Trudno było określić, kto najbardziej martwił się o
Wiktorię. Czy był to Eryk, który co prawda już wydobrzał, lecz bez siostry był
jak cień człowieka, Cedric snujący się nerwowo z kąta w kąt, nie mogąc nigdzie
znaleźć sobie miejsca i desperacko szukając rozwiązania, a może Nimfadora,
która ciągle wybuchała płaczem, nie mogąc znieść myśli o niedoli przyjaciółki?
Nawet król Wespazjan Lupus zdawał się być jakiś taki nieswój. Z każdym dniem w
ich sercach narastała determinacja, by odnaleźć dziewczynę.
Tylko Falen pozostawał niewzruszony niczym skała, ale nikogo to specjalnie nie dziwiło, gdyż starszy książę w całym królestwie słyną ze swojego skutego lodem serca i niewrażliwości na ludzką krzywdę. Właściwie podejrzane by nawet było, gdyby dla odmiany się przejmował. Wyjątkowo Cedric towarzyszył dziś Priwetusowi, jednemu z najznamienitszych rycerzy królestwa a swemu serdecznemu przyjacielowi, podczas patrolu okolic Alamer, z którego obaj wrócili wyraźnie roztrzęsieni. Młodszy książę niezwłocznie udał się do króla.
Tylko Falen pozostawał niewzruszony niczym skała, ale nikogo to specjalnie nie dziwiło, gdyż starszy książę w całym królestwie słyną ze swojego skutego lodem serca i niewrażliwości na ludzką krzywdę. Właściwie podejrzane by nawet było, gdyby dla odmiany się przejmował. Wyjątkowo Cedric towarzyszył dziś Priwetusowi, jednemu z najznamienitszych rycerzy królestwa a swemu serdecznemu przyjacielowi, podczas patrolu okolic Alamer, z którego obaj wrócili wyraźnie roztrzęsieni. Młodszy książę niezwłocznie udał się do króla.
- Ojcze! – zawołał książę, wchodząc do Sali
Tronowej.
- Tak, synu? O co chodzi? – spytał monarcha,
podnosząc się z mosiężnego, złotego tronu, na którym zasiadali karanirscy
władcy od czasów Imeny, pierwszego króla tego ludu.
- Jak wiesz, wraz z Priwetusem i kilkoma innymi
żołnierzami patrolowałem pobliskie tereny, i w lesie Jeseva natknęliśmy się na
posłańca – powiedział, chodząc nerwowo w
tę i we w tę.
- I co, i co? Przekazał wam wiadomość? – pytał
gorączkowo Wespazjan w przypływie nagłego ożywienia.
- A jakżeby inaczej. Zresztą pojmaliśmy go, więc
sam będziesz mógł z nim pomówić –
odrzekł książę z szaleńczym błyskiem w oku.
- Ale przecież posłowie są nietykalni. Prawo
zakazuje osadzenia ich w lochach, gdy przybywają z listem – odrzekł karcąco ojciec, który nade wszystko
cenił sobie Prawo i jego przestrzeganie. Było to bowiem dla niego kwestią
honorową.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ojcze, ale
kto by zważał na Prawo w takiej sytuacji? Dla Zdrajców nasze Prawo nie znaczy
nic, więc dlaczego mieliby być oni traktowani wedle niego? – wyrzucił
Wespazjanowi Cedric z irytacją. Król nie odpowiedział, więc jego syn
kontynuował.
- Jak zapewne pamiętasz, mówiłeś ostatnio w
ścisłym gronie doradców, iż planujesz przekazać koronę mi lub memu bratu.
Spytałeś się ich wówczas o zdanie, który z nas byłby odpowiedniejszy.
Powiedziałeś mi, że zjednałem sobie serca większości twych doradców, gdyż
uważają mnie za lepszego kandydata do tronu, aniżeli Falena.
- Istotnie – przyznał król, marszcząc brwi. – Lecz
do czego zmierzasz?
- Chodzi o to, że stwierdziłeś, iż w Alamer musi
być Zdrajca. Miałeś rację. Zdradzić musiał ktoś, kto wiedział o tej rozmowie,
być może w niej uczestniczył. Prawdopodobnie któryś z twych doradców. Z tego
listu ewidentnie widać, że chodzi o przyłączenie Karaniry do panteonu państw
Unii Kardeńskiej. Zresztą sam rzuć okiem – polecił Cedric, podając królowi
przewiązany czarną wstęgą zwój pergaminu. – W ten sam sposób, którym chcą
przyprzeć nas do mury, zmusili inne księstwa do poddania im się. A Karanira ma
być perłą w koronie – dodał. Wespazjan wziął list do ręki i rozwinął. Na
śnieżnobiałym papierze ktoś napisał czarnym atramentem następujące słowa:
„W imieniu Potęgi Kardena i krajów, które przyjęły
jego zasady żądamy, aby książę Cedric IV Wisear zrzekł się wszelakich roszczeń
do karanirskiego tronu, w celu wprowadzenia i tu jedynego prawowitego systemu.
Systemu Kardena, którego pomysłodawca głosił, iż władza należy się tylko
pierworodnemu, a jego zadaniem jest sprawowanie rządów nieustępliwych. Bowiem
tylko takimi sposobami można wprowadzić królestwo w długoletni okres świetności.
W trosce o dobro Karaniry żądamy, aby Cedric IV Wisear zrezygnował z prawa do tronu, gdyż w
przeciwnym razie będziemy zmuszeni pokazać mu, czym grozi bezsensowny upór na
przykładzie wybranki jego serca, lady Wiktorii.
PS Podobny list został wysłany również do władz
księstw Creviv i Liwith oraz Jesedenu (oczywiście użyliśmy zgoła innych
argumentów). Obyście okazali się równie rozsądni.”
Pod spodem widniała pieczęć Zdrajców i podpisy
władców wszystkich królestw, księstw i hrabstw popierających Kardena.
Pieczęć Zdrajców |
- Co za tupet! – zagrzmiał Wespazjan, kończąc
czytać. – To jasne, że nie przystaniemy na ich warunki i nie ulękniemy się gróźb. Po Neriasie z
Jesedenu mógłbym się spodziewać takiego tchórzostwa, ale po Creviv i Liwith?
Jak mogli tak postąpić?! My się nie poddamy, rozumiesz! Pojmany posłaniec
zaprowadzi nas do miejsca, w którym uwięziono Wiktorię i odbijemy ją siłą!
- No nie wiem… - odparł Cedric odległym głosem.
- Czego nie wiesz? – spytał rozeźlony król,
zgniatając zwój i odrzucając go za
siebie.
- Nie wiem czy to rozsądne – odrzekł oschle. – Co
jeśli skrzywdzą Wiktorię, gdy zobaczą, że się zbliżamy? Nie chcę ryzykować.
- Chyba nie mówisz poważnie! – ojciec zgromił syna
spojrzeniem. Już i tak zbulwersowany monarcha, zdenerwował się jeszcze bardziej
i był teraz bliski wybuchu. – Nie możemy im ulegnąć! Już raz Zdrajcy rządzili
tym krajem, zapomniałeś, co się wtedy działo? Naprawdę chcesz skazać swój lud
na coś takiego?! W ogóle o nich nie myślisz?!
- Myślę o Wiktorii.
- Głupiś ty! – zagrzmiał. – Nie możesz się poddać.
Nie bądź tchórzem jak oni! Poza tym mówiłem ci, że ją uratujemy.
- Owszem, mówiłeś – odrzekł spokojnie, mierząc
ojca chłodnym spojrzeniem. – A ja powiedziałem ci swoją opinię. Jestem dorosły
i zrobię to, co uważam za słuszne.
- A więc to tak? Za nic masz swojego ojca i to, co
do ciebie mówi?! Jesteś niewdzięcznikiem i głupcem, który chce skazać całą
Karanirę na zagładę, bo tylko to ją czeka, kiedy wprowadzą tu Prawa Kardena .
- Zdaje się, że masz jeszcze drugiego syna –
napomknął. – Jeśli Falen zasiądzie na tronie, to nie pozwoli wydrzeć sobie raz
zdobytej władzy. Jestem pewien, że prędzej on zacznie manipulować ludźmi, niż
da manipulować sobą. Fakt, Falen jest cynikiem i egoistą, ale nigdy nie
pozwoli, by Zdrajcy zabrali mu tron. Karanira będzie z nim… bezpieczna –
ostatnie słowo z trudem przeszło mu przez gardło. W gruncie rzeczy Cedricowi
wywracało wnętrzności na samą myśl, iż jego starszy brat miałby objąć władzę,
lecz teraz liczyło się dla niego tylko bezpieczeństwo Wiktorii. Naprawdę był
gotów zrzec się prawa do korony, byleby wróciła do niego cała i zdrowa.
- A żebyś wiedział, że twój brat byłby lepszym
królem! Zawsze to wiedziałem! – zawołał, tracąc panowanie nad sobą. Mimo
wybuchu ojca, Cedric pozostawał niewzruszony. – Falen przynajmniej mnie słucha
i jest posłuszny!
„Byś się zdziwił, tatusiu” – pomyślał zgryźliwie,
patrząc wymownie w niebo.
- A widzisz? Skoro Falen jest takim ideałem, to ja
nie jestem potrzebny. Tak swoją drogą, to właśnie z jego powodu planowałeś
wydać Nimfadorę za lord Rebio II, oczywiście jeśli mogę ci to przypomnieć.
- Chciałem to zrobić, by ją chronić!
- Ciekawe przed kim… - rzucił ironicznie, czym
jeszcze bardziej wytrącił ojca z równowagi.
- A więc teraz twierdzisz, że osadzenie Falena na
tronie nie jest dobrym pomysłem, chociaż zaledwie kilka minut temu twierdziłeś
co innego.
- Nigdy nie twierdziłem, że będzie „ojcem ludu” i
poddani będą go kochać. Powiedziałem tylko, że nie pozwoli, aby Zdrajcy
odebrali mu władzę i wprowadzili własne zasady, więc Karanira będzie
bezpieczna.
Kłócili się tak jeszcze długo, a ich podniesione
głosy słychać było w całym pałacu. To właśnie one przywiodły do komnaty
Nimfadorę i Eryka, a nawet samego Falena.
- Cedricu, król ma rację – powiedział Wileński,
wodząc oczami po napisanych przez Zdrajców słowach na zmiętym pergaminie. – Nie
możesz poddać się bez walki. Wiktoria to moja siostra i to oczywiste, że mi na
niej zależy, ale zawsze możemy chociaż spróbować samemu wyrwać ją z ich rąk.
Jeśli chcesz przystać na ich żądania, to dopiero, gdy zobaczymy, iż jest to
jedyne wyjście.
- Ale… - zaczął książę.
- Ciągle mnie zadziwiasz, Cedricu – wtrącił Falen,
opierając się nonszalancko o ścianę. - Kochasz Wiktorię i nie chcesz ryzykować
jej zdrowiem, bądź nawet życiem, to zrozumiałe, ale nie zmienia to faktu, że
jesteś sentymentalnym idiotą. No, bo żeby godzić się na wszystko z powodu
jakiejś dziewczyny? Tylko jednej z wielu? Jesteś żałosny.
- Dzięki za wsparcie – mrukną rozeźlony Cedric. –
Tak poza tym, możesz mi przypomnieć, co tu robisz?
- Ja? Próbuję ci pomóc, to takie dziwne? – spytał
tonem niewiniątka, unosząc ręce w obronnym geście.
- Lepiej wyszedłbym na drażnieniu jadowitych węży,
niż przyjmowaniu pomocy od ciebie – mrukną Cedric zgryźliwie.
- Jak pewnego dnia znajdziesz jednego w poduszce, wiedz,
że sam się o to prosiłeś – powiedział Falen, uśmiechając się ironicznie.
- Przepraszam, że przerwę wam tą porywającą
dyskusję, ale czy możemy w końcu ustalić, co robimy? – wtrąciła Nimfadora.
- Proponowałbym, żeby Falen nareszcie się
przyznał, że maczał w tym palce i będzie po sprawie – rzucił oskarżycielsko
Eryk, sztyletując go spojrzeniem. – Czy to nie dziwne, iż Zdrajcy żądają, aby
Cedric zrzekł się władzy? Każdy głupi wie, że gdyby Cedric to zrobił, władza
automatycznie przypada w ręce Falena. Czyż to nie zaskakujący zbieg
okoliczności, że Wyklęci chcą zaprowadzić swoje prawo pierworodnego akurat tu? Na
Karanirze? Nimfadora jęknęła cicho.
- Jakbyś czytał uważnie wiedziałbyś, że nie tylko
tu. Karanira jest tylko jedną z wysp – odparł spokojnie starszy książę. – To o
niczym nie świadczy, rycerzyku.
- O niczym nie świadczy – powtórzył sarkastycznie
Wileński, a Falen przeszył go na wskroś swymi lodowato błękitnymi oczami. –
Jakoś nie chcę mi się wierzyć, że nie masz z tym nic wspólnego. Komu innemu w Alamer
zależałoby na rezygnacji Cedrica?
- Zdrajcy domagają się wprowadzenia w Karanirze
Prawa Kardena, które jak pewnie wiecie, zakłada, iż władza należy się tylko
pierworodnemu synowi poprzedniego władcy. To nie moja wina, że urodziłem się jako
pierwszy – wzruszył obojętnie ramionami. – Jeśli tak bardzo chcesz kogoś za to winić,
to możesz wybierać między nieżyjącym Kardenem, który to ustanowił owe Prawo a
moim ojcem i nijaką Persenope*, bo ja sam się na świat nie pchałem – wyjaśnił
beznamiętnie, rzucając ojcu znaczące spojrzenie. Wespazjan zgromił go wzrokiem.
– No co? Mam mówić, co myślę, czy uważać, żeby nikogo nie urazić? Zdecydujcie
się ludzie! – rzucił, wywracając z niekrytym znużeniem oczami.
- A co ty sądzisz, Nimfadoro? – spytał Wespazjan,
który zawsze cenił sobie opinię córki.
- Myślę, że powinniśmy zrobić tak, jak powiedział
Eryk – odparła, ściskając mocniej dłoń chłopaka. – Wiedzą, że Wiktoria jest
słabym punktem Cedrica i tylko przez nią zdołają przekonać go do podjęcia
takiej decyzji. W takim razie nie mogą jej skrzywdzić, póki nie osiągnął swego celu.
Musimy chociaż spróbować.
W odpowiedzi na jej słowa Falen zaśmiał się cicho
pod nosem, zaogniając tylko podejrzenia Eryka.
- Bawi cię to?! – syknął Cedric.
- Mnie? Skądże znowu – odrzekł tonem niewiniątka.
– Po prostu zawsze miałem cię za lekkomyślnego głupca, ale nigdy nie sądziłem,
że aż tak dasz się omotać jakieś dziewczynie, która nawet nie należy do naszej
rasy, która nie pasuje do naszego świata.
- Ona bardziej pasuje tutaj, niż ty kiedykolwiek
wcześniej – wycedził. – Nasz ród przewał tysiąclecia, ciesząc się szacunkiem i
głęboką mądrością. Wśród tych wszystkich lat pojawiły się tylko dwie czarne
owce, plamiące honor rodu Imeny. Jedną z nich był Karden, a za drugą zawsze
miałem ciebie.
- Cedricu! Jak śmiesz wspominać o nim w mojej
obecności?! – zagrzmiał Wespazjan, dla którego każda, choćby najmniejsza wzmianka o bracie była nie do
wytrzymania. Władca pragnął, by pamięć o
Kardenie umarła wraz z nim. – I jak śmiesz porównywać Falena to tego plugawego
psa? Przecież on próbuje ci pomóc!
- Istotnie…
Po prostu niektórzy nie doceniają mych dobrych chęci i z taką swobodą odtrącają
wyciągniętą dłoń, ale nie mam mu za złość jego głupoty… W końcu to coś, z czym
człowiek się rodzi – odrzekł spokojnie Falen, akcentując mocno każde słowo.
Eryk czuł jak zalewa go furia.
- Ale z ciebie dobry aktor… - rzucił jadowicie Wileński.
– Powiedz, ilu dworzan udało ci się już tak omamić? Mówisz o wyciągniętej ręce,
ale nie wspominasz, że w drugiej, schowanej za plecami dzierżysz sztylet, gotowy,
by wbić go Cedricowi w plecy.
- Dlaczego akurat Cedricowi? Równie dobrze tym
szczęśliwcem możesz być ty – wycedził Falen.
- Przestańcie natychmiast! – zawołała Nimfadora,
stając pomiędzy nimi. – Zachowujecie się jak dzieci! Skupilibyście się lepiej
na opracowaniu planu działania! To się tyczy całej trójki, Ced, więc przestań
się śmiać! Naprawdę chociaż raz nie możecie współpracować? Dla Tori…
- Już wolałbym iść tam samemu niż korzystać z
pomocy mojego drogiego braciszka – mruknął Cedric.
- Ja tak samo – dodał Eryk.
- Miałem się dziś spotkać z Tristią, córkę księcia
Sargossa, więc doceńcie, że jestem tu z wami, bo naprawdę też nie chce mi się
tu z wami siedzieć – rzucił Falen z typową dla siebie nonszalancją.
- A więc co robimy? – spytał Wespazjana Eryk, z
całej siły powstrzymując się od odpowiedzenia starszemu księciu.
- Dowiemy się od posłańca, gdzie ją przetrzymują i
wyślemy tam wojska. Pożałują, że zadarli z ludem Alamer – odparł król z mściwą
satysfakcją, a jego jasne oczy błysnęły złowrogo.
_______________________________
* wyjaśnienie w nast. rozdziale
Miranda^^^
________________________________________
Cześć :) I co myślcie? Wiem, że wyczekujecie momentu, w którym w końcu Tori "wyprowadzi się" od Falena, ale obiecuję, że nie będziecie musieli długo czekać. Dla tych wszystkich kochanych czepialuchów, którzy nadal pytają "dlaczego nikt się jeszcze nie zorientował", chcę powiedzieć, że Falen ciągle udaje, że im pomaga, więc dlatego tylko uprzedzony do niego Eryka zaczyna coś podejrzewać.Poza tym F. wytłumaczył jakby co dlaczego nie oskarżono go o zmuszenie Cedrica do rezygnacji, bo to, że akurat on jest pierworodnym, uznano za przypadek ;)
Ps w następnym rozdziale wyjaśnię jaki związek z całą historią ma nijaka Persenope i dowiedzie się też czegoś takiego o pochodzeniu jednego z bohaterów... Mogę powiedzieć, że naprawdę to będzie dla was niezłe zaskoczenie 3:-)
Piszcie do mnie ;*
http://ask.fm/DziewczynaLokiego
Piszcie do mnie ;*
http://ask.fm/DziewczynaLokiego
Genialny rozdział! Kurczę strasznie chcę wiedzieć co będzie dalej! Ale teraz tak głupio bo Falen o wszystkim wie pewnie zrobi jakiś sprytny myk i gdzieś przetransportuje Wiktorię :). A to zaskoczenie to co Tori i Eryk są elfami? Fajne by było... Dobra to czekam na następną część!!
OdpowiedzUsuńsuuuuuuuuuuuuuuuuuper!!!
OdpowiedzUsuńDodaj następny rozdział jak najszybciej !
Genialny :D
OdpowiedzUsuńJeny zawsze mnie irytują tacy ludzie jak Falen, ale a to ich lubie xD
Czekam na nn <3333
Przepraszam na razie nie mogę go przeczytać. Piszę tak na szybko. Nie wiem kiedy się pojawię, ale jak coś nadal jestem na Twoich blogach ;)
OdpowiedzUsuńUdało mi się tu wejść i przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńI wcale nie jest czepialska :P (tak naprawdę jestem, ale jak coś tego nie było ;) )
W rodzince kłótnia się rozpoczyna. Król trochę naprawdę się zdenerwował na Cedrika. nie wiem co mam o tym sądzić. Z jednej strony rozumiem Cedrika, ale z drugiej nie można dać się sobą manipulować. Nawet Eryk tak sądzi. Jestem ciekawa tego zaskoczenia w następnym rozdziale ;)
Pozdrawiam ♥
Cześć! Nominuje cię do Libster Award!
OdpowiedzUsuńZapraszam po pytania XD
http://druga-szansa-opowiadanie-1d.blogspot.com/
Super! Dopiero niedawno odkryłam tego bloga. Bardzo podoba mi się jak piszesz. Masz lekkie pióro, bogate słownictwo i to coś , co potrzeba każdemu pisarzowi by napisać dobrą książkę. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały, a sama pędzę zapytać o kilka spraw bohaterów :) Połamania pióra :* kapusta malonska
OdpowiedzUsuńO rany, rany, rany! Jakież to genialne! Przepraszam, że tak późno komentuję, bo tak naprawdę przeczytałam to kilka dni temu.
OdpowiedzUsuńJakie to wszystko jest genialne i skomplikowane... Czyli oni w końcu będą próbować zabrać Zdrajcom Tori? A co jeśli biedaczce coś się stanie?! Albo jeśli któryś ze Zdrajców coś jej złego zrobi...? Zwłaszcza, że ona teraz chora jest :( Właśnie, ona wyzdrowieje, jak sądzę, co nie?
Fajną Zdrajcy pieczęć mają, chociaż trochę krzywa, ale kij tam, lepszej bym nie wymyśliła, więc, co się czepiam... Cioł ze mnie... xd
Ogólnie rozdział był SUPER i genialny i skomplikowany... :c Ej, a co jeśli ten posłaniec poda im zły kierunek? Ech, w sumie na odpowiedzi muszę poczekać do Następnego Rozdziału.
Więc Ci ogromnej Weny życzę i pozdrawiam,
Pelargia :*
Wow, długi ten komentarz wyszedł...
Usuńi takie lubię :*
UsuńZmieniłaś szatę graficzną? Tekst biały na białym tle, w tej chwili nieczytelny. Dwa kliknięcia i może zyskasz nowych czytelników.
OdpowiedzUsuńZaproszony tu B.
Ojejku! Ale się cieszę! Wszystko to jest po prostu genialne! Mi zostało tylko 59 i pół rozdziału! Obiecuję że ostatni komentarz będzie długi. Bardzo długi postaram się spłętować całą serię. I mam pytanie: czy czytasz moje komentarze i jak się czujesz jak je czytasz?
OdpowiedzUsuńCoco Evans
Czytam wszystko komentarze :-). Wspaniale <3 cieszę się,ze ktoś docenia moją prace :3
UsuńA ja się cieszę że tu trafiłam :-)
UsuńZresztą po raz kolejny. Za pierwszym razem było 70 rozdziałów, ale obiecałam w spamie że zajrzę i ja raczej nie rzucam słów na wiatr. W dodatku Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało