny do kryształowej nawy, Wiktoria oddaliła się. Nie chciała na to patrzeć. Nawet jeśli miała świadomość, że Wespazjan tak naprawdę nie umarł, nie była w stanie obserwować tego wszystkiego. Kiedy stała tak na uboczu, nagle usłyszała za sobą cichy męski głos.

- Do twarzy ci w czerni – powiedział Falen, uśmiechając się do niej drwiąco. Wiktoria nic nie odpowiedziała, więc on kontynuował – Wiesz, zaskakujesz mnie. Myślałem, że będziesz histeryzować jak ci wszyscy żałobnicy, sądziłem, że widząc te wszystkie łzy, sama również zaczniesz płakać, lecz ty pozostajesz niewzruszona, zimna. Zupełnie jak Lodowa Księżniczka z elfickich baśni.

- Czemu mam płakać, skoro znam prawdę? – spytała.

- Nie czujesz wyrzutów sumienia? Nie rusza cię widok twojej rozpaczającej przyjaciółki, a mojej siostry i pogrążonego w żałobie ukochanego? – Falen spojrzał na nią spod uniesionej brwi.

- Nie czuję się winna, bo wiem, iż to co robię, jest słuszne – odparła zdawkowo.

- Po prostu myślałem, że masz zbyt wrażliwe sumienie jak na taka mistyfikację… Z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakujesz, Wiktorio – powiedział, nachylając się nad nią. Ostatnie słowa wyszeptał jej słodkim głosikiem do ucha. Dziewczyna zadrżała. - Teraz widzę, że jesteś dokładnie taka jak ja.

- Nie. Nie jestem, nie byłam i nigdy nie będę taka jak ty – wycedziła, odpychając go od siebie. Falen tylko się roześmiał.


- Możesz wmawiać sobie, co chcesz, ale prawdy nie oszukasz – powiedział, lustrując ją swymi lodowato błękitnymi oczami. – Musisz wiedzieć, że Imevit łączy tylko podobnych sobie. Imevit nigdy nie związałoby ze sobą anioła i demona, wody i ognia, światłości i mroku. Starasz się robić dobre rzeczy, ale czasami przychodzą ci z trudem, prawda? Nie powiesz mi, że nigdy nie było sytuacji, kiedy byłaś obojętna na cudzą krzywdę… A może przypominasz sobie te chwile, w których nachodziły cię czarne myśli, życzyłaś innym źle albo ciągnęło cię do tego, od czego powinnaś uciekać jak najdalej? Fascynował cię mrok? Chociaż troszeczkę?

- Każdy tak czasem ma. Nikt nie jest idealnie kryształową postacią. Każdy choć raz zachował się źle. Każdy ma wady - odparła Wiktoria, patrząc mu śmiało w oczy. – Ale to nie oznacza, że jestem taka jak ty.

- Tłumacz to sobie, jak chcesz. Prawda jest taka, że w twoją duszę też spowija mrok tak, jak moją. Różni nas tylko to, że ty na siłę chcesz być dobra, a ja poddałem się mojej naturze. Tobie też to polecam. Tak jest lepiej.

- A może to nie ja jestem w głębi duszy zła, tylko to w tobie pozostała odrobina dobra? – spytała dziewczyna, unosząc jedną brew. – Teraz robisz złe rzeczy, ale przecież potrafisz zrobić też coś dobrego. To, że zgodziłeś się pomóc ojcu… To było dobre. Oczywiście nie licząc tej całej mistyfikacji…

- Nie, kochanie – odparł Falen, mrużąc oczy jak kot. Na jego ustach pojawił się przebiegły uśmieszek. – Wszystko dobre, co było we mnie, zginęło bezpowrotnie. A to, co zrobiłem dla niego, mówiłem ci już, że to tylko z twojego powodu. Nie ma tu nic altruistycznego  – powiedział beznamiętnie. – Jesteś taka jak ja, Wiktorio i im szybciej przyzwyczaisz się do tej myśli, tym szybciej zrozumiesz, że twoje miejsce jest u moim boku, po mojej stronie.


***


Gdy zapadł zmrok, Falen kazał podstawić powóz pod kryształowy grobowiec. Książę zakradł się do Argante i odsunął płytę, którą zasłoniono nawę z Wespazjanem. Następnie Falen wyciągną trumnę ojca i postawił ją delikatnie na ziemi. Nie chciał robić hałasu. Kiedy ściągnął wieko, zobaczył bladego Wespazjana Lupusa, ubranego w czarne pogrzebowe szaty. Jego ręce leżały złożone na piersi. Falen uśmiechnął się pod nosem, po czym wyciągnął z kieszeni malutką fiolkę z bezbarwnym płynem. Ostrożnie wlał ją do rozchylonych ust starego ojca. Po chwili klatka piersiowa króla uniosła się gwałtownie, a on zaczerpnął głęboki oddech.

- Co tu się dzieje? – spytał zdumiony Wespazjan, podnosząc się z trumny i rozglądając się dookoła. – Dlaczego ja żyję? Dlaczego jesteśmy tutaj?!

- Zadajesz za dużo pytań – mruknął Falen. – Opowiem ci wszystko w wielkim skrócie. Z inicjatywy Wiktorii  uleczyłem cię, a żebyś nie stał mi dłużej na drodze do tronu, upozorowaliśmy twoją śmierć. Teraz zabiorę cię tam, gdzie nie będziesz stanowił dla mnie zagrożenia.

- Skoro jestem ci przeszkodą na drodze do światowej dominacji, powinieneś pozwolić mi umrzeć, zamiast leczyć, tylko po to, by gdzieś uwięzić! – rzucił Wespazjan, posyłając synowi oskarżycielskie spojrzenie.

- Uwierz, też bym tak wolał – wycedził Falen przez zaciśnięte zęby. Następnie książę skuł kajdanami ręce króla, mierząc go triumfalnym spojrzeniem.

- Ty naprawdę mnie nienawidzisz – powiedział Wespazjan, a jego głosie brzmiał ogromny ból.

- Brawo. W końcu się zorientowałeś – rzucił drwiąco Falen, ciągnąc ojca do drzwi za długi łańcuch.

- Wiesz co? Życzę ci, żeby dziecko, które nosi w sobie Temida, było wobec ciebie takie, jakim ty jesteś dla mnie. Może wtedy zobaczyłbyś, jak się czuje ojciec, który poświęcił całe swoje życie na wychowanie syna, który teraz tak mu się za to odwdzięcza – powiedział Wespazjan z wyrzutem.

- Naprawdę myślisz, że bym się przejął, gdyby tak było? – Falen uniósł wysoko brwi. – Sądzisz, że będę zabiegał o względy jakiegoś bachora, którego nawet nie chciałem?

- W takim razie współczuję twojemu dziecku. I Temidzie. Współczuję każdemu w twojemu otoczeniu.

- Jak masz komuś współczuć, możesz współczuć sobie – odparł chłodno, otwierając drzwi powozu. – Wsiadaj – rozkazał popychając ojca do środka, a po nim wsiadł samemu. – Wiesz, gdzie masz jechać – powiedział ostro do woźnicy. Po chwili powóz ruszył.

- Gdzie mnie zabierasz?

- Lodowa Twierdza w Górach Aurore, na północ od Wyżyny Meridiany.

- Ach, rozumiem… - po tych słowach zapadła martwa cisza, którą przerwał po chwili sam Wespazjan. – Powiem ci jeszcze jedną rzecz, Falenie. Czekam na moment, w którym wszystkiego się dowiesz. Może wtedy docenisz to, co robiłem dla ciebie przez te wszystkie lata.

- O czym ty bredzisz? – spytał ze znużeniem Falen.

- Jakbym ci powiedział i tak byś mi nie uwierzył. Niech więc wyjaśni ci to ktoś, komu ufasz bardziej niż własnemu rodzicowi.

- Kogo masz na myśli?

- Spytaj Seliwa IV. On ci powie.

_______________________________________________________________________

* Orakel – tak nazywa się na Karanirze osoby pełniące funkcje kapłanów w naszym świecie. Odprawiają pogrzeby i udzielają ślubów. Natomiast „rozwodami” (jak zwał tak zwał) zajmował się król.

Meridiane Falori ^^^
___________________________________________________
Piszcie w kom. , co sądzicie ;**** BTW Zamówiłam zwiastun na prophecy, już nie mogę się doczekać, kiedy będzie :D

12 komentarzy:

  1. Super!
    Szczerze powiedziawszy to jakby sie bardziej przyjżeć to Wiktoria robi sie coraz bardziej... Jakby to ująć? Jak Falen? Dokładnie. Robi sie na Falena XD
    i o co chodzi z tą tajemnicą?
    Mam nadzieje ,że dowiem sie jak najszybciej w następnym rozdziale XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3 Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. B.O.S.K.I <333 Już jestem ciekawa o co chodzi z Seliwem. A poza tym poryczałam się :,(
    Czekam na nn <33333

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze IDEALNY i jak zawsze nie mogę się już doczekać kolejnej części.
    Nie mam czasu by rozpisać się więcej, ale wiedz, że jak zawsze czekam.

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejciu ciekawe co ma dopowiedzenia Selwina ... I ciesze sie na kolejny zwiastun uważam że są wspaniałe ;) Pozdrawiam niecierpliwa Katherina ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe :P
    Myśle, że Falen nie jest symnem Wespezjana tylko jego brata :)
    Selivia to jego matka??
    Współczuje Temidzie :( Jak jej niw lubie tak jej współczuje :)
    Pozdrawiam i czekam na NEXT !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. biedna Termida
    a to ciekawe czego się dowie
    i czy Wiktoria będzię się zastanawiać at tym co jej powiedział Falen
    czeka na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny! Hmm... Jestem strasznie ciekawa jak to teraz będzie. Co Wiktoria i Falne od czasu do czasu będą odwiedzać król, który będzie uwięziony w jakiejś twierdzy? Bo chyab nie mogą powiedzieć o tym Cedricowi i Nim bo ci się załamią. Myśleli, że zmarł ich ojciec, a tu nagle puf! Wespezjan powraca! Chociaż prewnie tak będzie, ale ciekawi mnie też to czy Cerdic będzie mocno zły na Wiki z aro że uknuła to wszystko z Falenem. I rzeczywiście Wiktoria coraz bardziej zaczyna zachowywać się jak Falen. I kurczę, co to za tajemnica?! Mam nadzieję, że niedługo wszyatko się wyjaśni! Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, że wypadałoby coś napisać, ale jakoś nie miałam weny na komentowanie wczoraj, jak czytałam, a i dzisiaj jakoś kiepsko. Ale...
    1. Podoba mi się postawa Wiktorii. W sensie, że nie jest 'łatwa', jak to się mówi... Falen taki cwaniak, to niech czeka.. Z drugiej strony mam cichą nadzieję, że się doczeka. :) 2. Plusik za scenę pogrzebu. Nie poryczałam się, ale zrobiło mi się szkoda Nimfadory. Biedna dziewczyna.. 3. Scena końcowa. No ciekawe co takiego Seliw miałby Falenowi powiedzieć. Czytałam komentarze wyżej i przyznaję, że myślałam o tym samym co Pat ka. Ale poczekamy, zobaczymy. ;)
    No to tyle narazie. Może kiedy indziej, przy innym rozdziale, w innej sytuacji zostawię po sobie rozprawkę, ale dziś, jak wspomniałam, nie stać mnie na zbyt wiele. :/
    Pozdrawiam,
    S.c.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oejejejjejejejeje! Co się stanie? I co z Rosie?
    Falori 4ever <3
    Emfadora 4ever <3
    Calori 4ever. <3
    Falinda 4ever <3
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń