wtorek, 30 września 2014

Rozdział 69

 //Alamer//

Sypialnia dziecięca nowych członków rodziny królewskiej - maleńkich Meridiane Nefemis i Naviego I Seleara - była dużym, owalnym pomieszczeniem, znajdującym się pomiędzy kompleksami komnat Falena i Temidy. Ściany pokrywała tapeta w kolorze szlachetnego błękitu, zdobiona białymi i złotymi wzorami. Podłoga natomiast wyłożona została biało-szaro-granatowymi kaflami marmurowymi, układającymi się w mozaikę, przedstawiającą księżyc przysłonięty chmurami. Meble, które Falen na prośbę Temidy ściągał specjalnie z innej wyspy Archipelagu Księżycowego, wykonane były z drewna orzechu, bardzo cenionego przez elfy. Ponadto każdy z nich, czy to komoda, szafa, skrzynie na liczne zabawki, stolik czy krzesła zdobiły malunki przedstawiające fantastyczne stworzenia takie jak jednorożce, feniksy, feriele czy smoki, co wprowadzało do dziecięcej sypialni baśniowy klimat, który spodobałby się każdemu dziecku. Kryształowe kołyski, wyściełane wewnątrz mięciutkimi aksamitami, jedwabiami i delikatnymi białymi futrami bez wątpienia jednak stanowiły najbardziej wyjątkowy element wystroju. Stały na samym środku komnaty, nieopodal bujanego fotela, w którym siedziała teraz seliwiańska księżniczka Temida, tak więc doskonale oświetlały je promienie zachodzącego słońca, wpadające przez sięgające wysokiego sklepienia okna, sprawiając, iż kryształ zaczął lśnić i mienić się pięknie. W owych kołyskach leżały teraz bliźnięta. Meridiane gaworzyła coś sobie uśmiechnięta od ucha do ucha jak to dziecko, a Navi natomiast bawił się barwną grzechotką, potrząsając nią raz po raz. Mała księżniczka ubrana była w czerwoną sukienkę i gruby szary sweterek, a jej brat miał na sobie dziecięcy kontusz w kolorze czerni. Falen zgodził się, by Temida urządziła pokój po swojemu, zgodził się też, by jego córka nosiła się we wszystkich kolorach tęczy, ale kategorycznie zabraniał jej ubierania w takie kolory Naviego. Dimidiam powiedział, że księżniczka ma nie robić pod żadnym pozorem z jego syna błazna i ubierać go już od najmłodszych lat jak prawdziwego Zdrajcę.


Wesołe pobrzękiwanie grzechotki nagle zastąpił głośny płacz. Temida zerwała się z miejsca jak oparzona i podbiegła do kołyski.
- No co, maleńki? Uderzyłeś się? - zaszczebiotała, biorąc syna na ręce.
Księżniczka Temida nigdy nie należało do ciepłych i czułych osób. Wręcz przeciwnie. Często była oschła, chłodna i jadowita wobec każdego, kto nie należał do Zdrajców. Raczej nie wzbudzała sympatii u Karytów i innych nie-Wyklętych. Temida nigdy nie przepadała za dziećmi, ale...Meridiane i Navi to zupełnie co innego. Kiedy dziewczyna dowiedziała się o swojej ciąży, czuła strach. Ba! Przerażenie. Lękała się nie tylko reakcji Falena, ale też tego, że dzieci, które ma urodzić, nigdy nie zdoła pokochać, czy obdarzyć jakimkolwiek innym pozytywnym uczuciem. Ale na szczęście stało się inaczej. Szybko zapałała do nich matczyną miłością, w zasadzie jeszcze zanim przyszły na świat. Miała wtedy też nadzieję, że i Falen się do nich przekona, chociaż nie wyobrażał siebie w roli ojca. Chociaż Selear nie był zazwyczaj wylewny w okazywaniu uczuć innych niż gniew lub pożądanie, o ile można to nazwać uczuciem, Temida zauważyła, że Falenowi powoli zaczynało zależeć... I że chociaż dla wszystkich innych jest okrutny, dla nich taki nie będzie.
- Nie płacz, skarbie - powtarzała w kółko, kołysząc synka w ramionach. Kiedy mały elf dalej płakał, Temida wpadła na pomysł, co innego mogłoby pomóc. Kołysanka. Zawsze go uspokajała. Meridiane zresztą też. Więc dlaczego by nie spróbować?

W tym miejscu powinniście odtworzyć na blogu utwór "Secret garden - sleepsong" lub kliknąć w ten link :)

Temida śpiewała i śpiewała, a Navi pod wpływem kojącego głosu matki zaczął się powoli uspokajać i odprężać w jej ramionach.
Traf chciał, że akurat korytarzem przechodził Falen. Gdy tylko książę usłyszał tę kołysankę, stanął jak wryty, momentalnie zapominając o tym, co miał zrobić. Bowiem znał tę melodię. I znał słowa, chociaż nie słyszał ich już od ponad stu lat... Właśnie tą pieśń śpiewała mu Iyane, macocha, która zawsze była dla niego jak prawdziwa matka, gdy ten jako mały chłopiec bał się ciemności. Falen postanowił sprawdzić, kto to śpiewa. Wiedziony jakby znajomym głosem, nacisnął pozłacaną klamkę i wszedł do dziecięcej komnaty, a zrobił to tak cicho, że odwrócona przodem do okna a tyłem do drzwi Temida nawet go nie usłyszała. Dimidiam uśmiechnął się pod nosem, przechodząc obok kołyski Meridiane. Książę słuchał jeszcze chwilę, aż w końcu zdecydował się odezwać.
- Nie wiedziałem, że umiesz śpiewać - powiedział pełnym uznania głosem, teatralnie klaszcząc w dłonie. Zaskoczona dziewczyna przerwała nagle i odwróciła się gwałtownie. Na rękach miała przysypiające dziecko. Na twarz Temidy wykwitły czerwone rumieńce, śmiesznie kontrastujące z jej bladą skórą i hebanowymi włosami.
- Falen. Nie słyszałam, jak wszedłeś - wykrztusiła speszona, odwracając wzrok.
- Naprawdę nie masz się czego wstydzić. Twój głos jest piękny.
- Dziękuję... - odparła nieśmiało, ruszając w stronę kołyski. Już chciał odłożyć synka z powrotem do łóżeczka, kiedy książę nieoczekiwanie powiedział:
- Nie. Podaj mi go - polecił dziewczynie, wyciągając do niej ręce.
Temida mimowolnie się uśmiechnęła i podała mu syna.
- Tylko ostrożnie. I ostrożnie - pouczyła go jeszcze, na co Falen wykrzywił usta w krzywym uśmieszku rzucił zdawkowo:
- Ja zawsze jestem delikatny.
- Bardzo.
- Wątpisz? - rozbawiony Zdrajca spojrzał na nią spod uniesionych wysoko brwi.
- Nieeee, ależ skąd... - odparła sarkastycznie Temida, zakładając ręce na biodra. Falen nie odpowiedział. Popatrzył tylko w granatowo-złote oczy syna i pogładził go po czarnowłosej głowie. Dimidiam milczał przez pewien czas, po czym powiedział głosem pełnym zadumy:
- Kiedyś matka śpiewała mi i przybranemu rodzeństwu tą samą kołysankę, a teraz ty śpiewasz ją naszemu synowi. Może uznasz, że jestem sentymentalny, ale... ta melodia to jedno z niewielu wspomnień, które z wiążą się Iyane i...
- Kochałeś ją.
- Co takiego?
- Kochałeś Iyane, chociaż była żoną Wespazjana, do którego czułeś urazę - rozwinęła swą myśl Temida, podchodząc bliżej do Falena i Naviela. Księżniczka pogłaskała rozbudzonego obecnością ojca syna po nosku, a ten złapał ją rączką za rękę, "mówiąc" coś po niemowlęcemu. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego rozczulona.
- Miałem ją za matkę. To jasne, że ją kochałem. Zresztą... dziecko kocha wszystkich - Falen wzruszył niby obojętnie ramionami, oddając dziecko Temidzie, która odłożyła je do kołyski.
- Wespazjana nie kochałeś - zauważyła bystro księżniczka, opadając na bujany fotel.
- Nieprawda. Kiedyś go kochałem. Kiedyś. Ale z wiekiem coraz bardziej faworyzował Cedrica i Nimfadorę. Im pozwalał na wszystko i chwalił za wszystko, ja z kolei odnosiłem wrażenie, że nigdy nie byłem dość dobry. Niby mnie kochał, ale gdy na mnie patrzył, za każdym razem widziałem boleść w jego oczach. Przez lata sadziłem, iż ma nie za swoje największe rozczarowanie. Zawsze widział we mnie Kardena. Zawsze. Robił wszystko, bym się nim nie zainteresował. Pamiętam, kiedyś przyłapał mnie na czytaniu książki, spisanej przez jednego z głównych myślicieli popierających mojego prawdziwego ojca. Nie pamiętam, skąd miałem tę książkę, zresztą i tak jako dziecko zbyt wiele z niej nie zrozumiałem, ale gdy tylko mnie przyłapał na jej czytaniu, zostałem ukarany. Przez tydzień nie mogłem nigdzie wychodzić, plus karne ćwiczenia. Ale kiedy miesiąc później przyuważył mojego idealnego braciszka - Falen skrzywił się pogardliwie - na czytaniu tego samego, tylko pouczył go, iż nie powinien interesować się takimi rzeczami.
- Wespazjan był ostrożny. Może lekko przewrażliwiony. Nie chciał, byś zainteresował się czym nie trzeba i poszedł w ślady naszego nieżywego wodza, Kardena - powiedziała zamyślona Temida, przyglądając mu się bacznie.
- Może. Ale tym tylko zaognił moją ciekawość. Wiesz, jak to jest. Dopiero kiedy czegoś ci zabronią, zaczyna cię to pociągać. Więc czytałem więcej o Kardenie, o jego rządach, pytałem o to nauczycieli... Ale na tym wszystko się kończyło. Dopiero jak moja nienawiść do Cedrica i zazdrość o niego osiągnęła apogeum i kiedy stało się jasne, że po ewentualnej śmierci ojca nie dostanę korony, zacząłem upatrywać szansę w Prawach mojego ojca. Kodeks Kardena ewidentnie mówił, że władza należy się tylko najstarszemu. A ja byłam najstarszy. Przeszedłem na stronę Zdrajców, bo wiedziałem, że pomogą mi osiągnąć mój cel - powiedział Falen. Jego wzrok był nieobecny, a usta zastygły w wyrazie lodowatej kpiny. Pogrążył się w wspomnieniach, którymi gardził tak jak bratem i przybranym ojcem. - Zresztą i tak po mnie zawsze spodziewano się najgorszego. Gdyby Cedric miał konflikt z Dorą i resztą, Wespazjan nie posunąłby się do aranżowanie jej ślubu, jak to zrobił w moim przypadku. Wszyscy mieli mnie zawsze za tego złego, więc w końcu postanowiłem dać im  to, czego chcą. Chcieli potwora, to mają.
- Dobrze, że do nas dołączyłeś - odrzekła Temida, mierząc swojego kochanka pożądliwym spojrzeniem. Dziewczyna oplotła ręce wokół jego szyi, a wtedy Falen objął ja w tali i przysunął bliżej siebie tak, że teraz ich ciała oddzielała od siebie tylko cienka warstwa ubrań. - Wyklęci są ci wierni. Jeszcze zajmiesz miejsce na należnym tronie, który przekażesz później w spadku naszemu synowi - wyszeptała mu uwodzicielsko do ucha. Falen zanurzył dłoń w jej czarnych włosach i wymruczał w odpowiedzi, w tym samym tonie:
- Stworzę imperium, zbudowane na kościach mojego brata i ojca. Nauczę Naviela wszystkiego. Będzie dokładnie taki sam jak ja.
- Wiem. Karden byłby z ciebie dumny.

***

//Auren//

Cedric udał się do wskazanego przez Priwettusa miejsca, komnaty, w której czekała nijaka Lunaris. Młodszy książę nie mógł przestać myśleć o Wiktorii i o swojej siostrze, więc nie był w stanie pogrążyć się w zabawie, jak reszta Auren. Nie mógł zapomnieć, że kobieta, z którą planował przyszłość, z którą niebawem mieli się pobrać, tak po prostu go zostawiła, a do tego siostra, którą kochał nad życie, została tak okrutnie skrzywdzona przez jakiegoś niewyżytego imbecyla. Cedric żałował, że Falen zabił Rebio. Żałował, że sam tego nie zrobił. Nie stanowiło to tajemnicy, iż młodszy z synów Wespazjana stanowił całkowite przeciwieństwo swojego przybranego brata. Zdrajca nie miał problemów, by kogoś zabić; wystarczyło jedno krzywe spojrzenie, by skrócił kogoś o głowę. Cedric natomiast przeważnie starał się załatwić wszystko zgodnie z Prawem i bez niepotrzebnego rozlewu krwi. Jednakże w sytuacjach takich jak ta, Ced też nie odpuszczał. Również potrafił zabić, a nawet torturować, chociaż samych tortur zazwyczaj nie popierał. No ale w jaki inny sposób można odpłacić się takiemu zwyrodnialcowi? Cedric nie wiedział, jak Falen rozprawił się z Rebio, ale odnosił wrażenie, że i tak w zbyt mało bolesny sposób.
- Przepuśćcie mnie - rozkazał beznamiętnie chłopak dwóm strażnikom, strzegącym wejścia do komnat Priwettusa - dowódcy wojsk książęcych.
- Tak jest! - mężczyźni zasalutowali mu i rozstąpili się, pozwalając mu wejść do środka. 
Cedric rozejrzał się po salonie przyjaciela. Ściany były tu białe, pokryte malunkami winorośli, a podłogę wyłożono kamiennymi kaflami, na których leżał czerwono-złoto-purpurowy dywan, sprowadzany z Elisdiel, starego miasta żyjącego głownie z handlu, w którym niegdyś znajdowała się siedziba królów karanijskich. Rzeźbione meble wykonane zostały z ciemnego drewna.
Skąpana w świetle srebrnego kandelabru dziewczyna siedziała na ciemnozielonej kanapie. Była bokiem do niego, tak więc Cedric widział ją tylko z profilu. Długie i złote włosy Lunaris związane były w długi warkocz. Drobna i chuda dziewczyna miała na sobie prostą sukienkę z taniego, jasnobrązowego materiału, połatany płaszcz i proste trzewiki, których stan pozostawiał wiele do życzenia. Była bardzo młoda, młodsza od niego i Nimfadory, gdyż w jej urodzie zostało jeszcze wiele z nastolatki. Swoje wielkie, błękitne oczy Lunaris wbiła w trzaskający w kominku, znajdującym się na przeciwko kanapy, ogień.
- Powiedziano mi, iż chciałaś ze mną rozmawiać - ozwał się Cedric, podchodząc do dziewczyny. Lunaris, która nie słyszała, jak wchodził, podskoczyła wystraszona. Szybko obejrzała się na niego. I wtedy do się stało. Oboje poczuli coś dziwnego. Jakby ich ciała przeszedł dreszcz. Nie, nie dreszcz. Coś mocniejszego. Poczuli, jakby trafił ich grom z jasnego nieba. To nie było tak jak w przypadku Nimfadory i Eryka. Prędzej jak u Kaiusa, kuzyna od strony Iyane, i  Katji, gdzie Imevit przybrało zamiast miłości od pierwszego wejrzenia tylko formę pewnego rodzaju światowości, dzwoniącej z tyłu głowy. Ale przecież to nie możliwe. Lunaris nie mogła być jego Imevit. Przecież on kochał... no właśnie. Kogo to obchodzi, kogo kochał? Może plotki o tym, że Wiktoria jest Imevit Falena, które z takim zacięciem ignorował przez tyle czasu, to prawda? I teraz Selear miał mieć jego Tori na stałe, gdyż tak naprawdę nigdy nie była ona mu pisana. Cedric wiele lat czekał na moment, w którym i jego połączy z kimś ta szczególna wieź, ale teraz... najchętniej by ją zerwał. Nie miał zamiaru angażować się już w żadne sercowe sprawy. Przynajmniej nie teraz.
Oboje przez dłuższą chwilę nie byli w stanie wydusić z siebie ani słowa. Pierwsza jednak z szoku otrząsnęła się Lunaris, a przynajmniej spróbowała się z niego otrząsnąć, bo to przecież nie jest tak łatwo... Nie codziennie dowiadujesz się, iż elf, w dodatku książę, którego masz zabić, jest ci przeznaczony, czy tego chcesz, czy też nie.
- Panie! - dziewczyna padła przed księciem na kolana, tak jak przykazał jej Falen, któremu zależało, by wypadła wiarygodnie. - Przybyłam prosić cię o pomoc... 
- Powstań. 
- Co? Ale... 
- Powstań - powtórzył Cedric. - Wysłucham tego, co masz do powiedzenia, nawet jeśli nie będziesz przede mną na klęczkach. Nie jestem moim kuzynem, który napawa się tym, że inni muszą się przed nim płaszczyć - powiedział chłopak, krzywiąc się ze wzgardą na samo wspomnienie adoptowanego brata.
 - Och, skoro Wasza Wysokość tak woli... - Lunaris podniosła się niezdarnie z ziemi.
Dziewczyna, choć darzyła Falena III Seleara wielkim szacunkiem i wdzięcznością za to, iż uwolnił ją od Reeviana, przyznała w duchu rację Cedricowi. Zdrajca kochał okazywać swoją wyższość nad innymi. Był księciem, może niebawem królem, i podkreślał to na każdym kroku. Chciał, by elfy wypełniały poddańczo jego wolę, każde życzenie. Nie wszystkie to robiły, gdyż spora ich część pozostawała wierna Cedricowi i Wespazjanowi, a wielu, którzy mu służyli, robili to nie z sympatii do niego, lecz ze strachu. U Falena łatwo było sobie zasłużyć na odsiadkę w lochu. Kiedy Wespazjan ''żył',' przynajmniej trochę próbował temperować zapędy starszego syna, ale teraz... 
Serce Lunaris biło jej jak szalone. Bała się, iż Cedric ją przejrzy, albo że po prostu nie zechce spełnić jej prośby, a wtedy cały plan legnie w gruzach. 
- A więc? Kim jesteś i co cię sprowadza do mojego zamku? - spytał książę, siadając na kanapie Priwettusa. Cedric gestem dłoni dał znać niewolnicy, by i ona usiadła. Widział, że zanosił się na dłuższą rozmowę.
- Nazywam się Lunaris. Lunaris z Królestwa Triwendell - przedstawiła się niepewnie, nie mogąc przestać myśleć o tym, co się przed chwilą wydarzyło. - Przybyłam tutaj prosić cię, książę, o pomoc. Błagam przyjmij mnie do siebie i pozwól mi służyć tobie, panie, i twej siostrze, księżniczce Nimfadorze Aelenie. Bylebym tylko nie musiała do niego wracać! - zaszlochała dosyć przekonująco. Chłopak zmierzył dziewczynę bacznym spojrzeniem i zapytał rzeczowym tonem:
- Do kogo wracać?
- Do księcia Falena III Seleara, do Alamer, do tego piekła - wyjaśnił łamiącym się głosem. Lunaris wpatrywał się w Cedrica wielkimi oczami, pełnymi przerażenia i błagania. Wyszło jej to tak naturalnie, gdyż wyobraziła sobie, że mówi o Reevianie, że to niby do niego ma wracać.
- Skoro nie jesteś z Karaniry, to co robiłaś w Alamer?
- To dość długa historia. Nie chcę cię zanudzać, książę...
- Mów. Mam czas - nakazał jej Cedric, nie przestając lustrować dziewczyny spojrzeniem. Lunaris, chodź drobna i bardzo chuda, miała wyraźnie zarysowany brzuch. Może nie nie wiadomo jak bardzo, ale wystarczająco, by móc podejrzewać ciążę.
- A więc tak... Wiele lat temu wojska Trójkrólestwa Seliwa najechały mój kraj. Mężczyzn zabijano, a kobiety brano do niewoli. Wśród wywiezionych siłą do państwa Zdrajców znalazła się i moja, świętej pamięci już, matka. Została jedną ze służących rodziny królewskiej, zamieszkującej pałac Laxoris w Farrgardzie, stolicy kraju. Po jakimś czasie urodziłam się ja. Byłam niewolnicą już od pierwszego dnia życia - Lunaris prychnęła gorzko; akurat ta część historii była prawdziwa. - I tak służyłam tym Zdrajcom, gardzącym mną na każdym kroku. Dni były straszne, ale to na myśl o nocy chciało mi się płakać... Książę Reevian, mąż siostry księżniczki Temidy, Artemis,  przychodził do mnie niemal każdej i... robił to. Kiedy parę miesięcy temu do Trójkrólestwa przyjechał pański kuzyn - skinęła do Cedrica - Seliw postanowił dać mu mnie w prezencie koronacyjnym. Mnie i kilkunastu innych niewolników... Na początku się ucieszyłam. Pragnęłam znaleźć się jak najdalej od tego diabła, Reeviana. Myślałam, że nigdzie nie może być mi gorzej niż w Laxoris... Myliłam się. Falen jest jeszcze gorszy. Też to robił. Był jeszcze bardziej brutalny. Nie wahał stosował się kar cielesnych - kłamała jak z nut przekupiona wizją upragnionej wolności Lunaris. Dziewczynie udał się wymusić łzy, które zaczęły spływać teraz pojedynczo po jej policzkach. - Więc błagam cię, o książę! Pozwól mi tu zostać! Nie każ mi wracać do tej bestii! Błagam cię, Wasza Wysokość! - zawodziła żałośnie dziewczyna.
W Cedricu wezbrała złość na brata. Znał Falena na tyle, by wiedzieć, iż mógłby być on do tego zdolny. No bo skoro nie miał problemu z wywołaniem wojny, która prawdopodobnie pochłonie tysiące niewinnych ofiar, to czemu miałby się wzbraniać przed skrzywdzeniem jeszcze jednej osoby?
- Nie proś już. Nie jestem tak znieczulony i nie każę ci wracać do tego... - Cedric nie potrafił znaleźć odpowiedniego, niekoniecznie cenzuralnego słowa, którym zdołałby w pełni wyrazić swój stosunek do Falena, więc po prostu kontynuował - Pozwolę ci zostać w Auren. Zamieszkasz w jednej z sypialni dla służby. Każę ci tam przysłać jakieś ubrania i inne potrzebne rzeczy - powiedział. Zgodnie z przewidywaniem Falena, Cedric nie miał serca jej odmówić. Zresztą kto by mógł to zrobić? Nawet sam Zdrajca, słynący ze swej zajadłości i nieustępliwości, rozważyłby jej prośbę, a co dopiero nieodrodny syn Wespazjana.
- Naprawdę? - spytała z ''niedowierzaniem''. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - zaszczebiotała, padając mu do stóp.
- Nie dziękuj. To nic wielkiego - rzucił Cedric, pomagając jej wstać. Sam też podniósł się z miejsca. Księciu, który nie miał prawa wiedzieć, iż jest to wszystko jedną wielką mistyfikacją, ciepło zrobiło się na sercu na widok jej szczęścia. Patrząc na Lunaris, nikomu przez myśl by nie przeszło, iż nie jest ono autentyczne. - Powiedz mi tylko jedną rzecz.
- Jaką?
- Ty... Jesteś brzemienna, prawda? - spytał delikatnie, wskazując na zaokrąglony brzuch dziewczyny.
- Tak... - w jej głosie nie było ani krzty radości, która zwykle towarzyszy przekazywaniu radosnej nowiny o ciąży. Cedric domyślił się, że jest powód, i to poważny, dla którego Lunaris mówi o tym, tak jak o wyroku.
- Czy to... dziecko Falena? - spytał ostrożnie Cedric. Lunaris zwiesiła głowę. Milczała przez chwilę, po czym wyszeptała zduszonym głosem.
- A skąd mam wiedzieć? Tam w Alamer... Nie tylko Falen... Wasza w
wysokość rozumie...
- Och...
- Czy w razie czego... To nie byłby problem? Dodatkowa osoba w zamku? 
- Jeden elf w tę czy we w tę nie robi różnicy. Zresztą to nie był twój wybór. Pomogę ci. Możesz tu zostać tak długo, jak chcesz. Rozumiem twoją sytuację.
- Dziękuję. Jeszcze raz dziękuję. A kiedy mam, panie, zacząć pracę? Jak mam ci służyć? Może w kuchni? Czy w inny sposób? - Lunaris liczyła na dyżur w kuchni, bo wtedy miałaby łatwy dostęp do potraw i napitków księcia, co ułatwiałoby sprawę otrucia, którego coraz bardziej nie chciała dokonać.
- Nie musisz pracować. Już dosyć przeszłaś. Jesteś w ciąży, więc powinnaś się oszczędzać. Mam innych służących  - powiedział stanowczo Cedric, kręcąc głową. - Poza tym nie musisz mnie tytułować. Jestem niewiele starszy od ciebie. Mówi mi po imieniu.
Lunaris była w szoku. Choć z Falenem łączyły ją dosyć bliskie relacje, młody Selear nie zamierzał się spoufalać z nią, ani z nikim innym nieszlachetnego pochodzenia. Sam pomysł zwracania się do księcia czy księżniczki po imieniu był dla niej nie do pomyślenia. A jednak dla Cedrica wydawało się to takie naturalne. Zainteresował się jej losem i jeszcze kazał się oszczędzać, chociaż stanowiła dla niego obcą osobę... Miał dobre serce. Lunaris nie rozumiała, dlaczego Falen go tak nienawidzi. Jednakże usposobienie Cedrica nie miało znaczenia. Musiała go zabić, jeśli chciała odzyskać wolność. Jeśli tego nie zrobi, może wrócić do Reeviana, a dziewczyna wolałaby już śmierć niż to. Nie miała więc żadnego wyboru...

MERIDIANE FALORI 
_______________________________________
No i jak, podobało się? :D Mam nadzieje, że tak i że warto było czekać <3 Co myślicie o pierwszej części? A co o drugiej? :) 
MAM NADZIEJĘ, ŻE WZIĘLIŚCIE SOBIE DO SERCA MÓJ OSTATNI APEL I JEŚLI LUBICIE MOJEGO BLOGA, DOCENICIE MOJE STARANIA I NAPISZECIE CHOCIAŻ KILKA SŁÓW. Proszę, zróbcie to, jeśli wam zależy, bym pisała dalej. Bo ja naprawdę chcę pisać. Tylko chcę też widzieć, ze mam dla kogo.

22 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział. Mam nadzieję, że Lunaris okaże się imevit Cedrika. Ja jestem za Tori i Falenem.
    Julienne Carini

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ;) Fanka Falori? :D [Falen & Tori]
    A co do Lunaris... zobaczycie, jak to się potoczy niebawem ;)
    No ale Imevit są teraz złączeni...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak zdecydowanie Falori. Uwielbiam Falena
    Julienne Carini

    OdpowiedzUsuń
  4. Julienne, piąteczka! ;)
    Falen " nie wyobrażał siebie w roli ojca", a 'sobie'? :) Ktoś był głodny jak pisał. ;p
    Ogólnie rozdział był bardzo dobry. Sprawa z Imevit wywołała u mnie nagły opad żuchwy... :)
    Tylko mam pewien niedosyt. Bowiem dawno nie było porządnej bójki. Ostatnio to chyba aż Falen vs Rebio. Kiedy można się takich scen spodziewać? :)
    Pozdrawiam,
    Gaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieźle trafiłaś, bo właśnie się zbliża :D Myślę o dwóch walkach w najbliższych rozdziałach. Poza tym za około 5 rozdziałów jest konuec tomu pierwszego, który (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem) skończy siętakim wielki BOOOOM :D Nie wiem czy tgo sie spodizewaliscie ;)

      Usuń
    2. Cytując Rocketa Racoona: "Oh yeah!" :D
      A co się tyczy przyszłości, to nie wiem jak reszta, ale ja już od ho ho ho czasu nie mogę się tej bratobójczej wojny doczekać. Jeśli ten BOOOM to ta wojna, to... O MATKO!!! :D

      Usuń
    3. ja wiem, że akcja rozwiaj się powoli, próbowałam to przyspieszyć, ale wtedy uciekłoby mi wiele wątków, nei miałoby to rąk i nóg... rozumiesz. ten tom specjalnie mial byc taki wiesz,przygotowania, zawiązywanie sojuszy etc. dopiero od drugiego jest otwarta wojna :) będą tortury, częsciej bitwy (tak planuję) , a chwilami total masakra :)

      Usuń
  5. Uhuhuhuhu *.*
    Widziałam, wiedziałam, wiedziałam!!! Wiedziałam, że Lunaris będzie Imevit Cedrica! Tzn. nie wiedziałam, ale rozważałam to :D
    Jeśli Temida śpiewa tak jak w tej piosence po puszczeniu, to sb ją wynajmę, jak będę się zajmować kuzynem xD
    Ogólnie to bardziej podobała mi się druga część, bo (nie żebym chciała Cię, Meri, urazić, czy coś) tak jakoś mi się teraz kojarzy - TDH jest od fajnych akcji (Dymitri i Tristan), PoFE od melancholijnych momentów (ta niepewność co do Chace'a i Finna), a PoA od akcji :D
    Wyczekuję ciągu dalszego i prosiłabym o więcej Nimfadory, bo bardzo ją polubiłam :3
    Pozdrawiam,
    Layla ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, wiedziałam!!!! I co, cedriczku, mamy teraz problem?
    Hihihihi

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, świetne! Czytam I ciągle chce więcej, ciągle mi mało! Aczkolwiek cierpliwie czekam na część kolejną. Coś czuję, że Tori pocierpi bo Imevit jest szczególną więziom, która ją I Cedrica nigdy nie połączy. Trochę mnie to cieszy bo może to oznaczać, że Falen, którego uwielbiam ma jakieś szanse?! ♡ A może Falen jeszcze kiedyś będzie dobry... wątpię w to ale uwielbiam go takiego jaki jest. Lubie niegrzecznych chłopców.
    Yyyyy no, także czekam na dalej I życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Falori <33
    A właśnie, czy w następnym rozdziale będzie coś o Tori? Bo jakoś tak za nią tęsknie... XD
    Cedric w końcu odnalazł swój/swoją Imevit... Lunaris nie da rady go zabić. W końcu się w nim zakocha...
    Temida fajnie się tymi dziećmi zajmuje. Siedzi i czuwa. :')
    +Postanowiłam przy każdym rozdziale jaki dodasz (TDH, PoFE, PoA i inne) napisać chociaż kilka słów w komentarzu :). Przynajmniej będę się starać ;**
    Weny życzę! I czekam na następny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. „A ja byłam najstarszy.” – Gender!
    „- Do księcia Falena III Seleara, do Alamer, do tego piekła - wyjaśnił łamiącym się głosem.” – I znowu.
    „Lunaris, chodź drobna i bardzo chuda, miała wyraźnie zarysowany brzuch.” – Gdzie mam iść?
    (było jeszcze więcej błędów, ale je pominęłam, żebyś nie była na mnie zła :<)

    Szkoda, że Lunaris jest Imevit Cedrica... Wolałabym, żeby był on z Wiktorią, a Falen z kimś podobnym do Temidy, ale jednak kimś innym :). Jakoś znielubiłam Wiktorię.
    Lubię Naviego i Meridiane <3. Ale nie rozumiem, dlaczego mały książę chodzi w kontuszu. Toż to brzydkie jest i takie nieelfie D:. No chyba że masz jakieś inne wyobrażenie kontuszu, ale wtedy pasowałoby go opisać ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No raczej na archipelagu nie mają poliestrowych śpioszków w samochodziki :p

      co do błędów, jak się sprawdza na szybkiego, bo masz cały stos książek do nauki (to co mówią o biochemach, czyli że ma się tam praktycznie 0 życia osobistego to prawda), to możesz zrobić nawet takie głupie błędy jak te. żeby było 100 % poprawnie musiałabym to sczytać kilka razy, a jak już mówiłam, ledwo znajduje czas na chociażby napisanie tego, tak więc rozumeisz :P

      Usuń
    2. Powtarzasz się. Napisałam te najbardziej rzucające się w oczy.
      Ale to nie zmienia faktu, że kontusz jest strojem staropolskim i nieelfim.

      Usuń
    3. Kontusz jest strojem szlacheckim, po prostu. Serio? Na potrzeby opowiadań wymyslilam 4 całkowicie nowe światy, 5 nowych historii, bohaterów dla Ventusow z czterech żywiołów religię, staram się wplatac czasem wstawki z wymyślonych przez siebie języków, a teraz sugerujesz mi, pani profesor elfioznawstwa,ze mam jeszcze projektować osobne stroje na potrzeby tej historii? No bez przesady :p ostatnio polubilam, jak ktoś zwraca mi uwagę na dosyć rażące niejasności, jeśli takowe występują, bo wtedy staram się je wyjaśnić, ale ty za każdy. Razem szukasz dziury w całym. Taksamobylo z Pofe, kiedy przeszkodziło ci to, ze Marie nie zwraca się to rodziców per 'papa, per mamon' :p poważnie? Wszystko mówi po angielsku , bo mieszka od dziecka w USA, francuski zna bardzo malo,a akurat te dwa wyrazy ma mówić po francusku? :p

      Usuń
  10. http://sjp.pwn.pl/sjp/kontusz;2473653.html Staropolski, po prostu.
    Gdzie i kiedy napisałam, że masz wymyślać własne stroje? Proszę o cytaty.
    Żeś się uczepiła tego, co napisałam na temat POFE. Po prostu wyraziłam swoje zdanie, odmienne od Twojego, a Ty oczywiście musisz na mnie naskakiwać i pisać, jaka ja jestem wredna i szukam dziury w całym. Kiedy i gdzie napisałam, że TYLKO te dwa wyrazy? Ponownie proszę o cytaty. Nie wiedziałam, że mieszka tam od urodzenia. Myślałam, że po prostu od małego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak staropolski to juz coś nie tak?
      A jakbym napisała, że nosili sięjak średniwieczna arystokracja włoska/francuska/angielska byłoby lepiej?
      Widzisz, przykro mi to mówić, ale na niektóre zachowania ma się po prostu alergię :P
      Inni jak zwracają mi uwagę, że coś jest nie tak, to faktycznie jest nie tak i to poprawiam, ale ty.... Zawsze dziura w całym, dlatego "naskakuję"

      Usuń
    2. Wydaje mi się po prostu, że Polska tak średnio kojarzy się z elfami i w ogóle. Nie no, okej, niech się tak noszą - po prostu nie przypominam sobie, żeby Falen kiedykolwiek miał na sobie kontusz.
      No, bo ortografy i literówki to nie jest błąd, a powiedzenie, że jest nim "chodź", zamiast "choć", to szukanie dziury w całym. Przepraszam, nie wiedziałam.

      Usuń
    3. nie, szukaniem dziury w całym byl ten nieszczęsny kontusz. pisałam nawet w pierwszych rozdziałach i w tych późniejszych, ale nia pamiętasz :P
      ważne, że mi się te stroje jak inne średniowieczne kojarzą :p

      Usuń
    4. "ale ty.... Zawsze dziura w całym" - to sugeruje, że wszystko, co robi Pela jest szukaniem dziury w całym .

      Usuń
  11. Świetnie! Imevit Cedrica to Luna <3
    Od teraz szipuję jeszcze Cunaris ;-)
    Kocham Meridane i Naviego :-)
    Są taacy sweet!! Co do rozdziału to bardzo mi się podobał a jeśli mowa o kontuszach to to jest Twój świat i ty decydujesz jaka tam jest moda. Mogliby nawet nosić spódniczki mini, bo to Twój świat :-)
    Cunaris
    Falori
    Cevian <3
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń
  12. NIE NIE i jeszcze raz NIE !!! Cedric powinien być z Wiktorią...Przecież Falen traktował Wiktorię jak jakąś zabawkę !!!! A ta jego kochanka to zwykła głupia dziewucha...
    Cedric+Wiktoria=Bardzo Dobrze <3
    Falen+Wiktoria=Bardzo Źle !
    Ja nie wytrzymam !! Przecież tak nie może być to nie dopuszczalne żeby Cedric był z kim innym niż z Wiktorią !!!
    A tak przy okazji Rozdział Genialny <3 Życzę dalszej Weny ;***

    OdpowiedzUsuń