Chłopak obudził się w skrzydle szpitalnym. Gdy rozejrzał się
wokoło, ujrzał rzędy pojedynczych, białych łóżek oddzielonych od siebie przepierzeniem.
W izbie rozchodził się zapach leczniczych ziół. Eryk chciał się podnieść, ale
ostry ból w plecach mu na to nie pozwolił. Wileński syknął z bólu i opadł
ciężko na poduszki. W tym momencie do komnaty weszła Nimfadora.
- Eryk! – pisnęła, kiedy zauważyła, iż chłopak odzyskał w
końcu przytomność. – Tak się o ciebie martwiłam! – powiedziawszy to, dziewczyna
objęła go delikatnie, uważając, aby nie sprawić mu najmniejszego bólu.
- Co się stało? – spytał słabo Eryk, próbując przypomnieć
sobie, w jaki sposób znalazł się w tym miejscu.
- No więc… - zaczęła zmieszana, starannie dobierając słowa. –
W noc balu coś wyciągnęło Tori na zewnątrz… Nie wiemy, co skłoniło ją do
złamania zakazu Cedrica, ale za to wiemy, że poszedłeś za nią… Stanąłeś w jej obronię,
ale ślady świadczyły, że Zdrajców było więcej… Jeden z nich przebił cię mieczem
niemal na wylot. Omal nie zginąłeś. Miałeś dużo szczęścia – zakończyła grobowym tonem.
- Ale co z Wiktorią?! Gdzie ona teraz jest?! – Eryk poderwał
się gwałtownie z łóżka, krzywiąc się i sycząc cicho z bólu.
- Lekarz kazał ci leżeć, słyszysz? – powiedziała, wkładając
wiele siły, aby zatrzymać go w łóżku. – Jesteś jeszcze bardzo słaby.
- Ale co z Wiktorią? – pytał z drżącym sercem. Księżniczka
spuściła posępnie wzrok.
- Zabrali ją.
- Jak to?! Porwali?! Ale… dokąd? Gdzie ją zabrali?!
Nimfadora pokręciła głową.
- Nie wiemy, gdzie ją zabrali i nie wiemy, kto za tym stoi.
- Ale przecież mówiłaś
o Zdrajcach, czyż nie? – dociekał cały wypełniony lękiem o siostrę.
- No bo to byli oni, ale ktoś musiał im przewodzić. Wyklęci sami
z siebie nie zrobiliby czegoś takiego. Ktoś im to zlecił, ale nie wiemy kto.
Niczego nie wiemy. Mamy tylko podejrzenia, że to ktoś z Alamer.
- Ktoś z Alamer? – powtórzył, udając teatralnie zamyślenie.
– Ktoś z Alamer, bardzo podstępny i podły osobnik, czerpiący przyjemność z
uprzykrzani życia innym… Kto to może
być? – spytał ironicznie.
- Jeśli myślisz o Falenie, to przestań. Nie masz podstaw,
aby oskarżać go o cokolwiek – odparła
stanowczo, kiedy tyko Eryk poruszył drażliwy temat dotyczący osoby jej brata.
- Nimfadoro, pomyśl logicznie. Przecież Wespazjan Lupus
zechciał wydać cię za Rebio II tylko po to, żeby mieć pewność, iż po jego
śmierci nie stracisz należnej pozycji. Czego boi się król? Że ktoś mógłby cię
skrzywdzić. A w kim widzi zagrożenie dla swojej jedynej córki? W Falenie! Nim,
proszę, przejrzyj w końcu na oczy. Twój brat z całą pewnością jest Zdrajcą. Tak
właściwie byłoby nawet dziwne, gdyby ktoś taki jak on nim nie był…
- Eryku, przestań, rozumiesz? Też się martwię o Tori, ale
powinniśmy teraz skupić się na szukaniu jej, a nie zrzucaniu podejrzeń na
Falena. Fakt, że prawdopodobnie ktoś w Alamer jest szpiegiem, nie oznacza, iż
musi być nim akurat on. Przyznaj, gdybym o tym nie wspomniała, nigdy nie
podejrzewałbyś Falena o coś takiego.
Chłopak już miał jej coś odpowiedzieć, ale w tym momencie
drzwi komnaty otworzyły się gwałtownie, a w ich progu stanął starszy książę we
własnej osobie. Eryk zachodził w głowę, jak to jest, że ten gość pojawiał się
zawsze w takim momencie, kiedy najbardziej nie chciał go widzieć.
- O, widzę, że twój chłoptaś nareszcie się obudził – rzucił do
siostry, posyłając jej drwiący uśmiech.
- Falen… - westchnęła z rezygnacją. - Lepiej powiedz, czego
tam szukasz – powiedziała, gdy książę zaczął szperać w szklanej gablocie bogato zastawionej
najróżniejszymi eliksirami i wywarami. – Tak w ogóle medyk pozwala ci podbierać
jego zapasy?
Starszy książę posłał jej rozbawione spojrzenie, przerywając
na chwilę swoje poszukiwania.
- A do czego mi zgoda? Nimfadoro, zrozum w końcu, iż my
tutaj jesteśmy najważniejsi, a nie jakiś byle najemnik naszego ojca, którego
zawsze można zastąpić innym. A tak poza tym, chyba nie musisz wiedzieć, czego
szukam. Wścibstwo to bardzo zła cecha – skarcił ją lekkim tonem. „Zupełnie jak
zdradziectwo i dwulicowość”, pomyślał Eryk. - Póki nie będzie to trucizna,
którą zapragnę dolać ci do herbaty, nie
jest to twoja sprawa, kochana – odrzekł tym swoim zgryźliwym tonem. Księżniczka
spuściła smętnie głowę i nie pytała już o nic. Eryk za to nie mógł pojąć, jak ukochana
w dalszym ciągu może go bronić, kiedy jest on dla niej taki podły. Co to w
ogóle miało znaczyć? „Póki nie będzie to trucizna, którą zapragnę dolać ci do
herbaty”, jak on śmiał się tak do niej odnosić?!
- Nie mów do Nimfadory w ten sposób – wycedził Eryk,
posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Księżniczka ścisnęła mocniej dłoń
chłopaka, dając mu tym sygnał, aby zaprzestał tej dyskusji. Na próżno. – Jest twoją
siostrą i może zasługuje na trochę szacunku z twojej strony? Nie przyszło ci to
do tej twojej tlenionej głowy?
- Nie pouczaj mnie, jak mam się odnosić do mojej siostry.
Zajmij się lepiej własną, rycerzyku -
odrzekł chłodno Falen, nawet nie racząc odwrócić się do swojego rozmówcy. –
Jest – mruknął sam do siebie, odkorkowując mały flakonik oznaczony karteczką z
napisem „Feriserum” i
wypełniony bursztynowym płynem, a następnie podstawiając go sobie pod nos. Zdrajca skrzywił się mimowolnie w reakcji na ostry zapach mikstury, po czym zakorkował go ponownie. – Z całą pewnością to jest to – Falen wrzucił fiolkę do kieszeni swojej czarnej jak noc szaty i zamknął gablotę. – To ja wam już nie przeszkadzam, możecie kontynuować tą ckliwą i jakże romantyczną scenę. Tylko pamiętajcie, żeby dzieci z tego nie było – rzucił beznamiętnie, uśmiechając się złośliwie. Usta Nimfadory zacisnęły się w wąską linię, ale nic nie odpowiedziała. Eryka natomiast aż nosiło, żeby zetrzeć owy uśmieszek z twarzy Falena, lecz księżniczka powstrzymała go, posyłając mu błagalne spojrzenie. Książę wyszedł, zamykając za sobą drzwi z głośnym trzaskiem.
wypełniony bursztynowym płynem, a następnie podstawiając go sobie pod nos. Zdrajca skrzywił się mimowolnie w reakcji na ostry zapach mikstury, po czym zakorkował go ponownie. – Z całą pewnością to jest to – Falen wrzucił fiolkę do kieszeni swojej czarnej jak noc szaty i zamknął gablotę. – To ja wam już nie przeszkadzam, możecie kontynuować tą ckliwą i jakże romantyczną scenę. Tylko pamiętajcie, żeby dzieci z tego nie było – rzucił beznamiętnie, uśmiechając się złośliwie. Usta Nimfadory zacisnęły się w wąską linię, ale nic nie odpowiedziała. Eryka natomiast aż nosiło, żeby zetrzeć owy uśmieszek z twarzy Falena, lecz księżniczka powstrzymała go, posyłając mu błagalne spojrzenie. Książę wyszedł, zamykając za sobą drzwi z głośnym trzaskiem.
- Nie znoszę tego pyszałka – mruknął zdenerwowany Eryk. – Jest
starszy ode mnie o ponad setkę, ale to nie zmienia faktu, że zachowuje się jak
dzieciak. Nadal twierdzisz, iż twój brat jest kwintesencją serdeczności? Bo ja
sympatyczniejszego i pozytywniej nastawionego do świata typa jeszcze nie spotkałem
– dodał, siląc się na sarkazm.
- Nigdy tak nie twierdziłam… - zaoponowała cicho, nie
patrząc mu w oczy.
- Ale zawsze go bronisz, więc wychodzi na to samo – odparł
spokojnie, aczkolwiek oskarżycielsko. Dziewczyna odważyła się w końcu podnieść
na niego wzroku i odparła smutno:
- A co innego mam robić? To nie jest tak, że nie widzę
zachowania Falena, tylko po prostu ciągle wierzę, iż w końcu się zmieni.
Chciałabym, żeby pogodzili się z Cedriciem i, żebyśmy byli prawdziwą rodziną jak
przed laty. Bez tych wszystkich złośliwości, prztyków, nienawiści.
Po tych słowach zapadło milczenie. Oboje wpatrywali się w
siebie bez słowa, trzymając za ręce, aż w końcu Nimfadora szepnęła:
- Zrozum, straciłam już matkę, nie chcę stracić również
brata. (To, co się stało z matką Falena, Cedrica i Nimfadory jest opisane w
zakładce „Zapytaj bohatera” w odpowiedzi na pierwsze
pytanie, więc łatwo znajdziecie.)
- Rozumiem – powiedział, z trudem powstrzymując się od
kontynuowania tej dyskusji. Księżniczka przytulił się do niego, a on
odwzajemnił słabo jej uścisk. Trwali tak bez słowa, gdy drzwi komnaty znów się
otworzył, lecz tym razem osoba, która się w nich pojawiła, była znacznie milej
widziana. Młodszy książę zmusił się do
uśmiechu i podszedł do łóżka przyjaciela. Cedric był jeszcze bledszy niż
zwykle, a jak na elfa było to sporym osiągnięciem. W jego oczach malowała się
ulga, iż Eryk nareszcie się przebudził, lecz reszta twarzy była wykrzywiona
grymasem bólu. Nie, nie fizycznego, lecz psychicznego, bólu serca rozdzieranego
na coraz to mniejsze kawałeczki wraz z każdą minutą, w której Wiktoria była
zdana na łaskę Zdrajców. Z dala od niego, pozbawiona jego pomocy.
- Witaj, Cedricu – przywitał się chłopak, nie przestając
czule obejmować Nimfadory. - Proszę,
powiedz, iż masz jakieś wieści o mojej siostrze.
- Niestety… - odparł grobowym tonem, wzdychając ciężko. Eryk
zachodził w głowę ile czasu był nie przytomny, gdyż zdawało mu się
niemożliwością, aby młodszy książę wciągu jednej nocy tak zmizerniał. Cedric
wyglądał jak wrak człowieka. Chłopak był załamany, ale jednocześnie jego dusze
wypełniała determinacja, aby odnaleźć ukochaną i ukarać jej oprawców. – Na całe
szczęście, chociaż ty się obudziłeś. Medyk mówi, iż niebawem wydobrzejesz. Nie
wiem, czy Nimfadora ci już wszystko opowiedziała…
- Tak – odrzekł krótko. – Opowiedziała mi wszystko, ale
mniejsza o mnie. Nie zawracajcie sobie głów moją osobą, gdy Wiktoria zaginęła. Trzeba
coś zrobić!
- Od razu po tym, jak cię znalazłem, Falen wysłał swój
oddział Łowców w pogoń, ale niestety niczego nie znaleźli… Żadnych śladów, po
prostu nic – powiedział ponuro, przechadzając się nerwowo po izbie.
- Czekaj… Falen wysłał Łowców? – spytał Eryk z ironicznym
niedowierzaniem. – To już wiemy, dlaczego niczego nie znaleziono – skwitował.
- Co…
- Eryk uważa, że Falen jest owym Zdrajcą, który miał
przekazać Wyklętym informację o balu i umożliwić im wejście do Alamer –
wyjaśniła Nimfadora ze smutkiem. – Powiedź, że w to nie wierzysz. To nasz brat…
- W sumie Eryk może mieć rację… Już sam nie wiem - odrzekł zamyślony
Cedric, wymieniając z przyjacielem porozumiewawcze spojrzenie. – Nie wiem, co o
tym wszystkim myśleć – powtórzył w zadumie. – Falen jest podłą, nieczułą i
bezduszną świnią, którą straszą się nawzajem dzieci w wiosce Sylur, ale czy
posunąłby się aż tak daleko? Czy byłby do tego zdolny?
- A kto go tam wie – rzucił z głęboką pogardą Eryk. – Ale
nie rozmawiajmy już o nim. Powiedz, ciągle szukacie Zdrajców, tak?
- Tak. Przez te kilka dni, przez które leżałeś nieprzytomny,
ciągle wysyłaliśmy oddziały w najdalsze zakamarki królestwa, ale nasze starania
spełzły na niczym. Twierdza musi być naprawdę dobrze ukryta.
- Sądzę, że niebawem sami się odezwą – wtrąciła Nimfadora. –
Przecież nie porwano Wiktorii z nudów, prawda? Zapewne chcą przez to wymusić
jakieś ustępstwa na ojcu lub tobie, Cedricu, albo Falenie, gdyż nie wierzę, by
mogło chodzić o mnie. Śmiem twierdzić, iż mają zamiar zademonstrować przez to
swoja siłę.
- Ale ile można czekać, aż z łaski swojej się odezwą? –
spytał retorycznie Eryk, podnosząc się lekko na łokciach. Twarz chłopaka
wykrzywił grymas bólu, bólu promieniującego z głębokiej rany na plecach.
- Wszystko dobrze? – spytała zaniepokojona księżniczka.
- Tak, tak… - mruknął Eryk, choć w rzeczywistości cierpiał
katusze. Lecz nie przejmował się sobą. Gdyby tylko mógł, wyczołgałby się z
łóżka już teraz i pobiegł szukać siostry na własną rękę.
- Znając te parszywe psy, będziemy wyczekiwać jakiejkolwiek
wiadomości jeszcze długo, nim w końcu przestaną lubować się naszą niemocą i
niepokojem, i przedstawią swe żądania – wycedził nienawistnie Cedric, a w jego
nieskazitelnie błękitnych oczach, zazwyczaj tak łagodnych i pogodnych, malowała
się zimna furia połączona z chęcią zemsty.
- To co robimy? – spytała Nimfadora, ściskając brata za
ramię w pokrzepiającym geście.
- Szukamy dalej.
Miranda :3
__________________________________________________________
Cześć! I co myślicie? Wiem, że trochę nudnawy, ale musiałam kiedyś obudzić Eryka, nie? :)
Piszcie w komentarzach waszą opinię na temat tego rozdziału :D I zachęcam też do używania zakładki "Zapytaj bohatera", jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć ;) Przepraszam, że użyłam do opowiadania zdjęć tak znanych postaci, może wam to przeszkadza, ale wiedzcie, że nie było łatwo znaleźć innych (no bo tak jak to zwykłego opowiadania można wkleić zdjęcie modelki, mało znanej aktorki i jest dobrze, to tu trzeba było patrzeć na takie szczegóły jak kostiumy itd) ;)
BTW Jak tam święta? Mam nadzieję, że udane i wesołe :D Teraz jeszcze Sylwester <3
Do następnego posta! oxoxox
zajebiste!!! *o*
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńEryk nareszcie się obudził :)
Falen to podła świnia -.-
Czekam na nn ^^
Ś-W-I-E-T-N-Y!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę genialny z resztą jak wszystkie ;).
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :*
Jak obiecałam, dzisiaj przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!!!
Jasne, że musiałaś obudzić Eryka!!! Mów co chcesz, ale go uwielbiam :) Co prawda dobija mnie, że tak nie lubi Falena, ale i tak go uwielbiam. I to jest fajne, że nie użala się nad sobą, tylko martwi o Wiktorię. A Wiktoria w ogóle chyba o nim nie pomyślała. Cały czas tylko o Cedriku, co jest zrozumiałe, ale o Eryka też powinna :( On jest taki fajny. Choć mnie zdenerwował, że nie rozumie dlaczego Nimfadora tak martwi się o Falena i nadal uważa go za brat. Dla mnie jest to oczywiste.
Następny rozdział będzie w Alamer (chyba dobrze napisałam), czy u Wiktorii? :)
następny będzie u Wiktorii :) Jest już napisany i zobaczysz, że jednak jeszcze pamięta o bracie ;)
UsuńCieszę się!!! :)
UsuńJak Ty to robisz, że tak często dodajesz rozdziały i że są one tak świetne? Chociaż nie powiem, zdarzają się literówki, braki przecinków lub przecinki w złych miejscach itp., ale kto by się tym przejmował, jeśli treść jest taka świetna?! Ja się tyle męczę i nawet zdania napisać nie potrafię... ;/ Zdradź mi swą tajemnicę! : ))
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, choć ja wolę te rozdziały z Wiktorią. Czekam na kolejny i przepraszam, że rzadko tu wpadałam. Ostatnio i tak prawie w ogóle nie wchodzę na kompa ;//
Pozdrawiam i życz mi weny (xd),
Pelargia :D
Jak zwykle extra. Cieszę się że obudziłaś Eryka i skorzystam niedługo z zakładki. Dokładnie za 60 rozdziałów. Za mną pierwsze 10!
OdpowiedzUsuńCoco Evans