- Obiecaj mi, że nic nie powiesz Cedricowi – powiedziała
pospiesznie, gdy ich usta się rozłączyły.
- Ale dlaczego? – spytał Falen, przekrzywiając głowę. –
Czyżby wyrzuty sumienia? Jeśli po czymś takim je masz, to z tobą naprawdę jest
coś nie tak. Dla porównania, ja mogę wybić całą wioskę i nadal nie czuję nic a
nic – książę wzruszył ramionami z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
- My… Nie powinniśmy… - powiedziała cicho, nie mogąc
uwierzyć w to, co się właśnie stało. – Nie możemy…
- Mam na ten temat inne zdanie… - zaczął, ale Wiktoria od
razu mu przerwała.
- Obiecaj, że nie powiesz Cedricowi. Nic a nic, rozumiesz?
- Och, Wiktorio… - westchnął ze znużeniem, ale ta
pozostawała nieugięta.
- Obiecaj – zażądała, a widząc jego minę, dodała: – Falenie,
proszę!
- Eh… Niech ci będzie – mruknął wyraźnie niezadowolony. –
Jeszcze jakieś życzenia? – rzucił z krzywym uśmieszkiem.
- Tak – odpowiedziała, spoglądając tęsknie za okno. – Niezależnie jaka będzie pogoda, jutro
wracamy. Jeśli boisz się śnieżycy, trudno. Jestem gotowa wracać pieszo.
- Zwariowałaś – skwitował, przyglądając jej się uważnie.
- Być może – wzruszyła ramionami. – Ale i tak chcę wracać,
zanim…
- Zanim zrobisz coś, czego będziesz żałować? – dokończył za
nią, posyłając jej znaczące spojrzenie.
- Nie o to mi chodziło. Czy ty zawsze musisz gdzieś widzieć
podteksty? – spytała Wiktoria, wywracając teatralnie oczami. – Zachowujesz się
jak nastolatek, a masz sto dwadzieścia sześć lat.
- Młodość to stan umysłu – powiedział z szerokim uśmiechem
na twarzy.
- Albo jego brak – odparła Wiktoria przekornie.
- Czyżby komuś tu zebrało się na złośliwości? – spytał
Falen, patrząc na nią z zadowoleniem, po czym przysunął dziewczynę znów do
siebie.
- Nie, nie, nie. Wystarczy tego dobrego – zaprotestowała,
odpychając go od siebie delikatnie. – Ty się lepiej zajmij dopracowywaniem szczegółów
naszego planu, dobrze?
- Jesteś równie irytująca jak ładna – mruknął zgryźliwie,
ale posłusznie wypuścił ją z objęć, chociaż wcale nie miał na to ochoty. –
Jednakże zanim weźmiemy się znów do roboty, może wypadałoby coś przegryźć? Nie
jadłaś odkąd przyjechaliśmy…
- Dziękuję, ale nie jestem głodna – odparła, opadając na
stojący przy oknie fotel.
- Musisz coś zjeść, żeby nie było, że cię głodzę –
powiedział, ruszając ku drzwiom. – Mam przekazać służbie jakieś specjalne
życzenia?
- Nie – pokręciła głową.
- Dobrze… To będzie po mojemu – odparł lekko, wzruszając
ramionami, po czym wyszedł. Wiktoria została sama. Same ze swoimi myślami.
Przytłoczona tym wszystkim dziewczyna myślała tylko, jak to wszystko rozwiązać.
Nie spodziewała się, że Falen wyzna jej coś takiego… Była w szoku. Nie myślała
też, że książę spróbuje ją pocałować i, że ona na to pozwoli… Imevit? Nie
Imevit? Jedno było pewne. Falen był, jest i będzie Zdrajcą, mordercą i
spiskowcem. Nie należy o tym zapominać, nawet jeśli zdarza mu się robić i dobre
rzeczy. Nawet gdyby jej uczucie do Cedrica osłabło, a tego bardzo chciałby
Falen, nie było możliwości, by przeszła na stronę Wyklętych. Nawet dla niego.
Wiktoria nie mogłaby być jednym ze Zdrajców. Nigdy. To, co robili, było dla
niej straszne. Nie do pomyślenia dla dziewczyny był również fakt, by tak
traktować rodzinę i poddanych. By tak traktować ludzi w ogóle… Albo raczej
elfy… Albowiem chodziły słuch, że Falen planuje nawet przywrócić niewolnictwo,
które to zniósł uprzednio Wespazjan. Jak można w ogóle wpaść na taki pomysł?!-
myślała. – Jak można odbierać innym ich wolność?!
Posępne rozmyślania
Wiktorii przerwało dopiero pukanie do drzwi. Kiedy dziewczyna
otworzyła, w
drzwiach ujrzała niską, drobnej budowy czarnowłosą kobietę. Służąca mierząc ją
badawczym spojrzeniem, poinformowała, iż kolacja jest już gotowa. Świadoma, że
Wiktoria w całej Twierdzy zna tylko tę jedną komnatę, zaproponowała sztywno, iż
zaprowadzi ją do książęcej jadalni. Dziewczyna przystała na propozycję młodziutkiej
służki i ruszyła za Zdrajczynią. Na miejscu czekała na nią kolejna
niespodzianka. Albowiem Falen naprawdę się postarał. Zorganizował coś w rodzaju
kolacji przy świecach. Tylko we dwoje. Wszędzie były kwiaty podobne do róż o
czarnych i czerwonych płatkach. Ku zdziwieniu Wiktorii, atmosfera była naprawdę
przyjazna i po raz pierwszy ani przez chwilę nie powiewało grozą czy wrogością.
Mimo wszystko Falen tego wieczoru nie spróbował niczego więcej, żeby nie przedobrzyć
i na powrót nie zniechęcić jej do siebie. Po wieczerzy książę odprowadził wciąż
trochę zmieszaną Wiktorię do jej komnaty.
***
Przez noc wichura zdążyła się uspokoić i teraz za oknem
zamiast gwałtownej zamieci widać było tylko lekko prószący śnieg. Zmęczona
dziewczyna spała prawie całą drogę, podczas gdy Falen z zaciekawieniem wertował
księgę, w której jak się okazało, prócz receptury na antidotum dla Wespazjana
znajdowały się także opisy działania wielu innych mikstur… Eliksir transmutacji,
„O, to jest dobre” – pomyślał Zdrajca, a
w jego głowie pojawiły się już tysiące zastosowań. Wywar zamiany ciał, „To
jeszcze lepsze” – skwitował w myślach. Wszystko w tej księdze wyglądało bardzo
interesująco, ale to stara rycina, przedstawiająca małą buteleczkę z trupią czaszką
na „etykiecie” przykuła najbardziej jego uwagę. Esencja ze smoczego jadu.
Trucizna. „W sumie przydałoby się doprawić czymś napój mojego drogiego
braciszka…” – pomyślał z szatańskim uśmieszkiem na ustach Falen. Obaj bracia
mieli do siebie żal niemalże o wszystko, ale między nimi była zasadnicza
różnica. Cedric życzył źle starszemu, lecz mimo wszystko zabiłby go tylko w
ostateczności. Falen natomiast najchętniej zrobiłby to już teraz. Przed
rzeczywistym otruciem przyrodniego brata powstrzymywała go tylko świadomość, że
zostałby wtedy uznany za tchórza, który bał się stanąć z nim oko w oko w walce.
Jednakże prawda była taka, że chociaż oboje byli znakomitymi wojownikami,
wprawionymi w boju i wyszkolonymi przez najlepszych rycerzy, żaden z braci
jakoś nie kwapił się do tego, by stanąć do pojedynku. Zwycięstwo jest pewne
wówczas, gdy przeciwnik nie wie, na co cię stać. Nie potrafi przewidzieć twoich
ruchów... Wtedy choć dany wojak jest silny i doświadczony, rychło przegrywa. Tu
sytuacja była całkiem inna. Falen i Cedric znali się niemalże na wylot. Jedno
potrafiło czytać z drugiego jak z otwartej księgi. Falen potrafił przewidzieć
każdy ruch Cedrica, a Cedric zablokować każdy cios Falena. Tym sposobem każda
ich walka ciągnęła się w nieskończoność, a gdy już dobiegła końca, przeważnie
ogłaszano remis. Niektórzy mogliby powiedzieć, że właśnie dzięki temu pojedynek
był ciekawy, ale nie był. Taka walka była irytująca dla obu stron, bo była niczym
zmaganie się ze swoim nieodłącznym cieniem. A wiadomo, że cienia nie da się
pokonać. On jest jakby częścią ciebie, robi to, co ty.
***
Pod Alamer zajechali w godzinach popołudniowych. Ledwo powóz
się zatrzymał, a Wiktoria wyskoczyła z niego i wbiegła do środka pałacu.
Dziewczyna chciała jak najszybciej porozmawiać z Cedricem i wszystko mu wyjaśnić,
o ile można było to wyjaśnić. Musiała go przeprosić za to, że poprzedniego dnia
tak po prostu go zostawiła i wybyła gdzieś z jego bratem, nie siląc się na
słowo wyjaśnienia, na które przecież zasługiwał. Jasne, że nie mogła mu
powiedzieć wszystkiego, ale należało to chociaż jakoś załagodzić. Wiktoria miała
tylko nadzieję, iż Falen dotrzyma obietnicy i nie szepnie Cedricowi ani słówka
o tym, co się wydarzyło. Dziewczyna zapukała do drzwi jego sypialni,
znajdującej na drugim piętrze prawego skrzydła pałacu.
- Widzę, że wróciłaś – rzucił młodszy z książę chłodnym
głosem, gdy otworzył jej po chwili. Mimo na pozór obojętnego tonu, Wiktoria
zdołała usłyszeć w nim nutę ulgi.
- Możemy porozmawiać w środku? – zaproponowała, łapiąc go za
dłoń. Cedric nie wyrwał ręki, ale również nie odwzajemnił uścisku. Próbował
pozostać obojętny.
-Rób, co chcesz – rzucił, przepuszczając ją w drzwiach. –
Widzę, że nie nudziło ci się z Falenem – zauważył zgryźliwie, patrząc na jej
potargane we śnie włosy i lekko wygniecioną suknię.
- Po prostu zasnęłam w powozie. Dopiero wróciłam i od razu przyszłam
do ciebie, więc wybacz, ale nie miałam czasu się ogarnąć… - odparła, rumieniąc
się lekko.
- No jasne… Rozumiem – mruknął pod nosem, nie patrząc jej w
oczy. – To nie wyjaśnia, gdzie zniknęłaś na całą noc. I to z Falenem – imię brata
wymówił jak najgorszą obelgę, przekleństwo.
- Cedricu… - Wiktoria zaczerpnęła głęboki oddech, siadając na
skrawku jego łóżka. – Nie mogę ci powiedzieć wszystkiego. Po prostu nie mogę, a
ty musisz mi zaufać… Ufasz mi? – spytała cicho, patrząc na niego smutno swymi
dużymi, zielonymi jak szmaragdy oczami.
Książę milczał przez dłuższą chwilę, ale w końcu powiedział
ku jej ogromnej uldze:
- Ufam.
- Taką miałam nadzieję – przyznała, posyłając mu blady
uśmiech.
- Czyli nie dowiem się, co tam robiliście? – spytał w końcu,
posyłając jej krzywy uśmieszek. – Ani gdzie?
- Nie – powiedziała Wiktoria, również się uśmiechając. – Po prostu
musisz mi zaufać, że wiem co robię.
- Ale wy… nie… No wiesz…?
- Na Karanirską Gwiazdę, oczywiście, że nie! – zaprzeczyła
gorliwie. – Ced, jeśli chciałabym cię zdradzić, robiłam bym to tak, że nawet
byś nie zauważył, a przede wszystkim nie jechałabym z Falenem nigdzie na twoich
oczach, żeby się nie wydało. Gdybym cię zdradzała, a nie mam takiego zamiaru,
zrobiłabym tak, abyś niczego nie podejrzewał – powiedziała, wywracając
teatralnie oczami.
- Wielkie dzięki, bardzo mnie uspokoiłaś - odpowiedział, po czym oboje się roześmieli.
- Czyli już się nie gniewasz? – upewniła się, zawieszając się
mu na szyi.
- Zależy czy odpowiednio mnie przekonasz, żebym się nie
gniewał – powiedział przekornie Cedric, przysuwając ją bliżej do siebie.
Wiktoria momentalnie się rozpromieniła, po czym pocałowała go w usta.
- Może być? – spytała po chwili.
- Jak najbardziej – powiedział, po czym dodał znacznie
ciszej. – Jak na początek, oczywiście…
- No wiesz ty co? – zaśmiała się perliście dziewczyna. –
Czemu mam wrażenie, że ktoś tu składa mi niemoralne propozycje? – spytała,
patrząc na niego zadziornie.
- Bo tak jest – szepnął, a na jego twarzy zamajaczył
łobuzerski uśmiech, który Wiktoria tak kochała.
- Więc może już czas się pogodzić? – spytała zadowolona,
majstrując przy guzikach jego aksamitnej koszuli.
- Podoba mi się ten pomysł – odparł ze śmiechem, pomagając
jej.
A co było dalej,
każdy wie…
Meridiane Falori ^^^
_______________________________________________
Cześć! Co myślicie o rozdziale? Tym, których o mało nie zanudzam na śmierć, chcę powiedzieć, że już za jeden, dwa rozdziały przejdziemy do konkretnej akcji. Przepraszam, jeśli było to cukierkowe, ale trzeba było to wyjaśnić ;)
Super, jak zawsze noe mogę już doczekać się kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kate
C
OdpowiedzUsuńU
D
O
!!!
XD
Ciekawy i wspanialy jak zawsze Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńWcale nie było cukierkowe. Było naturalne. Powiedz mi dlaczego chcę, żeby Wiktoria nadal była z Cedriciem. On mnie nic nie obchodzi, a teraz nagle zaczął. Hmmm.... dziwna sprawa. A co najlepsze szkoda mi go. No, ale cóż poradzić, takie życie :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
G.E.N.I.A.L.N.Y chce już next. Awwwww i te zdjęcia. Kocham
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Aqua
http://aquasenshi.blogspot.com/2014/03/rozdzia-11.html Zapraszam
Aww Cedric
OdpowiedzUsuńczyżby zakończyć sie to miało śmiercia jakiegoś z braci?
OdpowiedzUsuńszkoda Cedrica ale nadal może sie coś zmienić
Nareszcie ! ^^ Dobrze, że Falori już się zaczyna ^^ czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Był słodki, ale mi to jakoś nie przeszkadza. Mimo że wole Falena to cieszę się, że Wiki i Cedric się pogodzili :)) Czekam na next'a :*
OdpowiedzUsuńSwietne <3
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Wiktoria rozumie jaki jest Falen, a jaki Cedric :)
Wiem jestem w teame Cedoria i ciesze się iż się pogodzili <3
Koniec najlepszy :*
Uwilebiam Falena, ale jakoś nie wyobrażam sobie go z Tori :)
Zobaczymy jak rozkręci się akcja <3
Pozdrawiam i czekam na NEXT!!! <3
Ojej.. Teraz już sama nie wiem z kim Tori ma być....
OdpowiedzUsuńWięc :
Falori 4ever <3
Emfadora 4ever <3
Calori 4ever. <3
Czytam dalej
Coco Evans
Jestem w teamie Falori i basta, ale mimo wszystko scena z Cedrikiem była słodko. Ale nadal uważam, że jest nierealny:(
OdpowiedzUsuń~E.