- Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę zatańczyć - powiedziała, trzepocząc wachlarzem czarnych rzęs. Twarz chłopaka rozjaśnił mimowolny uśmiech.
- Co tylko zechcesz, ale potrzebuję małej zachęty - odparł przekornie. Dziewczyna zaśmiała się perliście i pocałowała go w policzek.
- Masz swoją zachętę. Na coś więcej możesz liczyć dopiero, jak ze mną zatańczysz.
- Niech ci będzie, ale lojalnie ostrzegam, że jestem raczej marnym tancerzem - odpowiedział, unosząc ręce w obronnym geście, czym wyraźnie rozbawił księżniczkę.
- Nie może być tak źle.
Eryk nie dał się dłużej prosić. Jedną ręką ujął delikatną dłoń dziewczyny, a drugą złożył na jej talii. Gdy tańczyli, wszystko co ich otaczało, zniknęło. Teraz liczyli się tylko oni. Tańczyli i tańczyli przez całą noc. Kiedy miał ją znów pocałować, obudziły go pierwsze promienie słońca, wpadające przez witrażowe okna do jego sypialni. Chłopak przeciągnął się leniwie, zły, że sen przerwał się w takim momencie. Nagle rozległo się ciche pukanie w stare, dębowe drzwi.
- Proszę! - zawołał Eryk, tłumiąc potężne ziewnięcie.
- Witaj, mam nadzieję, że cię nie obudziłam - przywitała się księżniczka.
Chłopak nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ze snu na jawę, pomyślał ze zdumieniem. Księżniczka uśmiechnęła się ciepło, tak samo jak uśmiechała się w jego śnie.
- Zaraz przyślę służkę Aliendię, aby przyniosła ci śniadanie, a tymczasem chciałam sprawdzić, jak się miewasz - powiedziała, siadając z gracją na krańcu jego łóżka.
- Wszystko dobrze, wyspałem się za wszystkie czasy - odparł lekkim tonem, podnosząc się i odgarniając niesforne kosmyki ciemnych włosów z oczu. - A dodać do tego ten przepiękny widok z samego rana, po prostu nie może być lepiej.
Dziewczyna zachichotała wdzięcznie, przysłaniając usta dłonią, a na jej bladej twarzyczce pojawiły się różane rumieńce.
- Jesteś naprawdę miły. Mam nadzieję, że spotkamy się później, a tymczasem mam kilka spraw do załatwienia - powiedziała, krzywiąc się na samą wzmiankę o obowiązkach, przez które musiała zostawić chłopaka. - Aliendio! Przyjdź już proszę - zawołała, klaszcząc dwukrotnie w dłonie. Wychodząc z komnaty, szepnęła tylko: "do zobaczenia", a jej miejsce zajęła starsza służąca o dobrotliwych rysach twarzy, niosąca śniadanie. Srebrna taca była wypełniona po brzegi tutejszymi smakołykami, nieznanymi dotąd Erykowi. Chłopak musiał przyznać, że wyglądały i pachniały naprawdę apetycznie. Zjadłszy śniadanie, umywszy i ubrawszy się w szmaragdową szatę, którą przyniosła służąca, zszedł po marmurowych schodach do ogrodu. Wszędzie kwitły krzewy pełne róż, roztaczające wokoło słodkawą woń. Na drewnianej ławeczce stojącej przy białej, marmurowej fontannie ujrzał Wiktorię rozmawiającą wesoło z księciem Cedrikiem . Elf wpatrywał się w nią z zachwytem, nawet nie zauważając obecności Eryka. Chłopak nie chcąc im przeszkadzać, postanowił iść dalej, w głąb parku. Snuł się samotnie po krętych alejkach, ciągnących się między wysokimi krzewami i drzewami, aż nagle usłyszał za sobą chłodny, drwiący głos.
- Już się zgubiłeś czy dopiero nad tym pracujesz?
Eryk odwrócił się szybko i ujrzał Falena, opierającego się nonszalancko o pień jednego z drzew. Na jego twarzy malował się ironiczny uśmieszek.
- Bardzo zabawne - rzucił nieco zirytowany chłopak, odgarniając z czoła brązowe włosy. - A ty co tu robisz? Wywalili cię z pałacu czy dobrowolnie postanowiłeś pilnować tego drzewa?
Twarz Falena momentalnie stężała, a jego głos stał się bardziej jadowity niż kpiący.
- Jakie to zabawne... Doprawdy. Mój niewydarzony brat kręci z... Jak jej tam? Wandą? Weroniką? A może to była Wiktoria... Mniejsza o to. - Syn Wespazjana machnął lekceważąco ręką. - I może nawet coś z tego wyjdzie, ale ty i ma siostra? Nimfadora jest tobą wyraźnie zauroczona, niewykluczone, że z wzajemnością, więc jakie to smutne, iż to uczucie, nawet jeśli by się rozwinęło, i tak będzie skazane na niepowiedzenie... Jakież to przykre - dodał po chwili, przeciągając celowo sylaby, jakby delektując się każdym wypowiedzianym słowem, mającym zranić Eryka.
- Po co mi to mówisz? W co ty właściwie pogrywasz? - spytał chłodno chłopak, czując jak krew w jego żyłach wrze.
- Ja? - Starszy z książąt udał zaskoczenie. - O co ty mnie w ogóle posądzasz? Chciałem tylko powiedzieć, że zabawne będzie obserwować, jak ci zacznie powoli na niej zależeć, ale nie będziesz mógł nic z tym zrobić... No bo wiesz... Nimfadora jest już komuś obiecana. Zabawne, nieprawdaż? - Falen obrzucił pogardliwym spojrzeniem Eryka, który był zdruzgotany tym, co właśnie usłyszał. Owszem, starał się nie robić sobie nadziei, ale to było silniejsze od niego. A teraz? Właśnie został brutalnie przywołany do rzeczywistości. Ale w sumie czego on się właściwie spodziewał? Przecież Nimfadora to księżniczka. Nieludzko piękna, mądra, zabawna i urocza, ale KSIĘŻNICZKA. A on? Kim on był w porównaniu z nią? To nie jedna z tych wenezuelskich telenoweli, w których można mówić o miłości już w pierwszej sekundzie spotkania z daną osobą, ale Eryk po prostu polubił Nimfadorę i nie mógł z tym nic zrobić. Chociaż nawet jeśli potrafiłby, to czy w ogóle by chciał? Naprawdę trudno nie zauroczyć się nią.
- Bardzo zabawne, a teraz wybacz, ale muszę już iść - odparł Wileński, mierząc Falena wojowniczym spojrzeniem, po czym, nie zważając już na dalsze słowa księcia, ruszył wprost przed siebie.
***
Na oswojeniu się z tym, co powiedział mu starszy brat Nimfadory i pogrzebaniu swoich wszystkich cichych nadziei Erykowi zeszły jeszcze długie godziny, które spędził spacerując w tę i z powrotem po wielkim parku. Chodził między drzewami i krzewami, mijając co jakiś czas pałacowych służących, mierzących go ciekawskim spojrzeniem, ale nie zwracał na nich najmniejszej uwagi. Z zamyślenia wyrwał go dopiero melodyjny, niby nowy a już znajomy głos.
- Co tu robisz tyle czasu, Eryku? Szukałam cię w całym Alamer, aż w końcu Falen mi powiedział, że postanowiłeś tu chyba zamieszkać, bo tak długo tu już siedzisz...
- Nic szczególnego. - Chłopak wzruszył obojętnie ramionami, starając się nie patrzeć Nimfadorze w oczy. - A ty? Już zrobiłaś wszystko, co miałaś dzisiaj do załatwienia?
- Tak, już jestem wolna do końca dnia - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy księżniczka, podchodząc do niego bliżej. - Coś nie tak? Nie wyglądasz za dobrze - spytała troskliwie, patrząc na markotnego Eryka z niepokojem. - Coś ci jest? Może źle się czujesz?
- Nieee, u mnie wszystko w jak najlepszym porządku - odparł bez przekonania, nadal unikając jej spojrzenia.
- Dlaczego mnie okłamujesz? - spytała smutno.
- Zapomniałem, że umiesz czytać w myślach... - mruknął.
- Wcale nie czytałam, nie teraz. Po prostu to widzę. Nie patrzysz mi w oczy i słyszę, że twój puls przyspieszył... - Eryk chciał już spytać, jakim cudem ona słyszy coś takiego, ale przypomniał sobie, jak Cedric mówił im o tych wszystkich elfich sztuczkach. - Możesz mi powiedzieć wszystko. Przecież wiesz.
- A mogę zadać pytanie? - zapytał, po raz pierwszy odważając się spojrzeć w jej błękitne jak niebo oczy.
- Oczywiście, że tak - dziewczyna zmarszczyła brwi, nadal patrząc na niego z ze zmartwieniem wypisanym na twarzy.
- To prawda, że... - zaczął Eryk, ale nie potrafił dokończyć. Nimfadora zrobiła to za niego, domyślając się szybko, o co chodzi.
- Że jestem zaręczona? Tak, to prawda - powiedziała smutno, spuszczając głowę.
- Widzę, że nie skaczesz z radości... - zauważył zdziwiony.
- Bo nie mam powodu do szczęścia, ale to bez znaczenia, czy go kocham, czy nie...
- A kochasz? - spytał, lecz dziewczyna nic nie odpowiedziała. Nie musiała. Jej milczenie było wystarczająco wymowne.
- Syn lorda Rebio jest naprawdę w porządku, ale uczucia nie wymusisz - powiedziała w końcu po chwili ciszy.
- To dlaczego z nim jesteś? - Widząc, jak w oczach Nimfadory błyszczą pierwsze łzy, Eryk pożałował, iż zadał to pytanie. - Przepraszam, ja... nie powinienem był. To nie moja sprawa - zreflektował się szybko, kładąc jej pokrzepiająco dłoń na ramieniu. Księżniczka drgnęła, gdy jej dotknął.
- Nic się nie stało. Możesz wiedzieć. - Nimfadora podniosła na niego swoje piękne oczy i wytarła wierzchem dłoni jedną ze spływających po bladym policzku łez. - Tacie bardzo zależało, żebym za jakiś czas poślubiła kogoś, kto by się mną należycie zaopiekował po jego śmierci. Chciał, aby był to ktoś znaczący w królestwie... Ojciec boi się, że jeżeli Falen zasiądzie na tronie, w akcie zemsty na Cedricu, mógłby mnie wygnać, czy pozbawić pozycji w jakiś inny sposób - wyjaśniła, starając się, żeby jej głos się nie załamał.
- Przecież to twój brat. Dlaczego miałby zrobić coś takiego własnej siostrze? Za co miałby się mścić na Cedricu? - nie dowierzał Eryk. Zmarszczył brwi. Ta cała sprawa wydawała się naprawdę podejrzana.
- Ani ja, ani Ced nie mamy najlepszych stosunków z Falenem... Oni dwaj zawsze rywalizowali we wszystkim. Moi bracia się nienawidzą, więc pewne jest, że kiedy ten starszy zostałby królem, zrobiłby praktycznie wszystko, aby dopiec młodszemu w ten czy inny sposób. A nie od dziś wiadomo, że jeśli chce się kogoś skrzywdzić, należy uderzyć w jego czuły punkt. W tym przypadku jestem i zawsze byłam nim ja. Naprawdę kocham Cedrica jako brata, a on mnie jako siostrę, wiele razy podkreślał, że jestem dla niego najważniejsza... Falen wie, że robiąc coś, co zaboli mnie, sprawi ból również jemu, a na tym mu bardzo zależy. Falena też kocham, ale... - zawahała się - mam czasem wrażenie, iż on mnie nie traktuje nawet jak siostrę. Czasami myślę, że mnie także nienawidzi... - Głos dziewczyny, mimo wszystkich jej starań, załamał się. Widać było, że najbardziej nie boli jej myśl o związaniu się z Rebio II, lecz o niechęci rodzonego brata. Eryk współczuł dziewczynie z całego serca i jednocześnie podziwiał jej wewnętrzną siłę. Sam nie mógłby kochać kogoś, kto byłby w stosunku do niego taki zły, kogoś, kto nie zawahałby się skrzywdzić go, byleby tylko osiągnąć swój cel.
- To dlatego musisz zrobić coś wbrew sobie? Nie ma innego wyjścia? Przecież Cedric nie dałby cię skrzywdzić - ani ja bym na to nie pozwolił, dodał w duchu. Księżniczka chyba odczytała tą myśl, bo uśmiechnęła się do niego wdzięcznie.
- Tacie na tym bardzo zależy. Chce dla mnie jak najlepiej i nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłoby mi się coś stać...
- Ale gdyby to Cedric objął władzę? Może wtedy uwolniłby cię od zbędnych zobowiązań - podsunął. Krajało mu się serce, widząc jej smutek, tak pełny zrozumienia i pogodzenia się z losem.
- Szanse są pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Nie wiadomo, który obejmie władzę, ale, jak już mówiłam, ojciec chce mieć całkowitą pewność... - Nimfadora nie zdołała już dłużej powstrzymać łez. Tak jak była pewna, że Cedric zakochał się w Wiktorii, jak tylko spojrzał jej w oczy, tak samo ona miała z Erykiem. Imevit to sprawiło. (Później dowiecie się co to jest Imevit) Ale było to bez znaczenia. Widząc jego współczującą i smutną twarz, widząc determinację w tym, aby jej pomóc, miała ochotę rzucić mu się w objęcia i pocałować, ale nie mogła, nie powinna. Chłopak jakby czytając jej w myślach, objął ją w pocieszająco.
- Wszystko będzie dobrze, Nimfadoro. Jakieś rozwiązanie się znajdzie, obiecuję ci to - przysiągł, tuląc stopniowo uspokajającą się dziewczynę.
Miranda ^^^
____________________________________________________________________________
I co myślicie o 4 rozdziale? :D Mam nadzieję, że nie jest znowu taki zły xd Oceniajcie go w komentarzach od 1 do 10 , żebym wiedziała w jakim stopniu go sknociłam ;) haha Przepraszam, że tak wolno wstwiam rozdziały, ale prowadzę też kilka innych blogów + nauka = brak czasu, ale postaram się to jakoś nadrobić :D A tym czasem, do następnego posta! ^^^^
daje 100 na 10!!!!! <3. nie martw sie rozumiemy :D
OdpowiedzUsuńOmg! Boski, chociaż jest taki długi to się tak szybko czytało. Trzymam kciuki za ciebie. Pisz dalej i żeby następne rozdziały były tak samo boskie jak ten :)
OdpowiedzUsuńNo jaki romantyczny! Możliwe, że się zagłębie w tego bloga, ale nie wiem jeszcze. Trzymam kciuki i życzę powodzenia <33
OdpowiedzUsuń♠ olusiek-blog.blogspot.com - > o mnie z zdjęciami
♠ ostatni-wdech.blogspot.com -> wilkołaki, spodoba ci się <33
Lubię taka tematykę , więc ten blog b mi sie podoba <3 umiesz stworzyć niepowtarzalny klimat ! Rzadko czytam opowiadania , ale tutaj na pewno zajrze ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam przy okazji
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Super rozdział. <3 jeżeli chcesz mogę ci wykonać szablon na tego bloga :3 odpisz mi na email: nessi.kasia@interia.pl
OdpowiedzUsuńsuper rozdział! bardzo mi sie podoba,zazdroszcze talentu
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com/
Rozdział cudowny ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale małe problemy czasowe... :D
Mam nadzieję, że się nie obrazisz :D
Niby zawsze mam czas, żeby skomentować, ale komentuję dosyć dużej ilości ludzi i przez przypadek mogłam przeoczyć, ale teraz zauważyłam i nadrabiam :D
Marta się poprawia :D
Znowu sie rozpisałam... ale to chyba Ci nie przeszkadza xD
Jaki romantyczny...
Mam nadzieję, że coś wymyślisz i Nimfadora nie będzie musiał wychodzić za Rubina (czy jak mu tam xD)
Kocham i czekam na nn ♥
Świetne, naprawdę super. ;D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.
Przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę przyznać że ten jest najlepszy.
Oby tak dalej, czekam na następny. ;*
To smutne, że Nimafodora musi tak cierpieć. Też ma swoje marzenia, pragnienia, a przez Falena musi z tego zrezygnować. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży ;)
OdpowiedzUsuńRozdział był cudowny! :D
Witaj. Znalazłam twoje opowiadanie wczoraj, ale już po przeczytaniu tych pierwszych czterech rozdziałów jestem nim oczarowana. Bardzo mi się podoba twój styl, fabuła sama w sobie też jest interesująca.
OdpowiedzUsuńSzczerze, zyskałaś nową stałą czytelniczkę!
Tymczasem zabieram się za kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Sara Cerva.
W przemyśleniach Eryka, piszesz "Rebio II", chociaż chłopak nie miał prawa znać jego numeru porządkowego - wcześniej nie pojawia się on ani razu.
OdpowiedzUsuńJakim cudem Cedric ma pięćdziesięcioprocentowe szanse na objęcie tronu? Falen jest najstarszy, pierworodny, jedynym sposobem odebrania mu tronu w przyszłości byłoby jego wczesne wydziedziczenie, czego jak wnioskuję tatuś nie zrobi, lub śmierć (do wyboru do koloru, wypadek, skrytobójstwo, trucizna etc.).
Taak, ile u Ciebie żyje przeciętny elf?
Tutaj nie powiedziane na sto procent , ze korone ma dostac najstarszy. Wespazjan (czyli król) może wybrać młodszego, jesli mu sie tak podoba. Poza tym elfy moga zyc nawet do 1000 lat, ale jak się pózniej okarze, roznie z tym bywa... ale wszystko wychodzi z czasem :)
Usuńps cedric wcale ich nie porwał. on ich tylko wyciągnął, a jak do tego doszlo ze sie tam znalezli, bedzie powiedziane okolo 10 rozdzialu
Chęć zaręczyn u Eryka już po jednym dniu znajomości?
OdpowiedzUsuńpóźniej będzie wyjaśnione, czemu tak szybko. To wszystko przez Imevit , które połączyło Nimfadorę i Eryka. Będzie o tym mowa później
Usuń10/10. Uroczo. Ale wszystko się ułoży no nie :-). Jeszcze tylko 69 rozdziałów więc czytam!
OdpowiedzUsuńCoco Evans
10/10 Super...Jesteś Genialna to takie słodkie <3 Czytam dalej bo już mi się podoba i nie mogę się doczekać dalszej części ;***
OdpowiedzUsuń