Rosalinda leżała w łóżku, w swojej sypialni, owinięta ciasno
białą kołdrą. Była naga. Nieopodal, bo przy dużym zwierciadle w rogu komnaty,
stał Falen, poprawiając się. Było już po wszystkim. To że książę miał teraz
Wiktorię, nie znaczyło wcale, że miał zamiar się ograniczać, no bo po co? Skoro
był jeszcze młody, to dlaczego niby miałby nie korzystać z uroków życia? Może
ustatkuje się, kiedy będzie dobijał sześć setki, ale teraz? Pfff…! Rosengardzka
księżniczka nie chciała dłużej spełniać zachcianek Falena, ale bała się mu przeciwstawić.
Zresztą… kto by się nie bał w jej sytuacji? Była całkowicie zdana na jego łaskę
lub nie łaskę. Jej życie leżało w jego rękach. Dlatego Rosalinda wolała nie
denerwować Zdrajcy i godziła się na wszystko.
- Falenie…? – zaczęła cicho, obejmując ramionami kolana.
- Tak? – Falen odwrócił się do niej z chytrym uśmieszkiem na
ustach. Jego szmaragdowa peleryna zafalowała. Karanirski książę miał na sobie
jeszcze czarny żupan, przeplatany srebrną nicią, również czarne spodnie i
ciężkie buty ze smoczej skóry. Czarnej oczywiście. Gdyby nie ta zielona
peleryna, Falen wyglądałby jak wielki nietoperz.
Rosalinda zaczerpnęła głęboki wdech, po czym zaczęła, nie
patrząc mu nawet w oczy.
- Falenie… Kiedy mnie wypuścisz? Kiedy będę mogła wrócić do
Rosengardu? – spytała nieśmiało.
- A kto ci powiedział, że w ogóle będziesz mogła? – rzucił
drwiąco książę, podchodząc do niej. Dziewczyna drgnęła niespokojnie. –
Zostaniesz ze mną jeszcze na bardzo, bardzo długo… - powiedział Falen z
premedytacją przeciągając sylaby.
- Co? Ale przecież mój ojciec spełnił wszystkie twoje
żądania! Rosengard wystąpił z Przymierza, czego chcesz jeszcze?! – zawołała
rozpaczliwie. Tak, Rosalinda już poznała prawdę. Falen sam jej powiedział o
tym, że tak naprawdę przeczytał przechwycony list do Cedrica i reszty Zakonu i,
że pojechał do ojca dziewczyny, szantażować go. Zagroził mu wtedy, że zrobi
krzywdę jego córeczce, jeśli nie wycofa się z udziału w zbliżającej się wojnie.
- Skarbie, jakby to delikatnie powiedzieć… Nie ufam twojemu
ojcu jak psu. Jaką mogę mieć pewność, że Rosengard nie powróci do Przymierza,
jeśli mu ciebie oddam? – Falen spojrzał na Rosalindę spod uniesionej brwi.
- Ale to wbrew umowie! Sam powiedziałeś, że…
- Nie ważne, co mówiłem – przerwał jej ostro książę. –
Jestem Zdrajcą. Z nami się nie wdaje w układy, a jeśli już ktoś jest na tyle
głupi, by to robić, to nie mój problem – Falen wzruszył ostentacyjnie ramionami.
– Zostaniesz tu tak długo, jak zechcę. Czyli naprawdę długo. Oczywiście, o ile
wcześniej nie postanowię cię zabić…
Rosalinda poczuła, że zapiekły ją oczy. Serce podeszło
dziewczynie do gardła. Już nic nie
odpowiedziała.
- Teraz cię zostawiam, ale bez obaw, najpewniej wpadnę
pewnie jeszcze pod wieczór – rzucił na odchodne, mierząc księżniczkę
triumfalnym spojrzeniem. Następnie wyszedł, zamykając drzwi z trzaskiem. Uszu
dziewczyny dobiegł dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza, a potem kroki
odchodzącego księcia.
Rosalinda skuliła się na łóżku i walczyła z napływającymi do
jej oczu łzami. Tak tęskniła za ojcem, za matką, braćmi i siostrami,
pozostawionymi w Rosengardzie. I za Evanem, księciem Blackraven, z którym
ostatnio połączyło ją uczucie. I za wolnością. Tak, najbardziej za wolnością.
Rosalinda nie chciała dłużej żyć w strachu, że Falen ją zabije, jeśli powie coś
nie tak. Nie chciała już na niego patrzeć. Bała się. Żałowała, że nie
posłuchała ostrzeżeń Evena i nie została z pozostałymi członkami Zakonu.
Żałowała też, że nie była bardziej ostrożna… Może gdyby obejrzała się wtedy za
siebie w porę, zauważyłaby wcześniej Falena i zdążyłaby schować ten przeklęty
list… Ale czasu już się nie cofnie.
Uciec też nie mogła. Po pierwsze, nie miała jak. Strażnicy stali pod jej
drzwiami w dzień i w nocy. A po drugie, nawet jeśli by jej się jakimś cudem
udało wymknąć z Alamer, Falen na pewno by ją szybko dorwał i wedle obietnicy
zabił na miejscu. Rosalinda nie chciała umierać. Bała się śmierci i tego, co
może ją spotkać po niej. Dziewczyna nade wszystko chciała żyć, ale nie
wiedziała, jak długo Falen jej na to pozwoli…
***
Cedric i Eryk wracali w pośpiechu na Karanirę. Podróż zajęła
im około trzech dni. W środę, około godziny siedemnastej statek Sarea anea
dopłynął do portu, z którego widać było doskonale górę, z piętrzącym się na
szczycie Alamer. Eryk pamiętał, jakby to było wczoraj, jak z tego portu po raz
pierwszy z Wiktorią zobaczyli biały marmurowy pałac… Jego siostra wcześniej
uwierzyła w „niestworzone” historie o elfach, którymi uraczył ich Cedric po
drodze, a on przekonał się do nich dopiero później. Pamiętał też, jak po raz
pierwszy zobaczył Nimfadorę. Wcześniej Eryk myślał, że to miłość od pierwszego
wejrzenia.. i nie mylił się. Gdy spojrzeli sobie w oczy, połączyło ich Imevit.
To dlatego Erykowi tak zaczęło zależeć na nowo poznanej dziewczynie. I dlatego
tak go bolało, kiedy wiedział ją z Rebio, jej narzeczonym…
- Jeśli to, co napisała mi w liście moja siostra, jest
prawdą, chyba zabiję gnojka na miejscu – wycedził przez zaciśnięte zęby Cedric,
gdy sprowadzał z pokładu statku na ląd swojego karego konia. Eryk już czekał na
plaży, poprawiając siodło na szarawym rumaku.
- Spokojnie, Ced. Znam moją siostrę i to do niej zupełnie
nie podobne. Gdy byliśmy sami, w kółko gadała tylko o tobie. Nie możliwe, żeby
tak nagle jej się odwidziało i, żeby wskoczyła do łóżka Falenowi – próbował go
uspokoić młody lord, wdrapując się na grzbiet swojej Szivy.
- Słuchaj, mi też się nie chce w to wierzyć, ale przecież
Nimfadora nie mogła kłamać. Nie oskarżyłaby Wiktorii o coś takiego, jeśli nie
miałaby stuprocentowej pewności. Znasz ją… Poza tym, Dora sama napisała, że
widziała ich, kiedy… Rozumiesz – powiedział Cedric, ledwo panujący nad
narastającym z każdą chwilą gniewem.
- Może coś źle zinterpretowała… - Eryk dalej próbował bronić
siostrę. - Swoją drogą bardzo mi ulżyło, kiedy dowiedziałem z listu, że już sama pojechała do Auren... Ale wracając do tematu, może coś źle zinterpretowała?
- Poważnie? – Cedric uniósł wysoko obie brwi. – Wiktoria
leżała w łóżku Falena, w sypialni Falena
i to z Falenem. Hmmmm, co tam mogła robić? Odpowiedź A: Falen bał się spać
samemu i Tori dobrodusznie postanowiła dotrzymać mu towarzystwa? Odpowiedź B: Wiktoria
zgubiła drogę do swojej komnaty i Falen wspaniałomyślnie przygarnął ją do
siebie? Odpowiedź C: Tori „przyprawiała mi rogi.” Co obstawiasz? – rzucił
drwiąco książę.
- Eee… Odpowiedź A?
- Bardzo zabawne, Eryku – mruknął Cedric, wywracając
teatralnie oczami. Książę wsiadł na grzbiet swojego karego konia, zwanego Arisem.
– Nawet nie wiesz, jakbym chciał, żeby tak było… - i ruszył ku Alamer, a
przyjaciel za nim.
***
Nimfadora już dawno była w Auren, więc Falen nie musiał się nią
zajmować i mógł spędzić trochę czasu z Wiktorią. Zahipnotyzowana dziewczyna
godziła się na wszystko, co jej zaproponował, nie mówiąc już o tym, że Tori
była wpatrzona w niego jak w obrazek. Zdrajca naprawdę zdołał zrobić
dziewczynie wodę z mózgu tym kamieniem…
Właśnie zapadał zmierzch. Była jeszcze zima, więc szybko się
ściemniało… Falen siedział teraz ze swą Wiktorią w szklanej oranżerii. Czary
trzymały tu dosyć wysoką temperaturę, więc nawet o tej porze roku było tu mnóstwo
pachnących kwiatów i różanych krzewów. Książę i młoda lady siedzieli właśnie
przy jednym ze szklanych stolików, w centralnej części ogrodu, tuż przy
wielkiej fontannie. Źródło światła oprócz małych świetlików, co i raz
przemykających w tę i z powrotem, stanowiły unoszące się w powietrzu świece,
rzucające złotawą poświatę na ich twarze. Było tu gorąco, więc Wiktoria wzięła
przykład z Falena i zrzuciła z siebie biały płaszcz. Teraz siedziała przed
ubranym na czarno księciem w czerwonej sukni, zdobionej złotą koronką. Część
jej kasztanowych włosów została upięta w mały koczek na czubku głowy, a reszta
puszczona falami na ramiona.
- Pięknie wyglądasz – pochwalił Falen, unosząc do toastu
kieliszek szampana. – Za twoje zdrowie, najdroższa.
- I za twoje, mój królu – odparła z uśmiechem dziewczyna,
również unosząc kieliszek. Po chwili oboje zaczęli pić. Trunek miał słodkawy
smak. Bardzo dobry.
- Nawet się nie wiesz, Wiktorio, jak się cieszę, że tu
jesteś – powiedział po chwili milczenia, nakrywając jej dłoń własną. Dziewczyna
spojrzała na jego twarz. Chłodne, lodowato błękitne oczy księcia patrzyły na
nią z takim zachwytem i miłością… Wiktoria nie potrafiła doszukać się w nich urazy,
gniewu czy nienawiści, a nawet drwiny, które tak często w nich gościły. Teraz
Falen był jak nigdy odprężony i szczęśliwy. Szkoda tylko, że swe szczęście
budował na krzywdzie innych…
- A ja się cieszę, że taki ktoś jak ty, zwrócił uwagę na
kogoś takiego jak ja – szepnęła cichutko lady. Falen również się uśmiechnął.
Wiktoria już miała powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy drzwi oranżerii otworzyły
się nagle z impetem, a do środka wpadł Cedric z Erykiem. Wiktoria pisnęła
przerażona. Nie pamiętała swojego brata, a o młodszym księciu miała fałszywe
wspomnienia. Falen zdołał jej wmówić, że Cedric w przeszłości bardzo ją skrzywdził…
Dziewczyna „pamiętała”, jak syn Wespazjana porwał ją z Alamer, a potem
przetrzymywał blisko miesiąc w Smoczej Twierdzy, gdyż chciał poprzez nią
osiągnąć swój cel. Falen wmówił jej też, że Cedric okropnie ją wykorzystał, gdy
była pod wpływem uroku, który na nią rzucił. Innymi słowy Zdrajca przypisał
przybranemu bratu wszystko to, co sam jej zrobił.
- Wiktoria! – zawołał od progu Eryk, podbiegając z Cedriciem
ku nim.
- Falen! - warknął młodszy książę, wyciągając sztylet; jego
niegdyś łagodne, niebieskie oczy, teraz płonęły nieposkromionym gniewem.
- Możesz mi wyjaśnić, co wy dwaj tu, do ciężkiej cholery,
robicie?! – zawołał Falen, mierząc nieproszonych gości pogardliwym i
nienawistnym zarazem spojrzeniem. – Przysięgam, że zetnę tego bałwana, który
was tu wpuścił, a wasze głowy polecą zaraz po nim!
- Daruj sobie, gościu. Poza tym nikt nie pilnował bramy;
twoi strażnicy gdzieś sobie poszli zabalować. Może brali przykład z ich „pana”?
– rzucił drwiąco Eryk. Ostatnie słowo wypowiedział, jak żart stulecia. W Falenie
się zagotowało. Nikt nie będzie podważał jego autorytetu.
- Słuchaj no, ty… - zaczął, podrywając się gwałtownie z miejsca.
Wtedy Cedric jednym ruchem przystawił mu do gardła miecz i posłał kuzynowi triumfalne
spojrzenie. Zdrajca przeklinał swoją głupotę, że ten jeden raz wyszedł bez
broni.
- Nie, to ty słuchaj – wycedził przez zaciśnięte zęby
Cedric. – Ale najpierw siadaj. Z rękoma w górze, albo tu i teraz poderżnę ci
gardło.
Falen posłał przybranemu bratu pełne wzgardy i furii
spojrzenie, ale wykonał polecenie. Wolał nie ryzykować. Syn Wespazjana wcale
nie był aż takim aniołkiem, za którego wszyscy go mieli. Cedric też potrafił
zabijać, a Falen niewątpliwie figurował teraz na pierwszym miejscu jego czarnej
listy.
- Ty przebrzydły, dwulicowy, manipulancki, podła kanalio,
ty, fałszywy padalcu… - młody Wisear nie znajdywał właściwych słów na opisanie
kuzyna.
- Skończyłeś już? Bo wiesz, trochę nam się z Wiktoria
śpieszy… – rzucił ze znużeniem wywracając oczami adresat tej jakże pięknej
litanii. Cedric warknął tylko i przystawił mu swe ostrze jeszcze bliżej gardła.
Falen odsunął się na tyle, na ile było to możliwe.
- Zostaw go, zostaw! – zawołała piskliwie Wiktoria, zawieszając
się na ręce młodszego księcia. Tej, w której dzierżył miecz. Raczej kiepskie
położenie Falena nie przeszkadzało mu w podziwianiu wdzięków Wiktorii, gdy ta tylko
się lekko nachyliła, powstrzymując drugiego księcia.
- Ty się już lepiej nie odzywaj – rzucił Eryk, posyłając
dziewczynie znaczące spojrzenie. – Jak w ogóle mogłaś zachować się tak
dwulicowo i wskoczyć do łóżka temu Zdrajcy?!
Wiktoria zmroziła go spojrzeniem.
- Kim ty jesteś, żeby mnie osądzać?! Ja będę decydowała co i
z kim robię – odparła chłodno dziewczyna, mrużąc oczy.
- Kim ja jestem? Kim ja jestem?! Nie no, Ced, słyszałeś ją?!
– Eryk nie wierzył w to, co padło chwilę temu z ust jego siostry. – Powiem ci
kim jestem! Twoim bratem! I to od jakiś dziewiętnastu lat lekko licząc!
- Pff… - prychnęła rozeźlona. – Nie waż się określać siebie
takim mianem! Jesteś dla mnie nikim! Najlepiej zrobisz, jak ty i twój koleżka
znikniecie nam z oczu!
- Co ty w ogóle wygadujesz?! Już wracamy do Auren, natychmiast!
– zawołał rozzłoszczony Eryk. Chłopak złapał siostrę za przegub dłoni i zaczął
ciągnąć do drzwi.
- Auu, zostaw mnie! Falen! – szamotała się rozpaczliwie
Wiktoria. Cedric spojrzał z bólem w oczach na ukochaną, tak broniącą się przed
nim i swoim bratem. Zdrajca wykorzystał chwilę nieuwagi kuzyna i wytrącił mu z
ręki miecz, który upadł teraz z głośnym brzdękiem na kamienną kostkę, którą
były wyłożone ścieżki oranżerii. Cedric chciał go podnieść, ale wtedy Falen
odepchnął go do tyłu mocnym kopnięciem. Syn Wespazjana zachwiał się mocno, ale
zdołał utrzymać równowagę.
- Wiktoria jest moja i zostanie ze mną, jasne?! – warknął Falen,
łapiąc przybranego brata za kołnierz i potrząsając nim.
- Masz ją zostawić w spokoju! – zawołał Cedric, odpychając go.
I wtedy do tego wszystkiego dołączył się Eryk. Zaczęli się bić, szarpać, okładać
czym popadnie. Wiktoria próbowała ich rozdzielić, ale nie dała rady, więc
pobiegła po straż. Po kilku minutach, kiedy wszyscy trzej byli już porządnie
poobijani, podrapani, a Erykowi leciała krew z nosa, do oranżerii wpadło czterech postawnych rycerzy, którzy
natychmiast odciągnęli syna Wespazjana i jego przyjaciela od Falena. Starszy
książę nawet nie zauważył, że podczas bójki zarysował się Księżycowy Kamień w
jego sygnecie… A to oznaczało dla niego kłopoty.
- Zabierał łapy, Wyklęty – warknął Cedric, wyrywając się
rycerzowi.
- Wyprzedzam twoje pytanie, wiem, kim jesteś, i tym bardziej
nie robi to na mnie wrażenia – rzucił znudzonym tonem strażnik, tak
zapobiegawczo, gdyby księciu zebrało się na przechwalanie swym tytułem. Ale się
pomylił. Teraz nie to mu było w głowie, tylko Wiktoria. No i chęć skrócenia kuzyna
o głowę.
- Słuchaj, Cedriczku, wspaniałomyślny ja daję ci i temu brudnemu
śmiertelnikowi trzy sekundy na opuszczenie Alamer. Powinienem was zabić teraz
na miejscu, skoro byliście tak kochani i przyszliście po śmierć prosto do mnie,
żebym ja nie musiał się niepotrzebnie fatygować, ale dziś mam dzięki tej
piękności – tu Falen pocałował Wiktorię w policzek, przyprawiając tym Eryka o
mdłości – wyjątkowo dobry humor i, co za tym idzie, wieczorem wolę pobawić się
z nią troszkę, niż wysłuchiwać waszych jęków w izbie tortur, więc wynocha.
Rozumiemy się?! – powiedział ostro Falen, posyłając im drwiący uśmieszek.
- Nigdzie nie pójdę bez siostry! – zaprotestował gwałtownie Eryk,
przestając na chwilę szarpać się z rycerzem Falena.
- Człowieku, ogarnij się! Nigdzie z tobą nie pójdę! –
krzyknęła Wiktoria, chowając się za Falenem. Starszy książę roześmiał się pod
nosem, widząc minę chłopaka.
- A więc? Idziecie
czy zostajecie? Jeśli tak wam zależy na torturach i jesteście rozczarowani ich
brakiem, to mogę się dla was poświęcić i wymierzyć kilka batów przez plecy –
Falen wzruszył ramionami. Przepełniało go teraz poczucie wyższości nad
pokonanym bratem.
Zapadła pełna napięcia cisza.
- Eryku, idziemy – wycedził przez zaciśnięte zęby Cedric,
obracając się na pięcie.
- Ale, Ced! Co z Wiktorią…? – spytał zdumiony jego postawą
lord. Chłodne spojrzenie Cedrica powędrowało ku ukochanej, dalej zasłaniającej się
przed nim Falenem.
- Jak chce zostać z nim, nie zabiorę jej siłą. Nie chce ze
mną być, to nie będę się dłużej naprzykrzał – powiedział głosem wypranym z
emocji, po czym ostatni raz spojrzał na Wiktorię z boleścią i odszedł z
uniesioną głową.
Meridiane Falori ^^^
_________________________________________
Witam, jak wam się podobał ten rozdział? Mam nadzieję, że nie był najgorszy ;) Proszę was o komentarze! Chcę wiedzieć, co myślicie.... ;)
Witam, jak wam się podobał ten rozdział? Mam nadzieję, że nie był najgorszy ;) Proszę was o komentarze! Chcę wiedzieć, co myślicie.... ;)
Zapraszam do lajkowania fanpage'a Prophecy of Alamer na fb :) ===> kliknij tutaj
I zapraszania mnie na fb do znajomych :)Śmiało możecie pisać xD ==========> KLIK
PS Nowy rozdział pojawi się dopiero za jakieś 2 - 3 tygodnie, kiedy wrócę z wakacji :*
Super rozdział przepraszam że wcześniej nie pisałam no ale tak to już jest kiedy wakacje sie zaczynają a nie nasz dostepu do internetu. A co do rozdziału to super bójka i te miny Ceda i Eryka. :) Życze ci dużo weny i miło spędzonych wakacji i bede za tobą tesknić ;*
OdpowiedzUsuńPierwsza! Fajny rozdział. Hahahahahahaha ty już wiesz która cześć mi się podobała xF
OdpowiedzUsuńPo pierwsze wakacje należą się każdemu, a w szczególności takiej wspaniałej pisarce :*
OdpowiedzUsuńPo drugie rozdział światny :)
Wkącu Eryk i Cedtic wrócili!!! :)
Bójka Eryka, Cedrica i Falena poprostu genialna<3
Miny to poprostu perfekcja <3
Wiktoria zapatrzona w Falena :( Tak Karytka, team Cedtoria :D
Ależś mnie ciekawi co dalej z tą rysą na pierścieniu Falena :)
Mam nadzieję, że choć troche Wiktoria sb przypomi :) chociaż o bracie :)
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na NEXT'a <3 Pat ka <3
Oh superowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńA wiktoria się nie długo dowie ;d
Jestem ciekawa co z tą rysa na pierścieniu Falena. Będzie ostro xD. Oby Wiktoria się odczarowala jakoś. Byłam za Falenem bo Cedric był za idealny idealny ale jak Falen bierze ją siła to nie moja bajka. Oby Cer dowiedział się o tym uroku! Rozdział genialny jak każdy ;* miłych wakacji ;] lekko piszesz fajnie się czyta ;)/emma
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak cały blog. tak sie wciągnełam że cały przeczytałam 3 dni. wymiatasz!
OdpowiedzUsuńSuper! I pogubiłam się trochę we własnych uczuciach. Dwie rzeczy są pewne:
OdpowiedzUsuńEmfadora 4ever <3
Soco (Celivan) 4ever <3
I mniej pewne:
Falori 4ever
Coco Evans