środa, 7 maja 2014

Rozdział 52

Nastał kolejny słoneczny dzień, chociaż mroźny, bo zimowy, dzień. Jednakże ani Wiktorii, ani Cedricowi niska temperatura zbytnio nie przeszkadzała. Zima bowiem stanowiła ulubioną porę roku zarówno dla młodego księcia, jaki i jego ukochanej. Karanira sama w sobie była piękną wyspą, ale od grudnia do marca, gdy cała była okryta śnieżnym puchem, wyglądała wprost bajecznie. Tegoroczna zima była też wyjątkowa z innego powodu. Albowiem właśnie trwały ostatnie miesiące względnego pokoju między Unią a Przymierzem. Z wypowiedzeniem wojny Karetom Zdracy zamierzali poczekać do wiosny bowiem nikt o zdrowych zmysłach nie prowadzi działań zbrojnych na jesieni i w zimie. Działo się tak, gdyż tak było zwyczajnie wygodniej i bezpieczniej. Walcząc wiosną czy też latem nie było ryzyka, że konie ugrzęzną gdzieś w bajorze, ukrytym pod opadłymi liśćmi albo że rycerze zostaną zaskoczeni przez śnieżycę i w ogóle nie stawią się na miejsce bitwy... Cedricowi właściwie był na rękę fakt, iż zostało jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia otwartej wojny na froncie. Młodszy  książę był świadom, że gdyby wojna wybuchła dzisiaj, niechybnie by przegrał. Na dzień dzisiejszy Przymierze jest silne, ale Unia silniejsza, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach, czyli po wycofania się Cesarstwa Rosengardu i sojuszowi, który Falen zawarł z carem Brinitheim. Podczas ostatniej narady Zakonu postanowiono wykorzystać dany czas na znalezienie nowych sprzymierzeńców, w skutek czego Cedric i Eryk wraz z Herinem z Cristallionu i Evenem z Blackraven mieli wyruszyć za trzy dni jako przedstawicielstwo na kongres w Heilfall, stolicy Królestwa Verinbergii, leżącego cztery mile morskie na południe od Rosengardu. Zamierzali oni przekonać króla Juena VII do opowiedzenia się za Przymierzem. Pomiędzy przygotowaniami do podróży Cedric jednak zalazł chwilkę dla swojej Wiktorii, która to ostatnio zaczęła mu zarzucać, że nie ma dla niej czasu. No jasne, dziewczyna rozumiała powagę sytuacji, ale to nie zmienia faktu, że też chciała, by pobył z nią trochę, a nie tylko siedział na tych obradach... Właśnie dzisiaj Cedric zdecydował się na coś, do czego zbierał się od kilku tygodni. I tak miał zrobić to już wcześniej, ale teraz dopiero nastał odpowiedni moment. Jeśli to nie udobrucha Wiktorii, to już chyba nawet Karanirska Gwiazda* nie pomoże.
- Pięknie tutaj - powiedziała z zachwytem odziana w białe futro dziewczyna, podziwiając z altany na wzgórzu, tej samej, do której tak lubią przychodzić Nimfadora z Erykiem, rozległe pola i lasy, otulone białą pierzyną, i skute lodem wody jeziora, znajdującego się u podnóży wzniesienia, po którego tafli jeździły teraz na łyżwach dzieci z Sylur. Z białego dachu altanki zwisały lodowe sople, mieniące się w słonecznym blasku. Zewsząd było słychać szczebiot ptaków o złotych piórkach, które nawet w zimie nie opuszczały Karaniry. - Dlaczego wcześniej mnie tu nie zabrałeś? - spytała z udawaną obrazą, krzyżując ramiona na piersi. Cedric objął ją tylko w pasie i przyciągnął bliżej siebie, po czym wyszeptał jej do ucha słodkim głosikiem:
- Bo nie zasłużyłaś wcześniej.
- No wiesz ty co?! - rzuciła ze śmiechem Tori, "strzeliwszy" go delikatnie po blond włosej głowie.- To ja całymi dniami... - zaczęła gniewnym tonem, ale Cedric tylko spojrzał teatralnie w niebo w odpowiedzi.
- Za dużo mówisz - rzucił krótko, po czym pocałował ją w usta, powstrzymując tym samym Wiktorię od streszczenia mu listy wszystkich rzeczy, które jej zawdzięczał. Podziałało. 
- Lubię, kiedy mnie tak uciszasz - powiedziała rozpromieniona, po czym pocałowała go jeszcze raz.
- Uwierz mi, ja też lubię - odparł, posyłając dziewczynie łobuzerski uśmiech.
- Cedricu.... Czemu mam wrażenie, że zaciągnąłeś mnie tu w jakimś specjalnym celu? - spytała po chwili podejrzliwie, mierząc go od stóp do głowy badawczym spojrzeniem.
- Skąd taki pomysł, skarbie? 
- Zachowujesz się tak jakoś inaczej... Nawet jak się uśmiechasz, to widać po tobie lekkie zdenerwowanie - powiedziała, siadając na marmurowej ławeczce w środku altanki.
- Bystra z ciebie dziewczynka, muszę przyznać - pochwalił ją, mierzwiąc dłonią jej kasztanowe włosy.
- Dowiem się, o co chodzi? - spytała, zatrzepotawszy kokieteryjnie rzęsami.
- Aleś ty niecierpliwa - prychnął. - No ale dobrze... Bo widzisz, jest coś, co chciałem ci powiedzieć już dawno...
- Więc słucham - odparła z promiennym uśmiechem na twarzy dziewczyna.
- Wiktorio, już od momentu, w którym cię ujrzałem po raz pierwszy, wiedziałem, iż jesteś wyjątkowa. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia, co mi się nigdy wcześniej nie zdarzyło... Jesteśmy z sobą już tyle miesięcy, a ja wciąż każdego dnia poznaję cię na nowo i na nowo się w tobie zakochuje. Wierzę, że i ty czujesz coś podobnego do mnie...
- To najsłodsza rzecz, jaką ktoś mi kiedykolwiek powiedział - szepnęła szczerze wzruszona. - Oczywiście, że cię kocham tak samo mocno albo i bardziej.
Cedric posłał jej czuły uśmiech i ujął za dłoń, po czym zaczął, patrząc ukochanej  głęboko w oczy:
- Wiktorio, kochanie, jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałem. Jesteś taka otwarta, czuła, inteligentna, a urodą nikt ci nie dorównuje - powiedział, a ona zarumieniła się uroczo. - Uosabiasz wszystko, co cenię w kobiecie i właśnie dlatego chciałbym spędzić z tobą resztę życia... Wiktorio...? - Cedric ukląkł przed nią na jedno kolano i wyciągnął pierścionek. - Kochanie, wyjdziesz za mnie? - spytał, wsuwając jej delikatnie pierścionek na palec. Do zielonych oczu dziewczyny napłynęły łzy szczęścia.
- Tak - wyszeptała, patrząc z niedowierzaniem na złoty pierścionek z ciemnoniebieskim kryształem. Naprawdę nie spodziewała się czegoś takiego.Cedric zdołał ją zaskoczyć, ale jak najbardziej pozytywnie. Kochała go, a on kochał ją, więc dlaczego nie mieliby się pobrać? To był świetny pomysł. Wiktoria miała także cichą nadzieję, że gdy Falen dowie się o oświadczynach, porzuci temat Imevit i da za wygraną. Niestety dziewczyna znała go na tyle dobrze, żeby mieć powody sądzić, iż Zdrajca tak łatwo się nie podda... Bała się, że zrobi wszystko, by im przeszkodzić... Ale to teraz nie ważne. Nie ma sensu wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Liczy się tu i teraz. To był jak na razie najszczęśliwszy dzień w życiu Wiktorii, które do łatwych nigdy nie należało, i postanowiła nie psuć sobie takiego momentu zbędnym zamartwianiem się.
Rozradowany Cedric podniósł się z klęczek,a Wiktoria zarzuciła mu ręce na szyję.
- Kocham cię, kocham - wyszeptała, patrząc mu z miłością w oczy. Książę pogładził ją delikatnie po policzku.
- Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło, że się zgodziłaś - powiedział z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Jak mogłabym się nie zgodzić, głuptasie? - zachichotała. - Zawsze liczyłeś się tylko ty i tylko ty liczyć się będziesz - powiedziała, łapiąc go za rękę i kładąc ją sobie na sercu.
Cedric objął ją mocno i pocałował namiętnie w usta, a ona z chęcią odwzajemniła pocałunek. W tej krótkiej chwili nie liczyło się już nic, ani nikt, prócz ich dwójki. Cedric i Wiktoria zupełnie się w sobie zatracili. Cokolwiek nie miałoby się stać, przejdą przez to razem i nawet Falen nie zburzy tego, co już zbudowali..
 
***
Po powrocie do Auren świeżo zaręczeni od razu podzielili się tą radosną nowiną z Erykiem, Nimfadorą i przyjacielem Cedrica, Priwetusem. Wszyscy im gratulowali i cieszyli się z takiego obrotu spraw. Nimfadora już zapowiedziała, że chce zostać jej druhną i nawet nie przyjmuje do wiadomości odmowy. Wiktoria zapewniła, że nie ma zamiaru odmawiać. Eryk natomiast powiedział siostrze, że takiego szwagra to on może mieć i jest rad, iż Wiktoria w końcu związała się z kimś normalnym. Chłopak bowiem wciąż nie mógł jej zapomnieć pewnego wytatuowanego punka z irokezem, którego to kiedyś przyprowadziła mu do domu. Kiedy opadły już emocje, Cedric spytał siostry:
- Powiedziałaś już Rebio, że ze ślubu nici? Wiesz, Wyrocznia powinna pojawić się tu za jakieś dwa tygodnie i wypadałoby, abyś do tego czasu zebrała się na odwagę i poszła z nim pomówić. 
- Och, no tak. Ciągle o tym zapominam... Nie martw się, uświadomię go wkrótce. Już jestem z nim nawet umówiona. Spotkamy się za cztery dni. Dopiero wtedy będzie miał czas... - wyjaśniła spokojnie dziewczyna. Ciarki ją przechodziły na samą myśl o ponownym spotkaniu z Rebio, ale przecie w końcu musi się z nim zobaczyć... Takiej wiadomości nie wypada przekazać listownie czy przez kogoś innego.
- Skoro tak...
- Ehm, Nimfadoro?  Jesteś pewna, że chcesz tam iść sama? - spytała Wiktoria, posyłając jej znaczące spojrzenie. Dziewczyna jako jedyna wiedziała, czego próbował wobec księżniczki młody lord, gdy ostatni raz u niego gościła. - Może powinnaś pojechać tam z Erykiem?
- Wiki, chyba zapomniałaś, że wtedy nie będzie mnie na Karanirze. Przecież mówiłem ci tyle razy, że jedziemy z Cedriciem, Henirem i Evanem do Verinbergii - wtrącił się Eryk, posyłając jej blady uśmiech. - Ktoś tu mnie chyba nie słuchał. Jak zwykle zresztą. Że też jeszcze się nie przyzwyczaiłem do tego po tylu latach!
- Oj, nie przesadzaj. Czasami cię słucham - odparła przekornie Wiktoria, wywracając teatralnie oczami. - Tak czy inaczej, Nim, nie uważam za dobry pomysł spotkania się z nim w cztery oczy, sam na sam... Rebio na pewno nie będzie szczęśliwy z takiej nowiny. Jak się zdenerwuje, może być nieobliczalny...
- Rebio nieobliczalny? - Priwettus parsknął śmiechem. - Odkąd pamiętam Rebio był wprost oazą spokoju. Nigdy nie widziałem go choćby zirytowanego. Fakt, to naczelny bałwan królestwa, ale za to nieszkodliwy.
- No nie wiem...
- Nie martw się już tak, Tori. Wszystko będzie dobrze - zapewniła ją Nimfadora. Ponieważ księżniczka prosiła ją, by nie mówiła nikomu o tym, co zaszło, Wiktoria postanowiła przemówić jej do rozsądku na osobności. 
- Nimfadoro, wydź ze mną na korytarz - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu, po czym pociągnęła ją za rękę w stronę drzwi. 
- O co może jej chodzić? Wiki jest jakaś rozdrażniona... - zaczął zastanawiać się na głos Eryk, gdy drzwi zamknęły się za dziewczętami z hukiem.
- Bo ja wiem? - Cedric wzruszył ramionami.
- Pewnie jakieś babskie sekrety. Nie ma się co martwić - rzucił krótko Priwettus, przeciągając się leniwie.
- Nimfadoro, czyś ty zwariował? - warknęła cicho Wiktoria, gdy zostały same. - Naprawdę nie rozumiesz, że on jest niebezpieczny?! Zdajesz sobie sprawę , że gdybym powiedziała o tym wszystkim twojemu bratu albo mojemu, z Rebio zostałaby tylko kupka strzępów?! Nie wygadałam się tylko dlatego, że mnie o to prosiłaś.
- Tori, wiem, co robię. Nie będę niepotrzebnie ciągać ze sobą Eryka, bo to by tylko wszystko zaogniło. Rusz głową - nakazała jej. - Jeśli pójdę sama, Rebio najwyżej trochę pokrzyczy, ale przecież mnie nie uderzy, prawda? A gdyby poszedł ze mną Eryk, z cała pewnością skończyłoby się bójką i jeszcze coś by się komuś stało.
- Nim! - syknęła Wiktoria, która już nie wiedziała, jak ma z nią rozmawiać. - On próbował cię...
- Wiem, Tori, wiem - księżniczka westchnęła ciężko. - Ale zrozum, znam Rebio tyle lat, iż jestem pewna, że teraz na pewno żałuje... Z całą pewnością nie zrobi czegoś takie drugi raz... - odparła elfica, zakładając niesforny kosmyk złotych włosów za spiczaste uszko. Księżniczka sama nie do końca wierzyła w to, co mówi, ale chciała mieć taką nadzieję. Rebio niegdyś był jej przyjacielem i może dlatego ciągle próbowała go tłumaczyć tak, jak tłumaczyła postępki Falena.... Jakoś nie potrafiła uwierzyć, że elf, który był jej przyjacielem przeszło sto lat, z premedytacją chciałby ją skrzywdzić...  Nimfadora należała do tych osób, które zawsze chciały doszukać się w kimś jakiejś chociażby iskierki dobra, żeby nie spisywać nikogo całkiem na straty. Niektórzy mówili, że była naiwna i może rzeczywiście trochę taka była, ale to tylko dlatego, iż była po prostu dobra.
- Zobaczysz, on cię tylko skrzywdzi!
- Wtedy będziesz mogła mi prawic kazania, ale na razie chociaż raz pozwól mi postąpić tak, jak uważam, że będzie dobrze -odparła, krzyżując ręce na piersi.- Muszę dać mu szansę...
- Rób jak chcesz, ale nie przybiegaj później do mnie z płaczem, jak cię skrzywdzi - rzuciła szorstko Wiktoria. - Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że nie każdy jest tak dobry jak ty? Nie można oceniać innych wedle swojej miary.
- Nie można też w każdym widzieć przestępcy - odparowała Nimfadora. - Wiem, Rebio zachował się źle, ale gruncie rzeczy nic mi nie zrobił. Jestem pewna, że nawet jakbym nie uciekła, sam by się powstrzymał. Znam go od lat... Na pewno nie chciał mnie skrzywdzić.
- Powstrzymał? - prychnęła wściekle Wiktoria. - Dokładnie tak, jak powstrzymał się Falen, kiedy pozbawił Cedrica praw do tronu i przystąpił do Zdrajców? Rzeczywiście. Tak się powstrzymał, że teraz chce wypowiedzieć nam wojnę!
- Pogubił się...
- Pogubił? Pogubił?! Tego, co nawyrabiał już nie można nazwać niewinnym błędem! Nie rozumiesz, że gdyby nie był księciem, za swoje zbrodnie, te wszystkie zabójstwa, podstępy i sianie terroru, a także zdradę króla, byłby już dawno zawisnął na stryczku?!
- Wiem, że byś tego chciała - wycedziła przez zaciśnięte zęby Nimfadora, a do jej oczu napłynęły łzy. - Wszyscy byście tego chcieli. A ty to chyba najbardziej. Pozbyłabyś się problemu, prawda?

- O czym ty mówisz? - rzuciła Wiktoria.
- Myślisz, że nie wiem o Imevit? Myślisz, że nie wiem o tym , że się całowaliście? 
- To nie dorzeczne.
- Nie zaprzeczaj. Odczytałam to w twoich myślach. Cedric też powinien to odczytać, ale on nie chce grzebać ci w mózgu, bo ma do ciebie zaufanie... A ja zajrzałam tylko z ciekawości... Tak czy inaczej, wiem, że dla ciebie najlepiej by było, gdyby Falen zginął, bo wtedy nie miałabyś problemów, prawda? I nie musiałabyś nic ukrywać przed Cedem. A powinien wiedzieć. Powinien wiedzieć wszystko. A już w szczególności o tym, iż ty również zaczynasz coś czuć do Falena i nawet nie wmawiaj mi, że tak nie jest.
- Bredzisz - warknęła wściekle Wiktoria. Jej serce przyspieszyło ze zdenerwowania
- Chcesz oszukać mnie czy siebie?.
- Nimfadoro, dobrze ci radzę, nie mieszaj się w nieswoje sprawy - rzuciła ostrzegawczo Wiktoria.
- No jasne. Ja w twoje nie mogę ingerować, a ty w moje mozesz? Jak mówię, że wiem, co robię i mimo wszystko ufam Rebio, to i ty mi zaufaj, że wiem, co robię. Zamiast pouczać mnie nieustannie, powinnaś pomyśleć o tym, że to nie w porządku zwodzić mojego brata, a zwłaszcza teraz, gdy jesteście zaręczeni. Powinien wiedzieć o Imevit - rzuciła chłodno, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła do swojej komnaty, zostawiając wprawioną w osłupienie Wiktorię samą ze swoimi myślami.
_________________________________________________________
* Karanirska Gwiazda, która wyznaczyła początek Czwartej Ery jest czczona niemal jako bóstwo wśród społeczności tego Karaniry.Motyw srebrno-złotej ośmioramiennej Gwiazdy można znaleźć niemal wszędzie, mi.in. na obrazach, freskach, rzeźbach, w książkach etc.
Meridiane Falori ^^^
_______________________________________________
Co sądzicie o tym rozdziale? O zachowaniu Nimfadory, o oświadczynach i o tym, co Nimfadora powiedziała o uczuciach Wiktorii? Podobało się wam to w ogóle? :D Mam nadzieje, że chociaż troszkę tak xD Do następnego! ;)
zachęcam do pytania : ask

10 komentarzy:

  1. Jestem dumna z Nimfadory. Nie dlatego, że chce sama spotkać się z Rebio - fakt, jest taki, że to czysta głupota. Ale dobrze powiedziała Wiktorii. Nie pałam jakąś specjalną sympatią do Cedrica, ale Tori gra bardzo nie fair wobec niego. Skoro tak go kocha i ufa, powinna mu powiedzieć. Co z tego, że C. pewnie najchętniej by zabił Falena. Wojna tak czy inaczej jest nieunikniona, nie widzę więc przeszkód, żeby elf poznał prawdę.
    No chyba, że Wiktoria faktycznie zaczyna coś czuć do Falena. Może gdzieś w głębi duszy podoba jej się gra na dwa fronty?
    Ale zaszalałam z tym komentarzem. Nie ma to jak wszędzie wietrzyć spiski. ;p
    A oświadczyny? Cóż, to jeszcze nie ślub... Nadzieja wiecznie żywa^^
    Pozdrawiam i do następnego,
    S.c.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział extra! Zaręczyli się... Nie najlepiej, ale zawsze mogą jeszcze to odwołać :D Nimfadora ma rację, dlaczego Wiki może jej mówić co ma robić? Skoro już tak miałoby być, to powinno działać w obie strony. Zgadzam się z Nimi, że Wiktoria musi powiedzieć Cedricowi o Imevit, ale z drugiej stron czytanie czyiś myśli jest nie fair :/ Jeszcze raz - rozdział świetny. Czekam na next'a :))

    OdpowiedzUsuń
  3. No ,no ,no...
    Nim jej dogadała nieźle!
    Szkoda jednak , że sie pokłuciły...
    I do tego te zaręczyny! XD
    cudeńko!!!
    Jestem ciekawa czy Wiktoria powie prawde Cedricowi

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne <3
    Początek taki romantyczny <3
    Też chciałabym, żeby ktoś w podobnych okolicznościach mi się oświadczył <3
    Ciesze się, że tak potoczyły się sprawy <3
    Mam nadzieję, że Nimi nie zawiedzie się na Rebio :)
    Oby jej się nic nie stało :)
    Nieźle sb pogadały :)
    Nimi chociaż jest taka milutka i dobra to swojego zdania nie zmieni :)
    Nieźle pocisła Wiktorii :)
    Jestem Team Cedtoria i mam nadzieję, że nic się nie zepsuje między nimi :*
    Pozdrawiam i czekam na NEXT !!!
    P.S. Życze dddddddduuuuuuuużżżżżżżżżżzoooooooo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam dziwne wrażenie, że z tym ślubem to nie będzie łatwo, albo wcale się nie odbędzie :D No i nie sądziłam, że Nimfadora potrafi tak komuś przygadać o.O
    Rozdział świetny, zresztą jak każdy :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Martwie się o Nim żeby nic się jej nie stało
    Zaręczyny :) ah wspaniale
    Pocisk naprawdę niezły heh ale ma rację powinna powiedzieć Cedrikowi
    Spiski wszędzie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuu jakie piekne zareczyny aż sie wzruszyłam ;) a do tego ta rozmowa Nimfadory i Wiktorii czy tylka ja sie boje o tą przyjažń. Czekam na kolejny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeeeeeeeee!!! Coco nie lubi Celori :-(
    Ale Falen coś zrobi prawda???
    Falori 4ever
    Emfadora 4ever
    Celivan 4ever <3 <3
    Seridiane 4ever
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń
  9. Nimfadora mnie wkurza :V przede wszystkim jako przyjaciółka nie powinna grzebać w mózgu Wiktorii ;x i TAK, niech imevit między Tori i Falenem będziemy tym prawdziwym, a nie miedmiędzy Tori i Cedrikiem:|
    ~E.

    OdpowiedzUsuń