czwartek, 23 kwietnia 2015

Tom II : Archipelag w ogniu --- Prolog

Rosalindzie cudem udało się zbiec strażnikom. Przebrana za służącą wydostali się z pałacu i ruszyła ku Auren. Gdy dotarła na miejsce, Zakon powitał ją jak bohaterkę. Zwłaszcza Evan. Księżniczka Rosengardu opowiedziała o starciu z Falenem i o tym, jak zostawiła go nieprzytomnego w swojej komnacie. Zapewniła wszystkich, że jeszcze przed wieczorem rozbrzmią żałobne dzwony Alamer. Nimfadora starała się zachować kamienną twarz, choć coś w niej pękło. Nikt z członków Zakonu (nikt, prócz Eryka) nie wiedział, że go ostrzegła. Zresztą nie było już potrzeby, by komuś o tym mówić, skoro jej ostrzeżenie na nic się zdało. Księżniczka wymówiła się bólem głowy i udała się do swoich komnat, by tam w samotności dać upust targającym nią emocjom. A było ich wiele. Złość. Żal. Gniew. Smutek. Gorycz. Bezradność. Poczucie pustki...
Kiedy Nimfadora robiła wszystko, by nie rozpaść się na kawałki jak zrzucona z półki porcelanowa lalka, Rosalinda oznajmiła reszcie, że nie zamierza dłużej kontynuować swojej działalności na rzecz Zakonu Przymierza. Kazała służącym przygotować powóz, którym nad ranem miała wyjechać raz na zawsze z Karaniry.


Gdy wreszcie Wiktoria i Cedric zostali sami, dziewczyna opowiedziała mu wszystko. Bez wyjątku. Powiedziała o tym, co robił w jej sypialni Falen, tamtego ranka, kiedy Ced zastał ją całą posiniaczoną, i o tym, gdzie byli, gdy zniknęła ze Zdrajcą na całą noc. Opowiedziała o Wespazjanie i o podstępie, jaki wymyśliła, aby Falen zgodził się sporządzić dla starego króla antidotum. Tak, jak Wiktoria się spodziewała, wieść o tym, że jego ojciec żyje, wprawiła Cedrica w niemałe osłupienie. Przez chwilę nie był on w stanie sklecić jednego sensownego zdania. Potem jednak przyszła na niego fala otrzeźwienia i zadziałała jak kubeł zimnej wody.
- Wiedziałaś, że mój ojciec żyje. Wiedziałaś, gdzie jest. Patrzyłaś spokojnie, jak serce Nimfadory rozdziera żałoba. O mały włos nie doszło do jej ślubu z Rebio, który można byłoby jeszcze trochę odwlec, gdyby Wespazjan "żył". I nic mi nie powiedziałaś?  - spytał z wyrzutem książę, spoglądając zmrużonymi oczami na dopiero co odzyskaną ukochaną. Dziewczynie jak kamień ciążyło na sercu jego rozczarowanie.
- Nie mogłam. Tłumaczyłam ci, że się bałam. Bałam się, że Falen może coś zrobić Wespazjanowi, jeśli ktokolwiek się dowie... - próbowała się tłumaczyć, ignorując pieczenie policzków. Czuła, że robi się purpurowa.
- Dając się zastraszyć mojemu bratu, tylko umacniasz władzę, którą ma nad tobą - stwierdził lodowato, nie przestając taksować jej spojrzeniem.
Nie odpowiedziała. Jego wzrok palił ją jak ogień. Mimowolnie zwiesiła głowę.
- Gdybyś tylko powiedziała nam o tym wszystkim wcześniej, załatwilibyśmy sprawę po cichu. Jeśli tak się go bałaś, znaleźlibyśmy sposób, żeby uratować Wespazjana bez wiedzy Falena. Dowiedziałby się o wszystkim, kiedy ojciec znalazłby się już bezpieczny w Auren.
- Nie da zrobić się niczego bez wiedzy Falena, dobrze o tym wiesz. Ma swoich szpiegów wszędzie. Nic się przed nim nie ukryje.
- Nie doceniasz mnie. Dobrze wiedzieć - rzucił oschle, siadając na biurku. Jego twarz przypominała teraz chmurę gradową. - A tak z ciekawości, skoro tak się boisz, to czemu mówisz mi o wszystkim teraz? Czyżbyś nagle przestała się bać? Chodzi o to, że Falen prawdopodobnie leży już martwy i jego ciało czeka tylko na znalezienie? Pewnie gdyby nie to, dalej nic bym nie wiedział - dodał urażony, krzyżując ręce na piersi.
- On nie umarł, Cedricu - szepnęła zdławionym głosem, czując w piersi niespokojne kołatanie serca. Ich spojrzenia się spotkały. W zielonych oczach Wiktorii malowała się jakaś dziwna emocja, której on nie potrafił zinterpretować.
- O czym ty mówisz? - zmarszczył czoło. - Falena ukąsiła żmija karanirska. Minęło kilka godzin. Nie miał szansy przeżyć aż tyle z jej jadem w ciele.
- Nie rozumiesz.
- Więc mi wytłumacz.
Wiktoria zaczerpnęła głęboki oddech, po czym powiedziała:
- Kiedyś czytałam dużo o Imevit. W jednej z ksiąg natknęłam się na zapis, dotyczący tego, co dzieje się z elfem po śmierci elfa sobie przeznaczonego. Autor porównywał uczucie temu towarzyszące do wrażenia przerwanego połączenia, przeciętej wstęgi. Kiedy umrze Imevit, czuje się tak, jakby umarła część ciebie. A ja tego nie czuję, Cedricu. Nie czuję zupełnie nic.
Książę zamyślił się.
- Może dlatego, że nie jesteś elfem. Przypominam, że nie czułaś też, gdy was połączono... - podsunął.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem... - Wiktoria pokręciła głową. - Ja... po prostu czuję, że to byłoby zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Być może masz rację i Falen nie żyje albo jakimś cudem walczy jeszcze o życie, ale po prostu mam wrażenie, że to się tak nie skończy. Twój brat jest jak karaluch. Skurczybyk przetrwa wszystko.
- Obyś się myliła - powiedział cicho, wymieniając z nią porozumiewawcze spojrzenia. - Jednakże jeśli nawet udało mu się przeżyć, nic straconego. Znajdziemy inny sposób, by posłać go na tamten świat. Dla tego mordercy nie ma tu miejsca. Tymczasem wybacz, ale muszę porozmawiać z Priwettusem i resztą Zakonu. Jeśli Wespazjan naprawdę gdzieś tam jest, musimy czym prędzej go odnaleźć. Jeśli na świecie istnieje ktoś, kto jest w stanie powstrzymać wyznawców Kardena, to tylko on.

***

Noc otuliła mroczną pierzyną cały Archipelag. Falen leżał nieprzytomny w skrzydle szpitalnym. Był tak chorobliwie blady, że zlewał się z pościelą. Czarne włosy dziwnie kontrastowały z wszechogarniającą bielą. Temida nie odstępowała go na krok. Klęczała przy jego łózko, trzymając za rękę walczącego o życie ukochanego. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że mogłaby go stracić. Kochała go miłością ślepą i bezwarunkową, choć wiedziała, że on nigdy nie odwzajemni jej uczucia. Łkała cicho, modląc się do duchów przodków, aby pomogli mu wrócić do zdrowia.
Podczas gdy księżniczka rozpaczała, Sevianem targała lodowata furia. Poprzysiągł on zemstę na wszystkich, którzy maczali palce w zamachu na jego brata. Teraz, gdy Falen balansował na cienkiej linii pomiędzy życiem a śmiercią, Sevian przejął najwyższą władzę w Alamer. Posłał feriele z listami do przywódców Gefeboru i Retterview (krajów leżących najbliżej Cristallionu) i wydał im dyspozycję, by ich wojska jeszcze tej nocy wjechały na cristallionskie ziemie bez wypowiedzenia wojny. Tak też się stało. Żołnierze wkroczyli, zalewając wybrzeże tego kraju jak śmiercionośna fala. Zabijali każdego, kogo spotkali na swojej drodze. Mężczyzn i kobiety, starców i dzieci. Nikomu nie okazali litości. Podpalali domy śpiących i niczego niespodziewających się mieszkańców. Zdrajcy zaskoczyli cristallionskiego króla. Nim wuj Herina zorientował się, co się dzieje, płonęła już jedna piąta tej zielonej krainy. Przerażony monarcha wysłał wszystkie swe wojska do walki z nimi, pozostawiając stolicę bez opieki. Nie była to dobra decyzja, o czym przekonał się już kilka godzin później. O wiele liczniejsze wojska Wyklętych jechały przez kraj z siłą rażenia taranu. Dopiero kiedy z pomocą przyszły wojska cesarza Rosengardu (który wcześniej wystąpił z Przymierza, a teraz, gdy wiedział, że jego córeczka jest już bezpieczna, nie miał już nic do stracenia, więc odpowiedział na rozpaczliwe wołanie sąsiada) sytuacja Cristallionczyków uległa poprawie, choć nieznacznej. Zdrajcy nie znali strachu.Walczyli tak zacięcie, jakby całe życie czekali na ten moment, jakby jutro miało nie nadejść.
Sevian wszystko to bacznie obserwował przez zaklęte zwierciadło, które podarował mu niegdyś Seliw.
Uśmiechał się mściwie, okrutnie, pewny swego zwycięstwa.
I tak oto zaczęła się druga wojna między Karytami a Zdrajcami. Tragiczna wojna, która na zawsze miala odmienić losy mieszkaniowców Archipelagu Księżycowego.



MERIDIANE FALORI
_____________________________________

Wiem, że rozdział do długich nie należy, ale prologi mają to do siebie,że s krótkie ;) Mam nadzieję,że zachęciłam was  do czytania rozdziałów drugiego tomu, które niedługo się tu pojawią :D Piszcie mi swoje opinie i lajkujcie fanpage, jeśli chcecie być na bieżąco :*

13 komentarzy:

  1. Uwielbiam cie kobieto ale w obecnej chwili mam ochotę cie zabić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :D I o jej :D Chyba pierwsza :D Youpi Ya :D
    Naprawde dobre :D
    Cedric się "troche" podenerwował na Wiktorię, ale cóż się dziwić... Myślał, że jego ojciec nie żyje, a tym czasem siedział on zamknięty i Wika o tym wiedziała...
    Nimfadora... Biedna dziewczyna :( Może powrót Tori choć troche pomoże... Oby :)
    Falen, biedny Falen...
    Jak jestem za Karytami, to nie chcę by on zginął :(
    Sevian zrobił się zły.... uuuu....
    (Mój Loki <3 )
    Mam nadzieję, że Falen przeżyje :)
    Może Wika ma rację i przeżyje?
    Ciekawe kiedy odkryje, że jest Szaharezadą (czy jakoś tak :P ) A Eryk, że jej opiekunem :P
    Pomogłaby im i to bardzo :)
    Ciekawe też jak reszta na to zareaguje, gdy się dowiedzą :P
    Oby Nim się polepszyło ;/ Oby jakoś "wyszła" z tego...
    To tyle :P
    Z niecierpliwością czekam na 1-szy rozdział II tomu :D
    Zaciekawiona z niecierpliwością czekam na NEXT'a <3
    KC <3 Pat ka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak nie pierwsza :(
      Furt Sword.... Ubiegłaś mnie kobieto niedobra :P

      Usuń
    2. W końcu jestem Zdrajcą XD

      Usuń
  3. Ten prolog spadł mi z nieba po dłuuugim dniu ;) Chciałabym zagłębić się już w lekturę kolejnych rozdziałów, wiec proszę, nie daj mi długo czekać. Dalsza cześć zapowiada się... no cóż, krwawo xD Życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Superowy prolog. Wielbię cię, wielbię cię. Niech Falen się w końcu obudzi, a co do Seva, uważam, że podjął dobrą decyzję. Mówi to śmierciożerczyni :) . Czekam na więcej! Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  5. O jaaaa! :D
    Cieszę się jak dziecko z tego prologu!
    Denerwuje mnie tylko, że Cedric tak potraktował Wiktorię. Ta cała walka z Falenem strasznie go zmieniła. Na początku całej opowieści, gdyby zaszła ta sama sytuacja, zapewne potraktowałby Wiktorię łagodniej...

    Nie wierzę, że przede mną jeszcze 2 tomy xd (pozytywnie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, zjechał ją jakby to była jej wina, strasznie wyniosły się teraz zrobił, ale przynajmniej charakteru nabrał, a nie taki cieć :X
      ~E.

      Usuń
  6. Super <3 Dzięki tobie zachowuję się jak nienormalna Hihi :D Ciekawa jestem co z tą najwyższą..Chciałabym żeby coś się działa z Wiktorią i żeby wszystko z nią wyszło na jaw....A by się działo ojoj Masakra <3 Genialny Prolog :* Czekam na Next <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Iiiiiiiiiiiiiiiiii! Świetne <3.
    Czekam na objawienie mocy Wiktorii ;-)
    Cedric okazał się zmieniony. Wojna z Falenem psuje mu psychikę
    Czekam na rozdział
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak się cieszę, że zdecydowałas się na napisanie II tomu! Jestem wierna tej opowieści od samego początku i pozostane do samego końca. Jestem bardzo ciekawa co sę będzie działo dalej!
    Pozdrawiam :*

    Miśka

    OdpowiedzUsuń
  9. matuchno ...
    co ja ci mam napisać ?
    mam potrzebę krytykowania . napisz coś źle, pomyl coś dodaj głupi wątek bo to wydaje się takie ..... perfekcyjne xd
    cudu, arcydzieło i ... cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Wohoo! Czekam już na pierwszy rozdział, jak cholera! Ciesze się, że brat Falena chce go pomścić, i generalnie jestem ciekawa co się wydarzy, skoro w planach masz jeszcze 3 tom, i już wiem, że ciężko będzie mi się rozstać z tą opowieścią... no nic, czekam na ciąg dalszy! <3
    ~E.

    OdpowiedzUsuń