poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 17 część 1



Zadowolony z siebie Falen opuścił zamek bez większych problemów. Nimfadora próbowała go zatrzymać, lecz na nic się zdały jej wysiłki bowiem Falen był znacznie silniejszy od niej, a jego zdolności magiczne o wiele potężniejsze. Książę nie miał zamiaru się dłużej ukrywać, zwłaszcza teraz, gdy zdołał omamić ojca. 

Na jego szczęście Wespazjan wraz z Cedriciem, odchodzącym od zmysłów ze strachu o Wiktorię, byli tak nieodpowiedzialni i wysłali wszystkich żołnierzy do Doliny Smoczych Płomieni, pozostawiając Alamer samo sobie. Kolejna porażka Wespazjana Lupusa - pomyślał Falen, dosiadając swojego czarnego jak noc konia. Tak to już jest, gdy się łudzi wizją pokoju i traci czujność. Książę szarpnął za lejce, a zwierzę zarżało donośnie i ruszyło po zwycięstwo.


***

Falen znał te tereny znacznie lepiej od swego brata i jego nędznych popleczników. Zdrajca już dawno odkrył wiele skrótów, które pozwoliły mu pojawić się w Twierdzy znacznie wcześniej niż tamci. Wkrótce był już na 
miejscu. Wjechał po zwodzonym moście do środka, obrzucając dumnym spojrzeniem pnące się ku niebu mury kamiennego kolosa. Ledwo zdążył zsiąść z konia, a już otoczyła go grupka służalczych Zdrajców.
- Podnieść most, opuścić kraty, zająć pozycje. Są w drodze - rozkazał naprędce, oddając konia jednemu z nich, aby odprowadził go do stajni. – O, i możecie rozdrażnić nieco Hassesa*. Będzie zabawa – dodał ze złowieszczym uśmieszkiem.
- Tak jest, panie! - zawołał hrabia Flin, salutując mu. - A co z tamtymi?
- Nie potrzebni nam jeńcy. Wybić wszystkich - rozkazał beznamiętnie, ruszając do drzwi wejściowych, przypominających wrota do samego piekła. - Wszystkich prócz mojego brata. Z nim rachunki wyrównam sam.


***

Niczego nieświadoma Wiktoria siedziała właśnie na krańcu swego łóżka i przeczesywała srebrną szczotką długie pasma swoich kasztanowych włosów. Na sobie miała tylko cienką koszulę nocną z białej koronki (na całe szczęście Falen miał na tyle przyzwoitości, aby dobrać odpowiednią długość). Przez te kilka dni, w których była bliska śmierci, książę zajmował się nią naprawdę troskliwie. Dziewczyna dzięki niemu zdążyła już całkowicie wyzdrowieć. No prawie, gdyż nadal pozostawała osłabiona, lecz nie było to już niczym groźnym. Nagle uszu Wiktorii dobiegł dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza.
- Zbieraj się - rzucił chłodno Falen, wchodząc do jej komnaty.
- Co? Gdzie idziemy? - spytała podejrzliwie, odkładając szczotkę.
- Twój cnotliwy rycerzyk na białym koniu niebawem przybędzie, no dalej! – ponaglił.
- Cedric? Cedric tu jedzie?! - poderwała się gwałtownie z łóżka w przypływie nagłego ożywienia.  Wiktoria czuła, jak jej serce jednocześnie zalewa radość i niepokój. Radość na myśl, że w końcu go zobaczy. Cieszyła się, iż nareszcie ją uwolni. A niepokój, bo bała się tego, co Cedrica może tu spotkać. Tego, co zgotował dla niego Falen. Wiktoria długo nad tym myślała już wcześniej i z ciężkim sercem uznała, iż wolałaby tu pozostać, aniżeli pozwolić, by z jej powodu coś się mu stało. Jeśli Cedric zginie, albo Falen mu coś zrobi, nie daruje sobie tego nigdy.
- Tak. Jedzie właśnie po swoją zgubę - powiedział z nieskrywaną pogardą wobec brata. – Słuchaj, trochę mi się spieszy, więc daję ci trzy minuty na ubranie, chyba, że chcesz iść tak – wskazał ostentacyjnie na koronkową koszulę, posyłając jej przy tym drwiący uśmiech. – Na pewno zrobiłabyś wrażenie na Flinie. Pamiętasz go? To ten od niedwuznacznych propozycji.
Dziewczyna posłała mu nienawistne spojrzenie i ze złością chwyciła leżącą na kufrze purpurową suknię. Wiktoria szybko udała się do łazienki i po chwili wróciła już kompletnie ubrana.

- Lepiej dla ciebie, żeby nie spadł mu ani jeden włos z głowy - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Bo co mi zrobisz? - spytał kpiąco, podchodząc do niej bliżej. - Co ty możesz mi zrobić? - powtórzył, łapiąc ją za ramiona. Wiktoria nie odpowiedziała, tylko próbowała wyrwać się ze stalowego uścisku Falena. Na próżno. - Posłuchaj uważnie - syknął jej do ucha. Ciało dziewczyny przeszył lodowaty dreszcz. – Idziesz teraz ze mną czy tego chcesz, czy nie, rozumiemy się?
- I co potem? Jakoś nie wierzę, że tak po prostu oddasz mnie Cedricowi - powiedziała, patrząc mu śmiało w oczy, jakby rzucała Zdrajcy wyzwanie. Falen podjął rękawicę.
- Jak ty mnie dobrze znasz - odparł, patrząc na nią z zadowoleniem. Wiktoria nienawidziła tego. Dziewczyna spróbował się wyrwać raz jeszcze, ale i tym razem Falen jej nie puścił.
- Dokładnie za jakieś półgodziny powinien pojawić się tu Cedric z całą resztą tej wesołej gromadki. Dokładnie za pół godziny Zdrajcy rozgromią wojska mojego drogiego brata, chyba że Cedric zgodzi się poddać wcześniej. Jeśli jednak nie będzie chciał przystać na me warunki i nie odda mi korony, ukarzę go w sposób, który najbardziej go zaboli.
- Chcesz go torturować?! - spytała, patrząc na niego z obrzydzeniem. - Własnego brata?!
- Och, skądże znowu - odparł, unosząc brwi. - Sądzę, że są lepsze sposoby na zadanie bólu mojemu bratu. Tortury są strasznie oklepane, nie uważasz?
- A więc co zrobisz? - Wiktoria czuła, jak serce podeszło jej do gardła. Falen uśmiechnął się do niej chłodno i przesunął dłonią po bladym policzku dziewczyny.
- Skrzywdzę najbliższą mu osobę – odrzekł cicho. - Skrzywdzę ciebie.
Wiktoria wydała z siebie zduszony okrzyk.
- Jeszcze nie wiem w jaki sposób, ale nie martw się, w razie potrzeby wymyślę coś poetyckiego - powiedział spokojnie, puszczając ją. - Nie uważasz, iż w ten sposób Cedric będzie cierpiał bardziej niż gdybym zadawał cierpienie jemu? Tylko po to byłaś mi potrzebna, skarbie.
- Jesteś potworem - syknęła, czując jak cienka nić ufności, która połączyła ją ze Zdrajcą, gdy się nią opiekował, w jednej chwili rozerwała się nieodwracalnie.
- Ale potworem, któremu zawdzięczasz życie - przypomniał łagodnie.
- Nie pozwoliłeś mi umrzeć tylko dlatego, że planowałeś coś znacznie gorszego. Planowałeś zrobić mi coś jeszcze gorszego niż śmierć i planujesz nadal. Coś, czym skrzywdzisz nie tylko mnie, ale i własnego brata. Gdybym wtedy umarła, pokrzyżowałabym ci plany. Gdybym wtedy umarła, Cedric by nie zrezygnował, a jeśli nie podpisałby aktu zrzeczenia, nie miałbyś, jak go szantażować. Od początku wiedziałam, iż jestem tylko kartą przetargową, lecz nie sądziłam, że potraktujesz mnie jak zwierze składane w ofierze na doradzę do wyższego celu! Jesteś gorszy od całej reszty Zdrajców! Nienawidzę cię, nienawidzę, słyszysz?! – Wiktoria krzyczała, chociaż jej głos balansował na skraju załamania. Mówi się, że krzyk to oznaka słabości. I rzeczywiście tak jest. Dziewczyna nie mogła już znieść tej bezsilności, tego, że teraz jest zdana na łaskę Falena. Że wszyscy są na jego łasce. Cedric też. A co za tym idzie, i Eryk z Nimfadorą. Wiktoria nie chciała płakać. Łzy też są oznaką słabości, ale nie była w stanie ich pohamować. Nigdy nie należała do płaczliwych dziewczynek, które boją się własnego cienia, lecz ta cała sytuacja zaczęła ją przerastać. To całe porwanie, zdająca ciągnąć się w nieskończoność niewola, to, że jej brat otarł się o śmierć, kiedy staną tamtej nocy w jej obronie i to, iż Falen poczuwał się panem życia i śmierci, i ową śmierć mógł zadać im wszystkim w każdej chwili, było ponad jej siły. To było za dużo.
- Po co ta złość, moja droga? Jeszcze nic nie zrobiłem. Poza tym za bardzo przejmujesz się Cedriciem. To tylko kwestia czasu, kiedy rzucisz tego bałwana i przyjdziesz do mnie – odparł, wywracając ze znużeniem oczami. – Prędzej czy później i tak będziesz moja.
- Chciałbyś – syknęła jadowicie, posyłając mu wrogie spojrzenie.
- Nie. To ty wkrótce będziesz tego chciała. Jak mi nie wierzysz, spytaj się mojego braciszka, co to jest Imevit i niech ci wytłumaczy co i jak – powiedział z przebiegłym uśmieszkiem na ustach.
- Nigdy nie będę twoja. Wolałabym umrzeć niż cię poślubić.
- I wracamy do punktu wyjścia – mruknął kpiąco Falen, wyciągając z wewnętrznej kieszeni swego długiego, czarnego płaszcza długi, cieniutki srebrny łańcuszek. – Wyciągnij ręce.
- Po co? – warknęła, a on spokojnie powtórzył polecenie. Wiktoria wysunęła ku niemu obie dłonie, sztyletując go spojrzeniem. Falen owinął ciasno srebrnym łańcuszkiem nadgarstki dziewczyny. Wiktoria posłała Zdrajcy pytające spojrzenie.
- To na wypadek, gdybyś próbowała czegoś głupiego – wytłumaczył, a w jego głosie powiewała groźba. Falen chwycił długą końcówkę łańcuszka, która nie skrępowała rąk dziewczyny, po czym bez słowa ruszył ku drzwiom, ciągnąc ją za sobą.
- Może tak wolniej?! – zawołała wściekła Wiktoria, która musiała prawie biec, aby za nim nadążyć. Chłopak ciągnął ją teraz jednym z mrocznych korytarzy Twierdzy, prowadzącym do najwyższej, Centralnej Wieży.
- A może tak nie? – odparł zgryźliwie, nawet jeszcze przyspieszając. - Wchodź do środka – rzucił, gdy zatrzymali się w końcu przed potężnymi wrotami z czarnej stali. Zdrajca otworzył ciężkie drzwi bez najmniejszego wysiłku. – Tylko uważaj na schodach. Nie mam zamiaru cię składać, jak się połamiesz.
Wiktoria odpowiedziała mu w sposób, którego nie wypada powtarzać. Gdy stawiała opór, chłopak wepchnął ją lekko do środka. Wdrapywała się teraz bo wyślizganych, kamiennych schodkach na szczyt wieży. Falen szedł tuż za nią, odcinając drogę ewentualnej ucieczki. Ze szczytu wieży było widać wszystko. Bitwa się zaczęła. Wiktorię zmroziło, gdy jej wzrok wpadł na pierwsze ofiary. Rycerzy Alamer. A potem wyprowadzono smoka i było już tylko gorzej.
__________________________________________________________
Hasses – to jeden z czterech legendarnych Smoków Kairie, jeden z najpotężniejszych ze swojego gatunku. Wyjątkowo złośliwy typ. Jest pięciometrową bestią o wąskim pysku i pokrytym szarymi łuskami cielsku. Nie zionie ogniem, lecz lodem, a w jego wielkich, ostrych kłach kryje się paraliżujący jad. Falen kazał go rozdrażnić, aby uzyskać efekt, podobny do tego, jaki osiągali starożytni Rzymianie, kiedy specjalnie głodzili lwy przed wypuszczeniem ich na arenę, aby były bardziej agresywne. Zagadką jest jednak to, w jaki sposób starszemu księciu udało się sprowadzić do Twierdzy tak groźnego smoka i przy tym nie zginąć, lecz nikt o to nie pytał bowiem każdy wolał nie wiedzieć…


_________________________________________________
_________________________________________________

     Cześć :) A więc, co myślicie o tym rozdziale? Tak się upominaliście o tą bitwę od takiego czasu, że postanowiłam wyjątkowo dodać dwa rozdziały :) Za chwilę pojawi się na stronce Rozdział 17 część 2, w której już będzie opis walki, której tak nie mogliście się doczekać ;) Chciałam to wszystko opisać już w tym rozdziale, ale nie mogłam, bo rozdział wyszedłby za długi, więc teraz, będziecie mogli sobie czytać na raty :D  Tak, wiem, pewnie uważacie teraz Falena za bezdusznego zwyrodnialca, ale może to, co zawarłam w 3 części (bo jest już napisana), pokaże wam, że miał powody by się takim stać. Zobaczycie, iż nie jest on zły sam z siebie. Pozdrawiam ~ Miranda^^^

9 komentarzy:

  1. Boski, jak zawsze czekam na następny rozdział i życzę Ci weny : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Pliiiiiska
    dodaj następny jak najszybciej bo nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja czekam na 3 część, na coś o moim ukochanym bohaterze ♥
    Lecę czytać drugą :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny. Zaraz idę czytać nexta <3

    Tnsnś

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak właściwie to nie wiem, dlaczego, ale prawie się popłakałam, czytając to :( Ja niestety należę do tych "płaczliwych dziewczynek, które boją się własnego cienia" XD Nie no, żartuję, ja się tylko boję ciemności i ciszy D:
    Jeny, jeny, jeny, idę czytać kolejną część! Będzie bitwa, jeej! Kocham czytać opisy walki, mimo że najczęściej przy nich płaczę <3 Nienawidzę swojej wyobraźni :c
    No, idę czytać.
    Pelargia
    PS Dopatrzyłam się takiego błędu: "Dziewczyna spróbował się wyrwać raz jeszcze, ale i tym razem Falen jej nie puścił". Powinno być "spróbowała", bo to dziewczyna, nie? c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Co mnie ominęło?
    Zaproszony tu B.

    OdpowiedzUsuń
  7. Idzie o wdrukowanie ze zmierzchu? Falen wdrukował Wiktorię, więc Cedryk musi spasować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej, dzieje się ! Coraz bardziej przekonuje mnie para Falen + Wiktoria <3 Ale mimo, że jest taki okrutny kocham go :* Ciekawi mnie, kto zwycięży, kto poniesie największe straty. I to całe Imevit ... Muszę szybciej czytać dalej <3 /Rebekah

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam nadzieję :-). No jak zwykle świetny i super i ekstra i genialny. Jeszcze chyba 55 i pół rozdziału :-)
    Więc czytam dalej
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń