sobota, 10 maja 2014

Rozdział 53



Wiktoria czuła się zupełnie tak, jakby Nimfadora wymierzyła jej policzek… Dziewczyna nie chciała, by ktokolwiek wiedział o pocałunku z Falenem… Powiedziała o nim tylko Erykowi i nie zamierzała mówić nikomu więcej… Bolało ją to, że przyjaciółka posądziła ją o grę na dwa fronty. Przecież Wiktoria wcale tego nie robiła! Zaręczyła się z Cedriciem i to jego kochała, a to, że Falen zakochał się w niej i to, że ostatnio dziewczyna zaczynała go jakby bardziej tolerować, wcale nie oznaczał, że zwodzi Cedrica! Bo nie znaczyło, prawda? Nie… Przecież wtedy to nawet nie ona pocałowała Falena, tylko on ją, a w takim wypadku pocałunek nie liczył się jako zdrada. Niestety księżniczka miała na ten temat chyba nieco odmienne zdanie. A właśnie, co się tyczy samej Nimfadory… Wiktoria i chyba każdy, kto ją tylko znał, cenił dziewczynę i podziwiał za to, że zawsze starała się szukać w każdym czegoś dobrego i nie sądziła za błędy, ale to, co chciała teraz zrobić, Wiktoria uważała za czystą głupotę. Młoda lady wcale nie musiała posiadać daru jasnowidzenia, by wiedzieć, że spotkanie z Rebio źle się skończy. Pytanie brzmi tylko: jak bardzo źle? Wiktoria była pewna, że skoro on już raz pokazał swoją prawdziwą naturę i mimo wyraźnego „nie” Nimfadory, chciał z nią to zrobić, dlaczego więc nie miałby spróbować raz jeszcze? Rebio na pewno będzie wściekły, gdy dowie się o planowanym zerwaniu zaręczyn… Kto wie, czy nie będzie chciał jej zastraszyć, żeby z nim została albo czy raz jeszcze nie zechce wziąć jej siłą, tylko z tą różnicą, iż tym razem mu się to uda…? Wiktoria bała się nawet o tym myśleć, podczas gdy Nimfadora była pewna, że ten nic jej nie zrobi, że żałuje swojego zachowania wobec niej… Tori miała wielką nadzieję, że księżniczka naprawdę wie, co mówi.

Jej rozmyślania przerwał dźwięk otwierających się drzwi komnaty. W ich progu staną Eryk.
- Wszystko w porządku? Pokłóciłyście się z Nim? – spytał, przyglądając się siostrze badawczo.
- Nie, wszystko w porządku… - odparła zaraz Wiktoria, starając się nie patrzeć w orzechowe oczy brata.
- Kłamiesz – stwierdził krótko, ruszając ku niej. Eryk objął siostrę bratersko ramieniem i wyszeptał jej do ucha – Zapominasz, że ja zawsze wiem, gdy kłamiesz.
- Niby skąd? – prychnęła, chcąc mu się wyrwać, ale ten nie puszczał.
- Wiki, powiedz mi, co się dzieje – poprosił troskliwie.
- Nic – rzuciła krótko, nadal na niego nie patrząc.
- Naprawdę aż tak nie masz do mnie zaufania, że nie chcesz powiedzieć? – w głosie Eryka pobrzmiewała głęboka uraza. – Kiedyś mówiliśmy sobie wszystko…
- Ja tylko… - Wiktoria dała za wygraną. Może rozmowa z bratem dobrze jej zrobi? Może dzięki temu zrzuci z siebie ten ciężar? Warto spróbować. – Porozmawiajmy u mnie – zaproponowała z rezygnacją.
***
Rozmowa z Erykiem bardzo jej pomogła. Brat powiedział, że absolutnie nie jest winna temu, iż Falen coś do niej czuje i nie powinna się obwiniać przez jego uczucie. Jednakże, mimo iż chłopak wziął stronę siostry, był zdania, że powinna ona powiedzieć jednak o wszystkim Cedricowi, a o tym Imevit to już w szczególności. Młodszego z książąt Eryk miał za serdecznego przyjaciela (w przeciwieństwie do tego drugiego, którego to Eryk przywiązałby najchętniej do jakiegoś wysokiego drzewa, potem czekał na burze i obstawiał, kiedy piorun trafi w drzewo, do którego przywiązany został Falen), więc w opinii chłopaka zasłużył, by wiedzieć. Wiktoria uznała, iż brat ma trochę racji, ale nie zmieniało to fakty, że bała się reakcji ukochanego. Po głębszym namyśle przyszedł jej do głowy pomysł, jak można rozwiązać całą sprawę, jednoczenie nie musząc tłumaczyć się Cedricowi. Kiedy Eryk zostawił siostrę samą w jej sypialni, dziewczyna podeszła do biurka. Wiktoria wśród papierów na blacie odszukała jakiś czysty kawałek pergaminu, po czym zamoczyła końcówkę piórka w kałamarzu i zaczęła pisać:

„Drogi Falenie,
Piszę do ciebie, aby powiedzieć ci o tym, iż zaręczyłam się z twoim bratem, Cedriciem. Mówię ci o tym nie żeby cię zdenerwować. Po prostu chcę prosić, byś dał w końcu za wygraną. Imevit czy nie Imevit nas połączyło, wychodzę za Ceda i tego nie zmienisz. Proszę ci tylko, żebyś nie psuj naszego szczęścia i zniknął z naszego życia. Nie chcę, by Cedric miał powody być o ciebie zazdrosnym… Zresztą ty masz Temidę. Czy jesteście małżeństwem, czy też nie, teraz łączą was dzieci i uważam, że powinniście zostać razem. Tak będzie dla wszystkich najlepiej.
PS Gratuluję ojcostwa.
Wiktoria”

Dziewczyna zwinęła starannie pergamin w rulonik i przewiązała go błękitną wstążeczką, którą miała pod ręką. Wiktoria wzięła liścik i podeszła z nim do srebrnej klatki, stojącej na oknie.
- Chodź tutaj, Niya. Zaniesiesz list – powiedziała cichutko, wyjmując delikatnie z klatki małego feriela. Niya była dostojną ptaszyną o piórkach chyba we wszystkich odcieniach niebieskiego, od główki, której upierzenie było barwy błękitu nieba zacząwszy, przez szyję i tułów przechodzące stopniowo w turkus i lazur, aż po granatową końcówkę lśniącego ogona. Wiktoria postawiła wytresowanego feriela na parapecie i przywiązała mu liścik do wysuniętej nóżki. Niya przez cały czas przyglądała się swojej pani z ciekawością bystrymi, czarnymi oczkami. – Przekaż wiadomość Falenowi. Znajdziesz go prawdopodobnie w pałacu Laxoris, w Trójkrólestwie. No leć, Niya, szybciutko – wyszeptała, gładząc ptaszka po główce. Feriel wydał z siebie krótki, melodyjny dźwięk, na znak, iż zrozumiał, po czym wyleciał przez otwarte okno i pofrunął ku synowi Kardena.
***
Falen i Cassidy siedzieli właśnie w pałacowej bibliotece. Księżniczka trzymała na rękach gaworzącą wesoło Meridiane**. Cassidy kochała dzieci, a bliźnięta od razu przypadły jej do gusty. Bardzo cieszyła się, że Temida z Falen zaproponowali jej zostanie ich matką chrzestną i oczywiście od razu się zgodziła. Natomiast chrzestnym ojcem mianowali Seviana, który był właśnie z Navim na spacerze.
- Urocze masz te maleństwa – powiedziała Cassidy, uśmiechając się  do niemowlęcia.
- Tak – przyznał Falen, również uśmiechając się nieco rozczulony widokiem córeczki. Książę pogładził dziewczynkę delikatnie po czarnowłosej główce, a ona złapała go swoją maleńką rączką za palec i przyjrzała mu się ciekawsko swoimi lodowato błękitnymi oczkami. Drugą rączkę też wyciągając ku ojcu.
- Chyba chce do ciebie – zachichotała Cassidy. – Trzymaj, tatuśku – powiedziała podając nowo odnalezionemu bratu dziewczynkę. Meridiane była ubrana w koronkową różową sukienkę i nawet Falen, chociaż różu nie cierpiał, musiał przyznać, że wyglądała w nim naprawdę uroczo.  Książę przytulił do piersi maleństwo i pogłaskał ją jeszcze po główce.
- Jakby mi ktoś rok temu powiedział, że zostanę ojcem i na dodatek będę się z tego cieszył, wyśmiałbym go, a potem posłał do szpitala psychiatrycznego. A teraz? Aż sam się dziwię, że tak się wszystko potoczyło – powiedział Falen, przenosząc wzrok z córki na siostrę.
- No widzisz? Mówiłam ci, że tak będzie – odparła mu z uśmiechem Cassidy.
- Nie. Mówił mi to Sevian i Serena, a ty? Cóż, ty mnie zbeształaś za to, że nie chcę się żenić z Temidą – rzucił Falen, posyłając jej znaczące spojrzenie.
- Ja to pamiętam nieco inaczej…
- Doprawdy? – książę uniósł wysoko brwi.
- Oj, nawet jeśli nie powiedziałam tego wprost, mogłeś się domyślić, co mam na myśli.
- Nie żeby coś, ale jeśli w końcu przestaniesz zmieniać facetów jak rękawiczki i poślubisz kogoś, będę twojemu mężowi składał wyrazy współczucia, nie gratulacje  – zaśmiał się Zdrajca, a Cassidy wywróciła teatralnie oczami. – Niech się biedaczysko domyśla, „co masz na myśli” – zacytował z ironicznym uśmieszkiem.
- Składaj sobie mu co tylko chcesz, ale wiedz, że jak Meridiane i Naviel będą starsi, opowiem im, jak to tatuś ich nie chciał. Oj, bracie, będziesz się musiał gęsto tłumaczyć – zagroziła, krzyżując ręce na piersi.
- A spróbuj tylko.
- Jak mnie ładnie poprosisz, to może będę milczeć. Może – rzuciła księżniczka, a jej ciemne oczy rozbłysły złowrogo.
- Szantażujesz mnie?
- Aha – Cassidy przytaknęła ochoczo głową.
- Jeny, naprawdę jesteśmy rodziną – mruknął Falen, uśmiechając się do niej szyderczo.
- Wiesz, rodziny się nie wybiera – zachichotała Cassidy, lustrując go czujnym spojrzeniem.
- Co ty mi się tak przyglądasz? – spytał, marszcząc brwi.
- Nadal nie mogę przeboleć, że jesteś moim bratem. Gdybyśmy nie byli rodziną, nie wypuszczałabym cię z łóżka.
- Ehm… Nie wiem, czy podziękować za komplement, czy raczej uciekać, bo robi się dziwnie – Falen pokręcił z rozbawieniem głową. – Jeśli to cię usatysfakcjonuje , to powiem ci, że gdybyś nie była moją siostrą, nie chciałbym z niego wychodzić.
-  Ha! Oj, nie ładnie, Falenie, nie ładnie – zmierzwiła go po czarnych włosach, a on skrzywił się nieznacznie. W tym momencie mała Meridiane zaczęła się wiercić i popłakiwać.
- Cassie, weź ją i jakoś uspokój – poprosił zmęczonym głosem książę, podając siostrze dziecko.
- Chodź do cioci, no chodź, Meri – zaszczebiotała rozanielona księżniczka, biorąc od niego maleństwo. – Tak w ogóle, przypomnisz mi, po co tu przyszliśmy? Zdaje się, że miałeś szukać jakiejś książki – przypomniała sobie nagle.
- Nie „jakiejś książki” tylko Spisu Wywarów i Trutek Heeliey’a*, ignorantko – mruknął, wywracając teatralnie oczami.
- Z tego co wiem, z naukowych pozycji korzysta się tu najrzadziej, więc Seliw kazał ustawić je najwyżej – powiedziała Cassidy, spoglądając wysoko w górę. Falen powiódł za jej spojrzeniem. Wszystkie regały z książkami miały co najmniej po dziesięć metrów tak, że sięgały pod samo sklepienie komnaty.
- Świetnie – mruknął Falen. – Jak ja mam się tam dostać?
- Jest takie coś jak drabina.
- Dziesięciometrowa?
- Wiesz… Są krótsze drabiny i dłuższe… O, patrz! – wskazała palcem w róg w komnacie, w którym to znajdowała się właśnie owa drabina, czekająca w pogotowiu na takie sytuacje. – Możesz po nią pójść. Po to tu stoi.
- Za daleko – rzucił krótko Falen. – Sejoni eri mein  - powiedział cicho zaklęcie, wyciągając dłoń ku potrzebnemu przedmiotowi. Ściągnięta czarami drabina przeleciała przez całą długość komnaty i ustawiła się przed księciem. Falen zaczął się na nią wdrapywać. Zdrajca, gdy już dotarł na szczyt, zaczął szperać w księgozbiorze Seliwa, w poszukiwaniu pozycji, która go najbardziej interesowała. I wtedy przez otwarte okno biblioteki wleciał feriel o lśniących piórkach, mieniących się wszystkimi odcieniami błękitu.
- Falenie, to chyba do ciebie! – zawołała z dołu Cassidy, obserwując jak ptak siada na stoliku obok niej i przeskakuje niecierpliwie z nogi na nogę.
- Jestem zajęty. Przeczytaj i powiedz kto i czego ode mnie chce – rzucił przez ramie książę, nie odrywając się od poszukiwań.
- Jak sobie chcesz – odparła wzruszając ramionami. Księżniczka odłożyła delikatnie Meridiane do wózka, po czym odwiązała list od nóżki feriela. Dziewczyna przeczytała szybko wiadomość. Cassidy skrzywiła się mimowolnie już na drugim zdaniu. Falen nie będzie zadowolony… - Ehm… Bracie?
- Tak?
- To od Wiktorii… Pisze, że zaręczyła się z Cedriciem… - zaczęła Cassidy, ostrożnie dobierając słowa.
- Co takiego?! – wyrwało się nagle Zdrajcy. Falen był w takim szoku, że zupełnie zapomniał, iż znajduje się na wysokości, w gruncie czego wychylił się tak bardzo, że stracił równowagę i spadł ciężko na marmurową posadzkę.
- Falen! Nic ci nie jest! – pisnęła Cassidy, podbiegając do brata.
- Wszystko w porządku – mruknął książę, ignorując tępy ból promieniujący z czoła, nasilający się z każdą chwilą. – Daj mi ten list – zażądał, wyciągając po niego rękę.
- Powinieneś iść najpierw do medyka, niech cię pozszywa… Krwawisz, rozciąłeś sobie łuk brwiowy, spadając…
- Nic mi nie będzie – warknął cicho zirytowany książę. – Daj list – powtórzył z narastającym zniecierpliwieniem. Cassidy westchnęła ciężko i podała mu pergamin. Falen omiótł go szybko wzrokiem, nawet nie podnosząc się z podłogi, po czym ze złością zmiął go w dłoni i odrzucił za siebie.
- Jak ten głupiec śmiał oświadczać się mojej dziewczynie?! – syknął przez zaciśnięte zęby, w końcu zbierając się z ziemi. Falen wierzchem dłoni otarł strużkę krwi z twarzy. Jego lodowato błękitne oczy zdawały się płonąć. Był wściekły.
- Wiesz… Teoretycznie Wiktoria nie jest twoją dziewczyną…
- To tylko kwestia czasu – rzucił zdawkowo Falen, zaczynając nerwowy spacer po komnacie. -  Ona jest przeznaczona mi! Ona jest moja, no rzesz Imevit w końcu do czegoś zobowiązuje chyba, prawda?!
- Widocznie Wiktoria jest innego zdania…
- Tak! Cała ona! Od zarania dziejów wszyscy mogą akceptować swoje Imevit i się z nim wiązać, ale ona nie! A co tam, poślubię jego kuzyna, będzie super! – zaczął ją przedrzeźniać. Falen miał wrażenie, że zaraz chyba kogoś zabije. - Keve maritqa!
- Nie przeklinaj przy dziecku – skarciła go Cassidy.
- Jeśli ten niedojda myśli, że pozwolę mu na ślub z Wiktorią, to jest w grubym błędzie! – wycedził przez zaciśnięte zęby Falen, ignorując jej uwagę.
- Ale Wiktoria cię chyba prosiła, byś się nie mieszał… Chciała, żebyś zostawił ją w spokoju i pozwolił być z Cedriciem… - napomknęła delikatnie dziewczyna. Falen roześmiał się tylko krótko na jej słowa. Krótko i złowrogo.
- Ona sama nie wie, czego chce.
- Zaręczyła się. Wydaje się być zdecydowana.
- Co ona tam wie – mruknął rozeźlony Falen.
- Dobrze. A więc co zamierzasz zrobić? Mówisz, że nie dopuścisz do ślubu, ale nie znasz nawet daty…
- Odbędzie się na początku kwietnia – rzucił zdawkowo Zdrajca, który tylko szukał jakiegoś przedmiotu, w który mógłby uderzyć. Przez chwilę myślał nawet o oknie, ale zaraz stwierdził, że nie ma teraz ani czasu, ani ochoty wyciągać sobie odłamków szkła z dłoni…
 - Co…? Skąd ty to wiesz? – spytała zdumiona Cassidy, rozchylając ze zdziwienia usta. Falen posłał jej pobłażliwe spojrzenie, za które księżniczka miała ochotę zdzielić go w twarz, po czym powiedział:
- Na Karanirze jest taki zwyczaj, że przygotowania do ślubu zaczyna się dopiero miesiąc po zaręczynach. Te trzydzieści dni to taki optymalny czas, gdyby któreś z narzeczonych chciało się wycofać… Samo zorganizowanie ceremonii, dekoracji, muzyki, jedzenia, zaproszenie gości, zaprojektowanie szat ślubnych i obrączek potrwa około dwóch miesięcy. No do tego trzeba dodać jeszcze jakieś plus minus dwa, może trzy tygodnie na nieprzewidziane obsunięcia w czasie… - wyjaśnił.
- Świetnie. To dowiem się w końcu, co zamierzasz zrobić z tym faktem?
- Wystarczy, że koronuję się zanim ci zdążą się pobrać. Moim pierwszym królewskim dekretem będzie zakaz zawierania małżeństw obywateli Karaniry bez uprzedniego zezwolenia króla. A tego, że jako monarcha nigdy się na to nie zgodzę, chyba nie muszę ci tłumaczyć.
- Wiktoria nie jest Karanirką…
- Ale Cedric jest Karanirczykiem, a to wystarczy – odparł chłodno, a jego oczy błysnęły złowrogo. Cassidy aż przeszedł dreszcz.
- Wątpię by Cedric chciał respektować twoje prawo… Co jeśli po prostu weźmie ślub z nią w tajemnicy przed tobą? – spytała, lustrując go bacznym spojrzeniem.
- Nikt mu ślub bez mojej zgody nie udzieli.
- Skąd ta pewność?
- Wiesz… Sądzę, że groźba kary śmierci za każde złamanie rozkazu przez urzędnika, który ma kompetencje odprawić taką ceremonię, będzie wystarczającym powodem, by ślubu nie udzielać – odparł Zdrajca z mściwą satysfakcja w głosie. Na jego twarzy zamajaczył szatański uśmieszek. Po słowach Falena zapadła na chwilę martwa cisza. Dopiero teraz Cassidy poznała jego drugie oblicze bowiem jak dotąd, przynajmniej w jej obecności, pozostawał on spokojny, nawet uśmiechnięty… A teraz? Księżniczka sama zaczynała się go bać.
- Co jeśli nie zdążysz z koronacją? Co jeśli pobiorą się, nim ty zostaniesz królem? – spytała go.
- Nie dopuszczam takiej możliwości.
- A jeśli tak się stanie?
- Cóż… Wtedy uczynię Wiktorię wdową, a potem sam pojmę ją za żonę – powiedział, wzruszając ramionami.
- Co takiego? Byłbyś w stanie zabić elfa, który przez przeszło sto dwadzieścia lat był ci bratem? – Cassidy nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Dziewczyna miała wrażenie, że jej głos stał się piskliwy.
- Wojna i tak jest nieunikniona. Jeden z nas musi zginąć, by drugi mógł zatriumfować. Ja mam zamiar wygrać. Wiktoria będzie moja, nie ważne jaką ceną.
- Naprawdę mógłbyś zmusić ją do bycia ze sobą? Czy naprawdę myślisz, że jeśli pojąłbyś Wiktorię za żonę siłą, kiedykolwiek poczułaby do ciebie coś więcej niż nienawiść? Falenie, przecież tak nie można! Nie możesz jej do niczego zmusić! Nawet ja wiem, że to nieetyczne! – sprzeciwiła się gwałtownie Cassidy. Dla księżniczki było nie do pomyślenia, by odbierać komuś wolny wybór! Według niej każdy powinien być z tym, kogo kocha, a nie z tym, kto zmusza ją do kochania siebie.
- Jej zdanie jest bez znaczenia. Mogę wszystko, Cassidy, i mam zamiar maksymalnie wykorzystywać swoje przywileje. Jestem skłonny jeszcze trochę poczekać, aż Wiktoria sama przejrzy na oczy i przyjdzie do mnie, ale jeśli będzie wystawiać moja cierpliwość na zbyt wielką próbę… No cóż… Już jej raz kiedyś zapowiedziałem, że jeśli zechcę, zmuszę ją do ślubu i nikt nie będzie mógł mi za to złego słowa powiedzieć. Będę władcą absolutnym, siostro, a władca nie musi zważać na protesty swoich poddanych.
- Jesteś taki sam jak Karden. Widać niedaleko pada jabłko od jabłoni  – powiedziała dobitnie, kręcąc głową. W jej głosie pobrzmiewało coś jakby… wstręt? Odraza?
- To chyba dobrze, czyż nie? – rzucił szyderczo Falen,  spoglądając na siostrę z wyższością.
- No właśnie nie wiem – odparła chłodno dziewczyna. Posłała mu wyzywające spojrzenie, po czym wyszła na pięcie, zamykając za sobą drzwi z głośnym hukiem.
___________________________________________
* Heeliey to starożytny alchemik, pochodzący z Triwendell (państwo na wschód od Trójkrólestwa). Heeliey żył na przełomie Drugiej i Trzeciej Ery (teraz panuje Czwarta). Zasłynął między innymi wynalezieniem eliksiru niewidzialności, proszku dematerializacji, jednakże największą sławę przyniosło mu udoskonalenie znanych wcześniej trucizn, tzn. wzmocnienie, a także przyspieszenie ich działania.
** Dzieci elfów bardzo szybko dorastają. Mając trochę ponad tydzień (jak Meridiane i Navi), wyglądają już na jakieś dwa miesiące. Po pół roku, są już takie, jakby miały roczek, a po upływie całego roku są już jak trzy – czterolatki. Natomiast mają naprawdę trzy lata, w przeliczniku na „ludzki” są ośmiolatkami etc. Okres nastoletni zaczyna się już siedem lat od urodzenia. Nastolatkami zostają aż do 100 roku życia (wtedy osiąga się pełnoletniość). W wieku od 100 do299 lat fizycznie elfy są jak dwudziestolatki. Potem 300 to jak trzydziestka i tak dalej, i tak dalej aż do około 1000 lat.

Meridiane Falori ^^
__________________________________________
Cześć, co myślicie? :D Jak wam się podoba ten rozdział? Starłam się w niej pokazać obie twarze Falena. Tą łagodną dla tych, których lubi, i tą okrutną i bezwzględną dla całej reszty. Wcześniej Falen tylko blefował, gdy mówił Tori, że zmusi ją do tego, ale odkąd zaczął przebywać więcej czasu z Seliwem, coraz poważniej o tym myśli... Interesuje mnie wasza opinia odnośnie całego rozdziału, ale najbardziej tej części z Falenem i Cassidy.
Zachęcam do korzystania z zakładki ZAPYTAJ BOHATERA, a także do pisania do mnie na asku i tumblrze :)

Lajkujcie fanpage Prophecy na fb ! <3 Są tam ciekawostki i zabawy :D

9 komentarzy:

  1. Meridiane *,*
    Falen :
    ja tam go lubię
    ale
    popieram
    Cassidy.
    Nie można tak robić
    Wiktoria powinna być z Falenem
    ale nie na zasadach jego
    Ced powinnien być z Temidą.
    A Dzieciaczki są słodziutkie! *,*
    Ciocia Furt je po prostu uwielbia! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo...
    Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw :O
    Mam nadzieję, że Rebio nic nie zrobi Nimi :)
    Oby!!!
    Rozmowa Wiki z Erykiem napewno dużo jej dała :)
    Przynajmniej mogła mu powiedzieć i posłuchać co on o tym sądzi :)
    Czasami jest to bardzo potrzebne :)
    Reakcja Falena na wieść o zaręczeniu Tori i Ceda → WOW !!!
    Nie myślałam, że aż tak przestrzaszy sw siostrę :O
    Nawet reszta rodzeństwa nie jest w połowie tak okrutna jak on :(
    Mam nadzieję, że nic nie zrobi Tori i Cedricowi ;)
    Jak dla mnie Falen może zostać królem, ale już po ślubie Tori i Ceda!!!
    Lubię Falena, ale on i Tori to nie mój Team.
    Pozdrawiam i czekam na NEXT!!!
    P.S. Życze ddddduuuuużżżżżżżżooooooo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to świetne, genialne, niesamowite, niezwykłe i epickie! <3
    Meridiane *u*
    Scena z Falenem i Cassidy dobrze Ci wyszła. Zwłaszcza moment, jak Falen spadł z tej drabiny, mwahah *sadystka ja*
    "- Co ty mi się tak przyglądasz? – spytał, marszcząc brwi.
    - Nadal nie mogę przeboleć, że jesteś moim bratem. Gdybyśmy nie byli rodziną, nie wypuszczałabym cię z łóżka.
    - Ehm… Nie wiem, czy podziękować za komplement, czy raczej uciekać, bo robi się dziwnie – Falen pokręcił z rozbawieniem głową. – Jeśli to cię usatysfakcjonuje , to powiem ci, że gdybyś nie była moją siostrą, nie chciałbym z niego wychodzić"
    ~tak bardzo... bardzo dobre :D
    Najwyraźniej Fal zrobi wszystko, żeby zdobyć Wiktorię. Uuuu, robi się ciekawie :3
    Czekam na nn :> (mogłabyś poinformować? na blogu pod podpisem :P)
    Pozdrawiam i weny :)
    podwodna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Falen wrócił!
    Szczerze powiem, że czytając początek (to z dzieckiem) pomyślałam, że to nie ten sam Falen co kiedyś. Za miły, za słodki itd. I taki jest przez kilka rozdziałów wstecz. Dlatego ten fragment mi się nie spodobał. Ale jednak ten bezwzględny, podły, władczy, przejawiający wszelkie najgorsze cechy Falen wrócił! :) I z tegoż powodu jestem niezmiernie uradowana! ;p
    Aczkolwiek z tym mordowaniem Cedrica lekko przegiął. Są inne sposoby. Chyba...
    Pozdrawiam.
    S.c.

    OdpowiedzUsuń
  5. Robi się coraz ciekawiej! :D Zastanawia mnie tylko, że skoro zawsze tak bardzo "kochał" Wiktorię i nawet jej powiedział, że nigdy by jej nie skrzywdził, to dlaczego teraz chce wziąć ją za żonę siłą? W końcu to by była krzywda. Ale rozumiem, że nagły przypływ emocji robi swoje :3
    Czekam na nn i najchętniej wysyłałabym Ci wenę pocztą, hektolitrami lub tonami, żeby Ci jej nigdy nie zabrakło ;)

    Pozdrawiam, Królowa Flawia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Falen musi zrozumieć, że z miłościa nie ma nic na siłe .
    Słodkie dzieciaczki :)
    Żeby wiktoria sie dowiedziała co chce zrobić Falen i ślub będzie szybciej

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny!
    Hmm... Zdecydowanie wolę tego opiekuńczego i miłego Falena. Ten zły mnie zaczyna trochę przerażać. Oczywiście chcę, żeby najstarszy z braci walczył o Wiktorię, ale nie w taki sposób. Cass ma rację, jeśli Falen zmusi Wikę do ślubu, dziewczyna będzie czuła jedynie nienawiść. To jeszcze raz - rozdział extra! Już biorę się za czytanie następnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne :D. Nawet nie wiesz, jak bardzo polubiłam Cassidy przez ten rozdział.
    Ale Tori i Ced nie mogą się poślubić. Tori jest dla Falena. Czy to tak trudno zrozumieć? xD
    Tylko się nie wkurzaj, proszę:
    Heeliey’a = Heelieya. Apostrofu nie daje się po literkach, które się wymawia :).
    Pozdrawiam,
    pelargiaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Tori i Ced nie mogą.
    Tori to Imevit Falena czy wy tego nie ogarniacie?
    FALORI 4EVER <3
    Emfadora 4ever <3
    Celivan 4ever <3
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń