Nadszedł dzień urodzin Falena. Całe Alamer świętowało. Nie
brakło też gości z odległych krain. Bal zaczynał się dopiero późnym wieczorem,
więc podekscytowana Nimfadora mogła cały dzień przymierzać najlepsze ze swoich
sukni i wybrać tą, która najbardziej spodoba się Erykowi. Niestety za każdym
razem, gdy miała przed oczami wizję chłopaka, zaraz sobie przypominała, że
niezależnie co włoży i tak nie będzie dane spędzić im tego wieczoru razem
bowiem księżniczce miał towarzyszyć dzisiejszej nocy Rebio II.
Młody lord był co prawda bardzo miły, szarmancki, a w dodatku przystojny i zabawny, ale co z tego, jeśli Nimfadora traktowała go tylko jak przyjaciela? Znali się od dziecięcych lat i dziewczyna nie wyobrażała sobie, aby towarzysz jej dziecięcych zabaw został wkrótce jej mężem. Mimo iż nie połączyło ich
Młody lord był co prawda bardzo miły, szarmancki, a w dodatku przystojny i zabawny, ale co z tego, jeśli Nimfadora traktowała go tylko jak przyjaciela? Znali się od dziecięcych lat i dziewczyna nie wyobrażała sobie, aby towarzysz jej dziecięcych zabaw został wkrótce jej mężem. Mimo iż nie połączyło ich
Suknia Wiktorii |
- Ej, rozchmurz się – poprosiła Wiktoria, widząc, jak
przyjaciółka nagle posępnieje.
- Kiedy nie mogę… - mruknęła, odrzucając trzymaną przez
siebie granatową suknię do tyłu. – Żal mi Eryka.
- Eryka? – zdziwiła się. – Ale dlaczego?
- Bo łamię mu serce – wyznała z bólem. - Widziałam, jak na
mnie patrzył, kiedy mówiłam mu o zaręczynach. To było tak dawno, ale ciągle
mam ten obraz przed oczami.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz – Wiktoria próbowała ją
pocieszyć, ale bezskutecznie. – Eryk mnie poprosił, abym porozmawiała z Cedriciem i zrobię to. Może jemu uda się
przekonać króla do zmiany decyzji.
- Przecież on myśli podobnie jak ojciec – prychnęła, a w jej
oczach pojawiły się pierwsze łzy. To fakt, Nimfadora często płakała, ale
potrafiła być też być silna jak nikt inny. Jeśli łzy były jej sposobem na
odreagowanie, to nie było w nich nic złego. – Cedric też pragnie mnie chronić
za wszelką cenę tak samo jak on. Jeden brat rani, kiedy traktuje mnie jak
powietrze i ma za nic, a drugi tym, że troszczy się za bardzo, a jednak kocham
ich obu – powiedziała na pozór lekkim tonem. -
Tak, Falena też, nawet jeśli nie jestem mu siostrą – dodała, widząc
zdumioną minę przyjaciółki.
- Powiedz mi, jak to możliwe, żeby jedna osoba miała w sobie
tyle zrozumienia i ciepła? Podziwiam cię, choć tego nie pojmuję.
- Dziękuję, Tori – szepnęła księżniczka, posyłając jej
wdzięczny uśmiech. – Nie liczę, że uda się przekonać Cedrica, a co dopiero
ojca, ale dziękuję i tobie, i Erykowi za starania – dodała po chwili słabym
głosem.
- Zależy nam na tobie. Zasłużyłaś na szczęście – odparła
Wiktoria, podchodząc bliżej przyjaciółki i obejmując ją po siostrzanemu.
***
Wybiła dwudziesta trzecia i przyjęcie zaraz miało się zacząć.
Cedric czekał ma Wiktorię pod drzwiami jej komnaty. Dziewczyna powitała go
promiennym uśmiechem, który chłopak zaraz odwzajemnił.
- Mogę panią prosić? – spytał szarmancko, wyciągając ku niej
dłoń.
- Nie potrzebnie pytasz, wiesz, że odpowiedź zawsze będzie
taka sama – powiedziała dziewczyna, ujmując jego dłoń.
- Tak? To może spytam o coś więcej… - zaczął, składając
delikatny pocałunek na jej policzku.
- A ty tylko o jednym – powiedziała z rozbawieniem.
- Ja? – zadziwił się. – Ależ skąd – zaśmiał się. – Doskonale
znasz Falena, a mnie oskarżasz? Nieładnie, kochanie – w tym momencie Cedric
pocałował ją ponownie, tym razem w usta. Najpierw delikatnie, potem nieco
mocniej.
- Powinniśmy już iść, jeśli nie chcemy się spóźnić… -
upomniała go, odrywając się od chłopaka.
- A kto powiedział, że nie chcemy? – spytał, a na jego
ustach pojawił się łobuzerski uśmiech, który Wiktoria tak kochała. – Pragnę cię
tylko uprzedzić, iż przez chwilę, jak to się u was mówi? Będziemy na
świeczniku… - dodał, gdy zmierzali jednym z pałacowych korytarzy ku sali balowej.
- Nie wspominałeś o tym wcześniej – rzuciła oskarżycielskim
tonem, zatrzymując się gwałtownie.
- Lese kernie – odparł spokojnie, mierząc ją jak zwykle
rozbawionym spojrzeniem.
- Mów rzesz po ludzku!
- Nie pytałaś – przetłumaczył, wzruszając ramionami. – Zanim
mnie zbesztasz, chcę ci tylko powiedzieć, że jesteś urocza, gdy się złościsz.
- Wcale się nie złoszczę, tylko…
- Udajesz zdenerwowaną tym, że postawiłem cię w takiej
sytuacji, po to, żebym pocałował cię na przeprosiny, po czym uciekł razem z tobą w stronę zachodzącego słońca na białym jednorożcu? – dokończył za nią.
- Co? Nie!
- Mów co chcesz, ja wiem swoje.
- Widzę, że dowcip ci się ostatnio wyostrzył – rzuciła przekornie.
Gdy w przerwach między przekomarzaniem się a próbami
opanowania chichotu dotarli do sali balowej, setki gości już czekało na
oficjalne rozpoczęcie przyjęcia przez gospodarzy. Pomieszczenie zapierało dech
w piersi. Ogromnych rozmiarów komnata miała ściany wyłożone czerwonym i złotym
aksamitem. Sięgające do wysokiego, wykonanego ze szkła sklepienia, przez które widać
było doskonale nocne niebo, zdobiły wzorzyste zasłony w tych samych kolorach.
Podłoga była wyłożona białymi, marmurowymi płytami, zawsze wypolerowanymi na
błysk. Podekscytowane twarze zabranych oświetlały dziesiątki kryształowych
kandelabrów. W centralnej części komnaty stała marmurowa fontanna z
wyrzeźbionymi łabędziami, które uznawane były za symbol piękna, doskonałości,
godności, zmartwychwstania oraz wieczności. Na wielkich wejściowych wrotach
namalowane były srebrne gwiazdy, takie same, jakie goście mogli podziwiać przez
szklany sufit. Naprzeciwko nich znajdował się kamienny podest, na którym ustawiono
siedem złotych krzeseł, obitych purpurowym atłasem, a pośród nich jeden
potężny tron, na którym zasiadł już Wespazjan Lupus. Ze ścian spoglądały na
nich wesoło postacie z portretów, które przedstawiały najbardziej zasłużonych
dostojników karanirskich.
Falen wraz z piękną nieznajomą u boku siedział po prawicy
króla, tak samo jak jego brat i Wiktoria.
Natomiast po jego drugiej stronie miejsca zajęli Eryk oraz
Nimfadora z narzeczonym u boku. Lord Rebio II spoglądał na dziewczynę swymi
przenikliwymi oczami z mieszaniną miłości i podziwu, lecz ona niezwracana
na to uwagi. Księżniczkę bowiem ściskało za serce, czując jego obecność. Świadomość,
że jest ona tu z Rebio, a nie z prawdziwym ukochanym, siedzącym zaledwie jedno
miejsce dalej była nie do wytrzymania.
- Piękne damy i
dostojni mężowie tego kraju! – po sali potoczył się echem donośny głos
królewskiego herolda. – Mam zaszczyt przedstawić naszego wspaniałego władcę i
ojca karanirskiego ludu, króla Wespazjana Lupusa! – rozbrzmiały brawa, a władca
uniósł lekko do góry dłoń w geście pozdrowienia poddanych, uśmiechając się do
nich przyjaźnie. – Powitajmy równie ciepło dzisiejszego solenizanta, księcia
Falena III Seleara i jego partnerkę lady Zofirinę – znów rozbrzmiały oklaski. – Powitajmy
też księżniczkę Nimfadorę Aelenę i jej narzeczonego, wysokiego dostojnika, lorda Rebio
II – i znów rozległy się donośne brawa – oraz księcia Cedrica IV Wiseara wraz z jego
uroczą ukochaną lady Wiktorią, a także jej brata, lorda Eryka, bliskiego
przyjaciela rodziny królewskiej – i znów oklaski. Wileńscy nie kryli zdziwienia,
które wywołała u nich wieść o otrzymaniu tytułu. Rodzeństwo patrzyło tylko po sobie
pytająco, nie wiedząc, jak zareagować.
- Podoba ci się niespodzianka? – szepnął Cedric do ucha oszołomionej
dziewczynie.
- Czyli to nagłe nadanie szlachectwa to twoja sprawka? –
spytała, w dalszym ciągu nie mogąc otrząsnąć się z szoku.
- Tak – chłopak wyszczerzył zęby w dumnym z siebie uśmiechu.
– Cieszysz się?
- Nie wiem, co powiedzieć. Dziękuję – szepnęła, splatając
palce swojej dłoni z jego. Para przez chwilę patrzyła na siebie czule w błogim
milczeniu, aż młodszy z książąt dodał:
- To mój prezent urodzinowy dla was.
- Czekaj, co? – zdziwiła się.
- Według waszego kalendarza dziś 7 lipca, wasze urodziny.
Czyżby ktoś tu zapomniał? – spytał, unosząc z niedowierzaniem brew. Faktycznie
oboje stracili z Erykiem poczucie czasu. Odkąd Cedric uratował im życie i
zabrał ze sobą do Alamer, nie myśleli o swoim dawnym życiu i nie liczyli dni. Tak
swoją drogą ciekawy zbieg okoliczności, nie jesteście bliźniakami, a jednak
urodziliście się tego samego dnia…
- To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam. Jesteś
kochany – powiedziała, posyłając mu wdzięczny uśmiech.
- Dla ciebie wszystko – szepną jej do ucha.
- Ale skąd wiedziałeś?
- Powiedzmy, że mam swoje sposoby – odparł konspiracyjnie.
Po tej krótkiej prezentacji Wespazjan odniósł się miejsca i przemówił w kilku
słowach do zebranych:
- Moi drodzy! Dziękuję wam za tak liczne przybycie na
urodziny mego najstarszego syna. Mam nadzieję, iż będziecie mile wspominać to
przyjęcie i że ten wieczór zapadnie wam w pamięci na długi czas. Życzę miłej zabawy. Bal czas zacząć!
Po jego słowach nadworni muzycy zaczęli wygrywać piękne
melodie na harfach, lutniach i instrumentach, których Wiktoria nigdy nie
widziała na oczy, a co dopiero mogłaby je nazwać.
- Uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz? – spytał, wstając z
miejsca, po czym ukłonił się przed ukochaną. Oczy Wiktorii iskrzyły ze
szczęścia.
- Skoro tak ładnie prosisz – odparła figlarnie, ujmując jego
wyciągniętą dłoń. Cedric poprowadził ją na środek parkietu i oboje dali się
porwać tańcu. Para całkowicie zatraciła się w sobie, a cały świat przestawał
się liczyć, gdy tylko Cedric trzymał ją w ramionach. Jednak w pewnym momencie
przypadkiem podchwyciła spojrzenie raczej wycofanej Nimfadory tańczącą właśnie z
Rebio. Młody lord właśnie pocałował księżniczkę w usta na oczach Eryka,
zupełnie nieświadomy tego, iż to właśnie on stoi na drodze ich miłości.
- Coś nie tak? Widzę, że ten smutek w twych oczach –
zaniepokoił się chłopak, wsuwając niesforny kosmyk jej włosów za ucho. – Chodzi
o mnie?
- Nie, nie o ciebie… Po prostu żali mi Nimfadory – zaczęła
nieśmiało, unikając jego spojrzenia.
- Mojej siostry? – książę nie krył zdziwienia. – Co z nią?
- Słyszałam, że waszemu ojcu zależy, aby poślubiła Rebio.
Podobno boi się o jej los ze względu… - zawahała się przez chwilę – ze względu
na Falena. Czy to prawda?
- Tak. Królowi zależy na jej dobru. Nie darowałby sobie,
gdyby coś stało się Nimfadorze. Wydając ją za Rebio II, zyska pewność, iż będzie
żyła na odpowiednim poziome, że będzie szczęśliwa. Ojciec wie czego można się spodziewać
po moim bratu. Cokolwiek robi Wespazjan, czyni to dla jej dobra – wyjaśnił,
spoglądając swymi niebieskimi oczami głęboko w oczy dziewczyny, szukając w nich
zrozumienia.
- Ale ona tego nie chce! Jak może być szczęśliwa z kimś,
kogo nie kocha? – zaprotestowała. – Tak się nie da i dobrze o tym wiesz.
- Tak ci powiedziała?
- Tak. I mi, i Erykowi.
- Czego właściwie ode mnie oczekujesz? – spytał, mimowolnie
przenosząc spojrzenie z Wiktorii na siostrę „bawiącą się” w ramionach
narzeczonego po przeciwne stronie sali. Nawet on musiał przyznać, że na
zadowoloną nie wyglądała.
- Chciałabym, żebyś porozmawiał z królem i spróbował go
przekonać do zmiany decyzji – powiedziała stanowczo.
- Czemu mnie o to prosisz? Dobrze wiesz, co powinienem ci na
to odpowiedzieć.
- Proszę! Zrób to dla niej, zrób to dla Eryka… Zrób to mnie
– szepnęła błagalnie. – Proszę, pokaż, że ci na niej zależy – starała się go
przekonać.
- Ona wie ile dla mnie znaczy. Nie muszę jej o tym przekonywać, a tym bardziej udowadniać
– oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Nimfadora nie jest rzeczą, którą można oddawać sobie z rąk
do rąk. Nie można z nią robić tego, co się chce, jeśli postępujesz tym samym
wbrew niej samej – nie dawała za wygraną.
- Wiktorio… Tu nie chodzi o unieszczęśliwienie mej siostry,
lecz przeciwnie. Ojciec robi to, aby zapobiec upodleniu jej przez Falena.
- Czy ty naprawdę nie widzisz, że w ten sposób sami również
odbieracie jej szansę na szczęśliwe życie? Dla niej to bez różnicy czy unieszczęśliwi
ją Falen, czy uczynicie to wy z Wespazjanem. Efekt i tak będzie taki sam.
- Niech ci będzie. Mogę porozmawiać z ojcem, ale nie wiem
czy zabrzmię w połowie tak przekonująco jak ty – powiedział w końcu z
rezygnacją, a na twarzy dziewczyny pojawił się triumfalny uśmiech. – Ale
pamiętaj, żeby się przedwcześnie nie cieszyć, a Nimfadorze też nic na razie nie
mów. Nie chcę robić jej zbędnych nadziei.
- Dziękuję – odparła, wtulając się w chłopaka. Cedric
pogłaskał ją po długich pasmach kasztanowych włosów. – A tak swoją drogą to
powinniśmy złożyć życzenia Falenowi… - przypomniała sobie nagle, na co książę
machnął lekceważąco ręką w odpowiedzi.
- Życzenia długiego, dostatniego życia nie są mu potrzebne,
bo wszystko już ma. Wszystko, prócz korony, ale tego życzą mu tylko samobójcy –
zaśmiał się, a Wiktoria mu zawtórowała.
W tym momencie z tłumu wyłonił się Falen. Starszy z braci
popatrzył tylko pogardliwie na brata, co miał w zwyczaju, po czym przeniósł wzrok
na dziewczynę u jego boku, a spojrzenie księcia momentalnie złagodniało.
- O wilku mowa. Gdzie zgubiłeś Zofirynę? – spytał Cedric,
ignorując niemą zaczepkę solenizanta.
- Znudziło mnie jej towarzystwo – oznajmił beznamiętnie, nie
spuszczając spojrzenia z Wiktorii. – Na dłuższą metę bywa irytująca.
- Skąd ja znam ten typ… - mruknął Cedric pod nosem, a Falen
odpowiedział mu ostrzegawczym spojrzeniem.
- To samo mogę powiedzieć o tobie – odparował chłodno, po
czym zwrócił się do dziewczyny – Byłabyś tak łaskawa i podarowała mi ten
taniec? – spytał nieoczekiwanie.
Wiktoria spojrzała na Cedrica, a on lekko skinął głową,
udzielając jej tym samym przyzwolenia.
- To ja pójdę pomówić z ojcem, wiesz o czym – młodszy z
książąt powiedziawszy to, zniknął w tłumie balowiczów. Wiktoria spojrzała
ostrożnie na Falena, po czym po chwili zastanowienia podała mu dłoń, którą
Falen ujął z zadziwiającą delikatnością.
- Przyznaj, robisz to tylko, żeby zirytować brata, prawda? –
spytała, gdy Falen prowadził ją lekko w rytm eterycznej, elfickiej muzyki.
- To tylko dodatkowa korzyść – odparł, uśmiechając się
olśniewająco. – Wiesz, co było w Zofirynie najbardziej nużące? – spytał po chwili
milczenia. Wiktoria pokręciła przecząco głową.
- Że nie dorównywała ci urodą chociaż w połowie – Zdrajca posłał
jej szelmowski uśmiech. Dziewczyna nie wiedziała, co ma odpowiedzieć na tak
nieoczekiwany komplement z jego ust, więc udało jej się wydukać tylko krótkie „
Ehm.. Dziękuję”.
- Nie rozumiem, jak dziewczyna twojego pokroju może wiązać
się z kimś takim jak mój brat – ostatnie słowo wycedził przez zaciśnięte zęby. –
Zasługujesz na kogoś lepszego. Chyba każdy byłby lepszy od Cedrica… Powinnaś
być z kimś, kto na ciebie zasługuje. Z osobą, która będzie ci w stanie dać
wszystko, czego zapragniesz wraz z pozycją i władzą.
- Na żadnej z tych rzeczy mi nie zależy – odparła chłodno,
czując, jak jej serce przyspiesza nerwowo. – Jeszcze trochę, a pomyślę, iż ty chciałbyś
być tym kimś, a biorąc pod uwagę, że w każdej chwili mogę zdradzić twój mały
sekrecik to dość dziwne, nie uważasz?
Falen uśmiechnął się zniewalająco.
- Dobrze wiem, że nie zdradzisz go nikomu z obawy o to, co
mogłoby się stać Erykowi lub mojej drogiej siostrzyczce, a twojej przyjaciółce…
- powiedział cicho i spokojnie, lecz w jego tonie kryła się groźba. Wiktoria
chciała mu coś odpowiedzieć, ale w tym momencie podeszła do nich Eriena, jedna
z pałacowych służek.
- Przepraszam, pani, ale kazano przekazać mi to do twych rąk
– powiedziała, wyciągając z kieszeni
fartucha szmaragdową kopertę.
- Dziękuję – odparła, biorąc to ręki list.
- Możesz odejść – rzekł Falen do służki, a pokorna kobieta
oddaliła się pospiesznie. Wiktoria zamaszystym ruchem otworzyła przesyłkę i
wyjęła z niej mały liści, na którym było napisane:
„Dobre wieści, wszystko załatwione. Spotkajmy
się za 5 minut w ogrodzie. Będziemy mieć dla siebie chwilę sam na sam . ~ C.”.
Dziewczyna była zaskoczona, że książę chce się z nią spotkać
poza murami Alamer o takiej porze. Przecież jeszcze niedawno sam ją prosił, aby
obiecała mu, iż nie będzie wychodzić z pałacu po zmroku. Ale mimo tych
wszystkich opowieści o Zdrajcach, które jej opowiadał, z Cedriciem była
bezpieczna. Zwłaszcza, że idąc do niego, oddalała się tym samym od jednego z
nich, Falena.
- Przepraszam, ale muszę iść – powiedziała do starszego
księcia. Mogłaby przysiądź, że po twarzy Falena przemknął przebiegły uśmieszek,
który jednak zniknął równie szybko, jak się pojawił.
- Oczywiście, przecież mój drogi brat nie może czekać – jego
głos był taki sam jak wcześniejszy uśmiech. Przebiegły i niezwiastujący niczego
dobrego. Wiktoria spojrzała na niego
badawczo.
- Skąd wiedziałeś, że to od Cedrica? Nie powiedziałam ci
tego…
- Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić – odrzekł, a
jego spojrzenie powędrowało ku sporo starszemu elfowi, stojącego samotnie w
rogu komnaty. Mężczyzna wyglądał, jakby na coś czekał. Falen ledwie
dostrzegalnie skinął w jego stronę jasnowłosą głową. Elf ruszył w stronę drzwi.
Wiktoria była zbyt zajęta myśleniem o Cedricu, aby dostrzec ten gest. Dziewczyna
pospieszne wyszła z sali, zostawiając starszego z braci za sobą. Zeszła po
marmurowych schodach prowadzących do ogrodu i wyszła z Alamer przez stare,
dębowe wrota. Wiktoria rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu chłopaka, lecz
nikogo nie dostrzegła. Była sama. Nieprzyjemny dreszcz przeszył jej ciało,
kiedy usłyszała za sobą trzask łamanej gałęzi.
- Cedricu, wystraszyłeś mnie – szepnęła, odwracając się.
Serce podeszło Wiktorii do gardła. Za
dziewczyną bowiem nie stał jej ukochany, lecz owy mężczyzna, któremu Falen
dawał znaki. Zaraz zauważyła kolejnego elfa, tym razem czarnowłosego. Zdrajca.
Dziewczyna rzuciła się do ucieczki. Kiedy już miała dopaść do drzwi, przez
które opuściła pałac, te otworzyły się nagle, a w nich ujrzała kolejnego Wyklętego, w którym natychmiast rozpoznała hrabiego Flina, jednego z przyjaciół
Wespazjana. To była pułapka, a on zdołała omamić ich wszystkich jak wcześniej Falen.
Zdrajca, który tak skutecznie odciął jej
jedyną drogę ucieczki, pochwycił bezbronną dziewczynę w stalowy uścisk, zanim
ta zdążyła oddalić się chociaż o krok.
- Ratunku! – zaczęła wołać o pomoc, usiłując wyrwać się z
ramion Flina.
- Krzycz sobie ile chcesz, ale i tak nikt cię nie usłyszy –
szepnął jej do ucha swym ochrypłym głosem.
- Wszyscy są teraz na balu i zbyt dobrze się bawią, aby
dostrzec, że ciebie brakuje – dodał drugi, rechocząc przy tym obrzydliwie. W tym momencie uświadomiła sobie,
że mają rację. Nikt jej nie usłyszy, nikt nie przyjdzie z pomocą.
- Ale dlaczego? – szepnęła słabo, gdy Flin przycisnął ją
jeszcze mocnej do siebie, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
- Bo nasz pan tego chciał. Jesteś mu potrzebna – rzucił
lekceważąco ten z pośród nich, który jeszcze chwile temu gościł na przyjęciu. –
Dalej, chłopcy! Nie zwlekajmy ani chwili! – zwrócił się do towarzyszy, patrząc
łapczywie na swą zdobycz.
- Flin, pakuj ją do powozu! – rozkazał jeden ze Zdrajców,
wskazując ukryty za drzewami pojazd zaprzężony w cztery czarne jak smoła konie.
Flinowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
- Nie, proszę! – błagała dziewczyna, a do jej oczu napłynęły
łzy.
- O, zamknij się! – warknął Flin, wpychając ją siłą do
powozu.
- Zostawcie moją siostrę! – ryknął nieoczekiwanie jakiś
męski głos, wydobywający się z ciemności. W wątłym księżycowym świetle Wiktoria
dostrzegła twarz brata.
- Eryk! – zawołała, próbując się do niego przedostać, lecz Wyklęty jeszcze raz wepchnął ją brutalnie do środka, po czym zamknął
drzwi i zatrzasnął zamek. Eryk dobył miecza i wymierzył ostrze w oprawców swej
siostry.
- Macie uwolnić Wiktorię! – warknął gniewnie, lecz oni się
tylko roześmiali.
- Lepiej daj sobie spokój i wracaj na przyjęcie. Nas jest
trzech, a ty jeden. Dobrze ci radzę, jeśli chcesz być w jednym kawałku, to nie
wchodź nam w drogę – powiedział Flin, rozwścieczając Eryka jeszcze bardziej.
Wileński zamachnął się mieczem. Zdrajcy spodziewali się ataku, więc byli doskonale
przygotowani, aby go odeprzeć. Rozgorzała zażarta walka. Może i Eryk był sam,
ale naprawdę dobrze sobie radził bowiem Cedric nauczył go, jak się pojedynkować.
Jednak ten stan nie trwał długo. Chwilowy remis zakończył się w momencie, w
którym jeden z Wyklętych wbił sztylet w plecy chłopaka. Wileński osunął się na
ziemię, powoli tracąc przytomność, gdy stopniowo ubywała z niego krew.
- Eryk! – krzyczała rozpaczliwie Wiktoria, uderzając
rozpaczliwie w metalowe drzwi powozu. – Eryk! Coście mu zrobili! – krzyknęła
przez łzy, patrząc na bezwładne ciało brata przez małe okienko karety.
- Ciesz się, że ciebie nie spotkał taki los – warknął Flin, otwierając
drzwi i zajmując miejsce koło niej.
- W sumie nikt nie wie, co planuje zrobić z nią nasz pan… -
dodał jadowicie Zdrajca, zasiadający na miejscu woźnicy. Wiktoria spojrzała
pytająco na Flina, który tylko roześmiał się, widząc strach w jej oczach.
Ruszyli.
- Do czegokolwiek szef nie zechce jej użyć, ja i tak
wiedziałbym lepiej, jak skorzystać z tego, że ta ślicznotka jest na mojej łasce.
- Wiem o czym myślisz… - powiedział z lubością drugi z nich.
– Ale zdaje się, iż ma on inne plany… Jego strata.
Nie było miary, która potrafiłaby teraz określić lęk
dziewczyny.
Miranda^^^
_____________________________________________________________________________
I jakie wrażenia po przeczytaniu? Mam nadzieję, że nie wywołałam u was mdłości tym rozdziałem xd hahaha Jak myślicie, co się stanie z Wiktorią? A co będzie z Erykiem? Tak wg to lubicie Eryka, bo nikt na niego nie zagłosował w sondzie na ulubioną postać ;)Zastanawiam się czy nie powinnam rozdzielić może tego na dwa rozdziały, bo ten wyszedł mi trochę długi... Ale mam nadzieję, że czyta się go lekko :D Tak swoją drogą pisałam go wczoraj do drugiej w nocy, oglądając 1d day na yt ;)
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Erykowi nic nie będzie i doniesie Cedricowi na Zdrajców....
Rozdział super i lekko się go czyta :D
Kocham i czekam na nn ♥
Super :3 ale zmień czcionkę bo troche męczy:/
OdpowiedzUsuńCuuuuuuuuudo!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. Mam nadzieje że będzie jak najszybciej XD
Zapraszam do mnie
http://imaginy-by-natasza.blogspot.com/?m=1
Rozdział jak zawsze świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. ;D W wolnej chwili zapraszam do mnie:
http://immer-zusammen.blogspot.com/ Pozdrawiam :*
Nie wiem ile razy będę to powtarzać, ale jesteś moją idolką! :D
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest w 100% obłędne! *o* chłonę każde słowo jak gąbka.
Nie wiem jak innym ale mi czcionka absolutnie nie przeszkadza :)
Czekam na nexta! ;*
only-to-die.blogspot.com
zapraszam na nowy rozdział ;*
Jak rozdział pisany do drugiej w nocy i na dodatek oglądałaś wtedy 1d day, to wow!
OdpowiedzUsuńSzczena oooooopada nisko xdxd Naprawdę dobry!
Fabuła się rozkręca i to bardzo :)
Podoba mi się i naprawdę czyta się dobrze, może mógłby być ciutek krótszy ale nie będę narzekała xx :-)
Weny!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Award
OdpowiedzUsuńjprdl czemu w takim momencieeee????!!!!!! *o* mam nadzieje ze Eryka znajdzie Nimfadora... dodaj szybko nast. cz. <3
OdpowiedzUsuńJa lubię Eryka!!!
OdpowiedzUsuńJak mi powiesz, że on zginął, to Cię uduszę, masz to jak w banku!!! On jest taki słodki i tak naprawdę ma ciężkie życie. Tak dzielnie walczył, żeby uratować Wiktorię!!! A no właśnie... co z nią będzie? Przecież Cedric się załamie, gdy się dowie, że jego ukochana została porwana!!!
Ale są plusy tego, że jest się opóźnionym w czytaniu ;) Lecę przeczytać następny :P
"Uniósł (...) do góry" - masło maślane, cofać się do tyłu.
OdpowiedzUsuńUrodziny - jubilat; imieniny - solenizant.
Egoista nadał jej szlachectwo, żeby nie było mezaliansu kiedy się z nią ożeni.
Podczas tańca odbiegasz narracją od Wiktorii, opowiadasz o Eryku i Rebio a potem tekst "chłopak" w odniesieniu do Cedrica, chociaż narracja wciąż jest skierowana na Rebio - gubisz tym czytelnika.
Jeśli idziesz w kolokwializmy pisz "Mówże" nie "mów rzesz" ("rzesz", dopełniacz liczby mnogiej słowa "rzesza").
"To była pułapka, a on zdołała omamić ich wszystkich jak wcześniej Falen", to zdanie musi być niezwykle podchwytliwe bo nijak nie rozumiem jego sensu.
"jakiś męski głos" no bez jaj... ja raczej nie miałabym problemów z rozpoznaniem głosu mojego brata, nie ważne jakby piszczał, czy skrzeczał, czy nie ważne jakbym była przerażona, no.
Tak, poza tym co tu wywiedźmiłam podoba mi się cliff hanger na końcu, tak. Chwała Ci za to.
Super! Jeszcze 64 rozdziały! Czytam dalej
OdpowiedzUsuńCoco Evans
U mnie wywołanie mdłosci to wyprocie flakow żywcem, ale może byc :)
OdpowiedzUsuń/Smokomaniaczka/
Mam urodziny 7 lipca *~*
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty :D
dziękuję <3
Usuńhah no widzisz ? Falen, Eryk, WIktoria i jeszcze ty, no niexle xD