sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 21


Falen był tak zajęty świętowaniem, że nie powrócił do Alamer przez następny tydzień, a gdy Cedric miał już cichą nadzieję, iż zapił się on na śmierć (bo podejrzewał, że to właśnie przyrodni brat robił przez tych siedem dni), zjawił się u bram pałacu ze swym orszakiem, utworzonym z kilku najbardziej zaufanych Zdrajców. Byli wśród nich seliwiańska księżniczka Temida, sir Menessef, lady Afra, baron Agis, lord Fidelis, będący łącznikiem z ojczystym mu Gefebor, natomiast wieści z Rotenmorten przekazywali Falenowi na bieżąco hrabia Priam  i jego małżonka Liane. Do tego zaszczytnego grona ścisłej „elity” w plebiscycie starszego z książąt należał także i hrabia Flin, lecz Falen postanowił okazać serce i nie sprowadzać do Alamer osoby, która próbował dobierać się do Wiktorii. Nie chciał, żeby bała chodzić się po pałacu w obawie, iż natknie się na Flina. Sama dziewczyna nie kryła ulgi, gdy nie zobaczyła go wśród przyjezdnych. 


Cedric natomiast sprawiał wrażenie, jakby całe to towarzystwo chciał poszczuć psami, no ewentualnie chimerą, zresztą nikt mu się nie dziwił. Wespazjan czuł się już znacznie lepiej. Król nie przejawiał żadnych oznak hipnozy, no może oprócz tego, że każde słowo jego najstarszego syna było mu rozkazem. Na domiar złego narzeczony postanowił złożyć Nimfadorze nieoczekiwaną wizytę. Księżniczka myślała, że gorzej już być nie może, ale starała się uśmiechać i nie dawać po sobie poznać tego, co naprawdę czuła. 
- Co jest, kochanie? – spytał młody szlachcic, gdy rozmawiali pośrodku pałacowego ogrody zupełnie nieświadomi, iż Eryk ich obserwuje. – Chyba nie cieszysz się, że mnie widzisz?
- Nie bądź niemądry, po prostu jestem dziś trochę roztargniona – zaprzeczyła, posyłając mu sztuczny uśmiech.
- Och, co za ulga, już myślałem, że coś się stało – odparł, przyciągając ją bliżej do siebie. Nimfadora nie protestowała, bo wiedziała, iż to nic nie da. W końcu Rebio już niebawem miał zostać jej mężem.
- Wszystko w jak najlepszym porządku – szepnęła słabym głosem. Narzeczony popatrzył na nią z miłością, której ona nie potrafiła odwzajemnić, po czym ni stąd ni zowąd złożył na jej różanych ustach delikatny pocałunek. Nimfadora drgnęła, ale nie z rozkoszy, lecz bardziej strachu, niechęci...

***

„Czy on naprawdę nie widzi, że ona go nie chce?” – myślał z irytacją Eryk, oglądając tą scenę zza drzew. „Nawet gościa nie znam, a już go nienawidzę. Co on ma, czego ja nie mam?”
- Najwyraźniej Nimfadorę – rozległ się znajomy męski głos tuż za plecami chłopaka. Eryk obrócił się gwałtownie, a jego oczom ukazał się opierający o drzewo Falen. Starszy książę również obserwował tą scenę z narastającą irytacją.
- Co ty tu w ogóle robisz? Poza tym byłbym wdzięczny, gdybyś nie grzebał mi w mózgu – mruknął chłodno Eryk.
- Jakby nie było, mieszkam tu od ponad wieku – wzruszył ramionami, po czym wziął kęs trzymanego przez siebie jabłka. – Tak swoją drogą, też nigdy nie lubiłem tego typa – Falen wskazał na Rebio. – Zawsze uważałem go za wyniosłego bałwana, wymuskanego lalusia.
- Cóż przynajmniej w jednej kwestii się zgadzamy – skwitował ze złością Eryk, obserwując jak Rebio przyciąga Nimfadorę jeszcze bliżej do siebie i całuje kolejny raz, a ona się nie wyrywa, tylko czeka, aż skończy.
- Nie pozwolę, by ktoś taki został moi szwagrem. Ja z nim przy jednym stole pić nie będę – powiedział ostro Falen, patrząc na elfa z pogardą. Po jego słowach zapadła cisza, którą po chwili przerwał on sam. – Ej, słyszałem to.
- Ja nic nie powiedziałem – zaprzeczył Eryk, patrząc na niego spod uniesionej brwi. – Wiesz, jeśli zaczynasz słyszeć głosy, to serio nie jest z Tobą dobrze. Powiedziałbym, że się o ciebie martwię, ale jakoś nie.
- Bardzo zabawne. Nic nie powiedziałeś, ale pomyślałeś – rzucił oskarżycielsko Falen. – To, że jestem Zdrajcą, nie znaczy, iż jestem dzikusem, który napada na ludzi w biały dzień. Mam trochę klasy i nie zabiję Rebio tylko dlatego, że mnie drażni.
- Taki z ciebie pożytek – mruknął Eryk pod nosem. – Porwać moją siostrę i wywołać bitwę to możesz, ale żeby sprzątnąć delikwenta to już nie? – spytał, posyłając mu ironiczny uśmieszek. Falen roześmiał się.
- Widzę, że nareszcie zaczynasz myśleć jak ja. Zabić go nie mogę, ale chętnie pożyczę ci mojego wilczura. Sądzę, że Saphira chętnie się nim zajmie – zaproponował z szatańskim błyskiem w oku.
- Ty nie masz wilka – zauważył chłopak.
- Ależ mam – Falen machnął ręką. – Tylko trzymam to „pocieszne zwierzątko” w sypialni. Wyprowadzam go tylko nocą. A właściwie ją… 
- Z dwojga złego lepiej trzymać w zamku wilka niż smoka – powiedział Eryk zgryźliwie, posyłając mu znaczące spojrzenie, na co Falen znów roześmiał się w odpowiedzi.
- Oj, nie mów, że nie bawiliście się z Hassesem tak dobrze jak.
- Kiedyś też poszczuję cię taką bestią i zobaczysz jak to przyjemnie – zagroził ze złowrogim uśmieszkiem chłopak.
- Już się boję.
- I bać się powinieneś. Na twoim miejscu nie próbowałbym zasnąć dziś w nocy – powiedział Cedric, zmierzając ku nim. – Widzę, że nareszcie raczyłeś pojawić się w Alamer.
- Wiem, że się stęskniłeś, ale impreza nam się trochę przedłużyła – odparł zgryźliwie starszy z braci.
- Jak dla mnie mogłeś zostać tam jeszcze… no co najmniej ćwierć wieku – rzucił Cedric, posyłając mu złośliwy uśmieszek. – Mogę wiedzieć kogo podglądacie?
- No spójrz tylko, jak ten bufon przystawia się do Nimfadory!
- Poważnie go wzięło – skwitował Falen, klepiąc Eryka po plecach. – Już go prawie przekabaciłem na „ciemną stronę mocy”.
- Nie dotykaj mnie – rzucił ostrzegawczo chłopak. – Poza tym rozważanie zabójstwa, a bycie zadeklarowanym zwyrodnialcem to dwie różne rzeczy.
- Też nie znoszę Rebio – mruknął Cedric, przyglądając się, jak księżniczka wsiada z nim do powozu i odjeżdżają.
 - Ty też? – zdumiał się Eryk. – Czy w waszej rodzinie ktokolwiek go lubi?
- Nimfadora – rzucił Falen w odpowiedzi, biorąc kolejny kęs. – Ale tylko na stopie przyjacielskiej.
- Czyli gdyby nie Wespazjan, ten arystokrata od siedmiu boleści doszczętnie poległby w Friendzonie?
- Powiedźmy – przytaknął Cedric. – Nie no, trzeba coś zrobić! Nie mam zamiaru mieć kogoś takiego w rodzinie.
- Tym bardziej ja. Jeśli chcecie, mogę zadbać, by spotkał go „mały wypadek”… -  zaproponował lekko Falen.
- Żeby ciebie zaraz nie spotkał „mały wypadek” za to, co nawyrabiałeś – rzucił ostrzegawczo Cedric.
- Nie przypominam sobie, abym robił coś więcej niż zazwyczaj.
- Dolina Smoczych Płomieni, mówi ci to coś?
- Dobra, teraz pamiętam.
- Cieszę się, że wróciła ci pamięć – rzucił zgryźliwie Cedric. – Skoro już zahipnotyzowałeś ojca i zrobiłeś z niego tresowaną małpkę, nie mógłbyś mu nakazać zaprzestania tego całego cyrku?
- Nie.
- Co? Dlaczego? Przecież nie znosisz Rebio tak samo jak my wszyscy – wypomniał mu z wyrzutem. Falen tylko wzruszył ramionami.
- Można powiedzieć, iż mam małe problemy z mocą – mruknął, przyglądając się swemu pierścieniowy. – Kryształ działa tylko przy pełni księżyca.
- Więc możemy poczekać do pełni – zaproponował Eryk.
- Chyba zapomniałeś, że wtedy będę bardziej despotyczny niż zwykle, a śladowe ilości litości, które teraz przejawiam, zniknął bez śladu. Tak mi przykro, ale nie będziecie mieć pożytku z tego Wyklętego. 

***

- Zrób coś pożytecznego i mnie dobij – rzuciła zamiast powitania Nimfadora, wchodząc do komnaty Wiktorii.
- Było aż tak źle? – spytała współczująco.
- Rebio był bardzo miły, ale… Ja tak dłużej nie mogę – westchnęła ciężko, siadając na jej łóżku. – Dobrze, że chociaż Eryk niczego nie widział. Nie widział, jak on mnie całował.
- Widział. I on, i Cedric, i nawet Falen – powiedziała, a jej twarz nabrała jakby przepraszającego wyrazu, chociaż nie była niczemu winna. – W sumie to miałaś niezłą widownię.
- Co? Jak to ? Skąd to wiesz? – pytała jeszcze bardziej przybita.
- Eryk opowiadał mi jak z Falenem i Cedem planowali, co mu zrobią, gdy tylko nie będzie świadków.
- Czekaj, co ma Falen do tego? – zdumiała się.
- Z tego, co wiem od Eryka, stwierdził, iż na takiego szwagra się nie zgadza i z nim na pewno nie będzie pił przy jednym stole – wyjaśniła Wiktoria, wzruszając ramionami. Nimfadora zaśmiała się cicho.
- Cały on. Myśli przyszłościowo – mimo chwilowego rozbawienia za chwilę na powrót spochmurniałam.
- Ej, nie smuć się – próbowała ją pocieszyć Wiktoria. – Jeszcze coś wymyślimy.
- Nic nie da się zrobić – odparła smutno. – Albo mój ojciec musiałby się rozmyślić albo ojciec Rebio, aby zerwać zaręczyny. Jestem pewna, iż żaden nie ma zamiaru tego robić.
- Zawsze trzeba mieć nadzieję, albowiem ona umiera ostatnia. Człowiek, który nie nosi w sercu nadziei na lepsze dni, jest stracony w tym świecie – powiedziała dziewczyna, kładąc jej dłoń na ramieniu.
- Masz rację, Tori, ale… - westchnęła smutno.
- Ale co?
- To wszystko nie jest takie łatwe. Po prostu ja już nie daje rady – wyznała. – Im bliżej do wyznaczenia daty ceremonii i im mniej czasu do tego ślubu czuje się coraz słabsza. Mam ochotę rzucić to wszystko, uciec, cokolwiek, lecz nie mogę. Nie mogę zawieźć ojca. Nie przystoi mi tak postąpić, choć nawet nie wiesz, jak tego pragnę. Czasami nachodzą mnie takie myśli, że muszę sama karcić się w duchu, bo są one zupełnie sprzeczne z tym, w duchu czego zostałam wychowana.
- Nie możesz się na wszystko godzić  - szepnęła Wiktoria, czując, jak zalewa ją coraz większe współczucie. Nimfadora… ona była taka dobra. Uosabiała wszystko, co w człowieku czy elfie może być najlepsze. Trudno byłoby jej cokolwiek zarzucić. Nie zasłużyła na taki los. Gdzie jest sprawiedliwość?
- A co mi innego pozostało? – spytała łamliwym głosem.
- Słyszałam, że raz się postawiłaś królowi.
- Tak, ale co na tym zyskałam? Jeden ślub został odwołany, ale natychmiast zaaranżowano drugi, a moi bracia siedzieli przez miesiąc w lochu. Tyle na mi z tego przyszło, że ci, którzy mi pomogli, zostali ukarani.
- Nie wiem, co mam ci na to powiedzieć… - zmieszała się Wiktoria. Już nie znajdywała słów, którymi mogłaby ją pocieszyć. 
- Nie musisz mówić nic. Po prostu bądźcie ze mną. I ty, i Cedric, bo Eryka nie śmiem prosić…
- Chyba nie myślisz, że mój brat tak zwyczajnie odwróci się od ciebie.
- Nie wiem – przyznała Nimfadora grobowym tonem. – Tylko pomyśl. Złamałam mu serce. Powiedziałam, że będę z innym. Czy w takiej sytuacji chciałby trwać przy mnie i patrzeć na to wszystko? – spytała, spoglądając jej głęboko w oczy, jakby szukając zrozumienia. – Jeśli dalej nie rozumiesz, wyobraź sobie, że Cedric nagle ci mówi, iż wybiera kogoś innego. Zostawia cię, by być z inną dziewczyną. W takiej sytuacji nadal chciałabyś być blisko niego?
- Nie, ale dlatego, że on dokonałby wyboru samodzielnie. Za ciebie ktoś zdecydował. Tu nie było twojej winy. Eryk widzi, co się dzieje. Wie o wszystkim. On próbuje to wszystko odkręcić nie dla siebie. Nie robi tego, dlatego że mu się podobasz. Robi to dlatego, bo naprawdę cię kocha, bo nie chce patrzeć, jak cierpisz. Eryk rozumie. Znajdziemy wyjście.
- Ale…
- Udzieliłam ci głosu? – spytała niby oskarżycielsko, przybierając srogi wyraz twarzy.
- Nie, proszę pani – zaśmiała się cicho Nimfadora.
- No właśnie. Skoro dwie osoby mogą zwolnić cię z przyrzeczenia, a jedna z nich jest zawzięta jak cholera, pójdziemy do drugiej.
- Chcesz rozmawiać z lordem Rebio I? – zdziwiła się.
- Nie ja. Wykorzystam do tego Cedrica. On jest księciem, więc niech robi to, co książę powinien robić – rzuciła z irytacją.
- Co jeśli nie zechce go drażnić? Ojciec Rebio jest bardzo wpływową osobą w królestwie i może nam naprawdę zaszkodzić, gdy się go rozgniewa.
- Kto jest synem króla? On czy ten nieszczęsny lord?
- Cedric.
- To kto może komu bardziej zagrozić? No właśnie. Rebio I nie będzie mógł nic zrobić. Rebio II też i ilu tam ich jeszcze jest – Wiktoria wzruszyła ramionami. – Jeśli on nic nie zdziała, pójdę tam ja i… Może nie wyglądam, ale naprawdę potrafię komuś wygarnąć i powiedzieć, co o nim myślę, nawet jeśli jest tak wysoko postawiony. Pozycja nie robi na mnie najmniejszego wrażenia.
- Ale…
- Co znowu?! Nie ma żadnego „ale”, kochana, nic się nie martw. Najwyżej wtrąci się go do lochu… Wtedy będzie unieszkodliwiony… No co? – zdziwiła się, widząc zszokowane spojrzenie dziewczyny.
- Nie, po prostu nigdy nie popierałaś takich metod… Zawsze chciałaś wszystko załatwiać pokojowo…
- Czasy się zmieniły. Sytuacja też. O, i sądzę, że miesiąc sam na sam z Falenem zrobił swoje. Zaczynam myśleć jak on, co mnie przeraża.
- Dziękuję – szepnęła Nimfadora, przytulając się po siostrzanemu do przyjaciółki. Chociaż dalej nie potrafiła uwierzyć, że nadejdą dla niej lepsze dni, była wdzięczna, że otaczają ją ludzie, którym naprawdę na niej zależy. 
Meridiane Falori
__________________________________________

Co myślicie? Wiem, że ostatni rozdział był niedawno, ale stwierdziłam, że dodam, póki mam czas, bo mi się ferie kończą i będzie trudniej z dodawaniem :( Co sądzicie  tym rozdziale? Proszę o duuuużo komentarzy, najlepiej długich, ale krótkie też dobre :) Mam nadzieję, że nie zawiodłam was tym rozdziałem, ani nie zanudziłam.
Pozdrawiam ^^^^
Ps Piszcie :*** ---->  Ask

12 komentarzy:

  1. Jednym słowem Boski! Jak zawsze. Już nie mogę doczekać się 22 : )
    Pozdrawiam i życzę weny Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział ja też proszę o Falena ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz Wiktoria zmieni sie w złą po zostaniu sam na sam z Falenem?
    Fajnie by było Xd
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne :* Chciałabym tak pisać jak Ty :*
    moim zdaniem to do rebia I Powinni pójść Cedrik z Wiktorią :* Ona ma dar przekonywania :*
    Kocham <3 Kocham <3 Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Nimfadory. Jej się coś należy. Ale jednak bardziej mi szkoda Eryka. Jak ci już kiedyś pisałam czuję do niego dziwna sympatię. Nie taką, że jest moja ulubiona postacią (wiesz Falena nikt nie pobije :P ), ale on po prostu... no nie wiem, ma coś takiego w sobie. Szczerze ta scena jak ich podglądali była genialna. W pewnym momencie miałam wrażenie, jakby to wszystko się nigdy nie wydarzyło. Nawet Cedric i Eryk byli jakby trochę milsi dla Falena. W jakiś sposób Nimfadora ich wszystkich łączy :)
    Pozdrawiam ♥

    http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak mi żal Nimfadory i Eryka... Ona NIE MOŻE poślubić kogoś, kogo nie kocha! Nie może, prawda? Ale rozmowa Cedrica, Eryka i Falena była świetna :) Oni rozmawiali prawie normalnie! To takie piękne... A Wiktoria ma superplan! Tak właśnie myślałam, kiedy wpadną na ten pomysł, a tu nagle... BUM! Wiktoria! :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału... Oby udało im się przekonać Rebio do zerwania zaręczyn. Weny :) Horace Love <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy plusik za szablon. Moim skromnym zdaniem elegancki. ;)
    A co myślę o rozdziale? Cóż, jeśli chodzi o fabułę - dzieje się. Naprawdę już myślałam, że Cedric i Eryk zawrą pakt z Falenem żeby się pozbyć młodego Rebio. Ale w sumie to by było ciekawe jakby Falen wykorzystał uczucie Eryka do Nimfadory i przeciągnął na swoją stronę, np. obiecując chłopakowi rękę księżniczki w zamian za bezgraniczną lojalność... Eh, ta moja pokręcona wyobraźnia. :D
    Natomiast od strony technicznej, cóż, kiepski ze mnie doradca. Dlatego się nie wypowiem.
    Ogólnie rzecz ujmując - trzymasz poziom i oby tak dalej. ;)
    Pozdrawiam.
    S.C.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po prostu boski!!! Ale weź strasznie szkoda mi Nimfadory :(. Powinna być z Erykiem, a nie jakimś Rebio! :( Strasznie mi się podobało jak Eryk i Falen planowali razem jak uśmiercić Rebio :). A potem jeszcze Cedric się do nich przyłączył ;). Jednak szkoda że na końcu wyszło na to że Falen nie może nic zdziałać, chociaż sądzę, że gdyby się postarał to by się mu udało! :DI mam nadzieję, że w końcu uda im się odkleić Rebio od Nimfadory... Rozdział genialny czekam na nexta :*.

    OdpowiedzUsuń
  9. To mój ulubiony rozdział. Strasznie podoba mi się ta "męska rozmowa". Czekaj, Eryk i Falen i Cedric zgadają się w jakieś sprawie? Coooo ? Suuuper <3
    Zawziętość Wiktory mnie urzekła. No ale w końcu "miesiąc z Falenem robi swoje"
    Czytam dalej , /Rebekah

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, niechcący usunelam komentarz.. :-( na szczęście zdazylam go przeczytać :-D xD

      Usuń