czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 62



Rosalinda leżała w łóżku, w swojej sypialni, owinięta ciasno białą kołdrą. Była naga. Nieopodal, bo przy dużym zwierciadle w rogu komnaty, stał Falen, poprawiając się. Było już po wszystkim. To że książę miał teraz Wiktorię, nie znaczyło wcale, że miał zamiar się ograniczać, no bo po co? Skoro był jeszcze młody, to dlaczego niby miałby nie korzystać z uroków życia? Może ustatkuje się, kiedy będzie dobijał sześć setki, ale teraz? Pfff…! Rosengardzka księżniczka nie chciała dłużej spełniać zachcianek Falena, ale bała się mu przeciwstawić. Zresztą… kto by się nie bał w jej sytuacji? Była całkowicie zdana na jego łaskę lub nie łaskę. Jej życie leżało w jego rękach. Dlatego Rosalinda wolała nie denerwować Zdrajcy i godziła się na wszystko.
- Falenie…? – zaczęła cicho, obejmując ramionami kolana.
- Tak? – Falen odwrócił się do niej z chytrym uśmieszkiem na ustach. Jego szmaragdowa peleryna zafalowała. Karanirski książę miał na sobie jeszcze czarny żupan, przeplatany srebrną nicią, również czarne spodnie i ciężkie buty ze smoczej skóry. Czarnej oczywiście. Gdyby nie ta zielona peleryna, Falen wyglądałby jak wielki nietoperz.

Rosalinda zaczerpnęła głęboki wdech, po czym zaczęła, nie patrząc mu nawet w oczy.
- Falenie… Kiedy mnie wypuścisz? Kiedy będę mogła wrócić do Rosengardu? – spytała nieśmiało.
- A kto ci powiedział, że w ogóle będziesz mogła? – rzucił drwiąco książę, podchodząc do niej. Dziewczyna drgnęła niespokojnie. – Zostaniesz ze mną jeszcze na bardzo, bardzo długo… - powiedział Falen z premedytacją przeciągając sylaby.
- Co? Ale przecież mój ojciec spełnił wszystkie twoje żądania! Rosengard wystąpił z Przymierza, czego chcesz jeszcze?! – zawołała rozpaczliwie. Tak, Rosalinda już poznała prawdę. Falen sam jej powiedział o tym, że tak naprawdę przeczytał przechwycony list do Cedrica i reszty Zakonu i, że pojechał do ojca dziewczyny, szantażować go. Zagroził mu wtedy, że zrobi krzywdę jego córeczce, jeśli nie wycofa się z udziału w zbliżającej się wojnie.
- Skarbie, jakby to delikatnie powiedzieć… Nie ufam twojemu ojcu jak psu. Jaką mogę mieć pewność, że Rosengard nie powróci do Przymierza, jeśli mu ciebie oddam? – Falen spojrzał na Rosalindę spod uniesionej brwi.

- Ale to wbrew umowie! Sam powiedziałeś, że…
- Nie ważne, co mówiłem – przerwał jej ostro książę. – Jestem Zdrajcą. Z nami się nie wdaje w układy, a jeśli już ktoś jest na tyle głupi, by to robić, to nie mój problem – Falen wzruszył ostentacyjnie ramionami. – Zostaniesz tu tak długo, jak zechcę. Czyli naprawdę długo. Oczywiście, o ile wcześniej nie postanowię cię zabić…
Rosalinda poczuła, że zapiekły ją oczy. Serce podeszło dziewczynie do gardła.  Już nic nie odpowiedziała.
- Teraz cię zostawiam, ale bez obaw, najpewniej wpadnę pewnie jeszcze pod wieczór – rzucił na odchodne, mierząc księżniczkę triumfalnym spojrzeniem. Następnie wyszedł, zamykając drzwi z trzaskiem. Uszu dziewczyny dobiegł dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza, a potem kroki odchodzącego księcia.
Rosalinda skuliła się na łóżku i walczyła z napływającymi do jej oczu łzami. Tak tęskniła za ojcem, za matką, braćmi i siostrami, pozostawionymi w Rosengardzie. I za Evanem, księciem Blackraven, z którym ostatnio połączyło ją uczucie. I za wolnością. Tak, najbardziej za wolnością. Rosalinda nie chciała dłużej żyć w strachu, że Falen ją zabije, jeśli powie coś nie tak. Nie chciała już na niego patrzeć. Bała się. Żałowała, że nie posłuchała ostrzeżeń Evena i nie została z pozostałymi członkami Zakonu. Żałowała też, że nie była bardziej ostrożna… Może gdyby obejrzała się wtedy za siebie w porę, zauważyłaby wcześniej Falena i zdążyłaby schować ten przeklęty list… Ale czasu już się nie cofnie.  Uciec też nie mogła. Po pierwsze, nie miała jak. Strażnicy stali pod jej drzwiami w dzień i w nocy. A po drugie, nawet jeśli by jej się jakimś cudem udało wymknąć z Alamer, Falen na pewno by ją szybko dorwał i wedle obietnicy zabił na miejscu. Rosalinda nie chciała umierać. Bała się śmierci i tego, co może ją spotkać po niej. Dziewczyna nade wszystko chciała żyć, ale nie wiedziała, jak długo Falen jej na to pozwoli…
***
Cedric i Eryk wracali w pośpiechu na Karanirę. Podróż zajęła im około trzech dni. W środę, około godziny siedemnastej statek Sarea anea dopłynął do portu, z którego widać było doskonale górę, z piętrzącym się na szczycie Alamer. Eryk pamiętał, jakby to było wczoraj, jak z tego portu po raz pierwszy z Wiktorią zobaczyli biały marmurowy pałac… Jego siostra wcześniej uwierzyła w „niestworzone” historie o elfach, którymi uraczył ich Cedric po drodze, a on przekonał się do nich dopiero później. Pamiętał też, jak po raz pierwszy zobaczył Nimfadorę. Wcześniej Eryk myślał, że to miłość od pierwszego wejrzenia.. i nie mylił się. Gdy spojrzeli sobie w oczy, połączyło ich Imevit. To dlatego Erykowi tak zaczęło zależeć na nowo poznanej dziewczynie. I dlatego tak go bolało, kiedy wiedział ją z Rebio, jej narzeczonym…
- Jeśli to, co napisała mi w liście moja siostra, jest prawdą, chyba zabiję gnojka na miejscu – wycedził przez zaciśnięte zęby Cedric, gdy sprowadzał z pokładu statku na ląd swojego karego konia. Eryk już czekał na plaży, poprawiając siodło na szarawym rumaku.
- Spokojnie, Ced. Znam moją siostrę i to do niej zupełnie nie podobne. Gdy byliśmy sami, w kółko gadała tylko o tobie. Nie możliwe, żeby tak nagle jej się odwidziało i, żeby wskoczyła do łóżka Falenowi – próbował go uspokoić młody lord, wdrapując się na grzbiet swojej Szivy.
- Słuchaj, mi też się nie chce w to wierzyć, ale przecież Nimfadora nie mogła kłamać. Nie oskarżyłaby Wiktorii o coś takiego, jeśli nie miałaby stuprocentowej pewności. Znasz ją… Poza tym, Dora sama napisała, że widziała ich, kiedy… Rozumiesz – powiedział Cedric, ledwo panujący nad narastającym z każdą chwilą gniewem.
- Może coś źle zinterpretowała… - Eryk dalej próbował bronić siostrę. - Swoją drogą bardzo mi ulżyło, kiedy dowiedziałem z listu, że już sama pojechała do Auren... Ale wracając do tematu, może coś źle zinterpretowała?
- Poważnie? – Cedric uniósł wysoko obie brwi. – Wiktoria leżała w łóżku Falena, w  sypialni Falena i to z Falenem. Hmmmm, co tam mogła robić? Odpowiedź A: Falen bał się spać samemu i Tori dobrodusznie postanowiła dotrzymać mu towarzystwa? Odpowiedź B: Wiktoria zgubiła drogę do swojej komnaty i Falen wspaniałomyślnie przygarnął ją do siebie? Odpowiedź C: Tori „przyprawiała mi rogi.” Co obstawiasz? – rzucił drwiąco książę.
- Eee… Odpowiedź A?
- Bardzo zabawne, Eryku – mruknął Cedric, wywracając teatralnie oczami. Książę wsiadł na grzbiet swojego karego konia, zwanego Arisem. – Nawet nie wiesz, jakbym chciał, żeby tak było… - i ruszył ku Alamer, a przyjaciel za nim.
***
Nimfadora już dawno była w Auren, więc Falen nie musiał się nią zajmować i mógł spędzić trochę czasu z Wiktorią. Zahipnotyzowana dziewczyna godziła się na wszystko, co jej zaproponował, nie mówiąc już o tym, że Tori była wpatrzona w niego jak w obrazek. Zdrajca naprawdę zdołał zrobić dziewczynie wodę z mózgu tym kamieniem…
Właśnie zapadał zmierzch. Była jeszcze zima, więc szybko się ściemniało… Falen siedział teraz ze swą Wiktorią w szklanej oranżerii. Czary trzymały tu dosyć wysoką temperaturę, więc nawet o tej porze roku było tu mnóstwo pachnących kwiatów i różanych krzewów. Książę i młoda lady siedzieli właśnie przy jednym ze szklanych stolików, w centralnej części ogrodu, tuż przy wielkiej fontannie. Źródło światła oprócz małych świetlików, co i raz przemykających w tę i z powrotem, stanowiły unoszące się w powietrzu świece, rzucające złotawą poświatę na ich twarze. Było tu gorąco, więc Wiktoria wzięła przykład z Falena i zrzuciła z siebie biały płaszcz. Teraz siedziała przed ubranym na czarno księciem w czerwonej sukni, zdobionej złotą koronką. Część jej kasztanowych włosów została upięta w mały koczek na czubku głowy, a reszta puszczona falami na ramiona.
- Pięknie wyglądasz – pochwalił Falen, unosząc do toastu kieliszek szampana. – Za twoje zdrowie, najdroższa.
- I za twoje, mój królu – odparła z uśmiechem dziewczyna, również unosząc kieliszek. Po chwili oboje zaczęli pić. Trunek miał słodkawy smak. Bardzo dobry.
- Nawet się nie wiesz, Wiktorio, jak się cieszę, że tu jesteś – powiedział po chwili milczenia, nakrywając jej dłoń własną. Dziewczyna spojrzała na jego twarz. Chłodne, lodowato błękitne oczy księcia patrzyły na nią z takim zachwytem i miłością… Wiktoria nie potrafiła doszukać się w nich urazy, gniewu czy nienawiści, a nawet drwiny, które tak często w nich gościły. Teraz Falen był jak nigdy odprężony i szczęśliwy. Szkoda tylko, że swe szczęście budował na krzywdzie innych…
- A ja się cieszę, że taki ktoś jak ty, zwrócił uwagę na kogoś takiego jak ja – szepnęła cichutko lady. Falen również się uśmiechnął. Wiktoria już miała powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy drzwi oranżerii otworzyły się nagle z impetem, a do środka wpadł Cedric z Erykiem. Wiktoria pisnęła przerażona. Nie pamiętała swojego brata, a o młodszym księciu miała fałszywe wspomnienia. Falen zdołał jej wmówić, że Cedric w przeszłości bardzo ją skrzywdził… Dziewczyna „pamiętała”, jak syn Wespazjana porwał ją z Alamer, a potem przetrzymywał blisko miesiąc w Smoczej Twierdzy, gdyż chciał poprzez nią osiągnąć swój cel. Falen wmówił jej też, że Cedric okropnie ją wykorzystał, gdy była pod wpływem uroku, który na nią rzucił. Innymi słowy Zdrajca przypisał przybranemu bratu wszystko to, co sam jej zrobił.
- Wiktoria! – zawołał od progu Eryk, podbiegając z Cedriciem ku nim.
- Falen! - warknął młodszy książę, wyciągając sztylet; jego niegdyś łagodne, niebieskie oczy, teraz płonęły nieposkromionym gniewem.
- Możesz mi wyjaśnić, co wy dwaj tu, do ciężkiej cholery, robicie?! – zawołał Falen, mierząc nieproszonych gości pogardliwym i nienawistnym zarazem spojrzeniem. – Przysięgam, że zetnę tego bałwana, który was tu wpuścił, a wasze głowy polecą zaraz po nim!
- Daruj sobie, gościu. Poza tym nikt nie pilnował bramy; twoi strażnicy gdzieś sobie poszli zabalować. Może brali przykład z ich „pana”? – rzucił drwiąco Eryk. Ostatnie słowo wypowiedział, jak żart stulecia. W Falenie się zagotowało. Nikt nie będzie podważał jego autorytetu.
- Słuchaj no, ty… - zaczął, podrywając się gwałtownie z miejsca. Wtedy Cedric jednym ruchem przystawił mu do gardła miecz i posłał kuzynowi triumfalne spojrzenie. Zdrajca przeklinał swoją głupotę, że ten jeden raz wyszedł bez broni.
- Nie, to ty słuchaj – wycedził przez zaciśnięte zęby Cedric. – Ale najpierw siadaj. Z rękoma w górze, albo tu i teraz poderżnę ci gardło.
Falen posłał przybranemu bratu pełne wzgardy i furii spojrzenie, ale wykonał polecenie. Wolał nie ryzykować. Syn Wespazjana wcale nie był aż takim aniołkiem, za którego wszyscy go mieli. Cedric też potrafił zabijać, a Falen niewątpliwie figurował teraz na pierwszym miejscu jego czarnej listy.
- Ty przebrzydły, dwulicowy, manipulancki, podła kanalio, ty, fałszywy padalcu… - młody Wisear nie znajdywał właściwych słów na opisanie kuzyna.
- Skończyłeś już? Bo wiesz, trochę nam się z Wiktoria śpieszy… – rzucił ze znużeniem wywracając oczami adresat tej jakże pięknej litanii. Cedric warknął tylko i przystawił mu swe ostrze jeszcze bliżej gardła. Falen odsunął się na tyle, na ile było to możliwe.
- Zostaw go, zostaw! – zawołała piskliwie Wiktoria, zawieszając się na ręce młodszego księcia. Tej, w której dzierżył miecz. Raczej kiepskie położenie Falena nie przeszkadzało mu w podziwianiu wdzięków Wiktorii, gdy ta tylko się lekko nachyliła, powstrzymując drugiego księcia.
- Ty się już lepiej nie odzywaj – rzucił Eryk, posyłając dziewczynie znaczące spojrzenie. – Jak w ogóle mogłaś zachować się tak dwulicowo i wskoczyć do łóżka temu Zdrajcy?!
Wiktoria zmroziła go spojrzeniem.
- Kim ty jesteś, żeby mnie osądzać?! Ja będę decydowała co i z kim robię – odparła chłodno dziewczyna, mrużąc oczy.
- Kim ja jestem? Kim ja jestem?! Nie no, Ced, słyszałeś ją?! – Eryk nie wierzył w to, co padło chwilę temu z ust jego siostry. – Powiem ci kim jestem! Twoim bratem! I to od jakiś dziewiętnastu lat lekko licząc!
- Pff… - prychnęła rozeźlona. – Nie waż się określać siebie takim mianem! Jesteś dla mnie nikim! Najlepiej zrobisz, jak ty i twój koleżka znikniecie nam z oczu!
- Co ty w ogóle wygadujesz?! Już wracamy do Auren, natychmiast! – zawołał rozzłoszczony Eryk. Chłopak złapał siostrę za przegub dłoni i zaczął ciągnąć do drzwi.
- Auu, zostaw mnie! Falen! – szamotała się rozpaczliwie Wiktoria. Cedric spojrzał z bólem w oczach na ukochaną, tak broniącą się przed nim i swoim bratem. Zdrajca wykorzystał chwilę nieuwagi kuzyna i wytrącił mu z ręki miecz, który upadł teraz z głośnym brzdękiem na kamienną kostkę, którą były wyłożone ścieżki oranżerii. Cedric chciał go podnieść, ale wtedy Falen odepchnął go do tyłu mocnym kopnięciem. Syn Wespazjana zachwiał się mocno, ale zdołał utrzymać równowagę.
- Wiktoria jest moja i zostanie ze mną, jasne?! – warknął Falen, łapiąc przybranego brata za kołnierz i potrząsając nim.
- Masz ją zostawić w spokoju! – zawołał Cedric, odpychając go. I wtedy do tego wszystkiego dołączył się Eryk. Zaczęli się bić, szarpać, okładać czym popadnie. Wiktoria próbowała ich rozdzielić, ale nie dała rady, więc pobiegła po straż. Po kilku minutach, kiedy wszyscy trzej byli już porządnie poobijani, podrapani, a Erykowi leciała krew z nosa, do oranżerii wpadło  czterech postawnych rycerzy, którzy natychmiast odciągnęli syna Wespazjana i jego przyjaciela od Falena. Starszy książę nawet nie zauważył, że podczas bójki zarysował się Księżycowy Kamień w jego sygnecie… A to oznaczało dla niego kłopoty.
- Zabierał łapy, Wyklęty – warknął Cedric, wyrywając się rycerzowi.
- Wyprzedzam twoje pytanie, wiem, kim jesteś, i tym bardziej nie robi to na mnie wrażenia – rzucił znudzonym tonem strażnik, tak zapobiegawczo, gdyby księciu zebrało się na przechwalanie swym tytułem. Ale się pomylił. Teraz nie to mu było w głowie, tylko Wiktoria. No i chęć skrócenia kuzyna o głowę.
- Słuchaj, Cedriczku, wspaniałomyślny ja daję ci i temu brudnemu śmiertelnikowi trzy sekundy na opuszczenie Alamer. Powinienem was zabić teraz na miejscu, skoro byliście tak kochani i przyszliście po śmierć prosto do mnie, żebym ja nie musiał się niepotrzebnie fatygować, ale dziś mam dzięki tej piękności – tu Falen pocałował Wiktorię w policzek, przyprawiając tym Eryka o mdłości – wyjątkowo dobry humor i, co za tym idzie, wieczorem wolę pobawić się z nią troszkę, niż wysłuchiwać waszych jęków w izbie tortur, więc wynocha. Rozumiemy się?! – powiedział ostro Falen, posyłając im drwiący uśmieszek.
- Nigdzie nie pójdę bez siostry! – zaprotestował gwałtownie Eryk, przestając na chwilę szarpać się z rycerzem Falena.
- Człowieku, ogarnij się! Nigdzie z tobą nie pójdę! – krzyknęła Wiktoria, chowając się za Falenem. Starszy książę roześmiał się pod nosem, widząc minę chłopaka.
-  A więc? Idziecie czy zostajecie? Jeśli tak wam zależy na torturach i jesteście rozczarowani ich brakiem, to mogę się dla was poświęcić i wymierzyć kilka batów przez plecy – Falen wzruszył ramionami. Przepełniało go teraz poczucie wyższości nad pokonanym bratem.
Zapadła pełna napięcia cisza.
- Eryku, idziemy – wycedził przez zaciśnięte zęby Cedric, obracając się na pięcie.
- Ale, Ced! Co z Wiktorią…? – spytał zdumiony jego postawą lord. Chłodne spojrzenie Cedrica powędrowało ku ukochanej, dalej zasłaniającej się przed nim Falenem.
- Jak chce zostać z nim, nie zabiorę jej siłą. Nie chce ze mną być, to nie będę się dłużej naprzykrzał – powiedział głosem wypranym z emocji, po czym ostatni raz spojrzał na Wiktorię z boleścią i odszedł z uniesioną głową.

Meridiane Falori ^^^
_________________________________________
Witam, jak wam się podobał ten rozdział? Mam nadzieję, że nie był najgorszy ;) Proszę was o komentarze! Chcę wiedzieć, co myślicie.... ;)
Zapraszam do lajkowania fanpage'a Prophecy of Alamer na fb :) ===> kliknij tutaj
I zapraszania mnie na fb do znajomych :)Śmiało możecie pisać xD  ==========> KLIK

PS Nowy rozdział pojawi się dopiero za jakieś 2 - 3 tygodnie, kiedy wrócę z wakacji :*

7 komentarzy:

  1. Super rozdział przepraszam że wcześniej nie pisałam no ale tak to już jest kiedy wakacje sie zaczynają a nie nasz dostepu do internetu. A co do rozdziału to super bójka i te miny Ceda i Eryka. :) Życze ci dużo weny i miło spędzonych wakacji i bede za tobą tesknić ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza! Fajny rozdział. Hahahahahahaha ty już wiesz która cześć mi się podobała xF

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze wakacje należą się każdemu, a w szczególności takiej wspaniałej pisarce :*
    Po drugie rozdział światny :)
    Wkącu Eryk i Cedtic wrócili!!! :)
    Bójka Eryka, Cedrica i Falena poprostu genialna<3
    Miny to poprostu perfekcja <3
    Wiktoria zapatrzona w Falena :( Tak Karytka, team Cedtoria :D
    Ależś mnie ciekawi co dalej z tą rysą na pierścieniu Falena :)
    Mam nadzieję, że choć troche Wiktoria sb przypomi :) chociaż o bracie :)
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na NEXT'a <3 Pat ka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh superowy rozdział <3
    A wiktoria się nie długo dowie ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa co z tą rysa na pierścieniu Falena. Będzie ostro xD. Oby Wiktoria się odczarowala jakoś. Byłam za Falenem bo Cedric był za idealny idealny ale jak Falen bierze ją siła to nie moja bajka. Oby Cer dowiedział się o tym uroku! Rozdział genialny jak każdy ;* miłych wakacji ;] lekko piszesz fajnie się czyta ;)/emma

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny jak cały blog. tak sie wciągnełam że cały przeczytałam 3 dni. wymiatasz!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! I pogubiłam się trochę we własnych uczuciach. Dwie rzeczy są pewne:
    Emfadora 4ever <3
    Soco (Celivan) 4ever <3
    I mniej pewne:
    Falori 4ever
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń