- Przepraszam, że spytam, ale czy wasza matka nie nazywała się Iyane? – odezwał się Eryk, gdy wraz z Nimfadorą i Cedriciem opuszczali salę tronową. Chłopak zachodził w głowę, kim była tajemnicza Persenope, o której wspomniał Zdrajca.
-
Nasza tak, Falena nie – odparł krótko Cedric, kiedy schodzili do ogrodu po
białych, marmurowych schodach.
-
Ale jak to…? Myślałem, że jesteście rodzeństwem… - powiedział wyraźnie zbity z
tropu Eryk .
-
Bo jesteśmy, ale przyrodnim – odpowiedziała Nimfadora, splatając swoje smukłe
palce z palcami chłopaka. – Łączą nas więzy krwi, ale tylko poprzez ojca bowiem
Falen ma inną matkę. Dlatego on jest Dimidiamem, a my nie - wyjaśniła.
-
Dimi – czym? – zdziwił się, pierwszy raz w życiu słysząc owe określenie.
-
Dimidiamem –
powtórzył Cedric. – To znaczy, iż Falen jest elfem zaledwie w połowie, chociaż rządzi
się za cały naród.
- Półelf? To kim albo czym jest w drugiej połowie? No bo przecież nie
człowiekiem… Bo nie jest człowiekiem, prawda?
-
Nie, nie człowiekiem. Jego matka była syreną, przez co on również połowiczo
jest wodnikiem. Właśnie dlatego Falen potrafi oddychać pod wodą i panować nad
nią, chociaż zwykłe elfy nie są zdolne kontrolować żadnego z żywiołów. Dlatego
jedno pstryknięcie palcami Falena wystarczy, aby wzburzyć cały ocean,
wystarczy, by wywołać sztorm i jest równie wystarczając, aby owy sztorm
powstrzymać – powiedział młodszy książę, a w jego głosie kryła się głęboka
niechęć do brata. – Burze morskie rozpętują się też, kiedy Falen traci nad sobą
panowanie. Potężne, nieprzewidywalne, niebezpieczne, jak on sam.
-
Pamiętam, że w dniu, w którym tu przybyliśmy, zaskoczył nas właśnie taki
sztorm. Zwyczajna burza na morzu nie rozpętała się tak nagle i równie nagle by
się nie skończyła. Tamta jakby pojawiła się z nikąd – przypomniał sobie nagle Eryk, cofając się
wspomnieniami kilka miesięcy wstecz. – To była jego sprawka, prawda?
-
Tak – przytaknął Cedric, następnie dodał, ściszając głos, kiedy mijali na
korytarzu jednego z sług. – Tamtego dnia już od samego poranka wściekał się na
wszystkich i o wszystko, aż w końcu emocje wzięły górę.
-
Czyli jak zawsze – rzucił zgryźliwie Eryk, ignorując karcące spojrzenie
Nimfadory.
-
Tym razem inaczej – książę pokręcił głową zamyślony, po czym zatrzymał się
przed wielkimi, drewnianymi wrotami prowadzącymi na zewnątrz i otworzył je,
przepuszczając w nich siostrę oraz Eryka. Księżniczka przeszła przez próg,
zaciągając się słodką wonią kwiatów, rosnących na rabatkach tuż przy wyjściu. –
To chyba ma coś wspólnego z fazami księżyca – dodał Cedric po chwili namysłu.
-
Nie rozumiem… - przyznał cicho Eryk, wychodząc za ukochaną na dwór.
-
Księżyc ma wpływ na przypływy i odpływy, prawda? – chłopak przytakną głową,
więc książę kontynuował. – Podobny wpływ księżyc wywiera również na niego. Tego
dnia miała być pełnia, podczas której, Falen staje się jeszcze bardziej
nieznośny niż zwykle. Łatwiej się denerwuje i wpada w furię bez powodu, a w
rezultacie traci kontrolę i wywołuje sztorm, gwałtowną ulewę, czasem powódź, za
nim nie trafisz – wzruszył ramionami, kierując towarzyszy w kierunku parku.
I
Cedric opowiedział mu historię, jak król jeszcze przed poznaniem ich matki,
przechadzał się kiedyś po plaży, i zobaczył cudną, ognistowłosą dziewczynę, o
hipnotyzujących, ciemnych oczach. Leżała na piasku, wygrzewając się w ostatnich
promieniach zachodzącego słońca. Wespazjana zauroczyła owa nieznajoma, tak
różniąca się od wszystkich znanych mu dam nie tylko wyglądem, ale i charakterem
oraz pochodzeniem. Albowiem była ona jedną z zamieszkujących te wody syren
(syrena ma ogon tylko, kiedy jest zanurzona w wodzie, poza nią wygląda jak
zwyczajna kobieta). Jej imię brzmiało Persenope. Wkrótce zauroczenie króla przerodziło
się w coś więcej bowiem szczerze ją pokochał. Niestety był on tylko kolejną zabawką
syreny. Persenope mamiła młodego Wespazjana wizją wspólnej przyszłości, której
tak dla nich pragną. Pewnego dnia między
czarującą, aczkolwiek dwulicową
dziewczyną a zakochanym królem doszło do czegoś więcej. Gdy okazało się, iż
syrena jest w ciąży, Wespazjan nieposiadał się z radości na myśl o pierwszym dziecku. Niestety ona nie podzielała jego szczęścia. Po dziewięciu miesiącach urodził się Falen, a już kilka dni później Persenope zniknęła bez śladu, zostawiając zakochanego Wespazjana i ich dziecko. Pozostawiła po sobie tylko krótki list, w który owinęła błękitny klejnot, po dziś dzień zdobiący sygnet starszego księcia. Ten sam, który zawsze ma przy sobie. Król był zrozpaczony stratą ukochanej. Jednak kilka lat później zakochał się na nowo. W pięknej i nadzwyczaj mądrej dwórce Iyane, którą wkrótce pojął za żonę i miał z nią dwoje kolejnych dzieci. Chociaż Iyane nie łączyły z Falenem żadne więzy krwi, pokochała go jak własnego syna i tak też wychowywała. Falen był wtedy zupełnie inny. Był serdecznym przyjacielem swego brata i Priwetusa, i zawsze troszczył się o Nimfadorę, nawet bardziej niż Cedric teraz. Starszy książę zmienił się dopiero po śmierci królowej. Do tej pory uważał ją za swą biologiczną matkę, a prawdy dowiedział się przez przypadek, kiedy targany rozpaczą po stracie bliskiej mu osoby, odkrył swą moc. Swoją inność. Swoje dziedzictwo. I wtedy serce Falena zostało skute lodem i obrosło w pogardę wobec całego świata. Nikt nie wiedział czy to z żalu, czy po prostu zaczął uważać się za lepszego od innych. Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy książę o mały włos nie popełnił tego samego błędu, kiedy on również dał się uwieźć jednej z nich. Jednej z syren. Wtedy ojciec z troski o jego dobro rozdzielił swojego syna i kolejną Córkę Wody, przez co starszy książę znienawidził go i nienawidzi po cichu do dziś.
-
Czyli jest mieszańcem – to było raczej stwierdzenie niż pytanie. – Coś jakby
hybrydą…
-
Tak, ale tylko nieliczni o tym wiedzą. Ojciec trzymał to w tajemnicy przed
wszystkimi, aby uniknąć plotek –
powiedział Cedric. – Na całej Karanirze jest tylko kilku Dimidiamów, a Falen niewątpliwie jest
najpodlejszym i najbardziej podstępnym mieszańcem jakiego znam – przyznał
wzgardliwie. – Niestety też jest najpotężniejszy z nich wszystkich. Pech
chciał, że Persenope nie była zwykłą syreną. Albowiem urodziła się jako potomkini
króla Fesisa i królowej Jelinev (władcy podwodnego świata), przez co
odziedziczyła po nich potężne magiczne zdolności.
- Cedricu, proszę, przestań go oczerniać – odezwała się w końcu
Nimfadora, patrząc na niego z boleścią. – Nie możesz tak mówić o naszym bracie.
- Nimfadoro, to ja cię proszę, daj spokój – odrzekł młodszy książę,
wymieniając z Erykiem znaczące spojrzenia. – Rozmawialiśmy już o tym. Jak
chcesz, to możesz sobie założyć fanklub Falena, ale licz się z tym, że będziesz
jego jedyną członkinią. Mam o nim takie zdanie, jakie mam i tego nie zmienisz,
więc proszę, przestań mnie strofować, gdy tylko powiem na niego złe słowo, gdyż
sam na to słowo zasłużył.
Księżniczka posłała mu karcące spojrzenie, ale posłusznie zamilkała.
Po kilku minutach dotarli do samotnej wieży, skrytej wśród drzew. Mimo, iż nie
była połączona z Alamer, stanowiła część pałacu. Kamienne mury wysokiej budowli
porastała winorośl, tylko dodająca jej uroku. Była to północna wieża, miejsce,
w którym mieszkali Wysocy Dowódcy poszczególnych oddziałów wraz ze swymi
rodzinami.
- Myślisz, że wszyscy generałowie będą w domu? – spytała Nimfadora
wyniośle. Nadal była zdenerwowana, chociaż nie przywykła gniewać się na ludzi.
- Nie potrzebni wszyscy, wystarczy jeden – mruknął Cedric tym samym
tonem. Książę zapukał potężną kołatką w drewniane drzwi. Po chwili dobiegł ich
dźwięk przekręcanego klucza i w drzwiach stanęła drobna kobieta o przyjaznych
rysach twarzy. Jej jasne włosy spięte były w kok. Na rękach trzymała małe
dziecko, przyglądające się z zaciekawieniem gościom swymi dużymi, granatowymi
oczami.
- Ach! Witajcie! – przywitała się, posyłając im serdeczny uśmiech. –
Zapraszam do środka!– przepuściła ich w drzwiach. Eryk rozejrzał się po owalnym
pomieszczeniu. Było to coś w rodzaju salonu, części wspólnej dla wszystkich
mieszkańców. Naprzeciwko wejścia stał murowany kominek, w którym trzaskał
wesoło ogień. Wokół niego poustawiano fotele i kanapy, a przy nich duży stolik,
przykryty ręcznie haftowaną serwetką. Na stoliku stał szklany wazon ze
świeżymi, polnymi kwiatami i do połowy opróżniona filiżanka herbaty. Ściany
wieży zdobiły wspaniałe gobeliny, przedstawiające sceny z wielu karanirskich
opowieści, ludowych podań, legend. Z niskiego sufitu będącym jednocześnie
podłogą dla rodziny zamieszkującej pierwsze piętro, zwisał drewniany kandelabr.
Wnętrze było naprawdę przytulne.
- Miło cię widzieć, Sywillo – powiedziała uprzejmie Nimfadora,
gładząc po płowej główce trzymane przez kobietę dziecko. – Ciebie, skarbie też
– uśmiechnęła się, a trzyletnia Alissia odwzajemniła go wdzięcznie.
- Siadajcie. Może się czegoś
napijecie? – zaproponowała gospodyni.
-
Nie, dziękujemy. Przyszliśmy tu w sprawach Alamer. Czy możesz prosić swego męża
i pozostałych generałów, oczywiście jeśli są w domu? – odparł Cedric,
przechadzając się po wnętrzu.
-
Och, naturalnie! Zaraz zawołam Minora i resztę – odparła i udała się na górę po
wąskich, kamiennych schodkach, znajdujących się tuż przy kominku. Nie minęło
pięć minut, a na dole pojawili się Minor, Felin, Rotter i Pehiz, czyli czterej
z sześciu mieszkających tu generałów.
-
Tak, Wasza Wysokość? O co chodzi? – spytał Minor, najstarszy i najpoważniejszy
z nich. – Czemu zawdzięczamy Waszą wizytę?
-
Wiemy już, gdzie przetrzymywana jest Wiktoria – oznajmił spokojnie Cedric. Po
twarzach zebranych przemknął wyraz triumfu, ale też i maksymalnego skupienia.
Wiedzieli już, co się święci. Od dawna czekali na chwilę, w której będą mogli
rozgromić Zdrajców i pokazać wyższość Alamer. Kochali walkę. – Karzcie
przygotować się rycerzom z waszych oddziałów do drogi. Zadbajcie o ich
uzbrojenie i zawołajcie stajennych, aby osiodłali konie, przed nami długa
droga. Twierdza wyklętych jest daleko stąd, bo aż w Dolinie Smoczych Płomieni,
ale odległość nie ma znaczenia. Przekażcie to również generałom Kefierowi i
Zivie – rzucił tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-
Tak jest, książę! – przytaknął Rotter, kładąc prawą dłoń na piersi, oddając w
ten sposób hołd następcy tronu. Pozostali poszli za jego przykładem. I uczynili
to samo.
-
Zbiórka w zbrojowni za godzinę. Opracujemy plan ataku – rzucił Cedric z grobową
wręcz powagą.
-
Tylko powiedz nam, kiedy wyruszamy – poprosił wojowniczo Felin, patrząc na
Cedrica z determinacją.
-
Dziś w nocy.
Miranda ^^^
_______________________________________________________
Huhuhu ile komentarzy pod ostatnim rozdziałem *.* Mam nadzieję, Że tu będzie podobnie, albo jeszcze więcej :) Co myślicie o rozdziale? Mam nadzieję, że wam się podobał i że nie czytaliście go z musy ;) Piszcie, co myślicie, co wam się podobało, albo nie podobało. Im dłuższy kom tym lepiej, ale krótkie też mnie cieszą ;*
Do następnego postu i miłego weekendu!
Piszcie do mnie, kochani i dodawajcie do znajomych ;*
http://ask.fm/DziewczynaLokiego
Piszcie do mnie, kochani i dodawajcie do znajomych ;*
http://ask.fm/DziewczynaLokiego
Cudowny :D
OdpowiedzUsuńAkcje uwolnienia
Wiktorii czas zacząć xD
Falen pół elfem? Szok! o.O
Czekam na nn ^^
Cudny! Super! Cudnie! Świetnie piszesz ( co podkreślam w każdym komie. ) Świetny pomysł z innoscią Falena. A Cedric... Cóż Cedric pokazał nam inną twarz przez co zyskał nową fankę ^^ Będzie dobrym królem. Czekam na nn ^^ Kasia :*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libsten Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na: http://why-is-it-so-hurts-my-story-jack-kim.blogspot.com/
OMG!!! niesamowita opowieść :*
OdpowiedzUsuńnie moge doczekać się jak Wiktoria spotka się z Cedrikiem i opowie o jej i brata przesłaniu :P
Ponownie napiszę: O rany! Jakież to genialne! Uwierz mi, to naprawdę jest świetne. Tak strasznie nie mogę doczekać się Kolejnego Rozdziału, zwłaszcza, jeśli będzie w nim jakaś zacięta walka :D Po prostu kocham czytać o jakichś bitwach, walkach etc. (jeśli nie ma tam jakichś tortur, czy coś w tym stylu, bo wtedy moja wyobraźnia szaleje i nie mogę spać po nocach). Będzie walka, prawdaaa? *.*
OdpowiedzUsuńTak okropnie chcę, żeby Tori spotkała się z Cedriciem (to się pisze z drugim "c" czy "k"?) i zapytała, dlaczego nie powiedział jej o tej przepowiedni. I postaraj się napisać taki świetny rozdział na kilkanaście stron Wordowych i to w jak najszybszym czasie *-* Uwielbiam to opowiadanie. Uwierz mi, nie lubię słodzić i rzadko to robię, więc to, co tu piszę jest szczerą prawdą, naprawdę.
Ale mam kilka uwag:
- w konstrukcji "mimo że", "mimo iż", "podczas gdy", "chyba że", "właśnie gdy" nie stawia się przecinka. Nigdy. Więcej możesz o tym przeczytać na:
http://pomackamy.blogspot.com/p/necronomicon.html w punkcie siódmym.
- jeśli ktoś coś komuś rozkazuje pisze się "każę", "każesz", "każe", "każą" etc., natomiast, jeśli chodzi o to, że ktoś kogoś za coś kara "karzę", "karzesz", "karze" etc. Rozumiesz?
Ej no, ale że Falen pół elfem?! Nigdy bym się tego nie spodziewała. Nigdy. Nigdy. Nigdy! Potrafisz zaskoczyć czytelnika! No przynajmniej mnie, pozytywnie.
Mam wrażenie, że ten komentarz jest trochę krótszy, niż ten pod poprzednim postem. Jeśli tak, przepraszam :(
Nie wiem, czy wiesz, ale na moim blogu jest Rozdział VI. Nie oczekuję, że przeczytasz, bo ja czytam Twoje, ale w każdym razie byłoby miło.
Zapraszam więc Ciebie i innych zainteresowanych na:
pelargiaa.blogspot.com
Twoja Pelargija :DD
Jednak cofam stwierdzenie, że ten wyżej jest krótszy... Jest prawie dwa razy dłuższy (tak na oko szacowałam :D)... Ale Ty takie lubisz, więc następnym razem spróbuję napisać jeszcze dłuższy! O! Tak o dwa razy od tego! Jestem zuaaa, szkoda tylko, że dla siebie D:
UsuńNo nic, ciesz się i raduj komentarzem!
P <3
Dobra, a więc rozdział jest naprawdę genialny!! W ogóle nie spodziewałam się, że ta tajemnica będzie dotyczyła Falen'a. A przed przeczytaniem, że jest w połowie syreną myślałam, iż okaże się po części człowiekiem. I twojego bloga nie da się czytać na przymus jest zbyt genialny! Nie pamiętam aż tak dokładnie poprzednich rozdziałów, Wiktoria rzeczywiście się znajduje tam gdzie oni myślą? Ale jeśli tak, to jestem ciekawa czy Falen ją gdzieś przetransportuje czy pozwoli na znalezienie jej. To akurat chyba nie byłoby zbytnio mądre, skoro ona zna jego tajemnice. Podsumowując jestem straszliwie ciekawa co dalej więc czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńHihihihi świetne.
OdpowiedzUsuńPół elf i pół wodnik haha genialny pomysł !!
Znajdą Wiktorię?
mamy nadzieję że tak ;)
czekamy na kolejny rozdzialik ;) :*
Uważaj, żebyś nie pożałowała zachęty do długich komentarzy :)
OdpowiedzUsuńAle ten rozdział był świetny. Prawda nie miał dużo akcji, ale ja bardzo lubię tego typu rozdziały. Ta cała opowieść o tej syrenie jest świetna. Ale to jest taki szok jak się czyta i tu nagle Falen jest przyrodnim bratem i to w dodatku posiada jakieś super moce, nad którymi nie do końca panuje. To mi się coraz bardziej podoba :D I szkoda mi Wespazjana. Musiał naprawdę bardzo ja kochać. Ale też całkowitym szokiem było to, że kiedyś był inny. Prawdą jest, że bez problemu wyobrażam sobie jego jako opiekuńczego brata. Nimfadora musiała się załamać. najpierw umarła jej matka, a później jej brat odwraca się od niej w tak podły sposób. Teraz to już naprawdę się nie dziwię dlaczego tak w niego wierzy. A tak w ogóle to ja się zapisuję do fanklubu razem Nimfadorą!!! :D
Pozdrawiam ♥
Podoba mi się Twój blog, dlatego nominowałam Cię do Liebster Award! :D
OdpowiedzUsuńhttp://tajemnice--przeszlosci.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html
Witaj!
OdpowiedzUsuńChciałam cię poinformować, iż twój blog został przeze mnie nominowany do nagrody Liebster Award.
Więcej informacji znajdziesz tutaj:
http://ta--najlepsza.blogspot.com/
Wybacz że ostatnio nie komentowałam lecz miała trochę na głowie..
OdpowiedzUsuńHistoria wspaniale sie rozwija! Jestem pod wielkim wrażeniem twojego talentu! Z niecierpliwością czekam na następny!
Alex xox
spotkanie-po-koncercie-1d.blogspot.com
Znowu ja! Ten był świetny jak wszystkie pozostałe rozdziały. Więc czytam dalej jeszcze tylko 58 rozdziałów
OdpowiedzUsuńCoco Evans