sobota, 17 maja 2014

Rozdział 55


Na placu przed pałacem czekały dwa powozy. Jeden dla Seviana i jego rodziny, a drugi dla Temidy z dziećmi i Falena. Księżniczka nie miała pojęcia o planach swojego niedoszłego narzeczonego odnośnie zabrania ze sobą Lunaris.
- Falen! Nareszcie jesteś! Już się niecierpliwiłam – powiedziała Temida, krzyżując ręce na piersi. – Wsiadaj do powozu. Tylko wiesz, tak na paluszkach, bo bliźniaki śpią.
- Nie jadę z wami. Zaraz pójdę do powozowni po inną karetę. Sevianie, wy już odjeżdżajcie i nie czekajcie na mnie. Ty także, Temido. Każ woźnicy ruszać – odparł Zdrajca, kładąc rękę na tali Lunaris i przysuwając niewolnicę bliżej do siebie. Dziewczyna zadrżała.
- Ale co ty… - zaczęła Temida, patrząc na niego oskarżycielsko. Falen wiedział, że właśnie pomyślała sobie dokładnie to samo, co Seliw, kiedy powiedział mu, że chce zabrać niewolnicę. Jednakże Zdrajca na to nie zważał, tylko jeszcze raz nakazał im jechać. Temida wsiadła obrażona do karety i po chwili oba powozy ruszyły ku Karanirze. Falen poprowadził Lunaris ku powozowni i wybrał pierwszą lepszą karetę z woźnicą.
- Wsiadaj – rozkazał jej znużonym głosem. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie księcia. Ostrożnie usiadła na siedzeniu obitym czarnym aksamitem w środku powozu, a Falen zajął miejsce naprzeciw niej. Ruszyli. Lunaris liczyła, że Zdrajca zaraz jej wyjaśni, po co mu ona, ale on nie kwapił się do tłumaczeń. Wręcz przeciwnie. Książę wyglądał w milczeniu przez okno karety, całkowicie zapominając o obecności dziewczyny. Lunaris bała się zabrać głos bowiem niektórzy wielcy panowie nie mieli oporów przed uderzeniem swojego niewolnika, jeśli ten odzywał się niepytany. Zupełnie tak jak Reevian, ale w końcu ciekawość zwyciężyła.
- Przepraszam, że się ośmielam, ale dlaczego mnie zabierasz, książę? – spytała cichutko, patrząc na niego swoimi wielkimi łagodnymi i wylęknionymi zarazem oczami.
- Stwierdziłem, że możesz mi się przydać – odparł beznamiętnie Falen, przeszywając ją na wskroś spojrzeniem..
- Ach tak… - przytaknęła, zwieszając głowę. Po jej minie Falen wywnioskował, że i ona pomyślała dokładnie o tym samym, co uprzednio Seliw i Temida. No na Karanirską Gwiazdę, czy naprawdę wszyscy mieli go za aż tak niewyżytego?! No dobrze, może trochę tak było, no ale bez przesady! Nie całe jego życie kręciło się wokół… no ten… Wiecie, o co chodzi. Przecież wszyscy zachowywali się tak, jakby brał do łóżka wszystko, co się rusza, a to nie prawda! Falen dokonywał bardzo dokładniej selekcji… – Wiem, że moje zdanie liczy się najmniej i z racji tego, iż jestem twą własnością, panie, możesz robić ze mną wszystko, co chcesz, ale proszę… bądź delikatny… Ze względu na dziecko, które w sobie noszę – załkała bezbronna Lunaris, oplatając się ciasno ramionami w jakby obronnym geście. Dziewczyna nie odważyła się nawet podnieść na niego wzroku drugi raz.
Falen zmarszczył brwi.
- Spokojnie, nawet cię nie dotknę – zapewnił książę, przyglądając się jej badawczo. – Ile ty właściwie masz lat, dziecko? Wyglądasz jeszcze na nastolatkę.
- Tydzień temu skończyłam sto cztery* – wyszeptała niepewnie. Lunaris wydawała się być zdumiona. Nie przychodził jej do głowy żaden inny powód, dla którego byłaby dla niego użyteczna… Ale silniejsze niż zdziwienie okazało się jednak uczucie ulgi, ogarniającej całe jej ciało.
- To o wiele się nie pomyliłem – mruknął Falen pod nosem, posyłając dziewczynie drwiący uśmieszek. – Na twoje szczęście, nie gustuję w tak młodych, więc nie masz się czym martwić. Jestem starym zwyrodnialcem, ale nie zboczeńcem.
- W takim razie dziękuję, panie  – wyszeptała szczęśliwa. Zaraz jednak Lunaris zmarszczyła brwi i spytała ostrożnie – A więc do czego mnie potrzebujesz, skoro nie do tego…?
- Dowiesz się w swoim czasie, Lunaris – powiedział, patrząc na nią z pewnego rodzaju wyższością. – Swoją drogą, w którym ty właściwie jesteś miesiącu?
- Czwartym… - odpowiedziała, instynktownie kładąc dłoń na brzuchu.
- Kto jest ojcem? Reevian? – spytał, a Lunaris przytaknęła smutno głową. – On ciągle mi to robił… To nie był jeden raz…
- Wiem. Temida mi wszystko opowiedziała… - przyznał Falen, a w jego glosie nie było ni nuty współczucia. – Nie żeby coś, ale ja na twoim miejscu nie dawałbym się tak łatwo.
- Ale ja wcale tego nie chciałam. Sprzeciwiałam mu się, ale on i tak to robił – powiedziała łamliwym głosikiem dziewczyna, chowając twarz w dłoniach. Falen wywrócił oczami.
- Wiesz co się robi w takich sytuacjach?
- Co?
- Ja na twoim miejscu porządnie upiłbym gnoja, wiesz, że wino od ładnej dziewczyny zawsze smakuje facetom najlepiej, a potem są dwie opcje: jeśli chcesz być subtelna – możesz mu dolać trucizny do napitku, a jeśli tak jak ja jesteś nieco mniej subtelna z natury – cóż, możesz po prostu zdzielić go czymś odpowiednio ciężkim. A potem wynieść gdzieś ciało, jak nikt by nie patrzył. No i problem z głowy – Falen wzruszył ramionami, a na jego twarzy zamajaczył ironiczny uśmieszek.
- Fakt, to jest pewien pomysł…
- No widzisz? Życie jest pełne prostych rozwiązań, tylko trzeba umieć je znaleźć, a potem nie bać się ich zastosować – odparł lekko Falen.
- Nie każdy ma instynkt zabójcy jak ty, Wasza Wysokość – powiedziała nieco rozluźniona dziewczyna.
- Z tym trzeba się urodzić – rzucił Zdrajca, a jego błękitne oczy rozbłysły złowrogo.  – Przed nami długa droga. Możesz się zdrzemnąć, jeśli chcesz.
- Nie jestem śpiąca…
- Świetnie. To ja sobie pośpię. Zarwałem kilka ostatnich nocy – odpowiedział, a na jego ustach pojawił się cień uśmiechu.
Mimo iż zapewnienia Falena, że nic nie zamierza jej zrobić trochę uspokoiły Lunaris, dziewczyna nadal była spłoszona. Wszyscy w tej części Archipelagu słyszeli o młodym Selearze i doskonale wiedzieli, do czego jest on zdolny. Jego zła sława go wyprzedzała.
__________________________________________
* Nastolatkiem elfy są do setnych urodzin, więc Lunaris mając sto cztery lata, dopiero wkraczała w dorosłość.

Meridiane Falori ^^^
_________________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale tak wyszło ;*** Chcę wam wszystkim bardzo podziękować, że tak się wstawiliście za mną na wszystkich moich bloga. Jesteście kochani, a mieć takich czytelników to skarb.

13 komentarzy:

  1. Uwielbiam Falena i jego teksty. Po prostu idealny. Ma racje zycie jest proste, ja na przykład bym jeszcze kopnęła tam gdzie światło nie dociera.
    niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Cię Kate.
    Ps. Nie miałam okazji napisać wcześniej. Nie przejmuj się oskarżeniami pod Twoim adresem. Ja Cię podziwiam za tak ogromną wyobraźnię jak Twoja. Jest czego pozazdrościć , oj jest.
    Miłej Nocy życzę: *

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudeńko!
    Nie moge sie doczekać następnego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No Falen! Masz szczęście :* ładnie zachowałeś się wobec Lunaris. Mi to wcale nie przeszkadza, że krótki. I powtarzam :
    ANONIMKU UWAŻAJ. ONA MA FALENA

    OdpowiedzUsuń
  4. "No na Karanirską Gwiazdę, czy naprawdę wszyscy mieli go za aż tak niewyżytego?!" najlepsze zdanie tego rozdziału! :) A jak dodatkowo wyobraziłam sobie jego minę, kiedy o tym pomyślał... Jeszcze się śmieję. :D
    A te rady Falena, żeby zrobić to i owo Reevianowi, skojarzyły mi się z Moriarty'm (tak, naoglądałam sie Sherlocka;p) - doradca po 'tej złej' stronie, ten, który knuje i wymyśla mistrzowskie zbrodnie... ;p Chyba zaczynam kręcić, ale późna pora nie sprzyja komentowaniu..
    Mniejsza z tym. Ogólnie było super i czekam na więcej,
    Pzdr,
    S.c.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne <3
    Zła sława zawsze wyprzedza 3:)
    Ciekawy rozdział mimo, żee kródki :)
    Lunaris znów w ciąży? Który to już raz??
    Nie dziwie się Temidzie, że pomyślała o tym. Niby nie jest jej, ale zazdrość jest zawsze kiedy się kogoś kocha mimo, że bez wzajemności :/
    Pozdrawiam i czekam na N EXT!!!
    P.S. Życze dddduuuużżżżżoooo weny :* Pat ka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne <3
    Zła sława zawsze wyprzedza 3:)
    Ciekawy rozdział mimo, żee kródki :)
    Lunaris znów w ciąży? Który to już raz??
    Nie dziwie się Temidzie, że pomyślała o tym. Niby nie jest jej, ale zazdrość jest zawsze kiedy się kogoś kocha mimo, że bez wzajemności :/
    Pozdrawiam i czekam na N EXT!!!
    P.S. Życze dddduuuużżżżżoooo weny :* Pat ka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny!
    Te pomysły Falen'a na zabicie Reevian'a były serio genialne! Mówił prawdę, z talentem do wymyślania takich rzeczy trzeba się urodzić XD
    Ale kurczę strasznie mi żal Lunaris, pod tym względem nie chciałabym żyć w tej krainie...
    To jeszcze raz, rozdział extra! Czekam co się stanie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Aha ja komentuję! Nie wiem czy komentowałam wcześniej, ale nadal przepraszam. I komentuję teraz.
    Kurdę ja lubię takich czarnych charakterów i zwyrodnialców czasem też, bo co to byłaby za powieść/opowiadanie bez takiego złego knypa, któremu tylko intrygi we łbie?
    Nie no ale rozdział świetny. Ja raczej bym wolała truciznę dolać, bo wynieść zabitego typa raczej ciężko i można się pobrudzić.
    Lunaris to fajna dziewczyna...
    Czekam na nn ^^
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. warto byłoi czekać wspaniały :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super i do tego ta nowa postać wprost wyśmienicie. I co by tu jeszcze dodać ... a no tak czekam na kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny rozdział. Żałuję tylko, że taki krótki :( Ale nie narzekam, lepsze to niż nic :)

    OdpowiedzUsuń
  12. OK, pora zostawić po sobie ślad. Trafiłam tu przez grupę blogerów. Wrażenia? Lekki harlequin dla nastolatek. Masz w gronie komentujących jedną osobę, która podaje ci wskazówki - skorzystaj z nich. Pozdrawiam i znikam stąd.

    OdpowiedzUsuń
  13. To było boskie!! Jak ja uwielbiam tego bloga. A jeszcze tylko 18 rozdziałów i będę na bieżąco!!! Tak się cieszę <3
    Emfadora
    Falori
    Celivan
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń