Wiktoria czuła się zupełnie tak, jakby Nimfadora wymierzyła
jej policzek… Dziewczyna nie chciała, by ktokolwiek wiedział o pocałunku z
Falenem… Powiedziała o nim tylko Erykowi i nie zamierzała mówić nikomu więcej…
Bolało ją to, że przyjaciółka posądziła ją o grę na dwa fronty. Przecież
Wiktoria wcale tego nie robiła! Zaręczyła się z Cedriciem i to jego kochała, a
to, że Falen zakochał się w niej i to, że ostatnio dziewczyna zaczynała go
jakby bardziej tolerować, wcale nie oznaczał, że zwodzi Cedrica! Bo nie
znaczyło, prawda? Nie… Przecież wtedy to nawet nie ona pocałowała Falena, tylko
on ją, a w takim wypadku pocałunek nie liczył się jako zdrada. Niestety księżniczka
miała na ten temat chyba nieco odmienne zdanie. A właśnie, co się tyczy samej
Nimfadory… Wiktoria i chyba każdy, kto ją tylko znał, cenił dziewczynę i
podziwiał za to, że zawsze starała się szukać w każdym czegoś dobrego i nie
sądziła za błędy, ale to, co chciała teraz zrobić, Wiktoria uważała za czystą
głupotę. Młoda lady wcale nie musiała posiadać daru jasnowidzenia, by wiedzieć,
że spotkanie z Rebio źle się skończy. Pytanie brzmi tylko: jak bardzo źle?
Wiktoria była pewna, że skoro on już raz pokazał swoją prawdziwą naturę i mimo
wyraźnego „nie” Nimfadory, chciał z nią to zrobić, dlaczego więc nie miałby
spróbować raz jeszcze? Rebio na pewno będzie wściekły, gdy dowie się o planowanym
zerwaniu zaręczyn… Kto wie, czy nie będzie chciał jej zastraszyć, żeby z nim
została albo czy raz jeszcze nie zechce wziąć jej siłą, tylko z tą różnicą, iż
tym razem mu się to uda…? Wiktoria bała się nawet o tym myśleć, podczas gdy
Nimfadora była pewna, że ten nic jej nie zrobi, że żałuje swojego zachowania
wobec niej… Tori miała wielką nadzieję, że księżniczka naprawdę wie, co mówi.
Jej rozmyślania przerwał dźwięk otwierających się drzwi
komnaty. W ich progu staną Eryk.
- Wszystko w porządku? Pokłóciłyście się z Nim? – spytał,
przyglądając się siostrze badawczo.
- Nie, wszystko w porządku… - odparła zaraz Wiktoria, starając
się nie patrzeć w orzechowe oczy brata.
- Kłamiesz – stwierdził krótko, ruszając ku niej. Eryk objął
siostrę bratersko ramieniem i wyszeptał jej do ucha – Zapominasz, że ja zawsze
wiem, gdy kłamiesz.
- Niby skąd? – prychnęła, chcąc mu się wyrwać, ale ten nie
puszczał.
- Wiki, powiedz mi, co się dzieje – poprosił troskliwie.
- Nic – rzuciła krótko, nadal na niego nie patrząc.
- Naprawdę aż tak nie masz do mnie zaufania, że nie chcesz
powiedzieć? – w głosie Eryka pobrzmiewała głęboka uraza. – Kiedyś mówiliśmy
sobie wszystko…
- Ja tylko… - Wiktoria dała za wygraną. Może rozmowa z
bratem dobrze jej zrobi? Może dzięki temu zrzuci z siebie ten ciężar? Warto
spróbować. – Porozmawiajmy u mnie – zaproponowała z rezygnacją.
***
Rozmowa z Erykiem bardzo jej pomogła. Brat powiedział, że
absolutnie nie jest winna temu, iż Falen coś do niej czuje i nie powinna się obwiniać
przez jego uczucie. Jednakże, mimo iż chłopak wziął stronę siostry, był zdania,
że powinna ona powiedzieć jednak o wszystkim Cedricowi, a o tym Imevit to już w
szczególności. Młodszego z książąt Eryk miał za serdecznego przyjaciela (w
przeciwieństwie do tego drugiego, którego to Eryk przywiązałby najchętniej do
jakiegoś wysokiego drzewa, potem czekał na burze i obstawiał, kiedy piorun
trafi w drzewo, do którego przywiązany został Falen), więc w opinii chłopaka
zasłużył, by wiedzieć. Wiktoria uznała, iż brat ma trochę racji, ale nie
zmieniało to fakty, że bała się reakcji ukochanego. Po głębszym namyśle
przyszedł jej do głowy pomysł, jak można rozwiązać całą sprawę, jednoczenie nie
musząc tłumaczyć się Cedricowi. Kiedy Eryk zostawił siostrę samą w jej sypialni,
dziewczyna podeszła do biurka. Wiktoria wśród papierów na blacie odszukała
jakiś czysty kawałek pergaminu, po czym zamoczyła końcówkę piórka w kałamarzu i
zaczęła pisać:
„Drogi Falenie,
Piszę do ciebie, aby powiedzieć ci o tym, iż zaręczyłam się z twoim
bratem, Cedriciem. Mówię ci o tym nie żeby cię zdenerwować. Po prostu chcę
prosić, byś dał w końcu za wygraną. Imevit czy nie Imevit nas połączyło,
wychodzę za Ceda i tego nie zmienisz. Proszę ci tylko, żebyś nie psuj naszego
szczęścia i zniknął z naszego życia. Nie chcę, by Cedric miał powody być o
ciebie zazdrosnym… Zresztą ty masz Temidę. Czy jesteście małżeństwem, czy też
nie, teraz łączą was dzieci i uważam, że powinniście zostać razem. Tak będzie
dla wszystkich najlepiej.
PS Gratuluję ojcostwa.
Wiktoria”
Dziewczyna zwinęła starannie pergamin w rulonik i
przewiązała go błękitną wstążeczką, którą miała pod ręką. Wiktoria wzięła
liścik i podeszła z nim do srebrnej klatki, stojącej na oknie.
- Chodź tutaj, Niya. Zaniesiesz list – powiedziała cichutko,
wyjmując delikatnie z klatki małego feriela. Niya była dostojną ptaszyną o
piórkach chyba we wszystkich odcieniach niebieskiego, od główki, której
upierzenie było barwy błękitu nieba zacząwszy, przez szyję i tułów przechodzące
stopniowo w turkus i lazur, aż po granatową końcówkę lśniącego ogona. Wiktoria
postawiła wytresowanego feriela na parapecie i przywiązała mu liścik do
wysuniętej nóżki. Niya przez cały czas przyglądała się swojej pani z
ciekawością bystrymi, czarnymi oczkami. – Przekaż wiadomość Falenowi.
Znajdziesz go prawdopodobnie w pałacu Laxoris, w Trójkrólestwie. No leć, Niya,
szybciutko – wyszeptała, gładząc ptaszka po główce. Feriel wydał z siebie
krótki, melodyjny dźwięk, na znak, iż zrozumiał, po czym wyleciał przez otwarte
okno i pofrunął ku synowi Kardena.
***
Falen i Cassidy siedzieli właśnie w pałacowej bibliotece.
Księżniczka trzymała na rękach gaworzącą wesoło Meridiane**. Cassidy kochała
dzieci, a bliźnięta od razu przypadły jej do gusty. Bardzo cieszyła się, że
Temida z Falen zaproponowali jej zostanie ich matką chrzestną i oczywiście od
razu się zgodziła. Natomiast chrzestnym ojcem mianowali Seviana, który był
właśnie z Navim na spacerze.
- Urocze masz te maleństwa – powiedziała Cassidy,
uśmiechając się do niemowlęcia.
- Tak – przyznał Falen, również uśmiechając się nieco
rozczulony widokiem córeczki. Książę pogładził dziewczynkę delikatnie po czarnowłosej
główce, a ona złapała go swoją maleńką rączką za palec i przyjrzała mu się
ciekawsko swoimi lodowato błękitnymi oczkami. Drugą rączkę też wyciągając ku
ojcu.
- Chyba chce do ciebie – zachichotała Cassidy. – Trzymaj,
tatuśku – powiedziała podając nowo odnalezionemu bratu dziewczynkę. Meridiane
była ubrana w koronkową różową sukienkę i nawet Falen, chociaż różu nie cierpiał,
musiał przyznać, że wyglądała w nim naprawdę uroczo. Książę przytulił do piersi maleństwo i
pogłaskał ją jeszcze po główce.
- Jakby mi ktoś rok temu powiedział, że zostanę ojcem i na
dodatek będę się z tego cieszył, wyśmiałbym go, a potem posłał do szpitala
psychiatrycznego. A teraz? Aż sam się dziwię, że tak się wszystko potoczyło –
powiedział Falen, przenosząc wzrok z córki na siostrę.
- No widzisz? Mówiłam ci, że tak będzie – odparła mu z
uśmiechem Cassidy.
- Nie. Mówił mi to Sevian i Serena, a ty? Cóż, ty mnie
zbeształaś za to, że nie chcę się żenić z Temidą – rzucił Falen, posyłając jej
znaczące spojrzenie.
- Ja to pamiętam nieco inaczej…
- Doprawdy? – książę uniósł wysoko brwi.
- Oj, nawet jeśli nie powiedziałam tego wprost, mogłeś się
domyślić, co mam na myśli.
- Nie żeby coś, ale jeśli w końcu przestaniesz zmieniać
facetów jak rękawiczki i poślubisz kogoś, będę twojemu mężowi składał wyrazy
współczucia, nie gratulacje – zaśmiał
się Zdrajca, a Cassidy wywróciła teatralnie oczami. – Niech się biedaczysko domyśla,
„co masz na myśli” – zacytował z ironicznym uśmieszkiem.
- Składaj sobie mu co tylko chcesz, ale wiedz, że jak
Meridiane i Naviel będą starsi, opowiem im, jak to tatuś ich nie chciał. Oj,
bracie, będziesz się musiał gęsto tłumaczyć – zagroziła, krzyżując ręce na
piersi.
- A spróbuj tylko.
- Jak mnie ładnie poprosisz, to może będę milczeć. Może –
rzuciła księżniczka, a jej ciemne oczy rozbłysły złowrogo.
- Szantażujesz mnie?
- Aha – Cassidy przytaknęła ochoczo głową.
- Jeny, naprawdę jesteśmy rodziną – mruknął Falen,
uśmiechając się do niej szyderczo.
- Wiesz, rodziny się nie wybiera – zachichotała Cassidy,
lustrując go czujnym spojrzeniem.
- Co ty mi się tak przyglądasz? – spytał, marszcząc brwi.
- Nadal nie mogę przeboleć, że jesteś moim bratem. Gdybyśmy
nie byli rodziną, nie wypuszczałabym cię z łóżka.
- Ehm… Nie wiem, czy podziękować za komplement, czy raczej
uciekać, bo robi się dziwnie – Falen pokręcił z rozbawieniem głową. – Jeśli to
cię usatysfakcjonuje , to powiem ci, że gdybyś nie była moją siostrą, nie
chciałbym z niego wychodzić.
- Ha! Oj, nie ładnie,
Falenie, nie ładnie – zmierzwiła go po czarnych włosach, a on skrzywił się
nieznacznie. W tym momencie mała Meridiane zaczęła się wiercić i popłakiwać.
- Cassie, weź ją i jakoś uspokój – poprosił zmęczonym głosem
książę, podając siostrze dziecko.
- Chodź do cioci, no chodź, Meri – zaszczebiotała
rozanielona księżniczka, biorąc od niego maleństwo. – Tak w ogóle, przypomnisz
mi, po co tu przyszliśmy? Zdaje się, że miałeś szukać jakiejś książki –
przypomniała sobie nagle.
- Nie „jakiejś książki” tylko Spisu Wywarów i Trutek Heeliey’a*, ignorantko – mruknął, wywracając
teatralnie oczami.
- Z tego co wiem, z naukowych pozycji korzysta się tu
najrzadziej, więc Seliw kazał ustawić je najwyżej – powiedziała Cassidy,
spoglądając wysoko w górę. Falen powiódł za jej spojrzeniem. Wszystkie regały z
książkami miały co najmniej po dziesięć metrów tak, że sięgały pod samo
sklepienie komnaty.
- Świetnie – mruknął Falen. – Jak ja mam się tam dostać?
- Jest takie coś jak drabina.
- Dziesięciometrowa?
- Wiesz… Są krótsze drabiny i dłuższe… O, patrz! – wskazała
palcem w róg w komnacie, w którym to znajdowała się właśnie owa drabina,
czekająca w pogotowiu na takie sytuacje. – Możesz po nią pójść. Po to tu stoi.
- Za daleko – rzucił krótko Falen. – Sejoni eri mein - powiedział cicho zaklęcie, wyciągając dłoń
ku potrzebnemu przedmiotowi. Ściągnięta czarami drabina przeleciała przez całą
długość komnaty i ustawiła się przed księciem. Falen zaczął się na nią
wdrapywać. Zdrajca, gdy już dotarł na szczyt, zaczął szperać w księgozbiorze
Seliwa, w poszukiwaniu pozycji, która go najbardziej interesowała. I wtedy
przez otwarte okno biblioteki wleciał feriel o lśniących piórkach, mieniących
się wszystkimi odcieniami błękitu.
- Falenie, to chyba do ciebie! – zawołała z dołu Cassidy,
obserwując jak ptak siada na stoliku obok niej i przeskakuje niecierpliwie z
nogi na nogę.
- Jestem zajęty. Przeczytaj i powiedz kto i czego ode mnie
chce – rzucił przez ramie książę, nie odrywając się od poszukiwań.
- Jak sobie chcesz – odparła wzruszając ramionami. Księżniczka
odłożyła delikatnie Meridiane do wózka, po czym odwiązała list od nóżki
feriela. Dziewczyna przeczytała szybko wiadomość. Cassidy skrzywiła się
mimowolnie już na drugim zdaniu. Falen nie będzie zadowolony… - Ehm… Bracie?
- Tak?
- To od Wiktorii… Pisze, że zaręczyła się z Cedriciem… -
zaczęła Cassidy, ostrożnie dobierając słowa.
- Co takiego?! – wyrwało się nagle Zdrajcy. Falen był w
takim szoku, że zupełnie zapomniał, iż znajduje się na wysokości, w gruncie
czego wychylił się tak bardzo, że stracił równowagę i spadł ciężko na marmurową
posadzkę.
- Falen! Nic ci nie jest! – pisnęła Cassidy, podbiegając do
brata.
- Wszystko w porządku – mruknął książę, ignorując tępy ból promieniujący
z czoła, nasilający się z każdą chwilą. – Daj mi ten list – zażądał, wyciągając
po niego rękę.
- Powinieneś iść najpierw do medyka, niech cię pozszywa…
Krwawisz, rozciąłeś sobie łuk brwiowy, spadając…
- Nic mi nie będzie – warknął cicho zirytowany książę. – Daj
list – powtórzył z narastającym zniecierpliwieniem. Cassidy westchnęła ciężko i
podała mu pergamin. Falen omiótł go szybko wzrokiem, nawet nie podnosząc się z
podłogi, po czym ze złością zmiął go w dłoni i odrzucił za siebie.
- Jak ten głupiec śmiał oświadczać się mojej dziewczynie?! –
syknął przez zaciśnięte zęby, w końcu zbierając się z ziemi. Falen wierzchem
dłoni otarł strużkę krwi z twarzy. Jego lodowato błękitne oczy zdawały się
płonąć. Był wściekły.
- Wiesz… Teoretycznie Wiktoria nie jest twoją dziewczyną…
- To tylko kwestia czasu – rzucił zdawkowo Falen, zaczynając
nerwowy spacer po komnacie. - Ona jest
przeznaczona mi! Ona jest moja, no rzesz Imevit w końcu do czegoś zobowiązuje
chyba, prawda?!
- Widocznie Wiktoria jest innego zdania…
- Tak! Cała ona! Od zarania dziejów wszyscy mogą akceptować
swoje Imevit i się z nim wiązać, ale ona nie! A co tam, poślubię jego kuzyna,
będzie super! – zaczął ją przedrzeźniać. Falen miał wrażenie, że zaraz chyba
kogoś zabije. - Keve maritqa!
- Nie przeklinaj przy dziecku – skarciła go Cassidy.
- Jeśli ten niedojda myśli, że pozwolę mu na ślub z Wiktorią,
to jest w grubym błędzie! – wycedził przez zaciśnięte zęby Falen, ignorując jej
uwagę.
- Ale Wiktoria cię chyba prosiła, byś się nie mieszał…
Chciała, żebyś zostawił ją w spokoju i pozwolił być z Cedriciem… - napomknęła
delikatnie dziewczyna. Falen roześmiał się tylko krótko na jej słowa. Krótko i
złowrogo.
- Ona sama nie wie, czego chce.
- Zaręczyła się. Wydaje się być zdecydowana.
- Dobrze. A więc co zamierzasz zrobić? Mówisz, że nie
dopuścisz do ślubu, ale nie znasz nawet daty…
- Odbędzie się na początku kwietnia – rzucił zdawkowo
Zdrajca, który tylko szukał jakiegoś przedmiotu, w który mógłby uderzyć. Przez
chwilę myślał nawet o oknie, ale zaraz stwierdził, że nie ma teraz ani czasu,
ani ochoty wyciągać sobie odłamków szkła z dłoni…
- Co…? Skąd ty to
wiesz? – spytała zdumiona Cassidy, rozchylając ze zdziwienia usta. Falen posłał
jej pobłażliwe spojrzenie, za które księżniczka miała ochotę zdzielić go w
twarz, po czym powiedział:
- Na Karanirze jest taki zwyczaj, że przygotowania do ślubu
zaczyna się dopiero miesiąc po zaręczynach. Te trzydzieści dni to taki
optymalny czas, gdyby któreś z narzeczonych chciało się wycofać… Samo
zorganizowanie ceremonii, dekoracji, muzyki, jedzenia, zaproszenie gości,
zaprojektowanie szat ślubnych i obrączek potrwa około dwóch miesięcy. No do
tego trzeba dodać jeszcze jakieś plus minus dwa, może trzy tygodnie na
nieprzewidziane obsunięcia w czasie… - wyjaśnił.
- Świetnie. To dowiem się w końcu, co zamierzasz zrobić z
tym faktem?
- Wystarczy, że koronuję się zanim ci zdążą się pobrać. Moim
pierwszym królewskim dekretem będzie zakaz zawierania małżeństw obywateli
Karaniry bez uprzedniego zezwolenia króla. A tego, że jako monarcha nigdy się
na to nie zgodzę, chyba nie muszę ci tłumaczyć.
- Wiktoria nie jest Karanirką…
- Ale Cedric jest Karanirczykiem, a to wystarczy – odparł
chłodno, a jego oczy błysnęły złowrogo. Cassidy aż przeszedł dreszcz.
- Wątpię by Cedric chciał respektować twoje prawo… Co jeśli
po prostu weźmie ślub z nią w tajemnicy przed tobą? – spytała, lustrując go
bacznym spojrzeniem.
- Nikt mu ślub bez mojej zgody nie udzieli.
- Skąd ta pewność?
- Wiesz… Sądzę, że groźba kary śmierci za każde złamanie
rozkazu przez urzędnika, który ma kompetencje odprawić taką ceremonię, będzie
wystarczającym powodem, by ślubu nie udzielać – odparł Zdrajca z mściwą
satysfakcja w głosie. Na jego twarzy zamajaczył szatański uśmieszek. Po słowach
Falena zapadła na chwilę martwa cisza. Dopiero teraz Cassidy poznała jego
drugie oblicze bowiem jak dotąd, przynajmniej w jej obecności, pozostawał on spokojny,
nawet uśmiechnięty… A teraz? Księżniczka sama zaczynała się go bać.
- Co jeśli nie zdążysz z koronacją? Co jeśli pobiorą się,
nim ty zostaniesz królem? – spytała go.
- Nie dopuszczam takiej możliwości.
- A jeśli tak się stanie?
- Cóż… Wtedy uczynię Wiktorię wdową, a potem sam pojmę ją za
żonę – powiedział, wzruszając ramionami.
- Co takiego? Byłbyś w stanie zabić elfa, który przez
przeszło sto dwadzieścia lat był ci bratem? – Cassidy nie mogła uwierzyć w to,
co słyszy. Dziewczyna miała wrażenie, że jej głos stał się piskliwy.
- Wojna i tak jest nieunikniona. Jeden z nas musi zginąć, by
drugi mógł zatriumfować. Ja mam zamiar wygrać. Wiktoria będzie moja, nie ważne
jaką ceną.
- Naprawdę mógłbyś zmusić ją do bycia ze sobą? Czy naprawdę
myślisz, że jeśli pojąłbyś Wiktorię za żonę siłą, kiedykolwiek poczułaby do
ciebie coś więcej niż nienawiść? Falenie, przecież tak nie można! Nie możesz
jej do niczego zmusić! Nawet ja wiem, że to nieetyczne! – sprzeciwiła się
gwałtownie Cassidy. Dla księżniczki było nie do pomyślenia, by odbierać komuś
wolny wybór! Według niej każdy powinien być z tym, kogo kocha, a nie z tym, kto
zmusza ją do kochania siebie.
- Jej zdanie jest bez znaczenia. Mogę wszystko, Cassidy, i
mam zamiar maksymalnie wykorzystywać swoje przywileje. Jestem skłonny jeszcze
trochę poczekać, aż Wiktoria sama przejrzy na oczy i przyjdzie do mnie, ale
jeśli będzie wystawiać moja cierpliwość na zbyt wielką próbę… No cóż… Już jej
raz kiedyś zapowiedziałem, że jeśli zechcę, zmuszę ją do ślubu i nikt nie
będzie mógł mi za to złego słowa powiedzieć. Będę władcą absolutnym, siostro, a
władca nie musi zważać na protesty swoich poddanych.
- Jesteś taki sam jak Karden. Widać niedaleko pada jabłko od
jabłoni – powiedziała dobitnie, kręcąc
głową. W jej głosie pobrzmiewało coś jakby… wstręt? Odraza?
- To chyba dobrze, czyż nie? – rzucił szyderczo Falen, spoglądając na siostrę z wyższością.
- No właśnie nie wiem – odparła chłodno dziewczyna. Posłała
mu wyzywające spojrzenie, po czym wyszła na pięcie, zamykając za sobą drzwi z
głośnym hukiem.
___________________________________________
* Heeliey to starożytny alchemik, pochodzący z Triwendell (państwo
na wschód od Trójkrólestwa). Heeliey żył na przełomie Drugiej i Trzeciej Ery
(teraz panuje Czwarta). Zasłynął między innymi wynalezieniem eliksiru
niewidzialności, proszku dematerializacji, jednakże największą sławę przyniosło
mu udoskonalenie znanych wcześniej trucizn, tzn. wzmocnienie, a także
przyspieszenie ich działania.
** Dzieci elfów bardzo szybko dorastają. Mając trochę ponad
tydzień (jak Meridiane i Navi), wyglądają już na jakieś dwa miesiące. Po pół
roku, są już takie, jakby miały roczek, a po upływie całego roku są już jak
trzy – czterolatki. Natomiast mają naprawdę trzy lata, w przeliczniku na „ludzki”
są ośmiolatkami etc. Okres nastoletni zaczyna się już siedem lat od urodzenia. Nastolatkami
zostają aż do 100 roku życia (wtedy osiąga się pełnoletniość). W wieku od 100
do299 lat fizycznie elfy są jak dwudziestolatki. Potem 300 to jak trzydziestka
i tak dalej, i tak dalej aż do około 1000 lat.
Meridiane Falori ^^
__________________________________________
Cześć, co myślicie? :D Jak wam się podoba ten rozdział? Starłam się w niej pokazać obie twarze Falena. Tą łagodną dla tych, których lubi, i tą okrutną i bezwzględną dla całej reszty. Wcześniej Falen tylko blefował, gdy mówił Tori, że zmusi ją do tego, ale odkąd zaczął przebywać więcej czasu z Seliwem, coraz poważniej o tym myśli... Interesuje mnie wasza opinia odnośnie całego rozdziału, ale najbardziej tej części z Falenem i Cassidy.
Zachęcam do korzystania z zakładki ZAPYTAJ BOHATERA, a także do pisania do mnie na asku i tumblrze :)
Lajkujcie fanpage Prophecy na fb ! <3 Są tam ciekawostki i zabawy :D
Meridiane *,*
OdpowiedzUsuńFalen :
ja tam go lubię
ale
popieram
Cassidy.
Nie można tak robić
Wiktoria powinna być z Falenem
ale nie na zasadach jego
Ced powinnien być z Temidą.
A Dzieciaczki są słodziutkie! *,*
Ciocia Furt je po prostu uwielbia! :*
Ooo...
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu spraw :O
Mam nadzieję, że Rebio nic nie zrobi Nimi :)
Oby!!!
Rozmowa Wiki z Erykiem napewno dużo jej dała :)
Przynajmniej mogła mu powiedzieć i posłuchać co on o tym sądzi :)
Czasami jest to bardzo potrzebne :)
Reakcja Falena na wieść o zaręczeniu Tori i Ceda → WOW !!!
Nie myślałam, że aż tak przestrzaszy sw siostrę :O
Nawet reszta rodzeństwa nie jest w połowie tak okrutna jak on :(
Mam nadzieję, że nic nie zrobi Tori i Cedricowi ;)
Jak dla mnie Falen może zostać królem, ale już po ślubie Tori i Ceda!!!
Lubię Falena, ale on i Tori to nie mój Team.
Pozdrawiam i czekam na NEXT!!!
P.S. Życze ddddduuuuużżżżżżżżooooooo weny :*
Jakie to świetne, genialne, niesamowite, niezwykłe i epickie! <3
OdpowiedzUsuńMeridiane *u*
Scena z Falenem i Cassidy dobrze Ci wyszła. Zwłaszcza moment, jak Falen spadł z tej drabiny, mwahah *sadystka ja*
"- Co ty mi się tak przyglądasz? – spytał, marszcząc brwi.
- Nadal nie mogę przeboleć, że jesteś moim bratem. Gdybyśmy nie byli rodziną, nie wypuszczałabym cię z łóżka.
- Ehm… Nie wiem, czy podziękować za komplement, czy raczej uciekać, bo robi się dziwnie – Falen pokręcił z rozbawieniem głową. – Jeśli to cię usatysfakcjonuje , to powiem ci, że gdybyś nie była moją siostrą, nie chciałbym z niego wychodzić"
~tak bardzo... bardzo dobre :D
Najwyraźniej Fal zrobi wszystko, żeby zdobyć Wiktorię. Uuuu, robi się ciekawie :3
Czekam na nn :> (mogłabyś poinformować? na blogu pod podpisem :P)
Pozdrawiam i weny :)
podwodna.blogspot.com
Falen wrócił!
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że czytając początek (to z dzieckiem) pomyślałam, że to nie ten sam Falen co kiedyś. Za miły, za słodki itd. I taki jest przez kilka rozdziałów wstecz. Dlatego ten fragment mi się nie spodobał. Ale jednak ten bezwzględny, podły, władczy, przejawiający wszelkie najgorsze cechy Falen wrócił! :) I z tegoż powodu jestem niezmiernie uradowana! ;p
Aczkolwiek z tym mordowaniem Cedrica lekko przegiął. Są inne sposoby. Chyba...
Pozdrawiam.
S.c.
Robi się coraz ciekawiej! :D Zastanawia mnie tylko, że skoro zawsze tak bardzo "kochał" Wiktorię i nawet jej powiedział, że nigdy by jej nie skrzywdził, to dlaczego teraz chce wziąć ją za żonę siłą? W końcu to by była krzywda. Ale rozumiem, że nagły przypływ emocji robi swoje :3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i najchętniej wysyłałabym Ci wenę pocztą, hektolitrami lub tonami, żeby Ci jej nigdy nie zabrakło ;)
Pozdrawiam, Królowa Flawia :)
Falen musi zrozumieć, że z miłościa nie ma nic na siłe .
OdpowiedzUsuńSłodkie dzieciaczki :)
Żeby wiktoria sie dowiedziała co chce zrobić Falen i ślub będzie szybciej
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńHmm... Zdecydowanie wolę tego opiekuńczego i miłego Falena. Ten zły mnie zaczyna trochę przerażać. Oczywiście chcę, żeby najstarszy z braci walczył o Wiktorię, ale nie w taki sposób. Cass ma rację, jeśli Falen zmusi Wikę do ślubu, dziewczyna będzie czuła jedynie nienawiść. To jeszcze raz - rozdział extra! Już biorę się za czytanie następnego! :D
Świetne :D. Nawet nie wiesz, jak bardzo polubiłam Cassidy przez ten rozdział.
OdpowiedzUsuńAle Tori i Ced nie mogą się poślubić. Tori jest dla Falena. Czy to tak trudno zrozumieć? xD
Tylko się nie wkurzaj, proszę:
Heeliey’a = Heelieya. Apostrofu nie daje się po literkach, które się wymawia :).
Pozdrawiam,
pelargiaa.blogspot.com
Tori i Ced nie mogą.
OdpowiedzUsuńTori to Imevit Falena czy wy tego nie ogarniacie?
FALORI 4EVER <3
Emfadora 4ever <3
Celivan 4ever <3
Coco Evans