Było już bardzo
późno. Wiktoria wracała właśnie jednym z ciemnych korytarzy Alamer do swojej
komnaty. Tego wieczoru zasiedziała się trochę u Nimfadory. Spowity w bladym świetle
świeczników korytarz wyglądał upiornie, ale tak to już jest, że po ciemku
wszystko wygląda jak żywcem wyjęte z horroru. Na Wiktorii jednak nie robiło to
wrażenia. Po tych kilku miesiącach spędzonych w Alamer znała już pałac jak
własną kieszeń i wiedziała, że nic nie może jej tu spotkać. Przynajmniej nic
złego. Z zamyślenia wyrwał dziewczynę dopiero niski głos tuż za jej plecami,
obalając tę teorię.
- Jak dla mnie zbyt
mało, Flin – rzuciła chłodno. – A teraz przepraszam, ale nie mam zamiaru tracić
dłużej czasu na rozmowę z tobą – powiedziała, mierząc Zdrajcę pogardliwym
spojrzeniem, po czym odwróciła się i ruszyła przed siebie.
- Dokąd ci tak
spieszno? – spytał, doganiając ją i zagradzając dziewczynie drogę.
- Zdaje się, iż to
nie twój interes.
- Jesteś tak samo
nieuprzejma jak ostatnio. Co za szkoda – odparł z udawaną urazą. – Ale wiesz
co? To nie ważne. Swoją drogą wyładniałaś od tamtego czasu.
- Twe pochlebstwa
nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Masz mnie przepuścić – rozkazała
ostro.
- Oj, minuta czy
dwie cię nie zbawią – powiedział z obleśnym uśmieszkiem na wargach. Gdy
Wiktoria spróbowała go przesunąć siłą, ten złapał ją za rękę i przyciągnął mocno
do siebie.
- Auu! Puszczaj, to
boli! – syknęła, posyłając mu nienawistne spojrzenie. – Czego ty ode mnie
chcesz?!
- Tego, czego nie
dostałem ostatnim razem – wyjaśnił łagodnie, lecz w jego głosie kryła się groźba.
Dziewczyna szybko zrozumiała, co ma na myśli Wyklęty, który wcześniej próbował
ją dotykać, „eskortując” do Twierdzy. Próbowała się wyrwać, szarpać, ale
on okazał się być zbyt silny. Kiedy tylko spróbowała go uderzyć, przyparł ją do
ściany całym swoim ciałem. Wiktoria z trudem mogła teraz złapać oddech.
- Myślę, że pan nie
będzie miał nic przeciwko, jeśli trochę się zabawimy, zwłaszcza, że on ma
Temidę – szepnął jej do ucha. Dziewczyna zadrżała przerażona.
- Puść mnie, bo
zacznę krzyczeć – zagroziła, dokładając wszelkich starań, by jej głos się nie
załamał. Nie mogła okazać, że się boi. Nie mogła dać mu tej satysfakcji.
- A krzycz sobie do
woli – roześmiał się tubalnie Flin. - Wszyscy już dawno śpią, a komnaty twoich obrońców znajdują w innych skrzydłach. Z tego miejsca usłyszeć by cię mogli tylko Zdrajcy, ale
wątpię, by któryś z nich kwapił się do pomocy. Kto wie? Może nawet by się
dołączyli – wzruszył ramionami. – Więc w twoim żywotnym interesie leży siedzieć
cicho.
- Masz mnie puścić
– nie dawała za wygraną, chociaż wiedziała, że to nic nie da. Flin miał rację.
Nikt nie mógł jej usłyszeć. Najbliżej znajdowała się Nimfadora, ale jeżeli
nawet jakimś cudem uszu księżniczki dobiegłyby jej prośby i krzyki, na pewno
przybiegłaby tutaj, a wtedy Flin mógłby skrzywdzić i ją. Wiktoria znalazła się w
potrzasku bez wyjścia.
- Nie zgrywaj takiej cnotki, kochanie.
Przecież wiem, że tego chcesz. Widzę, że ci się podobam. Podobam się każdej –
powiedział z błyskiem w oku. Wiktorii serce podeszło do gardła.
Zdrajca zaczął ją mocno całować po pobladłych ustach. Dziewczyna
rozpaczliwie próbowała go odepchnąć. Wszystko na nic.
- C-co ja ci
takiego zrobiłam? – wyjąkała, czując, jak do jej zielonych oczu napływają łzy,
kiedy Flin schodził teraz pocałunkami w dół.
- Ależ nic takiego.
Nie traktuj tego jako kary. Wręcz przeciwnie. Wiele kobiet chciałoby być teraz
na twoim miejscu, zwłaszcza, że żadna nigdy nie narzekała, gdy się już na nim
znalazła.
Wiktoria nie była w stanie powiedzieć już nic.
Nie była w stanie go odepchnąć, ani uderzyć, lecz kiedy Flin był zajęty całowaniem
jej w każdy odsłonięty kawałek skóry, w głowie dziewczyny zaświtała pewna myśl. Wiktoria
dostrzegła wystający zza jego pasa sztylet. Postanowiła zaryzykować.
Najdelikatniej jak tylko potrafiła, sięgnęła po niego i wyjęła zza pasa. Na
szczęście Wyklęty był tak zajęty, że nawet niczego nie poczuł. Kiedy Flin objął
ją mocno w pacie, dziewczyna z całej siły wbiła ostrze w ciało oprawcy. Z jej
położenia dosyć trudno było wycelować, więc sztylet nie wbił się w plecy tak,
jak planowała, lecz w ramię, którym przygważdżał ją do chłodnej ściany.
Trysnęła krew. Flin syknął wściekle, wyciągając długi nóż ze swojego ciała. Gdy
tylko Zdrajca poluzował uścisk, próbowała się wyrwać, lecz przeliczyła się.
Flin złapał ją jeszcze mocniej, tym razem za włosy. Tak oto wypaliła się
iskierka nadziei, która chwilę temu rozbłysła tak jasnym światłem w jej duszy.
- A więc to tak
chcesz się bawić?! – warknął wściekle, ściągając ją do parteru. Wiktoria
jęknęła z bólu, a po jej policzkach pociekły łzy. Rozwścieczony Flin rzucił ją
na marmurową posadzkę jak szmacianą, nic nie czującą lalkę. Dziewczyna,
uderzając głową o ziemię. Mimo bólu nie poddawała się. Próbowała szybko się
pozbierać, lecz wtedy Flin kolejny raz przygwoździł ją własnym ciałem, odbierając
szansę na ucieczkę.
- Proszę nie –
wyjąkała przez łzy, gdy ten znów ją pocałował.
- Mam już dosyć
twojego jazgotu – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Jak będziesz grzeczna,
szybciej będziesz wolna – powiedział z mściwą satysfakcją wypisaną na bladej
twarzy, po czym złapał za obie części jej białego gorsetu, który miała na sukni
i z dziecinną łatwością rozerwał, odrzucając za siebie. – Mam już dosyć tej gry
wstępnej. Przejdźmy do rzeczy.
Wiktoria widziała,
że nie może sobie pomóc już w żaden sposób, a Flin i tak zrobi z nią co chce.
Przerażonej dziewczynie nie pozostawało nic innego, jak tylko zamknąć oczy i
czekać, aż skończy.
I wtedy stało się
coś, czego się zupełnie nie spodziewała. Coś, na co już straciła nadzieję.
Uścisk Zdrajcy zelżał. Kiedy dziewczyna odważyła się uchylić powieki,
zobaczyła, że z jego piersi wystaje ostrze z czarnej stali. Na jasnej koszuli
jej oprawcy w zabójczym tempie powiększała się teraz plama krwi, tryskającej z
przebitego płuca. W następnej chwili coś jakby chwyciło go od tyłu i odciągnęło
od niej. I wtedy Wiktoria zobaczyła, kto jej pomógł.
- P-panie j-ja
tylko… - zacharczał Flin, na zmianę plując krwią i rozpaczliwie próbując złapać
oddech.
- Ostrzegałem cię,
że jeśli jeszcze raz czegoś spróbujesz, zabiję cię. Powinieneś był wiedzieć, iż
ja zawsze dotrzymuję danego słowa – powiedział chłodno Falen, mierząc go
beznamiętnym spojrzeniem swych lodowato błękitnych oczu. Flin zdaje się chciał
jeszcze coś powiedzieć, ale już nie był w stanie. Falen pochylił się nad nim i
wyciągnął z jego piersi swój czarny miecz, skapany teraz w równie czarnej krwi
Wyklętego. Korzystając z okazji Falen powiedział doń następujące słowa, a
zrobił to tak cicho, by nikt prócz umierającym Flinem nie mógł go usłyszeć.
- Ona należy do
mnie. Nie miałeś prawa brać tego, co nie jest twoją własnością – wysyczał, a następnie
zwrócił się do Wiktorii, pomagając jej wstać. – Wszystko dobrze?
Oszołomiona
dziewczyna pokiwała tylko głową, patrząc z przestrachem na nieruchome ciało,
leżące w kałuży z krwi.
- Nie bój się,
martwy niczego ci nie zrobi – powiedział cicho Falen, podążając za jej
spojrzeniem. Następnie książę ściągnął swoją szmaragdową pelerynę i okrył nią
drżącą dziewczynę w poszarpanej sukni.
- Falenie… Ja
dziękuję… Gdyby nie ty on.. On by mnie… - wyjąkała, a łzy ponownie napłynęły do
jej pięknych, kocich oczu.
- Spokojnie. Już po
wszystkim – pocieszał ją. Wiktoria była roztrzęsiona, przerażona i rozżalona.
Nie było tak po prostu jej się uspokoić. Zwłaszcza, że wciąż czuła na swoim ciele
dotyk jego wielkich, gorących łapsk. Gdy nie przestawała szlochać, a słowa otuchy
Falena nie dawały rezultatów, chłopak wpadł na pomysł, co może jej pomóc.
Normalnie odepchnęłaby go od siebie, ale teraz potrzebowała czyjejś bliskości,
więc książę przysunął ją do siebie i objął pocieszycielsko. Wiktoria drgnęła,
ale się nie wyrywała. Falen zgadł. Właśnie tego teraz potrzebowała. – Chodź, odprowadzę
cię do twych komnat. Nie powinnaś tu zostawać ani chwili dłużej.
- Naprawdę nie
trzeba. Sama mogę trafić – powiedziała słabo.
- W takim stanie
nie powinnaś być sama.
- W
takim razie dziękuję – szepnęła.
Falen tak jak
powiedział, odprowadził ją do sypialni. W miarę jak oddalali się od tamtego
miejsca i Flina, Wiktoria był spokojniejsza i czuła się bezpieczniej. Dziewczyna
nie spodziewała się, że ktokolwiek jej pomoże, a już na pewno, że będzie to
Falen. Nie pomyślałaby też, iż jego osoba będzie dawała jej teraz jakieś
niejasne poczucie bezpieczeństwa. Istna ironia losu. Jeszcze kilka dni temu
Cedric musiał ją ratować przed własnym bratem, który odgrażał jej się śmiercią.
A teraz? Ten sam brat, przed którym była ratowana, uratował ją. I to przed
własnym sługą. Wiktoria nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć, jednak bez względu
na jego pobudki, była mu wdzięczna.
- Uważam, że
powinnaś się położyć – powiedział łagodnie Falen, gdy dziewczyna usiadła
niepewnie na skrawku swojego łóżka, a on obok niej.
- I tak nie zasnę.
- Powinnaś chociaż
spróbować. Sen jest doskonałym lekarstwem. Przynosi ukojenie, a jak się następnego
dnia obudzisz, wszystko będzie ci się wydawać zaledwie złym snem.
- Może masz rację…
Mógłbyś się odwrócić? Chcę się przebrać – poprosiła.
- Naturalnie. Jak
chcesz mogę pójść po Cedrica albo Eryka. Naprawdę nie powinnaś być sama.
- Nie… Nie ma sensu
ich budzić. Przecież w gruncie rzeczy nic się nie stało… - odparła cicho,
czując jak jej głos znów balansuje na skraju załamania.
- To może ja z tobą
zostanę? – zaproponował.
- Doceniam twoją troskę, ale nie chcę sprawiać
kłopotu…
- To nie problem –
powiedział, posyłając jej pokrzepiający uśmiech, a dziewczyna go odwzajemniła.
Falen był niczym doktor Jekyll i pan Hyde. Raz potrafił być miły i
opiekuńczy, a innym razem stawał się podłym i wyniosłym arogantem, którego
zaślepiała rządza władzy, i który zabija dla zabawy. Starszy książę miał po
prostu dwa oblicza. Jedno z nich było maską, a drugie prawdziwym Falenem.
Wiktoria jednak nie potrafiła stwierdzić, który Falen jest tym prawdziwym. Gdy
tylko położyła się do łóżka, Zdrajca przysunął sobie fotel, stojący pod oknem,
aby być bliżej dziewczyny. I tak starszy z książąt pozostał przy niej, dopóki
nie zasnęła i dopóki on sam nie zasnął.
Meridiane Falori
_________________________________________
I co myślicie? Wiem, że ten rozdział był w pewnym sensie inny od innych, ale mam nadzieję, że mimo wszystko wam się spodobał i choć trochę poruszył. Liczę na duuużo komentarzy, w których powiecie mi swoją opinię :)
Piszcie, jeśli macie jakieś pytania : Ask
Jeny, sama nie wierzę w to co powiem, ale jakoś zaczynam dopingować Falenowi. Mam jakieś przeczucie, że oni jednak będą razem, albo przynajmniej Falen zmieni się dla Wiktorii.
OdpowiedzUsuńRozdział super, czekam na kolejny.
Rozdział super oczywiście jak zawsze.
OdpowiedzUsuńCoś mi sie zdaje ,że będzie mała afera z Cedricem (nie pamiętam jak sie pisze to imie XD) jak sie dowie o tym ,że Falen spał w pokoju Wictori
Fajnie by było ,gdyby coś sie działo pomiędzy Falenem a Wictorią
Czekam na następny rozdział mam nadzieje ,że będzie jak najszybciej bo nie wytrzymam XD
Genialne zresztą jak każdy twój rozdział. ;3
OdpowiedzUsuńJa nie wierze! Przechodzę stan euforii, bo mamy kolejny złoty krążek, teraz czytam to i normalnie jak nie przejść na zawał?
OdpowiedzUsuńFalen jednak nie jest bezduszną jędzą!
Rozdział świetny :)
Czekam na nn ^^
super :D juz nie moge sie doczekać nowego :P
OdpowiedzUsuńWcześniej miałam wątpliwości czy chce, żeby Wiktoria była z Falenem, czy z Cedricem ale teraz już wiem - niech będzie z Falenem! Rozdział rzeczywiście inny od wszystkich ale równie genialny! Aww Falen taki opiekuńczy i w ogóle ;). To czekam na następną część!
OdpowiedzUsuńPs. Fajnie, że tak często dodajesz :)
Kocham Tw rozdziały! ;* Mówiłam już FALORI rządzi! A ten Fien czy jak mu tam to poprostu obleśny typ. Bardzo dobrze Falen zrobił. Czekam na koronację Falena ;) do nn ;* Furt
OdpowiedzUsuńUwielbiam takiego Falena. Gdy jest dla Wiktorii dobry i opiekuńczy. Już dawno zrozumiałam, że taki właśnie jest Falen, tylko że życie sprawiło, że przybrał maskę. Lecz mimo wszystko zdziwiłam się, że jednak go zabił. Myślałam, że jest mu potrzebny, a tu jednak Wiktoria okazała się o wiele ważniejsza.
OdpowiedzUsuńCo ten elf mógłby jej zrobić! To musiało być dla niej okropne. Tak ją potraktować? Nawet Zdrajca powinien myśleć.
Rozdziały wszystkie fantastyczne!!! :)
Pozdrawiam :*
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/
'Cause girls love bad boys >:]
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam (nie znam całej treści, zerknęłam tylko na komentarze powyżej) u Ciebie elfy mają zarost?
Ja to chyba dopingowałam Flinowi, podobały mi się jego riposty, zupełnie jak mój Volontaire - obca dziewczyna atakuje go ostrym jak brzytwa mieczem: "Przykro mi, kochanie, ten związek nie miał racji bytu".
Poza tym, czy te babki w książkach/opowiadaniach/powieściach/fanfikach (niepotrzebne skreślić) nie wiedzą, że natręta można po prostu kopnąć w jaja? No popatrz na Yennefer z "Sagi o Wiedźmine", jak strzeliła Geralta, chłopak nie mógł nawet oddychać.
Emm... tak...
Piszesz o "horrorach" i jest też dr Jekyll i Mr Hyde i ja się pytam, w jakim wieku oni żyją, że znają horrory i tych dwóch bohaterów? Z tego, co zdążyłam się zorientować, wprowadziłaś tu zupełnie odmienne własne uniwersum, ale trudno mi uwierzyć, że Roberta Louisa też tam umieściłaś :)
Dalej:
(blablabla)"przyparł ją do ściany całym swoim ciałem"(blablabla) - "swoim" jest niepotrzebne, przecież wiemy, że przyparł ją swoim ciałem, nie jej, ani kogoś innego, bo wątpię, żeby miał tam jakieś zwłoki pod ręką... no, chyba, że miał i jednak "swoim" jest tam niezbędne...
Falena nazwałabym raczej mężczyzną niż chłopakiem, chłopak raczej nie zabija z zimną krwią, ani nie jest niczyim panem.
(Burzę Ci hierarchię wszechświata, jestem taka Zua Wiedźma!)
Jeżeli wbiła Flinowi nóż w ramię, ból powinien być tak silny, że gościu nie miałby siły poruszać tą ręką, a wygląda mi to tak, jakby dostał jeszcze większego kopa. Tłumacz się :>
Wiedźmo, Wiktoria i Eryk pochodzą z naszego świata, więc mogą znać horrory i dr Jekylla i Mr Hyde'a. Co do tego kopnięcia... też tak sobie pomyślałam, ale może po prostu suknia jej na to nie pozwalała czy coś?
UsuńSuper ! Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się rozdział podobał i w ogóle. Cieszę się, że Flin nie będzie już wchodził Tori w drogę. Wiedziałam, że Falen jest świetny! Kocham go! Więc widzisz, jednak nie trzeba jej porywać xd Czuję, ze będzie niezła awantura, kiedy Cedric wejdzie do komnaty Tori. Nie mogę się tego doczekać!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. Mam nadzieję, że będzie równie szybko jak zawsze :)
Pelargia
Chyba polubiłam Falena
OdpowiedzUsuńHeh, jak tylko akcja zaczęła się rozkręcać, pomyślałam 'niech Falen ją uratuje, proszę...'. I spełniłaś moją prośbę. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńChyba jestem kolejną osobą, która przekonała się do związku Wiktoria+Falen. Z jednej strony myślę, że chęć 'posiadania' jej to tylko jedna z jego ambicji, że on nie kocha, a raczej pożąda jej, że chce zrobić bratu na złość, ale z drugiej strony jest między nimi jakiś taki magnes i ich do siebie ciągnie.
Jak by nie było, Falen jest wybitny, genialny i po prostu the best.
Pozdrawiam,
S.C.
Świetne :P
OdpowiedzUsuńFalen miły?? Coś nowego :P
Dobrze się czyta :P
Czekam na next :*
Genialne :* Zresztą jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie Miły Falen <3
Wiktoria i Falen??
I tak jestem za Wiktorią i Cedrikiem <3
A właśnie co z resztą??
Co z Nimfadorą i Erykiem oraz Rebio??
Także mam nadzieje, że i w tej sprawie coś zaradzą :*
Pozdrawiam :*
P.S. Przepraszam, że z Anonimowo, ale nie jestem u siebie na komputerze :(
O taak, rozdział genialny, może nawet najlepszy ;)
OdpowiedzUsuńPisz dalej, jestem strasznie ciekawa co się stanie. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :D
Baaardzo cieplutkie pozdrowionka,
Dragon Queen
Emfadora 4ever!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, miła odmiana od tych co zwykle. Zostało mi 49 rozdziałów, więc czytam dalej
Coco Evans